Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: "j.smith" <j...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Date: Mon, 10 Dec 2001 11:28:56 +0100
Organization: Internet Partners
Lines: 307
Message-ID: <9v22rv$mem$1@news2.ipartners.pl>
References: <9...@a...krakow>
NNTP-Posting-Host: 195.94.214.74
X-Trace: news2.ipartners.pl 1007980223 22998 195.94.214.74 (10 Dec 2001 10:30:23 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 10 Dec 2001 10:30:23 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:116821
Ukryj nagłówki
"Andrzej Litewka" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:9v0tjt.3vv7jl7.3@and.krakow...
> Właśnie wróciłem szczęśliwie (tuż po 19-stej) do domu z NIESAMOWITEGO
> spotkania u miłego Eryczka na Żabieńcu.
> Z wrażenia to jeszcze nie mogę za bardzo pisać :|
> Inna sprawa, że jest to poniekąd spowodowane zimnem jakie panowało w wozie
> (czyt. Fiat UNO) Yansa, wymroziło mnie nieźle, bo temperatura pod koniec
> jazdy do Krakowa spadła do jakieś minus 14 stopni!!!
> W każdym razie dzięki za dostarczenie mnie w całości - tam i z powrotem :)
> Ale to tylko takie odczucia miało się na zewnątrz, bo w moim sercu płonie
> ogień, który wyniosłem ze spotkania.
> Spotkanie dopiero co się zakończyło (dziś - tj. niedziela 9.12. - koło 13
> godziny) a ja już tak tęsknię za WAMI WSZYSTKIMI obecnymi na spotkaniu -
> mimo iż z niektórymi osobami obecnymi na spotkaniu nie miałem okazji
> dłuższej rozmowy.
> Powiem szczerze, że jakościowo to spotkanie było znacznie bardziej udane
niż
> to poprzednie w Krakowie.
> Na pewno na jakość tego spotkania wpływ miało to, że było ono w domu u
Eryka
> co spowodowało, że odbywało się ono w naprawdę rodzinnej atmosferze :|
> Muszę Ci Eryk powiedzieć, że odwaliłeś naprawdę KAWAŁ DOBREJ ROBOTY !!!!
>
> EEeee tam zresztą tu nic moje słowa nie oddadzą tego co tam naprawdę się
> działo.
> Niech żałują wszyscy co nie byli, bo atmosfera była po prostu odlotowa.
> Śmiech, dobra zabawa (także i do muzyki :) wiedzą dobrze Ci co byli he he
> he) ale także czas na poważne interesujące rozmowy.
>
> Ja z Yansem dotarłem już na spotkanie około 15 godziny w piątek.
> Trafiliśmy tam bezbłędnie (co tu dużo mówić, chłopcy z Krakowa są zawsze
> bezbłędni ;) ) bez żadnych jaj i cyrków jakie towarzyszyły brygadzie z
> Poznania :))))))))))))))))))))))))))))))), która w końcu dzięki wnikliwej
> pomocy Yansa dotarła na miejsce przeznaczenia po godzinie 19.
> Oj żebyście widzieli Yansa jak chłopak nie mógł sobie znaleźć miejsca i
> prawie wychodził z siebie gdy Poznaniaków jeszcze nie było na miejscu.
> Wydzwaniał do nich non stop, nawet chciał już po nich wyjeżdżać do
Piaseczna
> po tym jak oni zapomnieli sobie wyjechać z ronda i krążyli po nimi w koło
od
> ponad dobrych 30 minut ;)
>
> Zanim przyjechali to wcześniej z Yansem pojechaliśmy na zakupy (czyt.
> wyżerkę) do hipermarketu "Oszołom" ;)
> No najwięcej to oczywiście musieliśmy kupić piwa aby niektórym ten napój
> pomógł rozwiązać języki i inne członki ciała... :)
> I muszę powiedzieć, że udało się to znakomicie, czasem nawet było lekko
> przesadzone z tą rozwiązłością ;)
> Jako ostatni przyjechał Wrocław - było coś po 22 godzinie.
> No ja wcale się nie dziwię - w końcu Wrocław to Dolny Śląsk a wydostanie
się
> z takiego dołu do Warszawy trochę czasu zajmuje :)
> Oczywiście zanim się zjawił Wrocław, zjawił się wcześniej Marek z Lublina.
> Zjawił się też prawie cały "klan" warszawski.
> Z Warszawiaków najbardziej rzucająca się w oczy osobą była Rusałka - no
Jej
> to raczej trudno nie zauważyć he he he :)
> No bardzo sympatyczna z Niej kobieta (zresztą nawet jakby było inaczej to
> nie mógłbym tego powiedzieć po zaraz bym dostał w dziób od Rusałki ;) ).
> Przypomniało mi się jak to Rusałka mówiła, że koledzy ją często chcą brać
na
> imprezy aby robiła im za ochroniarza :))))
> Ma fajne poczucie humoru i jest wesołą kobietą.
> Oczywiście nie mogło zabraknąć Homera.
> Chłopak był trochę spięty, bo się martwił czy zdąży rano na pociąg na
> kolejne spotkanie, które miał w grafiku.
> Homer trzeba trochę zwolnić w życiu, bo w takim tempie jak Ty będziesz
> imprezował to długo nie pociągniesz ;)))))))))))))))))))))
> Oczywiście tradycyjnie dopisywał mu humorek.
> Opieprzał tylko wszystkich, że mu robią zdjęcia a nie mówią mu o tym
fakcie
> i on nie jest wtedy gotowy do takich zdjęć z zaskoczenia :))))))
> A jak wiadomo takie z zaskoczenia (tzw.szpiegowskie) zdjęcia są najlepsze.
> Na takich zdjęciach można np. nieźle "spalić cegłę" o czym wiedzą tam
obecni
> :))))))
> A jak dobrze pójdzie z wywoływaniem to dowie się o tym większe grono.
>
> Wracając do Yansa.
> No fajny chłopak, wesoły, wygadany.
> Jak w drodze do Warszawy zaczął mi nawijać to ja już nie wiedziałem co
mówić
> :|
> Zanim go zobaczyłem w realu miałem małe obawy, bo na zdjęciu na stronie
> grupowej z tym łańcuchem na szyi wyglądał mi na jakiegoś szefa mafii he he
> he.
> Wacuś zmień sobie to zdjęcie, bo w realu jesteś dużo młodszy :|
> Ale całe szczęście w realu okazał się niegroźnym dla otoczenia typem, ba
> nawet bardzo sympatycznym, bo z moich obserwacji wynika, że pewne kobiety
> obecne na spotkaniu lgnęły do niego jak komarzyce do światła...
:||||||||||
>
> Na spotkaniu wśród warszawskiej paczki był też Saulo - oczywiście dostało
mi
> się na "garba" od Niego, bo Saulo to w rzeczywistości taki bardzo poważnie
> podchodzący do życia, taktowny, grzeczny chłopaczek - no tak nie wygląda
> kompletnie na swój wiek.
> Pewnie nie będzie mu dane przeczytanie tego raportu, bo jak wiem On mnie
tak
> bardzo lubi, że mnie splonkował tu na grupie :)))))))
> Może to i dobrze, bo będzie mniej nie pociętych cytatów ;) w odpowiedzi
na
> moje posty - a odpowiedź na ten post bez Cięcią cytatów to katastrofa...
:)
>
> Z osób rzucających się z powodu swojej dynamiki na prowadzenie wysuwa się
> Oliwia - jaka na grupie taka w realu - tylko jej się żarty i śmiech
trzymały
> na spotkaniu :)
> Ale kucharka z niej kiepska ;), bo spieprzyła potrawę przyrządzaną z sera
> żółtego - potrawa w całości zamiast w brzuchach wylądowała....w kibelku
> wylana tam przez kierownika spotkania - Eryka.
>
> Co do ekipy wrocławskiej:
>
> Masonka-Ania - która jak zacznie mówić to robi to tak szybko, że nie
nadążam
> za tą kobietą moim wolnym umysłem :)
>
> Sylwek (nie pamiętam nicka, bo rzadko się pojawia chłopak na grupie) - no
> ten to jest dopiero imprezowicz !!! :)
> Oceniłem to na podstawie skutków imprezy gdy Go dziś zobaczyłem śpiącego w
> butach, prawie nie przykrytego na karimacie w kuchni - wyglądał dziś na
> strasznie zmarnionego - no musiał ładnie "dawać" w nocy - wyglądał jakby
> wrócił z frontu wojny he he he he
> Niestety tego nie widziałem, bo spałem.
> Może to i nawet lepiej, bo nie widziałem pewnych rzeczy i dzięki temu
pewne
> sprawy nie wyjdą na światło dzienne :)
> A po odgłosach, krzykach, śmiechach, śpiewach ostatniej nocy do około 4
> godziny wnioskuję, że działo się tam trochę.
> Wystarczyło zresztą popatrzeć wczesnym rankiem po każdej z dwóch nocy
> spotkania m.in. na pobojowisko na stole kuchennym i okolicy i te zmarnione
> osoby po nocnych wojażach :)
> Oj Eryk to pewnie będzie tam jeszcze z tydzień "jeździł na szmacie" żeby
to
> mieszkanie doprowadzić do stanu używalności - np. ten porozlewany wosk ze
> świec na podłodze w kuchni... :)))
>
> Kamil - ten robił za kierowcę-ochraniarza dla kobiet wrocławskich.
> Więcej szczegółów nie znam, bo się z nim nie spoufalałem ;)
>
> Agnieszka (Ag) - jak dla mnie od dziś żadna "Ag" tylko po prostu Duża
> Agnieszka :))
> Ma sobie tych metrów :) Powinna pracować w warszawskim metrze ;)
> To chyba najwyższa Agnieszka grupowa - trzeba utworzyć grupową księgę
> rekordów i ją tam wpisać.
> Rekordy to Ona także potrafi bić w innych dziedzinach - wie ten kto był na
> spotkaniu he he he.
> Generalnie muszę stwierdzić, że Agnieszka to dusza towarzystwa.
> Dzięki jej dobitnemu głosowi zamiast spać miałem czuwania nocne ;)
> Kobieta poruszała swoim głosem ściany ;)
> Oczywiście Agnieszka to kobieta- sowa.
> Bardzo ożywiona w nocy :) i sypiająca w dzień.
> A rano przy śniadaniu w stanie opłakanym swoim "stanem technicznym"
> wskazująca na dolegliwości związane syndromem dnia wczorajszego ;) Fajna
> zawsze była ta Twoja chrypka poranna :))))))))))))))))))))))
> Wesoła kobieta - tej wesołości dodaje Jej ten kolor na głowie poprawiony
> dodatkowymi substancjami koloryzującymi :)
> Pogadać to za wiele nie pogadałem z nią - starałem się tylko do niej
ładnie
> uśmiechać :)))))) odwzajemniała często to swoim przeuroczym uśmiechem.
> Dłuższą rozmowę planuję na następnym spotkaniu - no chyba, że gdzieś Duża
> Agnieszka ucieknie przede mną jak to miała robić w zwyczaju na obecnym ;)
>
> Z samego Poznania to przyjechał cały pluton.
> Było ich tyle, że nie mogłem zliczyć całego towarzystwa.
> A część to w ogóle (Wilczek, Mimir i ich kobieta [nawet nie wiem, którego
> to] blondyneczka - z tego co słyszałem z dobrze poinformowanych źródeł
> obecnych na ostatnim nocnym spotkaniu - o anielskim głosie do śpiewania -
na
> stępnym razem postaram się nie zasnąć aby usłyszeć solówkę w Jej wykonaniu
> :) )
>
> Oczywiście nie mogło zabraknąć pierwszych skrzypiec poznańskich czyli
> Agnieszki - Guńka.
> Jakby się tam nie pojawiła to dla mnie było by już po spotkaniu :|
> Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem tej kobiety.
> Jak to się mówi "W małym ciele wielki duch"
> I znowu ubolewam nad faktem, że prawie nic z Nią nie porozmawiałem :(
> Faktycznie z Niej takie milutkie i słodziutkie Maleństwo nadające się
> głównie do przytulania :) Co też miałem okazję sprawdzić przy pożegnaniu.
> Wszystko to co sobie wyobrażałem o Niej potwierdziło się w realu i można
> powiedzieć, że nadaję się Ona do wszystkiego.
> Wad nie stwierdziłem z wyjątkiem jednej.....pali nałogowo papierosy
> buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :(((((((((((((((((((((((
>
> Z tego co zauważyłem (miałem już wcześniej sygnały o tym od mojego wywiadu
w
> terenie ;) ) Gunieczek gustuje w starszych panach, takich starszych o
ponad
> dekadę ode mnie he he he
> Czyli wywnioskowałem, że dopiero tak mniej więcej od roku 2011 Guniek może
> zacznie mnie dostrzegać ;)
> Chociaż po dłuższym przemyśleniu raczej jest to mało realne, bo z tego co
> widzę oprócz słusznego wieku dla Guni liczy się też słuszny wzrost tak
nieco
> ponad 180cm :)
> A takowym wzrostem i wiekiem na grupie mógł poszczycić się tylko jeden
facet
> :)
> Na spotkaniu było strach się zbliżać do Niej aby mnie nie zabiła swym
> uroczym spojrzeniem :| i powalającym mnie na ziemię Jej słodkim uśmiechem.
> Najfajniejsze to były zawsze te poranne "procesje" Guni do łazienki -
prawie
> spała na stojąco he he he he
>
> Poza tym to z obserwacji wywnioskowałem, że Guniek była traktowana na
> spotkaniu z należnymi honorami - jako rzecznikowi - miała osobny pokój.
> Guniek na spotkaniu to była elita a reszta - klasa robotnicza ;) -
gniotła
> się śpiąc w dwóch pozostałych pokojach.
> Ale gdzie tam można mówić o śnie he he he.
> Pierwsza noc:
> Położył się człowiek i ładnie już zasypiał w śpiworku a tu za chwilkę
drzwi
> się otwierają, zapala się światło i "posuńcie się jeszcze trochę, bo ja
też
> się tu chcę zmieścić" i za naście minut światło gasło aby za kolejne
naście
> kolejny śpiący lub śpiąca przychodziła i cały scenariusz się powtarzał od
> nowa i trwało to tak do 4 godziny.
> Co bardziej wytrwali urządzili sobie potańcówkę do prawie 7 godziny nie
> dając przy okazji spać gospodarzowi piętro niżej.
> Ta głośna muzyka i skakanie po drewnianej podłodze (zupełnie jakby słoń
> skakał ;) ) - im ktoś miał więcej w "czubie" tym wydawał się być cięższy
;)
> obudziła by nawet umarłego ;)
> Wodzirejem dyskotekowym została Duża Agnieszka z Wrocławia.
> Ciekawe skąd u Niej takie zacięcie do tych tematów?
> Czyżby jakaś długoletnia praktyka na weselach w rodzinie? ;)
>
> Reszta z obecnych była na tyle spokojna, że nie zwróciły mojej uwagi ;)
>
> Jak sobie przypomnę te wszystkie rozmowy, żarty, śmiechy - czasem to można
> się było zapaść ze wstydu pod ziemię jak mi np. taki Eryk dowalił jakimś
> tekstem :)
>
> Całe spotkanie było bomba, fajnie było ujrzeć nowe i te już znajome twarze
w
> realu.
> Ci co nie byli mają czego żałować.
> Najbardziej to niech żałuje Ajtne.
> Kraków do Warszawy to jest cieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeniutki
:||||||||||||||
> To warszawskie spotkanie było przez to lepsze, bo już były jakieś
> doświadczenia z poprzedniego spotkania.
> Całe to spotkanie będzie u mnie długo w pamięci.
> Czekam na kolejne z niecierpliwością.
> Tylko nie wygłupiajcie się wcześniej ze spotkaniem niż na wiosnę :)
> Minęło zaledwie klika godzin od spotkania, a najbardziej od tych
> wzruszających pożegnań pełnych ciepła, uścisków a ja już tęsknię i nie
wiem
> kiedy znowu będzie mi dane zobaczyć się z Wami.
> Teraz sobie myślę co teraz robią te osoby, z którymi jeszcze kilka godzin
> temu mogłem przebywać na wyciągnięcie ręki.
> Szkoda, że Oni są tak daleko ode mnie :(
>
>
> Ściskam Was obecnych (także i tych co z różnych przyczyn nie dotarli) z
> caaaaaaaaałeeeeeeeeeejjjj siły (aż do połamania żeber ;) ) i dziękuję za
to
> przemiłe spotkanie w Żabieńcu.
> Największe podziękowania należą się bezapelacyjnie naszemu drogiemu
> Eryczkowi, który raczył nas gościć, nakarmić i przenocować pod swym
dachem,
> bez którego to spotkanie nie doszło by nigdy do celu :|
>
> Tak się przejąłem tym spotkaniem i takie mam niesamowicie ciepłe
wspomnienia
> z nim związane, że tylko jak trochę ochłonąłem po przekroczeniu progu domu
i
> wrzuceniu czegoś "na ruszta" - bo zgłodniałem w drodze powrotnej siadłem
do
> kompa i zacząłem przenosić moje przemyślenia pospotkaniowe na "papier"
>
>
> Pozdrawiam wszystkich uczestników spotkania gorrrrrrrrrrrrrrrrrrąco w ten
> przeraźliwe mroźny wieczór.
Witam wszystkich!
Podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisales i dodaje cos od siebie:
Do tej pory dosyc malo udzielalem sie na grupie psp. Dowiedzialem sie ze
jest spotkanie i postanowilem sie wybrac. Pomogla mi bardzo Rusalka, ktorej
bardzo dziekuje za miejsce w samochodzie podczas "dramatycznego" dojazdu do
Zabienca. Bledzilismy troszke, ze trzy razy minelismy tablice z napisem
Zabieniec (ktorej nie ma i nie bylo), a po nieudanej probie dodzwonienia sie
do Eryka(nu er mial 10 cyfr ;)) , zaczelismy szukac metodycznie drozek
skrecajacych w lewo i w koncu udalo sie! Po kilku minutach bylismy na
miejscu.
Ludzi bylo duzo i do tej pory nie spamietalem kto jest kim. Spotkalem
krajana, czlowieka z Chelma o nicku Nimir (blagam wybaczcie mi pomylki),
okazalo sie ze mieszkalismy kilka krokow od siebie. Porozmawialem takze z
Wilczkiem (nomen-omen jego czterokolosckowa ukladanka niezle zamieszala
niektorym w glowach) i poznalem Homera, a takze wiele innych osob...
Wrazenie na mnie zrobila brawurowa interpreacja utworow Kaczmarskiego w
wykonaniu Eryka i wiele innych rzeczy, drobnostek, grubostek.
Szczegolnie chce pozdrowic Agnieszke (nazwana duza Agnieszka). Swietnie
sie z nia bawilem i chcialbym to powtorzyc ;-)) Niestety nie moglem byc w
sobote i bardzo tego zaluje.
To tyle
j.smith milczek
|