« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-01-03 22:25:36
Temat: Strata wagi po nadczynności tarczycyTrzy lata temu wykryto u mnie nadczynnosc tarczycy - za wysoki poziom
TSH,Leczyłem sie farmakologicznie przez rok i poziom hormonu spadł do
prawidlowego pziomu , ale pomimo wszystko od dwoch lat trace na wadze, Przy
wzroście 180 cm mam tylko 65 kg. Wykonałem wszelkie badania odnośnie
wyeliminowania raka ,poziom białych krwinek mam również w normie, Caly czas
sukcesywnie co roku 2kg jednak trace na wadze, poziom TSH caly czas jest
OK,chociaz przez ostatnie dwa lata biore co 3 dni jedna tabletke na
obnizenie hormonu TSH zgodnie zreszta z zaleceniem endokrynologa.
Proszę o podpowiedź jakie ewentualne badania diagnostyczne powinienem
jeszcze wykonać celem zniwelowania spadku masy ciala. Mam dopiero 60 lat
wiec nie jesto to chyba wiek az tak podeszły. Apetyt mam cały czas bardzo
dobry ,
Pozdrawiam i Dziekuje za zainteresowanie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-01-03 23:24:19
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycyK wrote:
> Trzy lata temu wykryto u mnie nadczynnosc tarczycy - za wysoki poziom
> TSH,Leczyłem sie farmakologicznie przez rok i poziom hormonu spadł do
> prawidlowego pziomu , ale pomimo wszystko od dwoch lat trace na wadze,
> Przy wzroście 180 cm mam tylko 65 kg. Wykonałem wszelkie badania odnośnie
> wyeliminowania raka ,poziom białych krwinek mam również w normie, Caly
> czas sukcesywnie co roku 2kg jednak trace na wadze, poziom TSH caly czas
> jest OK,chociaz przez ostatnie dwa lata biore co 3 dni jedna tabletke na
> obnizenie hormonu TSH zgodnie zreszta z zaleceniem endokrynologa.
>
> Proszę o podpowiedź jakie ewentualne badania diagnostyczne powinienem
> jeszcze wykonać celem zniwelowania spadku masy ciala. Mam dopiero 60 lat
> wiec nie jesto to chyba wiek az tak podeszły. Apetyt mam cały czas bardzo
> dobry ,
> Pozdrawiam i Dziekuje za zainteresowanie
erm, przepraszam że wtrącę się z głupią uwagą, ale za wysoki poziom TSH
świadczy raczej o niedoczynności tarczycy? Zbadano też hormony samej
tarczycy? W sumie ostatnio się nasłuchałem niezłych horrorów odnośnie
poziomu naszych krajowych endokrynologów, stosują metody sprzed 40 lat, jak
nie podziała to wyrzucają pacjenta za drzwi bo "udaje chorego" i "ma
nerwicę", więc wcale bym się nie zdziwił jakby i u Ciebie niedoczynność
potraktowano tak, jak nadczynność.
A swoją drogą ważysz więcej ode mnie przy identycznym wzroście (jestem
sportowcem wyczynowym)
--
www.vegie.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-01-04 02:25:09
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycytomek wilicki <t...@w...pl> napisał(a):
> K wrote:
>
> > Trzy lata temu wykryto u mnie nadczynnosc tarczycy - za wysoki poziom
> > TSH,Leczyłem sie farmakologicznie przez rok i poziom hormonu spadł do
> > prawidlowego pziomu , ale pomimo wszystko od dwoch lat trace na wadze,
> > Przy wzroście 180 cm mam tylko 65 kg. Wykonałem wszelkie badania odnośnie
> > wyeliminowania raka ,poziom białych krwinek mam również w normie, Caly
> > czas sukcesywnie co roku 2kg jednak trace na wadze, poziom TSH caly czas
> > jest OK,chociaz przez ostatnie dwa lata biore co 3 dni jedna tabletke na
> > obnizenie hormonu TSH zgodnie zreszta z zaleceniem endokrynologa.
> >
> > Proszę o podpowiedź jakie ewentualne badania diagnostyczne powinienem
> > jeszcze wykonać celem zniwelowania spadku masy ciala. Mam dopiero 60 lat
> > wiec nie jesto to chyba wiek az tak podeszły. Apetyt mam cały czas bardzo
> > dobry ,
> > Pozdrawiam i Dziekuje za zainteresowanie
>
> erm, przepraszam że wtrącę się z głupią uwagą, ale za wysoki poziom TSH
> świadczy raczej o niedoczynności tarczycy? Zbadano też hormony samej
> tarczycy? W sumie ostatnio się nasłuchałem niezłych horrorów odnośnie
> poziomu naszych krajowych endokrynologów, stosują metody sprzed 40 lat, jak
> nie podziała to wyrzucają pacjenta za drzwi bo "udaje chorego" i "ma
> nerwicę", więc wcale bym się nie zdziwił jakby i u Ciebie niedoczynność
> potraktowano tak, jak nadczynność.
>
> A swoją drogą ważysz więcej ode mnie przy identycznym wzroście (jestem
> sportowcem wyczynowym)
Hejka, Tomek.....dalej chce Ci sie pomagac ludziom?:)))
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-01-04 05:52:27
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycy Jeff wrote:
>
> Hejka, Tomek.....dalej chce Ci sie pomagac ludziom?:)))
a czemu nie, niczemu nie są winni. Tylko trzeba ich uświadomić, że w czasie
choroby ich 2 największe zagrożenia to:
1. lekarz który dostał dyplom dzięki punktom za pochodzenie społeczne.
Rozwinięcie:
Pisała do mnie zrozpaczona dziewczyna z pełnoobjawową bardzo ciężką
niedoczynnością tarczycy, zastanawiała się już czy nie ma boreliozy albo
innej choroby zakaźnej. Lekarka (podobno jeden z czołowych krajowych
endokrynologów) stwierdziła, że jak dalej ma objawy (po 5 latach leczenia)
to musi je sobie wmawiać. Dziewczyna już prawie nad grobem stoi, do tej
pory miała zbadane FT4 i TSH, żaden endokrynolog (a była u kilku) nie
przeprowadził dodatkowych badań, typu FT3, metabolizm hormonów czy praca
przytarczyc. A co tam, niech umiera gówniara, będzie nam dupę zawracać.
Drugi przykład z ostatnich dni to leczenie 10 dniowym doxy potwierdzonej
boreliozy, nawet opisywany tutaj na grupie. Najgorsze, że to zakaźnik
przepisał, ponoć "opiniotwórczy" w naszym kraju jeśli idzie o leczenie
boreliozy.
2. drugie zagrożenie dla pacjenta to tzw. środowisko, które będzie lekarza
bronić co by nie zrobił. Ostatnio nawet na grupie opisywałem lekarza
leczącego ciężką chorobę zakaźną pielgrzymkami. Każdy "kolega po fachu"
który zobaczył ten wątek, poparł go.
I to jest powód, dla którego zawód lekarza nigdy nie będzie miał w tym kraju
należytego szacunku. Póki ci zdolni nie zrozumieją, że trzymanie na
siłę "czarnych owiec" przynosi tylko szkody i nie służy niczemu, oprócz
utrzymywania chorego mitu o "nieomylności" lekarza, nic się tu nie zmieni.
No, ale skoro lekarzom podoba się taki układ - władza w zamian za opluwanie
za plecami - to chyba ich problem, co?
--
www.vegie.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2008-01-04 08:00:33
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycyUżytkownik "tomek wilicki" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:flkhl0$69o$1@atlantis.news.tpi.pl...
> 2. drugie zagrożenie dla pacjenta to tzw. środowisko, które będzie lekarza
> bronić co by nie zrobił. Ostatnio nawet na grupie opisywałem lekarza
> leczącego ciężką chorobę zakaźną pielgrzymkami. Każdy "kolega po fachu"
> który zobaczył ten wątek, poparł go.
Czytałem ten wątek. Ja myślałem, że jesteś tylko ubogi na umyśle. Ale teraz
jeszcze kłamiesz. Bo aż tak głupi nie jesteś, skoro jakoś klikasz w te
klawisze i tekst bez większych błędów formalnych jednak powstaje...
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2008-01-04 08:32:36
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycy>> 2. drugie zagrożenie dla pacjenta to tzw. środowisko, które będzie
>> lekarza
>> bronić co by nie zrobił. Ostatnio nawet na grupie opisywałem lekarza
>> leczącego ciężką chorobę zakaźną pielgrzymkami. Każdy "kolega po fachu"
>> który zobaczył ten wątek, poparł go.
> Czytałem ten wątek. Ja myślałem, że jesteś tylko ubogi na umyśle. Ale
> teraz jeszcze kłamiesz. Bo aż tak głupi nie jesteś, skoro jakoś klikasz
> w te klawisze i tekst bez większych błędów formalnych jednak powstaje...
Myślę, że nie kłamie (celowo), tylko nienawiść do lekarzy, religii i
jakichkolwiek autorytetów zaćmiewa Tomkowi wzrok. tw preferuje proste,
oczywiste rozwiązania: wybicie księży spowoduje nastanie złotego wieku
ludzkości, wybicie lekarzy i obowiązkowe podawanie witamin - zniknięcie
chorób.
Mimo to, jak przypomnimy sobie najazdy Hunów, sorry, PT optymalnych, z
ich paralogiką i odpornością na wywody - jest to pewna zmiana na lepsze.
--
Krzysiek
Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na
przyszłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2008-01-04 09:49:20
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycyKrzysztof (Suzuki Kokushu) wrote:
>
> Myślę, że nie kłamie (celowo), tylko nienawiść do lekarzy, religii i
> jakichkolwiek autorytetów zaćmiewa Tomkowi wzrok. tw preferuje proste,
> oczywiste rozwiązania: wybicie księży spowoduje nastanie złotego wieku
> ludzkości, wybicie lekarzy i obowiązkowe podawanie witamin - zniknięcie
> chorób.
> Mimo to, jak przypomnimy sobie najazdy Hunów, sorry, PT optymalnych, z
> ich paralogiką i odpornością na wywody - jest to pewna zmiana na lepsze.
>
tego trollika wyżej ignoruję, ale dlaczego Ty kłamiesz?
czemu podajesz nieprawdziwą informację, że nienawidzę lekarzy? religię
owszem, jak każdy system autorytarny, ale lekarzy? nie lubię tego
specyficznego "układu" który mamy w Polsce, zresztą trzeba mieć naprawdę
solidne klapki na oczach żeby nie zauważyć że "coś tu jest nie tak" -
starczy sprawdzić wyniki sondaży, jakim szacunkiem cieszy się zawód lekarza
u nas, a jakim w innych krajach.
No ale to oczywiście tylko i wyłącznie wina pacjentów. Bo jak mogłoby być
inaczej...
Nie, to w ogóle i nawet w najmniejszym procencie nie jest wina pacjentów. Bo
to nie pacjenci ustalają tutaj reguły gry.
Ale po co się nad tym zastanawiać, lepiej żyć sobie w wygodnej
nieświadomości, być opluwanym przez 80% społeczeństwa, a jak ktoś powie
prawdę o tym, dlaczego ludzie na was plują, stwierdzić że gość "nienawidzi
lekarzy".
ps. jest chociaż JEDNA osoba na grupie, która nie zgodzi się z tezą, że
podawanie na grypę witamin zamiast antybiotyków znacząco zmniejszy ilość
powikłań oraz chorób w przyszłości? Jak ktoś spyta skąd pomysł że na grypę
przepisuje się antybiotyki - odpowiadam, połowa lekarzy w moim mieście tak
robi.
--
www.vegie.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2008-01-04 13:16:27
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycytomek wilicki pisze:
> tego trollika wyżej ignoruję, ale dlaczego Ty kłamiesz?
Jo jo joj. Mocne słowa.
> czemu podajesz nieprawdziwą informację, że nienawidzę lekarzy? religię
> owszem, jak każdy system autorytarny, ale lekarzy? nie lubię tego
> specyficznego "układu" który mamy w Polsce,
Stary numer. Jak rozmawialiśmy o antyreligijności i ateizmie też mi
dowodziłeś, że jak ateista morduje księży to nigdy dlatego, że
nienawidzi księży, a jak ksiądz morduje kogoś, to zawsze dlatego, że
nienawidzi ateistów.
No dobrze, źle się wyraziłem. Nie nienawidzisz (nawidzisz) lekarzy,
tylko medycyny akademickiej [np. vide wątek o HIV]. Zresztą nie róbmy tu
psychoanalizy.
> zresztą trzeba mieć naprawdę solidne klapki na oczach żeby nie zauważyć że "coś tu
jest nie tak" -
> starczy sprawdzić wyniki sondaży, jakim szacunkiem cieszy się zawód lekarza
> u nas, a jakim w innych krajach.
Możesz powołać się na bardziej konkretne dane? Nie śledziłem zagadnienia
ze szczególną uwagą, ale zdaje mi się, że prestiż społeczny lekarzy w
Polsce był do niedawna bardzo wysoki, a ostatnio zaczął spadać. Nie
dlatego że lekarze zrobili się bardziej podli niż za Gierka, albo
ludziom opadły klapki {wyobraź sobie, przechodzi wieeeelki tłum Polaków.
Bosych. I na drodze porzucone klapki. Stosy klapek.}. To wynik w
pierwszym rzędzie wyjścia lekarzy z przypisanej im roli społecznej -
Judymów z rozwianym włosem niosących pomoc potrzebującym (wreszcie!). W
drugim rzędzie dużo jest publikacji prasowych o (realnych i nierealnych)
nieprawidłowościach. No i rząd PP(i)S także lekarzy usilnie zwalczał.
NB bardzo by mnie ciekawiło porównanie zaufania do rozmaitych zawodów w
różnych krajach. Tylko natychmiast pojawią się problemy metodologiczne,
różnice w podejściu do szacunku/zaufania (np. trywializując w US bardzo
wysokie zarobki lekarzy przekładają się bezpośrednio na szacunek, a na
jakieś greckiej wyspie doktorowi żadne pieniądze nie pomogą jeśli 'papa'
na niego nadaje w tawernie). Dobry socjolog musiałby to skomentować.
A swoją drogą naprawdę myślisz, że badanie socjologiczne mówi COKOLWIEK
o lekarzach? Sądzisz, że np. powszechnie uwielbiane aktoreczki z
telewizyjnych seriali to wzory mądrości i cnót wszelakich?!
> No ale to oczywiście tylko i wyłącznie wina pacjentów...
> Nie, to w ogóle i nawet w najmniejszym procencie nie jest wina pacjentów...
Oba powyższe sądy są siebie warte. Wpływ lekarza na dalsze istnienie
dysfunkcjonalnego systemu służby zdrowia jest zbliżony do wpływu
pacjenta. Z drugiej strony - WSZYSCY odnoszą pewne korzyści.
Lekarze-łapówkarze oczywiste, ale także pacjenci-łapówkodawcy. Myślisz,
że po wprowadzeniu realnego ekonomicznie systemu każdy potrzebujący
zafunduje sobie bypassy, endoprotezę stawu biodrowego i chemioterapię z
własnej kieszeni? Wiem, wiem potrzebny jest system ubezpieczeniowy. Ale
"ofiara" myśli oczywiście, że za ubezpieczenie trzeba _stale_ płacić. A
endoproteza może nie będzie potrzebna... Ubezpieczenie płaci przecież
zdrowy. W razie czego wepchnie nie bardzo broniącemu się doktorowi
tysiąc złotych i koniak. Na koszt operacji nie styknie. No a ludzie
którzy mogą decydować, owi Znani Zwierzchnicy, też zainteresowani są
utrzymaniem status quo. Żywią się przecież dyskusją i prowadzeniem
zmian, a nie rozwiązywaniem problemów.
Zmiana systemu na przynajmniej częściowo ubezpieczeniowy i prywatny
zapewne poprawiłaby realną sytuację. Ale REALNĄ. Nie wyobrażoną. Mamy
więc taki mały dylemat więźnia, optymalizacja zatrzymała się na lokalnym
minimum, sieć jest przetrenowana. Wytrącenie ze stanu równowagi wiąże
się z początkowym kosztem, spadkiem dostosowania. W dłuższej
perspektywie (niemal) wszyscy skorzystają. Ja to wiem, Ty pewnie też.
Ale na krótką metę (niemal) wszyscy stracą. A kto jest tym zainteresowany?
> Ale po co się nad tym zastanawiać, lepiej żyć sobie w wygodnej
> nieświadomości, być opluwanym przez 80% społeczeństwa, a jak ktoś powie
> prawdę o tym, dlaczego ludzie na was plują, stwierdzić że gość "nienawidzi
> lekarzy".
Masz po prostu problemy z autorytetami. <argument poniżej pasa> Pewnie
dlatego nie skończyłeś tej filozofii. <\argument poniżej pasa>
> ps. jest chociaż JEDNA osoba na grupie, która nie zgodzi się z tezą, że
> podawanie na grypę witamin zamiast antybiotyków znacząco zmniejszy ilość
> powikłań oraz chorób w przyszłości?
Jeśli tak stawiasz pytanie, to dla mnie jedyna słuszna odpowiedź to -
nie wiem. Teoretycznie masz (częściowo) rację. Nie wydaje mi się, aby
były dowody na dobroczynne oddziaływanie witamin w grypie. Antybiotyki
oczywiście *nie bardzo* działają, ale są i przesłanki przeciwne do
Twojej opinii; np. powszechne (nad)używanie antybiotyków znacznie
zredukowało częstość gorączki reumatycznej albo poinfekcyjnego
kłębuszkowego zapalenia nerek. Relacje w skali społecznej mogą nie być
aż tak oczywiste i jasne. Aby rzetelnie odpowiedzieć jak jest w
rzeczywistości, trzeba sprawę przetestować doświadczalnie i to na dużej
grupie i przez dłuższy okres czasu. Nie sądzę, żeby ktoś to zrobił, nie
bardzo chce mi się szukać; a jeśli zrobił, to i tak napisał to, co
chcieli sponsorzy, nie ;-)?
Ale się rozpisałem! Trzeba mnie zastrzelić.
--
Krzysiek
W rękach tyrana postęp ukazuje swe prawdziwe oblicze, staje się bezrozumnym
żywiołem, który miast służyć ludziom służy tylko i wyłącznie sobie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2008-01-04 15:13:03
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycy
Użytkownik "Krzysztof (Suzuki Kokushu)" <
> Myślę, że nie kłamie (celowo), tylko nienawiść do lekarzy, religii i
> jakichkolwiek autorytetów zaćmiewa Tomkowi wzrok. tw preferuje proste,
> oczywiste rozwiązania: wybicie księży spowoduje nastanie złotego wieku
> ludzkości, wybicie lekarzy i obowiązkowe podawanie witamin - zniknięcie
> chorób.
> Mimo to, jak przypomnimy sobie najazdy Hunów, sorry, PT optymalnych, z ich
> paralogiką i odpornością na wywody - jest to pewna zmiana na lepsze.
Wiem ze ciężko analizować takiego człowieka jak Tomek.
Bo po prostu sie nie chce.
Tomek to typowy egocentryk.
Próba dyskusji z nim to jak bicie glowa o mur.
Wystarczy przeczytać parę jego dyskusji i wszystko jest jasne-))
http://pl.wikipedia.org/wiki/Egocentryzm
Pozdrawiam
Cancer
(znak zodiaku)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2008-01-04 16:12:04
Temat: Re: Strata wagi po nadczynności tarczycyKrzysztof (Suzuki Kokushu) wrote:
> tomek wilicki pisze:
>
>> tego trollika wyżej ignoruję, ale dlaczego Ty kłamiesz?
> Jo jo joj. Mocne słowa.
>
bo uważać trzeba co się pisze, zwłaszcza gdy komuś się zarzuca nienawiść do
całej grupy.
>
> Stary numer. Jak rozmawialiśmy o antyreligijności i ateizmie też mi
> dowodziłeś, że jak ateista morduje księży to nigdy dlatego, że
> nienawidzi księży, a jak ksiądz morduje kogoś, to zawsze dlatego, że
> nienawidzi ateistów.
np stalin mordował duchownych z prostego powodu - byli jego konkurencją do
władzy. Po prostu cerkiew była prawą ręką cara, bez jej zlikwidowania nie
miałby możliwości trzymania narodu za mordę, bo ktoś by trzymał razem z
nim. Podobnie było w innych krajach gdzie się wyżynali - zawsze o władzę
szło. Z tego samego powodu mordowali księża - żeby owieczki przypadkiem nie
wpadły na pomysł przejścia do innej owczarni.
Nie wiem, skąd wziąłeś pomysł, że mam opinie takie jak opisałeś
> No dobrze, źle się wyraziłem. Nie nienawidzisz (nawidzisz) lekarzy,
> tylko medycyny akademickiej [np. vide wątek o HIV]. Zresztą nie róbmy tu
> psychoanalizy.
>
też błąd, nie "nienawidzę" medycyny akademickiej, wręcz uważam ją za bardzo
fajną rzecz. Po prostu zwracam uwagę na ten umykający z reguły uwagi fakt,
że we współczesnej medycynie główny trend rozwojowy to zwiększanie zysków
koncernów farmaceutycznych / klinik. Coraz mocniej odchodzi się od tego, co
powinno być celem leczenia - dobra pacjenta. Ale nie jest to wina medycyny
jako takiej, a tego, że niewłaściwie są tu ukierunkowane reguły rynku.
>
> Możesz powołać się na bardziej konkretne dane?
Niestety, posiadam tylko dane typu przeglądowe opracowania - ot, artykuły w
prasie w której powoływano się na badania statystyczne u nas i w innych
krajach. No i opinie znajomych z innych krajów na temat "ichniejszej"
opieki zdrowotnej.
> Nie śledziłem zagadnienia
> ze szczególną uwagą, ale zdaje mi się, że prestiż społeczny lekarzy w
> Polsce był do niedawna bardzo wysoki, a ostatnio zaczął spadać. Nie
> dlatego że lekarze zrobili się bardziej podli niż za Gierka, albo
> ludziom opadły klapki {wyobraź sobie, przechodzi wieeeelki tłum Polaków.
> Bosych. I na drodze porzucone klapki. Stosy klapek.}. To wynik w
> pierwszym rzędzie wyjścia lekarzy z przypisanej im roli społecznej -
> Judymów z rozwianym włosem niosących pomoc potrzebującym (wreszcie!). W
> drugim rzędzie dużo jest publikacji prasowych o (realnych i nierealnych)
> nieprawidłowościach. No i rząd PP(i)S także lekarzy usilnie zwalczał.
> NB bardzo by mnie ciekawiło porównanie zaufania do rozmaitych zawodów w
> różnych krajach. Tylko natychmiast pojawią się problemy metodologiczne,
> różnice w podejściu do szacunku/zaufania (np. trywializując w US bardzo
> wysokie zarobki lekarzy przekładają się bezpośrednio na szacunek, a na
> jakieś greckiej wyspie doktorowi żadne pieniądze nie pomogą jeśli 'papa'
> na niego nadaje w tawernie). Dobry socjolog musiałby to skomentować.
>
> A swoją drogą naprawdę myślisz, że badanie socjologiczne mówi COKOLWIEK
> o lekarzach? Sądzisz, że np. powszechnie uwielbiane aktoreczki z
> telewizyjnych seriali to wzory mądrości i cnót wszelakich?!
>
ale dlaczego o lekarzach? Lekarze tutaj po prostu dostosowują się do hmmm...
znowu użyję tego słowa, "układu". Już pisałem kiedyś o tym, co się dzieje
gdy jednemu człowiekowi dać władzę nad drugim. Zamienia się w - za
przeproszeniem - skurwysyna. Vide eksperyment Milgrama (dobrze piszę
nazwisko?). Tak samo jest z lekarzami, nie ma zmiłuj się - jaki procent
oprze się temu poczuciu władzy nad bliźnim? Z drugiej strony, ludzie zawsze
nienawidzą tych, którzy mają nad nimi władzę.
Nie jest tu problemem to, że lekarze są jacy są - oni tacy MUSZĄ być, bo
sytuacja w której się znaleźli wymusza na nich taką a nie inną postawę.
Problemem jest to, że nie chcą tego zmienić. A najciekawszy tu jest fakt,
że przez ten brak zmian szkodzą przede wszystkim samym sobie.
Pomyśl, jaki szacunek zdobyliby lekarze jako grupa społeczna, gdyby to od
nich wyszła inicjatywa np odebrania prawa wykonywania zawodu gościowi,
który stosował pielgrzymki, paciorki i inne zaklęcia, aby wyleczyć ciężką
chorobę zakaźną.
> Oba powyższe sądy są siebie warte. Wpływ lekarza na dalsze istnienie
> dysfunkcjonalnego systemu służby zdrowia jest zbliżony do wpływu
> pacjenta. Z drugiej strony - WSZYSCY odnoszą pewne korzyści.
> Lekarze-łapówkarze oczywiste, ale także pacjenci-łapówkodawcy.
Chłopie, ja nie mówię tu o łapówkach. Łapówki to najmniejszy problem, w
zasadzie w ogóle mnie on nie obchodzi - wiadomo, że jak jest sytuacja która
wymusza łapówkę, to łapówka będzie.
Ja cały czas mówię o tym, że struktura opieki zdrowotnej stawia
lekarza "ponad" pacjentem, przez co wymusza niejako na lekarzach
jednoczenie się w rodzaj grupy opisanej w eksperymencie Milgrama. Efektem
są np opinie pana Bieńka "jak się nie podoba, to do szamana", albo próby
obrony lekarza który robi oczywiste błędy - tylko dlatego, że jest "z
naszej formacji".
> Zmiana systemu na przynajmniej częściowo ubezpieczeniowy i prywatny
> zapewne poprawiłaby realną sytuację. Ale REALNĄ. Nie wyobrażoną. Mamy
> więc taki mały dylemat więźnia, optymalizacja zatrzymała się na lokalnym
> minimum, sieć jest przetrenowana. Wytrącenie ze stanu równowagi wiąże
> się z początkowym kosztem, spadkiem dostosowania. W dłuższej
> perspektywie (niemal) wszyscy skorzystają. Ja to wiem, Ty pewnie też.
> Ale na krótką metę (niemal) wszyscy stracą. A kto jest tym zainteresowany?
>
sprawy ekonomiczne to zupełnie inny problem, ale skoro już go poruszasz - no
cóż, przede wszystkim społeczeństwo u nas nie dorosło do wybrania partii,
która przeprowadzi taką reformę. Podobnie jak nie będzie reformy systemu
emerytalnego i dziesiątki innych reform. Możemy poteoretyzować,
popsioczyć - bo wiadomo, że i pacjent i lekarz by skorzystali, ale na tym
się skończy.
> Masz po prostu problemy z autorytetami. <argument poniżej pasa> Pewnie
> dlatego nie skończyłeś tej filozofii. <\argument poniżej pasa>
>
akurat trafiłeś - jeden z powodów odstawienia studiów to dupek na stołku
który mnie potwornie wkurzał :D Inna rzecz, że do pracy administratora
serwisów papierek filozofa nie jest mi potrzebny.
> Jeśli tak stawiasz pytanie, to dla mnie jedyna słuszna odpowiedź to -
> nie wiem. Teoretycznie masz (częściowo) rację. Nie wydaje mi się, aby
> były dowody na dobroczynne oddziaływanie witamin w grypie.
chcesz takich dowodów kilkanaście? Dla poszczególnych witamin i innych
substancji? Począwszy od witaminy C, która oczyszcza z wolnych rodników i
wspomaga walkę z wirusami, poprzez witaminy z grupy B, które m.in.
wyregulują wybite z równowagi trawienie i szybciej przywrócą organizm do
równowagi, skończywszy na nasyceniu organizmu magnezem, który to stan
doprowadzi do trwałego zwiększenia odporności.
> Antybiotyki
> oczywiście *nie bardzo* działają, ale są i przesłanki przeciwne do
> Twojej opinii; np. powszechne (nad)używanie antybiotyków znacznie
> zredukowało częstość gorączki reumatycznej albo poinfekcyjnego
> kłębuszkowego zapalenia nerek. Relacje w skali społecznej mogą nie być
> aż tak oczywiste i jasne. Aby rzetelnie odpowiedzieć jak jest w
> rzeczywistości, trzeba sprawę przetestować doświadczalnie i to na dużej
> grupie i przez dłuższy okres czasu. Nie sądzę, żeby ktoś to zrobił, nie
> bardzo chce mi się szukać; a jeśli zrobił, to i tak napisał to, co
> chcieli sponsorzy, nie ;-)?
Z reguły faktycznie tak jest, badania są kupowane na szeroką skalę.
Natomiast co do tego, że jakieś tam pozytywne efekty nadużywania
antybiotyków są - jasne, że są, ale używanie heroiny też ma jakieśtam
pozytywne następstwa. Ja natomiast wiem, ze od 15 lat ani razu nie zażyłem
antybiotyku - pierwszy raz jakieś 4 dni temu, zresztą sam sobie
przepisałem :P W ogóle przestałem 15 lat temu zażywać jakiekolwiek
lekarstwa, nawet aspiryny. Jak coś łapało, witamina C i do łóżka. I od 15
lat nie choruję w zasadzie w ogóle, tyle co raz na kilka lat grypa łapała
jak jakaś ostrzejsza odmiana była. Wcześniej byłem wiecznie zakaszlanym,
zasmarkanym chorowitkiem.
--
www.vegie.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |