Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ach te emocje !......

Grupy

Szukaj w grupach

 

ach te emocje !......

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-01-12 23:25:24

Temat: ach te emocje !......
Od: "rwica" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać negatywne emocje.
To że trzeba takowe emocje powstrzymywać to pewnik i to mi się udaje. W
przeciwnym razie lałbym w przysłowiową "mordę" 10 razy dziennie :)
Interesuje mnie bardziej to, w jaki sposób nie dopuścić do powstawania takich
emocji. Jak zdystansować się na tyle by nie musieć walczyć z tym potwornym
uczuciem chęci (negatywnego) zareagowania. Negatywne emocje pojawiają się w
domu, pracy, za kierownicą, w tramwaju, na forum internetowym, podczas
oglądania telewizji..... to trochę dużo nie ?

pozdrawiam


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-01-12 23:33:14

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: Arek <a...@e...net> szukaj wiadomości tego autora

rwica rzecze:
[..]
> domu, pracy, za kierownicą, w tramwaju, na forum internetowym, podczas
> oglądania telewizji..... to trochę dużo nie ?

Ano dużo.
Musisz albo się wyciszyć, zdystansować do świata - jakieś mantry itp. -
albo spalić nadmiar testosteronu przez zapisanie się na np. boks.
Pomaga :)

pozdrawiam
Arek


--
http://www.hipnoza.info

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 07:11:38

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "Nisia" <s...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora

my friend rwica ( l...@p...onet.pl ) wrote :
> Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać negatywne
> emocje. To że trzeba takowe emocje powstrzymywać to pewnik i to mi się
> udaje. W przeciwnym razie lałbym w przysłowiową "mordę" 10 razy dziennie
> :) Interesuje mnie bardziej to, w jaki sposób nie dopuścić do powstawania
> takich emocji. Jak zdystansować się na tyle by nie musieć walczyć z tym
> potwornym uczuciem chęci (negatywnego) zareagowania. Negatywne emocje
> pojawiają się w domu, pracy, za kierownicą, w tramwaju, na forum
> internetowym, podczas oglądania telewizji..... to trochę dużo nie ?
>
> pozdrawiam

a moze joga-dla wyciszenia ??

muzyka relaksacyjna...


--

-NISIA-
gg: 3223171
s...@W...pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 08:55:12

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rwica" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4a5c.0000041f.40032ce4@newsgate.onet.pl...
> Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać negatywne
emocje.

słyszałam, że sauna działa leczniczo na tych, którzy
są nieco zbyt pobudliwi i nerwowi ;)
powiedziała mi to kobieta
którą spotykam w saunie ilekroć tam jestem
(kilka razy w tygodniu, przy okazji aerobicu)
otóż ta kobieta mówiła, że lekarz kazał jej codziennie chodzić
do sauny, bo to leczy nerwy ;)
(nie chodziło jej o chorobę psychiczną, tylko o nerwy)
sauna ponoć wycisza i uspokaja,
tak przynajmniej mówiła ta pani ;)


pozdrowienia

Natalia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 09:04:03

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "vandersky" <f...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać negatywne
emocje.
> To że trzeba takowe emocje powstrzymywać to pewnik i to mi się udaje. W
> przeciwnym razie lałbym w przysłowiową "mordę" 10 razy dziennie :)
> Interesuje mnie bardziej to, w jaki sposób nie dopuścić do powstawania
takich
> emocji. Jak zdystansować się na tyle by nie musieć walczyć z tym potwornym
> uczuciem chęci (negatywnego) zareagowania. Negatywne emocje pojawiają się
w
> domu, pracy, za kierownicą, w tramwaju, na forum internetowym, podczas
> oglądania telewizji..... to trochę dużo nie ?

Po pierwsze musisz sobie uświadomić, że ten ciągły proces powstawania i
tłumienia emocji jest mechanicznym powtarzaniem tego samego. Musisz to
zobaczyć, ale nie tak "bo ktoś Ci powiedział", ale po prostu to ujrzeć.
Wtedy to ujrzysz błąd, który popełniasz - ciągle coś z tym robisz. A chodzi
o to, aby z tym nic nie robić, nie reagować a jednak to widzieć, być z tym w
kontakcie. Jest to bardzo trudne ponieważ jesteśmy nauczeni, a raczej nasz
mózg do tego aby ciągle reagować. Wytwórz w sobie duszę naukowca
zafascynowanego odkrywaniem sposobu działania własnej psychiki. Jeśli do
tego podejdziesz w taki sposób to mimo, że emocje będą się dalej pojawiały
staną Ci się obojętne.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 10:54:41

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "boDDAn" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać negatywne
emocje.

Hej

Po pierwsze nie ma pozytywnych i negatywnych emocji (nie ma takiego podzialu).
Wszystkie emocje sluzą czlowiekowi do czegoś i po to są, by mu sluzyly, np.
uczucie zlosci podpowiada ci , zebys zareagowal, daje Ci sile, 'kopa', uczucie
wstydu motywuje Ciebie do nauki (tak bardzo ogolnie to ujmuje), uczucie leku
ostrzega ciebie przed niebezpieczenstwem.

Uczucia pojawiaja sie albo pod wplywem czynnikow zewnetrznych(wydarzenie, itp.)
albo pod wplywem myslenia. Pytanie, czy twoje uczucia są adekwatne do sytuacji,
w ktorej sie znajdujesz, np. czy zauwazasz ze zloscisz sie za duzo itd.
Jezeli tak jest, to zapewne masz tzw. 'przeniesienia', czyli reagujesz na dana
sytuacje nieadekwatnie do tej sytuacji, poniewaz podswiadomie kojarzysz to z
czyms innym, przenosisz uczucia z tamtej sytuacji na tą.
Dobrą rzeczą byłoby próba uświadomienia sobie tego.

pzdr
BoDDAn


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 12:13:13

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


- Ból.
- Got.
- Do czego zmierzasz?
- Do unifikacji.
- Teoria wszystkiego?
- Coś w tym rodzaju. Oczywiście w odniesieniu do tego, co nas tu
interesuje, czyli w odniesieniu do forum psp, ewentualnie szerzej - do
psychologii. Gdzieś granice postawić trzeba.
- Nie rozumiem.
- Ale jesteś zainteresowany?
- Ja? Jak najbardziej! Przecież od początku wiemy, że to forum ludzi
zainteresowanych psychologią, a więc 'mechanizmami' inicjującymi
ludzkie działania. Dążenie do rozpoznawania tego wszystkiego to domena
psychologii, a _rozpoznanie_ byłoby być może jakąś fazą unifikacji?
- Otóż to. Pewne jest, że każdy, kto tutaj zagląda musi zdawać sobie
sprawę z tego, że jest zarówno biorcą, jak i dawcą informacji. To swego
rodzaju skarbiec. Jednak zdaje sobie sprawę, gdy żyje świadomie. Wielu
porusza się nieświadomie, to znaczy bez znajomości celu, sensu, kierunku
i w szczegółności, przyczyn. Ot, tak - coś gna, a nie bardzo wiadomo co...
- I mówisz, że można znaleźć na to jakieś wzory?
- Zaraz tam wzory... Mówiąc "wzory", natychmiast budzisz w wielu (­-)
skojarzenie z matematyką, a stąd już tylko krok do logiki, kalkulacji
i ześlizg do wyrachowania, gdzie jak w banku masz ustawienie _emocji_
odbiorcy na "nie". Szczególnie wtedy, gdy panuje chaos komunikacyjny,
pierwotna magma otwartego forum, sprzyjająca różnego rodzaju
wyrafinowanym partykularyzmom. Na ogół trudno ludziom powiązać
psychologię ze ścisłością; wygodny jest ten podział stąd - dotąd...,
będący w sumie konsekwencją ogranicznych, ukierunkowujących się
na cele, mocy przerobowych umysłu ludzkiego.
- Masz na myśłi trud uświadomienia, że psychologia usiłuje naśladować
inne nauki, a posługując się tym, czym na ogół dotychczas, to znaczy..
hmmm... mniemanologią stosowaną, cały czas tkwi w niemowlęctwie?
- Co ciekawe, zauważ, zasysa za sobą zadowolonych "klientów".
- Eee, nie przesadzaj. Ściągasz na siebie demony.
- A co w tym złego? Ściagając demony na siebie, ściagam je na forum,
a to - przynajmniej teoretycznie, powinno skłaniać do myślenia.
Czy widzisz coś niestosownego w myśleniu? A może w "skłanianiu"?
- Chrzanisz. Oczywiście, że nie. Ale komu to potrzebne?
- No właśnie. Komu to potrzebne, he, he... skoro wystarczy mieć język
i znajomość podstawowych pojęć, aby generować kompilacje słów
rozumianych adekwatnie do własnego poziomu świadomości.
I ku satysfakcji własnej oczywiście.
- To jakaś samokrytyka?
- Jeśli uważasz, że to jest rzecz, której nie można zastosować do każdego
przypadku _BEZ WYJĄTKU_, to jesteś w takich samych, maupich malinach...
Problem tkwi wyłącznie w skali, to znaczy w którym miejscu kończy ci się
twoje własne rozumienie i zaczynasz __nieświadomie__ zastępować je wiarą,
bądź jakimikolwiek innymi jego substytutami. Do demonów włącznie.
- ???

- Psycholodzy chodzą własnymi ścieżkami. Jak żyję (jako uugdpsp), do
końca poprzedniego roku nie słyszłem tu innej rozmowy z ust psychologa,
jak tylko "cytaty" z książek, opisy terapii, grup wsparcia, linki, a wszystko
to w oderwaniu od konkretu jakim jest ta właśnie społeczność, ta grupa ludzi.
Psycholog omija szerokim łukiem "kąciki porad", gdyż słusznie uważa, że
ze względu na niedostatek informacji, jakiekolwiek "doradzanie" jest
szarlatanerią.
- Tego nie da się pogodzić z odpowiedzialnością zawodową.
- Skutek jest taki, że cechą dominujacą rozmów i wątków jest praktycznie
szarpanie dowolnych tematów w sposób płytki, powierzchowny, a dopiero
NA TYM TLE {CMB}, obserwować można setki ciekawych mechanizmów
motywacyjnych, obronnych, zaczepnych, budujących i podważających
poczucia własnej wartości, żonglujących dysonansem poznawczym
i poczuciem bezpieczeństwa. A wszystkie wywołujące fajerwerki emocji.
Z reguły nieuświadomionych.
- Masz chyba rację. Ale w takim razie jak to wszystko ogarnąć jednym
prawem, zespołem prawideł? No i w jakim celu?
- Dobre pytanie - w jakim celu. Moim zdaniem cel wyłania się wówczas,
gdy zdoła się okiełznać chaos komunikacyjny. Gdy zdoła się zainteresować
tematem większą liczbę opiniotwórczych osób. Wówczas będą tu 'zalążki
świadomości'. Matecznik świadomości, który będzie rozbijany zawsze
i jednakowo przez spontaniczne "skakanki bejsbolanki", "wredne matrixy",
a pielęgnowany tylko przez aktywność tych, którzy wiedzą po co żyją - tu,
w tej enklawie. I oprócz 'brania' mają również coś do 'dania'. Całkiem
poważnie.
Tylko wtedy można marzyć o jakimś rozwijaniu się, o zdobywaniu czegoś
więcej niż "wiedzy książkowej", o zdobywaniu umiejętności sprawnego,
samodzielnego myślenia - w szczególności analitycznego.
- A co jest takiego dobrego w myśleniu analitycznym w odniesieniu do
"psychologii życia codzinnego"?
- No jak to co! Przecież "życie codzienne" jest niczym innym jak ciągłym
pasmem rozwiązywania problemów, i to najczęściej interpersonalnych.
A jak tu skutecznie rozwiązywać problemy bez ich rozpoznania? Bez
analizy ich podłoża emocjonalnego? Bez doskonalenia, uczulania własnych
'receptorów'?
- Skutecznie, powiadasz...
- Skutecznie, to znaczy ku satysfakcji zainteresowanych.
- A jest to w ogóle możliwe?
- W ogóle jest. W szczególności gorzej... Rzecz jednak w tym, że im
bardziej świadomie podchodzisz do każdej sprawy, im głębiej zastanawiasz
się nad przyczynami danych zjawisk, im większy sobie potrafisz wyrobić
do nich _dystans_, tym zwiększasz po prostu szanse na "sukces".
- Jestes pewien? Znam takich, którzy wolą zamulać... twierdząc, że im
głębiej sięgasz, tym więcej gromadzisz danych, ale i pytań i wątpliwości .
- ...
- Zwiększasz szanse mówię. To nie znaczy, że rzecz jest łatwa i można ją
sobie zawiesić na kołku w dowolnym miejscu skali. A mówiąc "sukces"
nie mówię o "personalnym", ale o sukcesie _sprawy_, czy tez problemu,
jaki przez tobą stoi do rozwiazania. Sukcesem jest tu zawsze osiaganie
zrozumienia, spokoju, redukcja dysonansu na drodze rozpoznania,
pozyskania wiedzy głębszej niż dotychczas. Wiedzy umożliwiającej
zastosowanie narzędzi zwanych kompromisem, gdyż różnic w postrzeganiu
jak też różnic w potrzebach ludzi są miliony. I tak ma być. Niwelować
ich nie trzeba (znów ruchome miejsce na skali). Wręcz przeciwnie.
Trzeba je wykorzystywać, spożytkowywać. One są napędem historii
cywilizacji. Nawiasem mówiąc różnice, jako przypadki złamanych symetrii
leżą u podstaw całego wszechświata.
Różnice są mięskiem ewolucji... jak być może powiedziałby Słowik, gdyby
nie był taki ostrożny...
- Że co proszę???
- ...
- A nie boisz się, że ktoś ci powie NTG? Albo, że to niewłaściwa forma
jak na grupę dyskusyjną?
- A co my robimy jeśli nie dyskutujemy odpowiadając rwicy? Już to kiedyś
było przerabiane. Zresztą, moja obawa nie ma tu nic do rzeczy. Składamy
relację z naszej dyskusji. Robimy to, co w "normalnych" warunkach grupy
jest nie do wykonania. Czy mam mówić z jakich przyczyn? Wielu to już wie.
Grupa jest otwarta na świat. Codziennie wchodzi do niej kilka nowych
osób. Osób reprezentujących sobą wycinek całego możliwego zakresu
doświadczenia, wiedzy, zainteresowań, motywacji.
W takim potencjalnym zgiełku, filtrowanym wstępnie jednym tylko
kryterium - "zamiłowanie do psychologii", niezmiernie trudno jest osiągać
bardziej ambitne cele. A ten cel zawsze był i jest ambitny. Zawsze będzie
mu przyświecał szczęsny-nieszczęsny "most gibbona", majaczący
nieustannie na horyzoncie zdarzeń. Na niczym bardziej nie powinno nam
zależeć jak na usprawnieniu komunikacji - właśnie w okolicach tegoż mostu.
Im więcej wędrowców będzie mogło się po nim przemieszczać, tym lepiej
dla wszystkich. Bezwzględnie i bez wątpienia.
Poza tym, całe szczęście, grupa opiera się skutecznie ciągotkom niektórych
"fachowców" do jej moderowania, a więc jest naturalnym siedliskiem
kreatywności. O ile więc jest w 'kreatorach' tyle mocy, by powstrzymać
w sposób ludzki i racjonalny zacofanie, zabobony, strachy przed nieznanym
i strachy przed zmianani, o tyle nasza "działalność" ma jak najbardziej szanse
na zrozumienie i powodzenie. A to, czy ktoś to czyta, czy plonkuje, to jego
sprawa, jego strata lub "zysk".
- Rozumiem teraz, dlaczego teksty te są "długie i niestrawne"...
- Nie tylko to. Zawierają też w sobie cały szereg prostych magnesów,
które sprawiają, że są czytane tylko przez tych, którzy je rozumieją bądź
chcą zrozumieć, i którzy mają szansę na takie czy inne korzyści stąd płynące.
Również tylko wtedy, gdy odbierają to jako formę wiwisekcji - że wspomnę
przypadek LeoTara. A na tym własnie 'nam' zależy.
- Nam, to znaczy komu?
- No, mówię ogólnie. Mnie, tobie, 'Palcom Rękawiczki', żeby nawiązać
do poprzedniej terminologii - choć tego nikt łącznie nie koordynuje ani
nie pilotuje.

- Możesz coś powiedzieć o tych "magnesach"? Albo o korzyściach?
- Korzyści są potencjalne. I do samodzielnego wydobycia. Nie można
wskazywać czegoś, co dla jednego jest normą, a dla kogoś innego może
być stekiem bzdur lub też czystym, niepojętym bełkotem. Trwoga jest
tylko w jednym przypadku - gdy oceny negatywne pojawiają się ze strony
tych, którzy nie czytają - albo wręcz - curiosum - oceniają przyznając się
do nierozumienia. Taki przypadek ostatnio było widać jak na dłoni.
Jest to chyba naturalny smutek nad bezmiarem ... zróżnicowania ludzkiego
wyposażenia (jak to zgrabnie i bez ogródek rzekł był Wskazujący,
wspominając o "kałowym sprzęcie" - ależ ten człowiek lawiruje...).
A zróżnicowanie takie jest naturalną cechą każdego, zasiedlonego miejsca
świata.
- A magnesy?
- Nie trzeba być psychologiem (nie jestem), żeby wiedzieć, że ludzi
wciąga, intryguje, czytanie o sobie. W tych dyskusjach regularnie
pojawiały się przeploty z aktualnych wydarzeń, opinii wygłaszanych
publicznie. Cytat lub komentarz takich wypowiedzi ma siłę magnesu.
Początkowo jednak był to element dowodu na bezsensowność podejrzeń
o "sterowanie", spiski, o jakieś zakulisowe i od dawna przygotowane
"w zespole" scenariusze zdarzeń. Rozmowy te dowiodły absurdalności
tych podejrzeń. Kto to zauważył i wyciągnął wnioski, to już inna sprawa.
Kto nie wyciągnął, i nie zweryfikował, skorygował poglądów (przeprosił!!),
to też inna sprawa. Ludzie słyszą to, co chcą usłyszeć, co jedynie potwierdza
ich przekonania. Taka jest natura płaskiej, uśrednionej magmy komunikacyjnej,
środka "saka".
- ...
- No dobrze. To co proponujesz teraz?
- Przede wszystkim trzeba podziękować tym, którzy wytrwali do końca
opowieści, oraz tym, którzy podeszli do niej z należnej perspektywy.
Również przeprosić za niepokój wywołany tak długim milczeniem - o ile
milczenie to, jak słusznie zauważa GvTT, nie było celowe. Było jak
najbardziej świadome, choć oczywiście trudne.
Pozdrowionej ostatnio przez Słowika "brygadzie nie tolerującej sojuszy",
a dzięki temu zachowującej trzeźwość ocen, jestem winien uszanowanie,
a mówiąc wprost - szacunek.
Milczenie, między innymi wskazywało na potrzebę zdystansowania
się o wiele większą niż dotychczas. I, co radosne, przyniosło wspaniałe
skutki (przynajmniej w ostatnią niedzielę). Nikt nie jest oczywiście w stanie
przewidzieć toku myśli w głowach innych ludzi. Zwykle trudności sprawia
już uświadomienie sobie samemu własnego toku rozumowania, czy też
dochodzenia do konkluzji. Niemniej po to własnie są teorie unifikacji,
aby nakreślać ogólne pola manewru, wychwytywać ogólnie obowiązujące
(w sensie świadomego bądź nieświadomego stosowania) prawidła, które
prędzej czy później prowadzą do określonych rezultatów. Ktoś, kto nie
potrafi myśleć w ten sposób, zawsze będzie skory do okraszania tego
demonami, do "wypędzania diabła z nawiedzonych" w przekonaniu
o swoich nienaruszalnych racjach.

- Krótko!
- Cała ta, niestrawna dla szczególnych postaci planu podróż, miała charakter
wybitnie nietypowy jak na dotychczasowe doświadczenia grupy, i taka miała
być. Dopiero przedwczoraj - w niedzielę, pojawiło się coś, co ujawnia
odległe i pozytywne skutki tego działania. A przecież wiadomo, ze jest to
działanie na miarę XXI wieku, choc będące jedynie kroplą w morzu potrzeb.
- W porządku. To co robimy?
- Kto wie, czy nie najlepszym rozwiązaniem byłoby dalsze milczenie. Kiedyś
ktoś powiedział sprytnie, że "ludziom trzeba tylko stworzyć przestrzeń do
myślenia, a ono się pojawi". Dzisiaj, warunki ku temu są zdecydowanie
lepsze niż kiedykolwiek. Z drugiej strony wiadomo też, ze "świat" ma wieczną
tendencję do rozpraszania energii. To coś takiego jak piłka, która odkształci się
(zmieni kierunek podróży) tylko wtedy, gdy będzie naciskana. Zdjęcie nacisku
powoduje powrót magmy do stanu pierwotnego chaosu.
- Czyli działamy?
- Już działają inni. Ale jakieś śladowe przyłączenie się chyba nie zaszkodzi.
- OK. To jaka będzie moja w tym rola?
- Nie ma żadnych ról. Jest partnerstwo w dyskusji. Póki co, "wzoru" na
PRZYSZŁE teksty wypowiedzi poszczególnych grupowiczów jeszcze nie
mamy, choć nie jest to już teren całkiem dziewiczy.
- No to do dzieła.... Ja też preferuję żywe kultury.
- ...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 13:35:25

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"vandersky" <f...@i...pl> napisał

> > Często znajduję się w sytuacjach, w których muszę opanowywać
> > negatywne emocje.

> [...] Wytwórz w sobie duszę naukowca
> zafascynowanego odkrywaniem sposobu działania własnej psychiki. Jeśli do
> tego podejdziesz w taki sposób to mimo, że emocje będą się dalej pojawiały
> staną Ci się obojętne.


Niby dobrze kombinujesz, jednak czy to możliwe, aby własne emocje
stały się obojętne? Powyższe zalecenia są moim zdaniem przydatne
co najwyżej do "zręcznego" brania udziału w dyskusjach na grupie, ;-)
ale w życiu codziennym, gdy zwykle nie ma czasu na refleksję oraz
"fascynujące odkrywanie sposobu działania własnej psychiki", owe
zalecenia dosyć trudno praktykować. No niestety - bywają sytuacje,
że trzeba po prostu "z mety" komuś odpyskować. Powiem więcej,
"opłaca" się nawet pewne emocje nieco rozbujać lub wręcz wykreować!

To może tak. Na początek rozbrajamy i wyłączamy wszystkie swoje
"naturalne" emocje. Podobno wiesz, jak to zrobić. Potem według
określonego klucza uruchamiamy nowe, adekwatne do okoliczności
(ech, w trudnych czasach żyjemy!). Tutaj ja spróbuję coś podpowiedzieć. ;-)))

--
Sławek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 13:58:37

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "vandersky" <f...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Powyższe zalecenia są moim zdaniem przydatne
> co najwyżej do "zręcznego" brania udziału w dyskusjach na grupie, ;-)

Nie jestem tu dla żadnej gimnastyki myślowej ani tym bardziej dla
imponowania komukolwiek - mam już to dawno za sobą

> ale w życiu codziennym, gdy zwykle nie ma czasu na refleksję oraz
> "fascynujące odkrywanie sposobu działania własnej psychiki", owe
> zalecenia dosyć trudno praktykować.

Nikt nie mówi, że to jest łatwe. Aby nie żyć powierzchownie (co dla mnie
jest śmiercią a nie życiem) trzeba nieustannego wysiłku. Do prawdziwego i
dogłębnego rozwiązania problemu własnego życia sztuczki psychologiczne nie
zdadzą egzaminu, co najwyżej przesuną w czasie.

No niestety - bywają sytuacje,
> że trzeba po prostu "z mety" komuś odpyskować. Powiem więcej,
> "opłaca" się nawet pewne emocje nieco rozbujać lub wręcz wykreować!
>
> To może tak. Na początek rozbrajamy i wyłączamy wszystkie swoje
> "naturalne" emocje. Podobno wiesz, jak to zrobić.

A jakie to ma znaczenie dla ciebie - wiem czy nie wiem. To nawet dla mnie
nie ma znaczenia. Cała sztuka polega na widzeniu bepośrednim i w tym
widzeniu jest i działanie i rozwiązanie jednocześnie

Potem według
> określonego klucza uruchamiamy nowe, adekwatne do okoliczności
> (ech, w trudnych czasach żyjemy!). Tutaj ja spróbuję coś podpowiedzieć.
;-)))
>
> --
> Sławek
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-01-13 14:23:21

Temat: Re: ach te emocje !......
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "vandersky" <f...@i...pl> napisał
w wiadomości news:bu0tp1$p1a$1@nemesis.news.tpi.pl...

> > Powyższe zalecenia są moim zdaniem przydatne
> > co najwyżej do "zręcznego" brania udziału w dyskusjach na grupie, ;-)

> Nie jestem tu dla żadnej gimnastyki myślowej ani tym bardziej dla
> imponowania komukolwiek - mam już to dawno za sobą

Czy spróbowałbyś napisać, dla_czego tu jesteś? Każdego
chciałbym o to zapytać, siebie również raz na jakiś czas pytam.

> > To może tak. Na początek rozbrajamy i wyłączamy wszystkie swoje
> > "naturalne" emocje. Podobno wiesz, jak to zrobić.
>
> A jakie to ma znaczenie dla ciebie - wiem czy nie wiem. [...

Duże. Temat to dla mnie intrygujący.

> ...] To nawet dla mnie
> nie ma znaczenia. Cała sztuka polega na widzeniu bepośrednim i w tym
> widzeniu jest i działanie i rozwiązanie jednocześnie

Zatem faktycznie - prawdziwa to sztuka. Widzę coś - cholera wie, czy
"bezpośrednio". Pewnie nie bardzo, skoro nie jest to "jednoczesnym
rozwiązaniem".

--
Sławek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Statistica
Autyzm i upośledzenie umysłowe
mezczyzni kobietom
SKALA ROSENBERGA-SKĄD TO WZIĄĆ?
Generalna pomoc techniczna

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »