Strona główna Grupy pl.soc.rodzina ciche dni - jak przeżyć

Grupy

Szukaj w grupach

 

ciche dni - jak przeżyć

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 18


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-03-04 13:44:03

Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: DL <d...@a...w.sygnaturce.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj <a...@w...pl>,
a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:

>Od czterech dni ,mój mąż ze mną nie rozmawia, mam dość. Tak już bywało, ale
>zawsze jakoś udawało mi się załagodzić sprawę, poszło naturalnie o drobiazg,
>który przerodził się w wielki problem. Mój mąż zarzuca mi, że mam go dosyć i że
>on mnie denerwuje, czego troszkę nie rozumiem, a on nie chce mi wytłumaczyć
>mówiąc tylko, że moje całe zachowanie na to wskazuje. Bordzo, naprawdę bardzo
>kocham swojego męża i po raz pierwszy w życiu mam powody do takiej radości z
>jego obecności w domu. Mój mąż jest marynarzem i obecnie robi półroczny kurs co
>zmusiło go do pobytu w domu,
[ciach]

Moim zdaniem Twój mąż "dusi się" w domu i rozładowuje na Tobie stres.
Przykro takie rzeczy czytać, zwłaszcza, że prawdopodobnie cierpi na
tym także Wasza córeczka.
Można przeczekać te "muchy w nosie", ale zawsze będziesz stroną
poszkodowaną.
Moim zdaniem można także pójść do poradni małżeńskiej, tylko niestety
poleconej, albo prywatnej.
Pozdrawiam i trzymam za Was kciuki.

--
Piotr 'DL' Majkowski
z...@p...onet.pl
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-03-04 13:51:27

Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przypomina mi się dobry znajomy, który jest kierowcš TIRa.
dobrze jest u nich gdy on jest w trasie. W domu nie ma swojego
miejsca i najwięcej czasu spędza w knajpie z kolegami.
Poczštkowo nawet próbował o wszystko zadbać,
ale z czasem mu przeszło. Kiedy czuł się obco, wychodził
z domu. Kiedy wracał po piwie, to była awantura.
Teraz ma 10 lat po ślubie, a w domu nadal jak nie u siebie.

To faktycznie jest jakaś choroba zawodowa, ale mój mąż lubi być z nami w domu i
raczej nigdzie się nie urywa.

Dla niego najpewniej nie jest to kłótnia, tylko poczucie braku-czegoś-tam,
więc nie ma co się godzić.

Może

Moja życzliwa rada (choć może zupełnie niecelna) jest taka:
wyznacz swojemu mężowi jakieś własne miejsce,
najlepiej kšcik z komputerem i Q III Arena, to się zrelaksuje.

Nistety takiego kąta nie ma, ale to raczej nie to, fajnie dogaduje się z córą i
bawią się gdy tylko maja ku temu okazję i troche wolnego czasu. Myślę, że tatą
jest raczej fajnym, potrafią szleć z małą godzinami.

       Właściwie jego domem jest pewnie statek?
Może tęskni do kolegów/żanek?

To jest fakt, ale na to nic nie poradzę. Na statku marudzi, że chce do domu, a
teraz to co ja mam robić.

Ale dzięki, jest to jakiś inny punkt widzenia.

Aśka

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-03-04 14:07:29

Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Przypomina mi się dobry znajomy, który jest kierowcš TIRa.
> dobrze jest u nich gdy on jest w trasie. W domu nie ma swojego
> miejsca i najwięcej czasu spędza w knajpie z kolegami.
> Poczštkowo nawet próbował o wszystko zadbać,
> ale z czasem mu przeszło. Kiedy czuł się obco, wychodził
> z domu. Kiedy wracał po piwie, to była awantura.
> Teraz ma 10 lat po ślubie, a w domu nadal jak nie u siebie.

Chyba to zbyt drastyczne o czym piszesz.
Ja na ogół jestem w domu ale dość często wyjeżdżam na weekend, na
tydzień, mąż podobnie.
Na wyjeździe tęsknie za mężem, wyobrażam sobie jak to będzie fajnie
jak wrócę.
A potem wracam i np. łazienka brudna.
Od razu mi tęsknota przechodzi, jest powód do awantury i tzw. cichych
dni.
Wynika to na pewno z niedostosowania wyobrażeń do szarej
rzeczywistości.
Mąz ma to samo. Wraca, a ja np. akurat źle się czuję, albo akurat mam
okres ;-).
Od razu powód do dąsów.
Mija to najczęściej po 2-3 dniach, kiedy sie do tej "szarej
rzeczywistości" przyzwyczaimy i jakoś sobie wszystko uporządkujemy
(również umyjemy łazienkę ;-)) ).
Wyobrażam sobie że po powrocie z półrocznej trasy takie przystosowanie
sie do szarej rzeczywistości na pewno trwa dłużej.

Pzdrw.

Basia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-03-04 14:46:27

Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: "satia" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Jonasz <j...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@p...onet.pl...
> a...@w...pl napisał(a):
>

> Nie miewam cichych dni, ale jak chłopak mówi że czuje się odrzucony,
> to pewnie chodzi o niespełniony sex.
>

a mnie sie tylko jedno nasuwa - kiedys sama postepowalam podobnie - jak JA
mialam dosc tej mojej drugiej polowy, a nie mialam wyjscia - nie moglam tak
sobie ot odejsc - bylam sfrustrowana i zachowywalam sie tak samo. I
najgorsze jest to, ze zrzucalam caly moj nastroj na moja druga polowe - ze
nie czuje sie doceniona, ze mam wrazenie, ze on mnie juz nie kocha, odrzuca
itp... Nie wiedzialam, co powiedziec, nie umialam powiedziec, ze JUZ MAM
DOSC I POSZLABYM SOBIE, GDYBYM MIALA GDZIE. Zamiast tego chodzilam milczaca,
prychajaca, sfrustrowana i na pytania mojego jakby nie bylo bardzo
kochajacego TZ odpowiadalam, ze mam poczucie, ze nie jestem kochana, ze on
ma mnie dosc i ze ja widze, ze to juz nie to samo, ale za kazdym razem
UNIKALAM rozmow. I tu widze po prostu bliznaicza sytuacje. Stresy jeszcze
dolewaja oliwy do ognia. To ON ma juz dosc, to ON nie wie, jak to wszystko
powiedziec i szuka pretekstu odwracajac kota ogonem.
Jako pocieszenie (dla samej siebie tez) - dodam, ze ja tam mialam. Chodzilam
struta pol roku, zachopwywalam sie okropnie, wszystko zwalalm na TZ,
płakalam do poduszki, bo chcialam odejsc, ale nie wiedzialam, gdzie mam isc,
tyle nas juz laczy spraw, a nie czulam w sobie odrobiny milosci do tego
czlowieka. Bylam do grabnic sfrustrowana.
Nie chcialam rozmawiac, unikalam, w koncu wybuchalam, ale wyrzucalam z
siebie slowa oskarzajace mojego TZ o to, ze on mnie zaniedbuje, ze to on to,
on tamto i zwalalam na niego.

A tak naprawde, to ja mialam dosc, ja chcialam odejsc, ale wiedzialam, ze to
niemozliwe, ze za duzo nas laczy spraw.
Miotalam sie strasznie.

No i to pocieszenie, ktore mialam napisac - uspokoilam sie, przemyslalam,
stresy zwiazane z praca odpadly, spokornialam i wszystko wrocilo do normy.
Tamten TZ to ten sam dzisiejszy TZ, tylko że dzis (pomimo, ze mnie czasem
wnerwia do granic!) wiem, ze nie zamienilabym tego TZ na innego. I tak juz
spokojnie trwamy jakis czas. Nie wiem, co sie ze mna dzialo. teraz jest
naprawde wspaniale. BO KRYZYS MA DO SIEBIE TO, ZE MIJA!!!!!!!!!!!!!!!!!

CZEGO WAM Z CALEGO SERCA ZYCZE!!!!!
TO MINIE. Tylko sprobuj dojrzec prawdziwe mysli swojego meza.... Przeciez Go
kochasz, wiec nie moze Ci zarzucic braku milosci.... szukaj dalej...
pozdrawiam
satia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-03-04 15:20:49

Temat: Re: ciche dni - jak przeży
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora

Asiu....

Bycie zona marynarza nie jest latwe. Jakby na to nie spojrzec - a znam paru
marynarzy - wybor tego zawodu o czyms swiadczy. Moze swiadczyc o tym, ze
czlowiek lubi samotnosc. A ze przy tym potrzebuje tez miec rodzine... no to
wychodzi taki nieciekawy melanz, ktory malo ktora kobieta potrafi uniesc. I
to jest chyba jeden z niewielu przypadkow, kiedy proby rozmow wg mnie nie sa
wskazane, zwlaszcza, jesli maz ma jakis klopot - a na morzu przywykl swoje
klopoty rozwiazywac sam. Moze pisz do niego listy... tak jakby byl na morzu?
Pisz jakby go nie bylo. jakbys tesknila za nim gdzies daleko. Pisz, jak
cieszylabys sie, gdybyscie spedzali troche wiecej czasu razem, ale nie
wymagaj tego od niego. Pol roku na ladzie... to trudne dla marynarza ;)))
Daj mu czas. Daj mu - ze tak brzydko napisze - odrobine swietego spokoju.
Wychodz troche, prowadz zycie takie, jakie prowadzisz, gdy jego nie ma w
domu. A wtedy moze on zateskni za Toba.... O klopotach rozmawiaj z
przyjaciolka. On naprawde przezywa jakis spory stres, moze troche boi sie,
czy sprawdzi sie jako maz i ojciec bedac w domu, pod jednym dachem...
Marynarze to takie koty. Kochaja swobode...

Trzymaj sie dzielnie, kochana. I nie narzucaj mu ani swojej obecnosci, ani
prob porozumienia. Sam przyjdzie do Ciebie, wlasnie jak ten kot, ktorego
naszlo na laszenie sie...

Dom marynarza, rodzina marynarza - to nie jest taki "normalny" dom, taka
"normalna" rodzina. Musisz byc wytrwala.

Margola - Konkubina Zeglarza o Duszy Kota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-03-04 15:47:41

Temat: Re: Godzenie w łóżku Re: ciche dni - jak przeży
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Mnie chodziło raczej o taką sytuację, kiedy jedna osoba chodzi
> naburmuszona i odmawia kompromisu, a druga poświęca się na
> zasadzie (przepraszam za brutalność sformułowania) "jak jej/mu
> zrobię dobrze, to jej/mu przejdzie". Poświęca swoje racje, swoje
> poglądy, swoją satysfakcję i swoją godność. Wiem, że nie to
> miałaś na myśli, ale wiem też, że takie sytuacje się zdarzają.

A ja mam na myśli taką sytuację, ze jeszcze na siebie warczymy, lub
nie rozmawiamy ze soba, ale obu stronom już trochę przeszło a żadna
jeszcze rozmowy nie zaczyna.
Wówczas zamiast rozmowy jedna lub druga strona w nocy się przytula, no
i sie godzimy :-).
Natomiast do sprawy, o którą kłocilismy sie wracamy czasem po kilku
dniach, już na spokojnie, jeśli jest istotna. A jesli to drobiazg - to
nie wracamy wcale.

Zresztą, wiecie chyba skad pochodzi i co oznacza nazwa "godziciel"
;-))).

Pzdrw.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-03-05 01:36:35

Temat: Odp: ciche dni - jak przeży
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Margolka Sularczyk <m...@p...bg.univ.gda.pl> w wiadomości
do grup dyskusyjnych

| Bycie zona marynarza nie jest latwe.
(...)
| Musisz byc wytrwala.

Najmadrzejsze ze wszystkiego, co przeczytalem tutaj na ten temat.
BRAWO. Naprawde cos duzego i madrego, uff.

Mimo, ze na mnie krzyczysz - i to nieslusznie, hehe :-))))P


Pozdrawiam serdecznie,
didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-03-05 05:27:23

Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> To ON ma juz dosc, to ON nie wie, jak to wszystko
> powiedziec i szuka pretekstu odwracajac kota ogonem.


Pewnie to przykre, ale ja odnioslam podobne wrazenie, czytajac ten post i juz
myslalm, ze cos ze mna nie tak, a tu jednak tez ktos mysli podobnie. Nie
przejmyj sie jednak Asiu, za bardzo, bo ja wlasnie przechodze ogromny kryzys
malzenski i wszystko widze w czarnych barwach i wszystkich facetow podejrzewam
o niecne czyny. Jakby nie bylo odrobina ostroznosci i wnikliwszego wybadania
sytuacji nie zaszkodzi.
Zycze wytrwalosci i rychlego pogodzenia
Kasia

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

uznanie dziecka
Nastała "Wielka Rewolucja"
Pomówienia i wpadka, której nie było.(długie)
warjuje
Jak w rodzinie?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »