Data: 2018-10-26 15:22:55
Temat: Re: To.
Od: "Stokrotka" <o...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Co do spszątania, to dawniej, za komuny, miastowe dzieci jesiesienią,
>> gdy wiejskie dzieci pracowały pomagając pszy wykopkah ziemniaka,
>> miastowe dzieci łaziły z kijkami po lesie i spszątały.
>> Uważam, że to był bardzo dobry, zdrowy dla dzieci zwyczaj,
>
> To był paskudny, niepedagogiczny, niebezpieczny i bezprawny ,,zwyczaj" -
W pełni prawny.
> jako nauczycielka i jako rodzic zawsze byłam przeciw niemu.
> Jako nauczycielka matematyki - uważałam takie marnowanie czasu
> (przepadanie
> lekcji) za niedopuszczalne, zwłaszcza wobec słabszych uczniów, którzy
> najbardziej na tym tracili.
Wykopki były w pełni prawne, więc brak zajęć pszez ten zwykle tydzień był
wliczony w program nauczania.
Czyli program nauczania zakładał od razu brak tego tygodnia nauki.
A słabsi uczniowie, czasem słabsi są, bo niedotlenieni.
O czym świadczy np słowo "tuman".
Kilka godzin w lesie lepiej wpływało na wyniki nauczania , zwłaszcza
matematyki,
niż tyleż samo godzin ćiwiczeń w często niewietszonej klasie.
>Demoralizacja nauczycieli poprzez takie
> nieformalne ,,wolne" też była dla mnie oczywista
Nauczyciele nie mieli wolnego. Pilnowali dzieci w lesie.
>... tzw. zielone i
> białe szkoły, podczas których jakakolwiek sensowna praca dydaktyczna była
> fikcją.
>W dodatku takie wyjazdy były (z powodu ograniczonej opieki oraz
> niemożliwości jej nalezytego sprawowania całodobowo) niebezpieczne, o czym
> świadczą przykre przypadki i wypadki, nawet śmiertelne, zdarzające się co
> jakiś czas i szeroko komentowane w mediach.
Jestem z pokolenia, gdy zielone szkoły jeszcze nie istniały.
Zaszłyszane opinie są jednak faktycznie niepohlebne:
dzieci wracają podobno rutynowo brudne i niedomyte.
Wydaje się więc, że w tym wzgledzie szkoła wymaga zbyt wiele od pszeciętnego
malca.
Patsząc z boku, zielona szkoła niczym nie rużni się od wycieczki.
Jednak nie da się ukryć, że w trakcie takiego wyjazdu dzieci uczą się wiele
więcej niż na terenie szkoły.
Uczą się i samodzielności, i relacji z innymi, i wyglądu świata, innyh niż w
domu środkuw lokomocji, itp.
> Wracając do sprzatania śmieci przez dzieci - też uważam i uważałam je za
> niedopuszczalne, gdyż tym powinna się zajmować gmina i nadleśnictwo,
> dysponując odpowiednimi środkami finansowymi i technicznymi. Dzieciom
> dawano tylko worki, bez zapewnienia np. rękawiczek - a poza tym i tak to
> byłoby niewystarczające zabezpieczenie, bo w przypadku niebezpiecznych
> (chemikalia, opakowania po lekach lub odpady z krwią) czy ostrych
> przedmiotów... Lepiej nie myśleć. Oprócz tego to sprzątanie zwykle
> odbywało
> się w lesie wzdłuż dróg, aby dzieci mogły przy drodze zostawić napełnione
> śmieciami worki. Tym samym dochodziło następne niebezpieczeństwo - ruch
> samochodowy. Wiadomo, co to znaczy - rozproszona klasa w lesie, nauczyciel
> niemogący każdego z osobna dopilnować. A wiadomo, co dzieci potrafią lub,
> co gorsza, czego NIE potrafią (przewidzieć skutków i sytuacji przy
> drodze -
> potrącenia, a nawet porwania chwilowo samotnego dziecka przez
> przejeżdżającego pedofila).
Rozumiem, że jako nauczycielka nie radziłaś sobie z klasą.
Jednak rozumiem i niebezpieczeństwa.
Można wymysleć i inne prace, jesienne na świeżym powietszu, a spszątanie
zostawić może starszym klasom.
Np sadzenie dżewek itp.
________
>> bo tuż pszed zasmogowaną jesienią i zimą istatnie się dotleniły.
>
> Od dotlenienia nie jest czas lekcji matematyki ani historii, tylko ew.
> wf -
> a przede wszystkim od tego są rodzice i zajęcia pozaszkolne.
Pszeciętny mieszczuh nie ma możliwości dotlenienia się jesienią.
WF jest na terenie zasmogowanego, pszyszkolnego boiska,
dodatkowe zajęcia realnie poza miasto tez nie wyjdą.
________
>> Trawło to corocznie około tygodnia.
>> Uważam, że ramah dbałości o młode pokolenie zwyczaj powinien powrucić.
>
> Nie. Używanie dzieci do prac, od których są odpowiednie służby mające
> doświadczenie i stosowne wyposazenie jest bezprawne. Kiedy moje dzieci
> przybiegały ze szkoły z wiadomością, że ,,jutro sprzątamy las!" -
> następnego
> dnia dzwoniłam do dyrekcji, że nie wyrażam zgody na ich udział w tym oraz
> aby zapewniono im opiekę w szkole lub że nie przyjdą w ogóle i mają mieć
> tę
> nieobecność usprawiedliwioną, bo w przeciwnym wypadku zawiadomię
> odpowiednie organy o bezprawnym wykorzystaniu dzieci do prac
> niebezpiecznych.
Może masz rację, ale osobiście w wieku do 9 lat uczestniczyłam w tym
spszataniu lasu corocznie,
i żadna kszywda mi się nie stała.
A prawie codziennie pszez pewnie 8-10 miesięcy w roku
szalejąc na podwurku na pewno byłam dużo bardziej narażona na brak higieny
niż w trakcie tego pseudo.spszątania.
Spszątanie było może i pseudo, ale coś tam las był po nas czystszy.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
|