Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Zrodlo kompleksow

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zrodlo kompleksow

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-02-02 14:07:39

Temat: Zrodlo kompleksow
Od: "Duch" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Chcialbym podzielic sie pewnymi moim doswiadczeniami,
wydaje mi sie ze to bardzo wazne, nie traktujcie tego
albo jak wskazowki, prosze, bo to wszystko jest
"bardzo plynne" i przedstawiam to zreszta zbyt mechanicznie:-)

Dzisiaj jest taka styl, ze jak chce sie komus dowalic to mowi sie
"ale masz kompleksy". Poniewaz nikt nie che byc "be", to
miec kompleksy = byc zlym.
Niestety, jak ktos dla sie na to "nabrac" (ze kompleksy sa "be")
to ma przechlapane...
Tez mialem i mam kompleksy.
Kiedys - jak mialem ich wiecej - tak bardzo mi to przeszkadzala,
ze zaczelem wnikac, co to jest i na czym to polega, ze je mam.

Teraz widze (ale kazdy musi to sam zobaczyc, nie wystarczy przeczytac
to co pisze), ze schemat jest taki:

- zaczynam zachowywac sie niesmialo, bo jest jakas Konkretna Przyczyna Tego
(naprawde jest, kilka razy udalo mi sie to zobaczyc), ale niewazne narazie
jaka

- dalej, ktos (czesto "grupa") odrzuca mnie, np. "cos ty taki lalus i
niesmialy"

- to odrzucenie spowodowane jest tym, ze grupa *juz* ma z tym problem,
ale tego sie nie widzi!

- ja nie chce byc "be": jest w kazdym z nas taki mechanizm,
(pisal o tym Barry), ze jak grupa/mowi ze jestem "be" to ja to swoje be,
odrzucam,
automatycznie sie "usztuwniam" i zaczynam tak robic,
zeby nie byc "be" czyli "strugam twardziela".

- odrzucenie mnie-jako-mieczaka powoduje, ze jeszcze bardziej zaczynam sie
bac, ze ukaze sie to moje "mieczactwo" i ...
to jest wlasnie moj kompleks:
ja widze to jako "ze jestem mieczak" i staram sie bronic "nie nie,
wcale nie jestem taki mieki, wlasnie, ze jestem czegos wart",
natomiast w rzeczywistosci to cos jakby moj strach przed odrzuceniem,
ale o tym dalej.
Nie mozna tego jednak ignorowac ("to tylko strach przed odrzuceniem"), bo to
nic nie daje (tylko chwilowa poprawe, hehe, a potem znowu dolek).

I zle jest rowniez to, ze trace z oczu "Konkretna Przyczyna Tej
niesmialosci",
ta co byla na samym poczatku, trace "mozliwosc bycia niesmialym",
to potem sie bardzo niekorzystnie odbija.

Ale teraz najwazniejsze, nagle znowu zetchnelem sie z "kompleksem", to dosc
niesamowite.
Mam kumpele, lubie ja, fajna babka.
Ale bylo pewne zdarzenie, niby niepozorne, ale wydaj mi sie, ze bardzo
wazne.
Szlismy do samochodow, po pracy, ja swego, on tez.
Otworzylem prawe drzwi samochodu, ale od strony pasazera,
bo chcialem tam polozyc tam torbe. A kumpela na to, nie wiadomo dlaczego,
troche cynicznie "nie z tej strony sie wsiada"...
Gdyby sie usmiechanela to rozumiem, dowcip.
Ale tu bardzo wazne jak ona mi to powiedziala: ona to powiedziala dosc
powaznie i dosc cynicznie, przekazala mi pewne rpzez to
nieswiadome tresci, jakby "ty ciamajdo, nie wiesz nawet z ktorej strony sie
wsiada".

Oj, ale mnie to "wystraszylo", bylo to dosc nieprzyjemne.
Mozecie powidziec, ze jestem przewrazliwiony: tez tak kiedys, dlugo
myslalem, ale okazuje sie ze jednak slusznie sie "czepiam".
Wlasnie! Kompleksy sa przekazywane subtelnie, a nie wprost i otwarcie.
Gdybym kompus powiedzial "ale z Ciebie glupek" to raczej z tego kompleksu
nie bedzie, ktos odpowie "spadaj!".
A jak powiem "raczej nie dawajcie tego zadania Grzeskowi, bo bedziecie
musieli dluuugo czekac", to jest to mieszanina cynizmu,
zlosliwosci takiego jadu,
przed ktorym ten-ktos nie moze sie nawet obronic.
I nie mam az tak wielkiej pretensji do kumpeli: ona tez ma pewnien problem
(kiedys mialem pretensje do takich osob).

I wlasnie: tu jest Zrodlo Kompleksu. Ktos ma problem z czyms np. ta kumpela
moze z jakims fajtlapa albo sama czuje sie fajtlapa (?), i przenosi to na
innych,
"podswiadomie" ich (mnie) odrzuca, "serwuje" dziwne teksty.

Moj sposob na te kompleksy, to taki, zeby byc maksymalnie czujny i zamiast
wlaczas swojego "automatycznego obronce",
ktory chce ukryc moje rzekome "mieczactwo" i serwuje "wcale nie bo
jestem twardy", (np. "ja dobrze wiem gdzie sie drzi otwiera!"),
ale niestety powoduje caly czas walke ze soba,
to staram sie dostrzec ze to nasmiewanie sie ze mnie zaistnialo
(to bardzo trudne IMO )
i staram sie wtedy spojrzec na calosc sytuacji taka jaka ona jest
= ze to "nasmiewca" ma problem i ze to sie miota i zaraza jadem.

Ludzie maja wiele problemow, tez kompleksow (ja tez),
nie radza sobie z nimi ale ...
ukrywaja i wszystko by bylo ok, gdyby nie to, ze te problemy "daja glos",
gdzies tam sie "przemycaja" w postaci nieswiadomych podtekstow (jak ta moja
kumpela).
Jesli nie jestem zbyt czujny, to "nabieram" sie na te slowa innych, staje
sie wspol-uczestnikiem problemu
i jest mi nawet gorzej niz osobie-zrodlo-problemu, bo nawewt nie wiem na
czym problem polega.
Wszystko to wymaga jednak wielkiej intuicji.
Czy macie podobne obserwacje?
Pozdrufka, Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-02-02 19:09:57

Temat: Odp: Zrodlo kompleksow
Od: "Haal" <c...@n...partners.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja mam jedna obserwacje (zrodlo tych wszystkich problemow):

poczucie niższej wartosci. koniec.

Haal


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-02 21:43:53

Temat: Re: Zrodlo kompleksow
Od: Liquid / AAOCG <l...@a...org> szukaj wiadomości tego autora

> Dzisiaj jest taka styl, ze jak chce sie komus dowalic to mowi sie
> "ale masz kompleksy". Poniewaz nikt nie che byc "be", to
> miec kompleksy = byc zlym.
> Niestety, jak ktos dla sie na to "nabrac" (ze kompleksy sa "be")
> to ma przechlapane...
> Tez mialem i mam kompleksy.

Ehm... bo to taka natura czlowieka chbya ze chce dopiec drugiemu, ale moze
sie z tego wyrasta czasem (?)

> Kiedys - jak mialem ich wiecej - tak bardzo mi to przeszkadzala,
> ze zaczelem wnikac, co to jest i na czym to polega, ze je mam.

Co tu duzo wnikac, jak sie ma kompleksy to sie chyba wie czego one dotycza.
Ja tam dobrze znam tego przyczyny, inna sprawa czy sie chce cos z tym zrobic czy
sie zostawia tak jak jest poniewaz...

> - dalej, ktos (czesto "grupa") odrzuca mnie, np. "cos ty taki lalus i
> niesmialy"

To sie zastanow czy az tak bardzo Ci na tej grupie zalezy. Bo sam wiem ze
nie warto jest sie do jakichs grup przywiazywac, a juz na pewno nie ma sie co
kurczowo ich trzymac. Zmienic towarzystwo, albo nie starac sie do nich se
wszystkich sil "wkrecic". Czy cos...

- to odrzucenie spowodowane jest tym, ze grupa *juz* ma z tym problem,

> ale tego sie nie widzi!

Kazdy ma jakis sposob na maskowanie, raz lepszy raz gorszy.

>
> - ja nie chce byc "be": jest w kazdym z nas taki mechanizm,
> (pisal o tym Barry), ze jak grupa/mowi ze jestem "be" to ja to swoje be,
> odrzucam,
> automatycznie sie "usztuwniam" i zaczynam tak robic,
> zeby nie byc "be" czyli "strugam twardziela".

Ano wlasnie, duzy problem. Rzecz polega mysle na tym by nie traktowac tego
jako najstraszliwsyz kataklizm, ogromna obelge etc. A umiec obrocic to w miare
lagodnie w zart, chocby nie byl smieszny nawet to potraktowac to humorystycznie.
A nie od razu oponowac " nie, nie , to nie tak... " itp.

> - odrzucenie mnie-jako-mieczaka powoduje, ze jeszcze bardziej zaczynam sie
> bac, ze ukaze sie to moje "mieczactwo" i ...
> to jest wlasnie moj kompleks:
> ja widze to jako "ze jestem mieczak" i staram sie bronic "nie nie,
> wcale nie jestem taki mieki, wlasnie, ze jestem czegos wart",
> natomiast w rzeczywistosci to cos jakby moj strach przed odrzuceniem,
> ale o tym dalej.
> Nie mozna tego jednak ignorowac ("to tylko strach przed odrzuceniem"), bo to
> nic nie daje (tylko chwilowa poprawe, hehe, a potem znowu dolek).

Czy ja wiem... trzeba sie nauczyc nie przejmowac. Nie traktowac tego
strasznie powaznie. Ot, bylo i tyle, zapomniec...
I juz nikt nie bedzie pamietal. Bo jak zaczniesz cos tlumaczyc, sie bronic, to
potem mozna jeszcze bardziej zamotac i bedzie temat do rozmow na pare tygodni.

> Szlismy do samochodow, po pracy, ja swego, on tez.
> Otworzylem prawe drzwi samochodu, ale od strony pasazera,
> bo chcialem tam polozyc tam torbe. A kumpela na to, nie wiadomo dlaczego,
> troche cynicznie "nie z tej strony sie wsiada"...
> Gdyby sie usmiechanela to rozumiem, dowcip.

Rzeczywiscie, zachowala sie dziwnie, ale z drugiej strony... To co jej do
tego z ktorej strony my wsiadamy do samochodu??? Przeciez ona i tak jedzie
swoim. A my jakbysmy chcieli to i przez bagaznik moglibysmy wsiadac, i co komu
do tego? ;-))))

> I wlasnie: tu jest Zrodlo Kompleksu. Ktos ma problem z czyms np. ta kumpela
> moze z jakims fajtlapa albo sama czuje sie fajtlapa (?), i przenosi to na
> innych,
> "podswiadomie" ich (mnie) odrzuca, "serwuje" dziwne teksty.
>
> Moj sposob na te kompleksy, to taki, zeby byc maksymalnie czujny i zamiast
> wlaczas swojego "automatycznego obronce",
> ktory chce ukryc moje rzekome "mieczactwo" i serwuje "wcale nie bo
> jestem twardy", (np. "ja dobrze wiem gdzie sie drzi otwiera!"),
> ale niestety powoduje caly czas walke ze soba,
> to staram sie dostrzec ze to nasmiewanie sie ze mnie zaistnialo
> (to bardzo trudne IMO )
> i staram sie wtedy spojrzec na calosc sytuacji taka jaka ona jest
> = ze to "nasmiewca" ma problem i ze to sie miota i zaraza jadem.

Nadal samoobrona, IMHO, nadal, najlepsze jest potrakowanie sytuacji
humorystycznie.


> Ludzie maja wiele problemow, tez kompleksow (ja tez),
> nie radza sobie z nimi ale ...
> ukrywaja i wszystko by bylo ok, gdyby nie to, ze te problemy "daja glos",
> gdzies tam sie "przemycaja" w postaci nieswiadomych podtekstow (jak ta moja
> kumpela).

Mozna sobie radzic lepiej lub gorzej, moim zdaniem, tak jak Ty traktujesz
takie sytuacje, to jest nadal sposob na samoobrone, tylko w innym wydaniu. Bo Ty
usprawiedliwiasz przed soba swoje wlasne czyny i wydazenia ktorymi nie ma sie co
zbyt zamartwiac. Wiecej luzu...

Ehm... i kto to mowi... ;-)


> Czy macie podobne obserwacje?

Jasne, kompleksow co niemiara, ale jakis sposob na radzenie sobie z nimi tez
sie ma.

Zycze powodzenia w ich rozwiazywaniu.

Liquid

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-06 10:16:34

Temat: Re: Zrodlo kompleksow
Od: "Duch" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Odpowiadam dopiero teraz, ale wczesniej nie mialem czasu.

> To sie zastanow czy az tak bardzo Ci na tej grupie zalezy. Bo sam wiem
ze
> nie warto jest sie do jakichs grup przywiazywac, a juz na pewno nie ma sie
co
> kurczowo ich trzymac. Zmienic towarzystwo, albo nie starac sie do nich se
> wszystkich sil "wkrecic". Czy cos...

Moze nie zalezec, ale mozesz byc z grupa przez przypadek, w pracy, na
wycieczce itd.
Nie chesz ale musisz. :-)

> > - ja nie chce byc "be": jest w kazdym z nas taki mechanizm,
> > (pisal o tym Barry), ze jak grupa/mowi ze jestem "be" to ja to swoje be,
> > odrzucam,
> > automatycznie sie "usztuwniam" i zaczynam tak robic,
> > zeby nie byc "be" czyli "strugam twardziela".
>
> Ano wlasnie, duzy problem. Rzecz polega mysle na tym by nie traktowac
tego
> jako najstraszliwsyz kataklizm, ogromna obelge etc. A umiec obrocic to w
miare
> lagodnie w zart, chocby nie byl smieszny nawet to potraktowac to
humorystycznie.
> A nie od razu oponowac " nie, nie , to nie tak... " itp.

Wlasnie, ale to nie jest takie proste, wg. mnie.
Tzn. przy prostych "kuksancach" mozna sie jakos obronic,
ale sa takie gdy ktos mocno to amplikuje komus, i nawet troche specialnie,
zeby drugiego "zlamac".
Ale masz racje, ze trzeba sobie znalescjakis sposob.

> > - odrzucenie mnie-jako-mieczaka powoduje, ze jeszcze bardziej zaczynam
sie
> > bac, ze ukaze sie to moje "mieczactwo" i ...
> > to jest wlasnie moj kompleks:
> > ja widze to jako "ze jestem mieczak" i staram sie bronic "nie nie,
> > wcale nie jestem taki mieki, wlasnie, ze jestem czegos wart",
> > natomiast w rzeczywistosci to cos jakby moj strach przed odrzuceniem,
> > ale o tym dalej.
> > Nie mozna tego jednak ignorowac ("to tylko strach przed odrzuceniem"),
bo to
> > nic nie daje (tylko chwilowa poprawe, hehe, a potem znowu dolek).
>
> Czy ja wiem... trzeba sie nauczyc nie przejmowac. Nie traktowac tego
> strasznie powaznie. Ot, bylo i tyle, zapomniec...
> I juz nikt nie bedzie pamietal. Bo jak zaczniesz cos tlumaczyc, sie
bronic, to
> potem mozna jeszcze bardziej zamotac i bedzie temat do rozmow na pare
tygodni.

Racja, ale sa takie problemy ktore sa tak szerekie ze obejmuja bardzo duza
grupe,
takie spoleczestwo, i to jakby wychodzi "z tla" i czlowiek jakby
automatycznie i
bardzo dyskretnie ma to zaaplikowane.

> > Szlismy do samochodow, po pracy, ja swego, on tez.
> > Otworzylem prawe drzwi samochodu, ale od strony pasazera,
> > bo chcialem tam polozyc tam torbe. A kumpela na to, nie wiadomo
dlaczego,
> > troche cynicznie "nie z tej strony sie wsiada"...
> > Gdyby sie usmiechanela to rozumiem, dowcip.
>
> Rzeczywiscie, zachowala sie dziwnie, ale z drugiej strony... To co jej do
> tego z ktorej strony my wsiadamy do samochodu??? Przeciez ona i tak jedzie
> swoim. A my jakbysmy chcieli to i przez bagaznik moglibysmy wsiadac, i co
komu
> do tego? ;-))))

Przez ten przyklad chcialem pokazac jak to dziala, jak delikatnie nastepuje
"podkopywanie", a potem bede sie dziwil, ze czuje, ze "jestem do niczego".

> Mozna sobie radzic lepiej lub gorzej, moim zdaniem, tak jak Ty
traktujesz
> takie sytuacje, to jest nadal sposob na samoobrone, tylko w innym wydaniu.
Bo Ty
> usprawiedliwiasz przed soba swoje wlasne czyny i wydazenia ktorymi nie ma
sie co
> zbyt zamartwiac. Wiecej luzu...

Racja :-) Moze zbyt serio podchodze do niektorych spraw, zamast wiecej
humoru,
ale to tez trzeba umiec, miec takie predyspozycje.

Pozdrufka, Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-02-06 10:17:39

Temat: Re: Zrodlo kompleksow
Od: "Duch" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ja mam jedna obserwacje (zrodlo tych wszystkich problemow):
>
> poczucie niższej wartosci. koniec.

Chcialem wlasnie pokazac (na tym przykladzie) jak
to niskie poczucie wartosci przychodzi "z tla".
A jak to "leczyc"?
Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nieśmiałość ciag dalszy
Egoizm
taniec
Czy optymizmu mozna sie nauczyc?
Bitwa - jak unieszkodliwic strzyge mentalna?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »