| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-03-24 11:39:38
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Użytkownik "Marcin" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:46044f36$1@news.home.net.pl...
> chce je rozsadnie wydawac, jednoczesnie nie chce awantury w domu.... Co
> robic?
Nie żenić się.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-03-24 11:44:40
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Użytkownik "miranka" <a...@m...pl> napisał w wiadomości
news:eu1rsq$ckn$1@inews.gazeta.pl...
>
> "Marcin" <m...@w...pl> wrote in message news:46044f36$1@news.home.net.pl...
>
> > Boje sie wspolnego konta,
> > bo ciezko pracuje na te pieniadze i
> > chce je rozsadnie wydawac, jednoczesnie nie chce awantury w domu.... Co
> > robic?
>
> Nie wyobrażam sobie wspólnego życia bez wspólnego konta. Zamierzacie każdy
A to czemu? Nie słyszałaś o czymś takim, jak intercyza? Ale oczywiście oddzielne
majątki uniemożliwiają obłowienie się na przyszłym rozwodzie. A jakoś tak jak
kobieta zaczyna mówić o wspólnych pieniądzach - zwłaszcza, gdy zarabia znacznie
mniej niż facet - to trąci to chęcią łatwego zarobku. Na miejscu Marcina
poszukałbym sobie tańszego rozwiązania - raz na jakiś czas panienka z agencji
wypadnie niewątpliwie korzystniej finansowo (w końcu nie trzeba kupować browaru,
by raz na jakiś czas napić się piwa).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-03-24 11:52:24
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
news:eu2lub$2dp$1@node4.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Marcin" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:46044f36$1@news.home.net.pl...
> > Za miesiac slub. Znamy sie od 5 lat. Razem mieszkamy od 1.5 roku.
> > Wszystko mozna powiedziec ze jest ok, no moze poza pieniedzmi...
>
> >.... Co robic?
>
> Przyzwyczaić się do myśli że małżeństwo powinno opwierac się na wspónocie.
> Wspólne konto, wspólne wydatki, rachunki, zakupy. Oczywiście jeśli
Ciekawe, ile kobiet zarabiających więcej niż mężczyźni ma podobne poglądy?
Najrozsądniejsze wyjście w takiej sytuacji to właśnie OSOBNE konta. Wiadomo, że
rachunki płaci się wspólnie - a z jakiego konta pójdzie na nie kasa zależy od
wielu czynników (wysokość rachunku, termin płatności itp.). Wiadomo również, że
jak na koncie męża będą pieniądze, a na koncie żony - z którego np. robione są
zakupy "na życie" - nic już nie będzie, to przecież facet chyba da kasę na chleb
i coś do chleba. Wszystko jest kwestią dogadania się, ale dogadanie się nie musi
oznaczać koniecznie wspólnoty pierwotnej.
> żona. Dobrze jest ustalić na początku, że niezależnie od zarobków pieniądze
> są wspólne. Uniknie się wtedy wielu nieporozumień.
A czemu nie można uniknąć nieporozumień przy określeniu, że nie wszystkie
pieniądze są wspólne? Tym bardziej, że owa wspólnota również dla kobiety może
nie być korzystna - jak jej mąż splajtuje, a będą mieli wspólnotę majątkową, to
właśnie jej pensję zajmie komornik - a wtedy mogą to być ich jedyne pieniądze.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-03-24 12:26:50
Temat: Re: Wspolne pieniadze.Pewnego dnia, a było to Sat, 24 Mar 2007 12:52:24 +0100, przyszła do mnie
wiadomość z adresu <p...@i...pl> i powiedziała:
>> Przyzwyczaić się do myśli że małżeństwo powinno opwierac się na wspónocie.
>> Wspólne konto, wspólne wydatki, rachunki, zakupy. Oczywiście jeśli
>
> Ciekawe, ile kobiet zarabiających więcej niż mężczyźni ma podobne poglądy?
Procentowo - nie wiem. Ale znam jednostki. Chociażby znajomy, który
idzie na półroczny urlop tacierzynski, żeby wychowywać córkę, bo zarabia
mniej od żony.
Zuzanka
--
.:*Z*:._.:*U*:._.:*Z*:._.:*A*:._.:*N*:._.:*K*:._.:*A
*:.
Małgorzata Krzyżaniak ..... http://www.pawnhearts.eu.org/~zuzanka/
We Are a Non Prophet Organization
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-03-24 17:28:19
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Użytkownik "locke" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
news:eu337g$fba$1@news.interia.pl...
>
> Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
> news:eu2lub$2dp$1@node4.news.atman.pl...
>>
>> Użytkownik "Marcin" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
>> news:46044f36$1@news.home.net.pl...
>> > Za miesiac slub. Znamy sie od 5 lat. Razem mieszkamy od 1.5 roku.
>> > Wszystko mozna powiedziec ze jest ok, no moze poza pieniedzmi...
>>
>> >.... Co robic?
>>
>> Przyzwyczaić się do myśli że małżeństwo powinno opwierac się na
>> wspónocie.
>> Wspólne konto, wspólne wydatki, rachunki, zakupy. Oczywiście jeśli
>
> Ciekawe, ile kobiet zarabiających więcej niż mężczyźni ma podobne poglądy?
Nie wiem ile, nie robiłam ankiety. Ja to mówię z punktu widzenia osoby która
keidyś zarabiała więcej od partnera, teraz nie zarabia wcale prawie. Mój TŻ
ma takie samo podejście do tematu.
> Najrozsądniejsze wyjście w takiej sytuacji to właśnie OSOBNE konta.
W jakiej sytuacji? Że mąż zarabia więcej? A jak mąż za m-c straci prace to
wtedy co? Wspólne konto? A jak znowu zacznie zarabiac więcej to oddzielne?
Albo się ustala na początku jakieś zasady - a na zdrowy rozsądek wspólne
życie, wpólne konto, albo się ma oddzielne, patrzy się patrnerowi w porfel i
wynikają z tego problemy. Przynajmniej wśród moich znajomych tak
zaobserwowałam.
> Wiadomo, że
> rachunki płaci się wspólnie - a z jakiego konta pójdzie na nie kasa zależy
> od
> wielu czynników (wysokość rachunku, termin płatności itp.).
Jak się ma wspólne konto to nie ma takiego problemu.
Jest termin płacenia - to się płaci, bez względu na wyskokość rachunku i
wysokość pensji małżonka - w sensie że ona mniej czy więcej zarobiła w tym
m-cu.
Wiadomo również, że
> jak na koncie męża będą pieniądze, a na koncie żony - z którego np.
> robione są
> zakupy "na życie" - nic już nie będzie, to przecież facet chyba da kasę na
> chleb
> i coś do chleba.
No wielka łaska że da. Sam tez chyba ten chlebek zjada.
> Wszystko jest kwestią dogadania się, ale dogadanie się nie musi
> oznaczać koniecznie wspólnoty pierwotnej.
A dlaczego nie? Mąż mając osobne konto (nie firmowe) pokazuje że jak on
zarabia więcej to on może więcej sobie na swoje przyjemności wydawać?
>> żona. Dobrze jest ustalić na początku, że niezależnie od zarobków
>> pieniądze
>> są wspólne. Uniknie się wtedy wielu nieporozumień.
>
> A czemu nie można uniknąć nieporozumień przy określeniu, że nie wszystkie
> pieniądze są wspólne?
Bo któraś strona może się poczuć pokrzywdzona. To że ja w tej chwili nic nie
zarabiam to znaczy że nie mogę sobie z konta brać pieniędzy na swoje
potrzeby? Musze pana władcę prosić o kasę na waciki?
To naprawdę jest kwestia zdrowego podejścia do sprawy. Razem mamy wkład w
nasz dom, TŻ zarabia, ja opiekuję się dziećmi i domem, i wsolnie korzystamy
zarówno z pięniędzy jak i z domu.
> Tym bardziej, że owa wspólnota również dla kobiety może
> nie być korzystna - jak jej mąż splajtuje, a będą mieli wspólnotę
> majątkową, to
> właśnie jej pensję zajmie komornik - a wtedy mogą to być ich jedyne
> pieniądze.
Nie wiem, nie znam się na intercyzach. Ale nawet jeśli taka jest w
małżeństwie to nie oznacza od razu równego podziału: ty płacisz za chleb a
ja za mleko, ty za prąd a ja za gaz.
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-03-24 17:35:55
Temat: Re: Wspolne pieniadze.On Sat, 24 Mar 2007 01:37:45 +0100 I had a dream that miranka <a...@m...pl>
wrote:
>Nie wyobrażam sobie wspólnego życia bez wspólnego konta. Zamierzacie każdy
>rachunek dzielić na dwa? Zaglądać sobie w zęby, ile które zjadło? Patrzeć,
>czyj dezodorant jest droższy? A jak pojawi się dziecko, to na ile będziecie
>dzielić wydatki?
Proponuję porównać wagę lub rozmiary komórki jajowej i plemnika i na tej
podstawie podzielić wydatki ;-)
--
Grzegorz Janoszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-03-24 17:46:48
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
"locke" <p...@i...pl> wrote in message
news:eu337g$fba$1@news.interia.pl...
> > Przyzwyczaić się do myśli że małżeństwo powinno opwierac się na
wspónocie.
> > Wspólne konto, wspólne wydatki, rachunki, zakupy. Oczywiście jeśli
>
> Ciekawe, ile kobiet zarabiających więcej niż mężczyźni ma podobne poglądy?
Nie wiem, ile kobiet, ale bywa, że ja zarabiam więcej od męża. Kilka
mięsięcy później jest odwrotnie, on zarabia więcej.
Myślę, że generalnie jest to kwestia podejścia do wspólnego budowania życia
i do wzajemnego zaufania. Ale jeśli tego nie ma, to po co brać ślub?
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-03-24 18:00:47
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Użytkownik "Anka P." <t...@a...pl> napisał w
wiadomości news:eu2kib$796$1@nemesis.news.tpi.pl...
>W dniu 2007-03-23 23:05, Marcin napisał/a:
>
>>Co robic?
>
> Ustalić jakieś reguły albo się nie żenić.
> Pieniądze potrafią niejednokrotnie rozwalić małżeństwo.
> My z mężem mamy dwa wspólne konta. Na jedno spływają wszystkie pieniądze,
> czyli jego pensja i moje dodatkowe. Tak się złożyło, że teraz to on
> utrzymuje rodzinę, bo bardzo dobrze zarabia, a ja jestem na wychowawczym i
> dokładam się z pracy dodatkowej, którą wykonuję zazwyczaj w weekendy.
My mamy 3 konta. Jedno wspólne od 12 lat (jakoś tak), drugie ma TŻ firmowe,
trzecie ja sobie założyłam i na nie wpływają mi pieniądze z allegro. Z niego
również robię zakupy na allegro.
Jak mi na nim zbraknie to sobie je doładowywuję z naszego wspólnego. Jak
potrzebowaliśmy raz dużą gotówkę to z allegrowego przelałąm na nasze
wspólne.
> W czasie studiów kiedy to ja zarabiałam dość sporo, a mój TŻ szukał pracy
> to ja finansowałam wszelkie wydatki. Jak on miał jakies pieniądze po
> prostu składaliśmy na jedną kupkę.
Za czasów naszego randkowania też wspólnie płacilismy za kino, knajpy itp.
Jak mieliśmy oboje to się zrzucaliśmy, jak któres nie miało to drugie
stawiało. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu.
> Kiedy trzeba dokonać większego wydatku siadamy razem i zastanawiamy się
> kiedy i jak tę rzecz kupić.
> Każde z nas co miesiąc sobie "pobiera" sporą kwotę na własne osobiste
> wydatki i robi z tą kasą co chce, reszta idzie na opłaty, kredyty,
> jedzenie itp. I jakoś nam się żyje z tym systemem od ponad 11 lat.
U nas jest tak samo. Jak któreś ma potrzebę wydania na coś dla siebie, to
drugie nie robi problemu. Są m-ce że TŻ co chwila sobie coś kupuje, a ja w
tym czasie nie muszę, za niedługo mnie na coś najdzie i wtedy ja sobie
szaleję ;-)
> Znam kilka par, które maja osobne konta, na wszystko składają sie po
> połowie.
> Jedni byli ostatnio w pubie i ona nie miała pieniedzy więc nie kupiła
> sobie piwa, on jej kupił, ale pod warunkiem, że mu odda te kilka złotych.
My mamy znajomych gdzie była dzielona kasa. Ona swoje konto on swoje. Ona
zarabiała mniej więc on co m-c dawał kasę na dom (bezdzietni). Ona musiała
się z tego gospodarować. Na swoje przyjemności wydawali z własnych kont. Jak
stali w hipermarkecie w kasie to ona osobno płaciła za jedzenie do domu, on
osobno za piwo. Jak kiedyś znajoma została dłużej w pracy, zadzwoniła do
męża by kupił pieczywo, bo ona nie zdąży. On kupił, po czym kazał sobie
oddać 1,20 zł. To jest dla mnie paranoja. Ci znajomi nie są już małżeństwem.
> Inni są małżeństwem. Mają małe dziecko. Ona kupuje dziecku ubranka, on
> jedzenie. Na resztę składają się po połowie tak, że na przykład on płaci
> za nianię dla dziecka, ona co miesiąc połowę pensji dla niani przelewa mu
> na konto. Rozliczają się z każdej złotówki, oddają sobie każde 5 złotych.
> Jak dla mnie są to dwa wręcz paranoiczne przykłady.
Tak jakby trudno było wrzucić to do jednego worka i z tego płącić wspólnie
za wszystko.
Patrząc po znajomych bardzo wielu z nich chowa przed partnerami drobne
kwoty, tzw zaskórniaki. Bo jak się mąż/żona dowie to łojesu. Mnie to zawsze
dziwiło.
> Gdybym była w Twojej sytuacji to miałabym 2 konta. Jedno wspólne, a drugie
> firmowe. Na wspólnym trzymałabym kwotę, która jest potrzebna do normalnego
> funkcjonowania firmy (conajmniej tyle ile trzeba), a na wspólne przelewała
> pieniądze na wspólne życie.
Uważam tak samo
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2007-03-24 18:18:26
Temat: Re: Wspolne pieniadze.A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "miranka"
<a...@m...pl> mówiąc:
>Myślę, że generalnie jest to kwestia podejścia do wspólnego budowania życia
>i do wzajemnego zaufania. Ale jeśli tego nie ma, to po co brać ślub?
Że tak użyję wyświechtanego argumentu w podobnych dyskusjach: bez puli
wspólnych majtek i skarpetek też nie powinno się brać ślubu?
Agnieszka (która sobie ceni zanieleżność i nie widzi powodu, by nie
mieć własnego konta tylko dlatego, iż jest się w związku)
--
Proudly Folk Lore for the Masses
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://krecikk.fotosik.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-03-24 20:44:45
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
"Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> wrote in message
news:njqa031eoc7mfvg428dft8eflf8h9nrm8g@4ax.com...
> Agnieszka (która sobie ceni zanieleżność i nie widzi powodu, by nie
> mieć własnego konta tylko dlatego, iż jest się w związku)
Rozumiem tę potrzebę niezależności, ale wybrażam sobie jednocześnie, że ten
związek jakoś Cię ogranicza, tzn. czegoś nie możesz
zrobić/kupić/sfinansować, BO jesteś w związku, czujesz, że gdybyś sięgnęła
do wspólnej puli, to musiałabyś się z jakichś zakupów tłumaczyć, czułabyś,
że nie masz swobody działania... To ok, wtedy może i ja bym chciała mieć
swoje własne osobiste, całkiem osobne pieniądze.
Ale są związki, które NIE ograniczają wolności jednostki. I o dziwno nie ma
to związku z wielkością kwoty, która się na tym wspólnym koncie znajduje,
choć na pewno łatwiej jest, kiedy nie trzeba podejmować decyzji "albo piwo,
albo perfumy", tylko jest i na piwo i na perfumy. A jak nie ma, to nie ma,
ani na jedno, ani na drugie. Bo sama powiedz, jak Twój TŻ nagle straci pracę
i jego zaskórniaki się skończą, to kupisz sobie perfumy, a jemu nie kupisz
piwa? Pewnie nie kupisz ani jednego ani drugiego, to po co komplikować sobie
życie?
A jeśli powiesz "Co mnie to obchodzi, że on stracił pracę, JA chcę nowe
perfumy", to dla mnie coś takiego podważa sens istnienia stałego związku.
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |