« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2010-04-14 22:20:37
Temat: Re: Wiara i rodzinaDnia Wed, 14 Apr 2010 23:51:40 +0200, Ender napisał(a):
> W tym wątku chciałbym poruszyć wpływ wiary na rozwój i przyszłość lub
> też przyszłość i rozwój rodziny.
> IMO jak bardzo rodzice są wątpiący, to dzieci muszą ocierać się w swoim
> dorastaniu o wiarę, musi być ta Bozia, Jezusek, Mikołaj i Święta,
> ponieważ inaczej pustka bez nich doprowadzi do rozpadu rodziny,
> a już raczej na pewno w następnym pokoleniu.
> Moi rodzice znali się z małżeństwem zadeklarowanych ateistów,
> co nawet dzieci nie ochrzcili.
> Ich rodzina i losy ich dzieci były bardzo podobne do moich znajomych,
> których znam osobiście, dość dobrze.
> Ich najstarsza córka ma dziś 28-29 lat, a młodsza skończyła też już studia.
> Starszej dawałem korki z matmy. Inteligentna, ale bardzo pusta
> dziewczyna. Uważa, że trzeba być nienormalnym, żeby pakować się
> w rodzinę. Podobnie coś jak młodsza. Może nie jak Nieves z metody
> Gronholma, ale coś podobnego.
> Obie pracują za granicą. Nie wiem jak często się widzą, ale na
> święta nie przyjeżdżają do domu. Nie ma po co.
> Małżeństwo znajomych jest martwe.
> Jak się kiedyś napiłem wódki z nimi, to ona powiedziała,
> że już od dawna. Mieli się rozwieść, jak młodsza miała pójść
> już na studia, ale zwyczajnie im się nawet tego odwidziało.
> Mają domek, 2 piętra, osobne wejścia i każdy żyje sobie.
> U niej jeszcze wyczuwa się odrobinkę jakiejś pretensji do niego
> o takie życie, ale on, zapalony fotograf nie czuje już nic.
> Jest zadowolony i pogodny.
> Naprawdę fajni ludzie, rok temu razem wyjeżdżaliśmy na sylwka,
> ale życie strasznie puste. I dzieci jak te lalki z powieści Prusa.
> Nie mam tutaj zamiaru broń Boże nikomu nic wytykać i sam
> wierzącym jestem raczej fatalnym, ale chodzi mi o symbolikę,
> która jest IMO istotnym spoiwem rodziny.
> Czy ktoś ma też takich znajomych i ma jakieś obserwacje ich życia
> i następnego pokolenia?
Znamy z MŚK takich sporo. Nie są to nasi znajomi w sensie częstszego
kontaktowania się, bo w sposób naturalny odstajemy od siebie i nam zupełnie
nie po drodze. Tyle że widzimy, jak patrzą (każde z osobna, kiedy drugie
nie widzi) na nas z niedowierzaniem.
A TUTAJ... nawet nie oczekuj, że ktoś się odezwie. Wielu musiałoby pisać o
sobie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2010-04-14 22:48:11
Temat: Re: Wiara i rodzinaW dniu 2010-04-15 00:20, Ikselka pisze:
> Dnia Wed, 14 Apr 2010 23:51:40 +0200, Ender napisał(a):
>
>
>> W tym wątku chciałbym poruszyć wpływ wiary na rozwój i przyszłość lub
>> też przyszłość i rozwój rodziny.
>> IMO jak bardzo rodzice są wątpiący, to dzieci muszą ocierać się w swoim
>> dorastaniu o wiarę, musi być ta Bozia, Jezusek, Mikołaj i Święta,
>> ponieważ inaczej pustka bez nich doprowadzi do rozpadu rodziny,
>> a już raczej na pewno w następnym pokoleniu.
>> Moi rodzice znali się z małżeństwem zadeklarowanych ateistów,
>> co nawet dzieci nie ochrzcili.
>> Ich rodzina i losy ich dzieci były bardzo podobne do moich znajomych,
>> których znam osobiście, dość dobrze.
>> Ich najstarsza córka ma dziś 28-29 lat, a młodsza skończyła też już studia.
>> Starszej dawałem korki z matmy. Inteligentna, ale bardzo pusta
>> dziewczyna. Uważa, że trzeba być nienormalnym, żeby pakować się
>> w rodzinę. Podobnie coś jak młodsza. Może nie jak Nieves z metody
>> Gronholma, ale coś podobnego.
>> Obie pracują za granicą. Nie wiem jak często się widzą, ale na
>> święta nie przyjeżdżają do domu. Nie ma po co.
>> Małżeństwo znajomych jest martwe.
>> Jak się kiedyś napiłem wódki z nimi, to ona powiedziała,
>> że już od dawna. Mieli się rozwieść, jak młodsza miała pójść
>> już na studia, ale zwyczajnie im się nawet tego odwidziało.
>> Mają domek, 2 piętra, osobne wejścia i każdy żyje sobie.
>> U niej jeszcze wyczuwa się odrobinkę jakiejś pretensji do niego
>> o takie życie, ale on, zapalony fotograf nie czuje już nic.
>> Jest zadowolony i pogodny.
>> Naprawdę fajni ludzie, rok temu razem wyjeżdżaliśmy na sylwka,
>> ale życie strasznie puste. I dzieci jak te lalki z powieści Prusa.
>> Nie mam tutaj zamiaru broń Boże nikomu nic wytykać i sam
>> wierzącym jestem raczej fatalnym, ale chodzi mi o symbolikę,
>> która jest IMO istotnym spoiwem rodziny.
>> Czy ktoś ma też takich znajomych i ma jakieś obserwacje ich życia
>> i następnego pokolenia?
>>
>
> Znamy z MŚK takich sporo. Nie są to nasi znajomi w sensie częstszego
> kontaktowania się, bo w sposób naturalny odstajemy od siebie i nam zupełnie
> nie po drodze. Tyle że widzimy, jak patrzą (każde z osobna, kiedy drugie
> nie widzi) na nas z niedowierzaniem.
> A TUTAJ... nawet nie oczekuj, że ktoś się odezwie. Wielu musiałoby pisać o
> sobie.
>
Jakie to przykre Droga Iksiu...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |