Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news
.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Wiara - moc - Bog
Date: Sat, 2 Oct 2004 17:45:31 +0200
Organization: dom
Lines: 203
Message-ID: <cjmlv5$mor$7@nemesis.news.tpi.pl>
References: <cjm6sg$l7c$1@news.onet.pl> <cjm9qi$n75$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: aae44.warszawa.sdi.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1096735526 23323 217.97.84.44 (2 Oct 2004 16:45:26 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 2 Oct 2004 16:45:26 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:290172
Ukryj nagłówki
vonBraun <interfere@sp~wywal~ace.pl>
napisał w news:cjm9qi$n75$1@atlantis.news.tpi.pl...
> co nie powinno Cię dziwić bo zwykle
> aby wygłaszać kazania należy uzyskać
> wcześniej jakieś święcenia, co wydatnie zwiększa
> wiarygodność nadawcy tej formy przekazu.
Aha... Bo ty też uzyskałeś święcenia, i dlatego tłu-
mek słuchaczów ma obowiązek podkręcić gałke 'wiary-
godność' na twoje przekazy???
A co, jak się trafi taki, co ma w dupie obowiązki
zwiększania poczucia wiarygodności proporcjonalnie
do wysokości wyświęcenia demagoga i po prostu
zobaczy 'jak jest naprawdę'??? Czego sam wysoce
wyświęcony ni cholery zobaczyć nie jest w stanie,
bo mu jego święcenia rozumek zadusiły???
Święcenia to zwiększają skłonność do słuchania 'wia-
rygodności' wyłącznie w stadach debili, baranie.
> Wiedz jednak, że właśnie przez brak tychże,
> w mojej świadomości urastasz do rangi prekursora
> nowego gatunku amatorskiej twórczości.
>
> ;-)
Bo twórczość profesjonalna to łupienie biedaków
(i wciskanie im totalnych kitów) na haczyk bły-
skotek święceń i papierowych dyplomów ???
Żaden mądry człowiek nigdy by się nie wysypał
z głoszeniem wyższości święceń jakichkolwiek
nad rozumem, i to nawet tak bezmyślnie/odruchowo,
jak ty.
W święceniach (dowolnego autoramentu) jest mniej
więcej tyle świętości, co w papierze - rozumu,
albo w królewskich szatach i koronach - króla.
Zero!
-----
A zupełnie na boku (bo do kompletnego durnia i
tak nic nie dotrze):
Proszę udowodnić, że 'badanie' mitycznych korela-
cji pomiędzy uszkodzeniami mózgu a jego funkcjonal-
nością ma jakiekolwiek merytoryczne podstawy!
Choćby na przykładzie możliwości zbadania korelacji
pomiędzy miejscem wystąpienia uszkodzeń w kostce
pamięci a zmianami w funkcjonowaniu wykonywanych
w takiej pamięci algorytmów. Szczególnie - debilu -
interesuje mnie owa mityczna korelacja z _WŁĄCZONYM_
UKŁADEM korekcji błędów.
Może być na przykładzie twardego dysku.
Ergo: korelacje uszkodzenie -> zmiany funkcjonowania
są funkcją nie (jak tobie i podobnym baranom 'siem wy-
dawa') uszkodzeń hardware'u, a wyłącznie funkcją uszko-
dzeń układu korekcji błędów (albo uszkodzenia totalne-
go - tj. _masowego_/_lawinowego_ uszkodzenia 'hardwa-
re'u).
Twoja 'merytoryka' sprowadza się do tego, że pacjenta
nigdy nie wolno pod żadnym pozorem wyleczyć, bo ina-
czej w ogóle nie byłoby... 'merytoryki jego leczenia'.
Wiesz, skąd się _to_ wzięło durniu???
Ano z tego, iż 'badacze muzgowiuff' zaczynali działal-
ność w momencie, kiedy jedynym 'sensownym' modelem był
model zegarka z kółkami -> jak się wyjęło i uszkodziło
kółko czy ośkę, to maszynka robiła cuś charakterystycz-
nego dla takiej zmiany.
I od tamtego czasu takie przygłupy naprodukowały świn-
tych korelacji, dalej je namolnie produkują i ni chole-
ry nie mogą skojarzyć, iż ma to tyle wspólnego ze zmia-
nami w funkcjonowaniu, co mapa uszkodzonych sektorów
na dysku Jakubowskiej (pracowicie lupką przyuważonych
przez dyplomowanego fuckhufca) z przyczynami i faktycz-
nymi 'złoczyńcami' w aferze Rywina.
Durniu: merytoryka stimulus-response to jest właściwa
dla poziomu pyzolstwa, bo to nic innego jak mięcho+ma-
szynka -> mielony, futro+fura->mondry, krzywy ryj->wre-
dny bandyta itd. itp.
Dokładnie wszystko, gdzie znajdziesz choć jedną 'świa-
tłom korelacje' w stylu:
> Stan zmęczenia i zdenerwowania wiążą się (luźno) z grupą
> struktur zaliczanych do tzw. układu siatkowatego,
> jeśli jesteś zmęczony twój układ siatkowaty cię uśpi
> abyś odpoczął, gdy zaś jest się czym denerwować
> stosownie Cię pobudzi.
by takie debilizmy wraz z ich autorem spuścić w niepa-
mięć w... najbliższym kiblu.
Gości, którzy 'myślom merytorykom' stimulus-response'a
dyplomowanego (w XIX w.) zegarmistrza (tzn. pc-t nie
działa tak jak działać wg. wzorca powinien, to ani chy-
bi trzeba w nim znaleźć i wymienić jakieś zepsute kółko)
- POD żadnym pozorem nie dopuściłbym nawet do swojego
zegarka, a cóż dopiero do mózgu (czyjegokolwiek, nie mó-
wiąc o własnym). Bezmózdzy rzeźnicy (obojętnie czy skal-
pelowi, elektryczni, czy chemiczni) nawyczyniali pod
przykrywką nauki już tyle zła i wyrządzili tyle krzywd,
że najwyższy czas to przerwać.
Tak samo ANALOGICZNIE - jak w pc-cie można uruchomić
symulator np. spectrumny - OBOJĘTNIE czy sprawny wg.
wzorca czy jakoś dowolnie POZORNIE HARDWARE'owo 'usz-
kodzony' - W OGÓLE nie uszkadzając niczego w 'material-
nym' sprzęcie - tak samo można poprawnie ZROZUMIEĆ do-
wolnie 'uszkodzonego' pacjenta - w ogóle 'fizycznie'
nie uszkadzając własnego mózgu.
<< Zrozumienie pacjenta jest warunkiem sine qua non
skuteczności terapii.>> [Abraham Maslow]
Dokładnie tak samo, jak zrozumienie SOFTWARE'u jest
warunkiem sine qua non rzeczywistego panowania nad
działaniem pc-ta. (Nie mylić ze znawstwem saftłera,
tj. duszenia ikonkoguzików w przepisowej kolejności
co nie wychodzi ani na jotę ponad kółkologię zegar-
mistrzem stosowaną...)
SOFTWARE jest NADRZĘDNE nad wszystkim pozorami kore-
lacji z hardware'm!!!
Tzn. że nie mając pełnego wglądu w software - nie wol-
no absolutnie niczego wnioskować na podstawie wyglądu
hardware'u, bo wychodzą z tego wyłącznie kuriozalne
brednie.
TO JEST ABSOLUTNA PODSTAWA (bezwarunkowo konieczna
do poprawnego opanowania), by kogokolwiek dopusz-
czać do 'zajmowania' się czymkolwiek związanym z
mózgiem.
Słyszałeś może: "PO PIERWSZE NIE SZKODZIĆ" ???
Nie mam większych wątpliwości, że masz tzw. "dobre
chęci". Tyle, że "dobre chęci" oparte na głupocie
(której jej właściciele nigdy (z definicji) nie wi-
dzą u siebie) zamiast zdrowego rozsądku (który wła-
śnie utożsamiają z "dobrymi chęciami") zawsze two-
rzą układ korupcyjny (nie mieszać tu wymiany pienię-
dzy pod ladą; chodzi o 'wymianę' chorych emocji).
Tzn. taki, w którym obydwu stronom układu POZORNIE
'opłaca się' (w ich mniemaniach) dążenie do realiza-
cji (tj. do utrwalania maligny zamiast osiągania
realnie pozytywnych skutków) swoich wizji. Choćby -
to układ dokładnie taki sam, jak - twórcy RM'u i je-
go klienci czy - obrońcy świntego prałata&właściciel
p.Brygidy wraz z trzodą i jej sakiewkami.
A dlaczego abstrakcyjnie dokładnie taki sam jakościo-
wo układ działa w kwestiach 'leczenia' wszystkiego,
co z mózgiem związane???
Ano z prostej przyczyny: masowy klient jest w stanie
'pojąć' (czyt. instynktownie zaakceptować) wyłącznie
'merytorykę' typu 'brzydkie objawy'(DLA NIEGO, tzn.
cuś takiego, jak puszka przywiązana huncwotem do ko-
ciego ogona, od której kocię nijak nie jest w stanie
samo się uwolnić) -> cudowna maść na szczury wg. roz-
dzielnika z 'mondrej rozpiski' i... absolutnie nic
ponadto. I działa (m.k.) wyłącznie na podstawie tego,
co i ma: szuka 'fuckhufca', który mu wreszcie dostar-
czy świntego Graala w pigułce a Graal załatwi 'wszy-
stko zło' (a przynajmniej odczepi od ogona ową puszkę
z konkretnym 'nieszczęściem', które go z nieba dopa-
dło za nieswoje grzechy).
I często sam woli się zgodzić (nie mówiąc o tzw. bli-
skich) na totalnie piekielne - byle fizyczne - kaź-
nie, niż podjąć niemożliwy wysiłek samodzielnego my-
ślenia.
Tym sposobem i - dokładnie identycznie jak w RM-ie -
wszyscy uczestnicy (bo dostawcy usług w ogóle nie
widzą niczego złego w 'merytorycznym' spełnianiu po-
trzeb klienteli) beznadziei całej tej kuriozalnej
szopki są święcie przekonani "dobrymi chęciami",
że działają, jak tylko można najlepiej.
---
Nie chce mi się już więcej pisać 'na wiatr'...
Bo i tak od tłuków wszelki sens odbija się niczym
biskup do prałata dyrektora...
> pozdrawiam
> vonBraun
JeT.
P.S. Żegnam ozięble...
|