« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2000-12-22 20:24:24
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
"Diana" <a...@a...net> wrote in message
news:3a43968e@news.astercity.net...
Diano, cos tu dla mnie nie jest jasne.
Ja pisalem:
> > Dlaczego nie uwazasz, ze u wielu moze to byc powolaniem, potrzeba
> wewnetrzna
> > pomagania cierpiacym.
Tys odpowiedziala:
> Poniewaz psychologia NIE ROWNA sie psychoterapia.
Wiec odpowiedzialem:
> > Czyli znaczy, ze zadaniem psychologa nie jest pomagac cierpiacemu.
Ty odpisalas:
>
> Nie. To jest zadanie psychoterapeuty.
Z Twojego "Nie", jest zrozumiale, ze psycholog nie pomaga cierpiacemu, tylko
psychoterapeuta to robi.
Dla mnie to wystarczylo i nie widzialem potrzeby podawania dalszych Twoich
cytatow.
Dalej piszesz:
Natomiast psycholog to ktos, kto
> ukonczyl studia psychologiczne i wcale niekoniecznie zajmuje sie
> psychoterapia. Moze byc albo psychologiem akademickim i prowadzic badania
> wcale nie zwiazane z psychoterapia (np. w dziedzinie psychologii
poznawczej,
> uczenia sie albo spolecznej) albo pracowac zawodowo, np. w reklamie,
> doradztwie personalnym czy innej galezi.
Ja sie pytalem:
>
> > W takim
> > razie, jakie jest zadanie psychologi, jesli nie pomagac. Po co wiec
ludzie
> > udaja sie do psychologow, kiedy cierpia, jesli zadaniem psychologa nie
> jest
> > pomaganie w cierpieniu?
Ty odpowiadasz:
>
> Przeciez w wycietej przez Ciebie czesci mojego poprzedniego postu dalam
> wyraznie do zrozumienia, ze istnieje zarowno psychologia akademicka
(ktorej
> glownym celem jest zdobywanie wiedzy o czlowieku i jego zachowaniach) oraz
> psychologia kliniczna i psychoterapia, ktorych celem jest wlasnie pomoc.
Wiec jest taka galez psychologii, ktorej zadaniem jest pomoc.
Dlaczego wiec kategorycznie zaprzeczylas na poczatku mojemu twierdzeniu:
"...ze u wielu moze to byc powolaniem, potrzeba
wewnetrzna
pomagania cierpiacym."
Gdybys odrazu Zamiast "Nie" powiedziala, ze pomaganie cierpiacemu, nie jest
jedynym zadaniem przychologow, zgodzilbym sie z Toba odrazu i nie
potrzebowalibysmy tego calego naszego sporu.:-)
Dalej piszesz:
> Zwrocilam tylko uwage, ze psychologia jako dziedzina nauki bezposrednio
nie
> wiaze sie z pomaganiem
Ale psychologia kliniczna chyba, tak, wiaze sie z tym bezposrednio.
A na jaki dzial psychologii wiekszosc studentow sie zapisuje?
i motywacja wiekszosci studentow
> psychologii jest ciekawosc i chec zrozumienia natury ludzkiej,
Czy ta chec zrozumienia natury ludzkiej nie jest wlasnie po to, by wiedziec,
jak pomoc czlowiekowi w potrzebie?
Nie przecze, ze i inne dzialy psychologii sa wazne, ale dla mnie
najwazniesze jest noszenie pomocy cierpiacemu.
Uwazam, ze cierpienia duchowe moga byc bardziej bolesne i grozne, od
cierpien cielesnych.
Pozdrawiam,
jakub
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2000-12-22 20:51:07
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?Użytkownik jacob bekker <j...@f...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:YLO06.16586$b...@n...flash.net...
> Gdybys odrazu Zamiast "Nie" powiedziala, ze pomaganie cierpiacemu, nie
jest
> jedynym zadaniem przychologow, zgodzilbym sie z Toba odrazu i nie
> potrzebowalibysmy tego calego naszego sporu.:-)
Hmm, w takim razie juz sama nie wiem, o co Ci chodzi. :) Ale niewazne. Z
tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola psychologa
NIE JEST pomaganie. Potocznie mowi sie wprawdzie "Ide do psychologa", ale
tak naprawde chodzi tutaj o psychoterapeute.
> Ale psychologia kliniczna chyba, tak, wiaze sie z tym bezposrednio.
> A na jaki dzial psychologii wiekszosc studentow sie zapisuje?
To zalezy. Rowniez od uczelni i oferowanych przez nia specjalizacji. U mnie
najwiecej studentow jest na psychologii spolecznej.
> i motywacja wiekszosci studentow
> > psychologii jest ciekawosc i chec zrozumienia natury ludzkiej,
>
> Czy ta chec zrozumienia natury ludzkiej nie jest wlasnie po to, by
wiedziec,
> jak pomoc czlowiekowi w potrzebie?
Ci, dla ktorych jest to najwazniejsze, zostana po studiach psychologicznych
psychoterapeutami. Inni - nie. Ja np. nie wiaze swojej sciezki zawodowej z
psychoterapia.
> Nie przecze, ze i inne dzialy psychologii sa wazne, ale dla mnie
> najwazniesze jest noszenie pomocy cierpiacemu.
Dla mnie - tez. Ale wiem, ze z pewnych wzgledow nie nadaje sie do tego.
Bardziej interesuja mnie inne mozliwosci zastosowania wiedzy
psychologicznej. Fakt, ze swiadoma swoich ograniczen i preferencji nie biore
sie za cos, do czego nie czuje sie powolana, uwazam za swoja zalete.
Pozdrawiam,
Diana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2000-12-23 01:42:42
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
Użytkownik <i...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:6...@n...onet.pl...
> > Co jednak jest "pierwotna" przyczyna takiego wyboru?
>
> Umiejetnosc dostrzegania problemow swoich i innych i chec niesienia pomocy
jest
> niezbedna zdolnoscia kazdego psychologa. Jak mozna pomoc innym nie bedac
> wrazliwym na czyjes problemy? Jak byc wrazliwym na czyjes problemy nie
majac
> wlasnych? Zeby pojawilo sie zainteresowanie jakimkolwiek zjawiskiem musimy
je
> dostrzegac.
I oczywiscie o to mi chodzilo.
O ten szczegolny rodzaj wrazliwosci, Zwany chyba Empatia, ktory pozwala
"wejsc w skore" drugiego czlowieka.
Bez tego wg mnie nie ma mowy o dobrej psychologii.
Tej szczegolnej wrazliwosci nikt nie nauczy sie z ksiazek
ani tez z przeprowadzanych na zimno eksperymentow.
Dlatego uwazam, ze kiedy 16-latek (poza skrajnymi przypadkami),
decyduje, ze zostanie psychologiem,(nie statystykiem-eksperymentatorem)
- musial juz w swym zyciu zetknac sie z trudnymi sytuacjami w otoczeniu i w
sobie.
A takze musial gleboko odczuc chec niesienia pomocy innym.
Oczywiscie z nadzieja przyswojenia sobie sposobow radzenia z wlasnymi
problemami.
Wedlug mnie egzaminy na psychologie powinny uwzgledniac
sprawdzanie zdolnosci do empatii, na rowni z umiejetnoscia
logicznego myslenia kandydatow.
Obiekt ich przyszlej pracy to nie tylko jednostka statystyczna
i mam nadzieje - troche wiecej jak 98% malpa.
Nie obrazajac malp;)
Pozdrawiam, Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2000-12-23 02:35:48
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
"Diana" <a...@a...net> wrote in message
news:3a43bffd@news.astercity.net...
> Użytkownik jacob bekker <j...@f...net> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:YLO06.16586$b...@n...flash.net...
>
> Hmm, w takim razie juz sama nie wiem, o co Ci chodzi. :) Ale niewazne. Z
> tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola
psychologa
> NIE JEST pomaganie.
Diano, znow wprowadzasz chaos w moim mysleniu.
W poprzednim postingu mialas do mnie zal (no, troszeczke) za to, ze nie
podalem dalszy ciag Twego cytatu, piszac:
"Przeciez w wycietej przez Ciebie czesci mojego poprzedniego postu dalam
> wyraznie do zrozumienia, ze istnieje zarowno psychologia akademicka
(ktorej
> glownym celem jest zdobywanie wiedzy o czlowieku i jego zachowaniach) oraz
> psychologia kliniczna i psychoterapia, ktorych celem jest wlasnie pomoc."
A teraz znowu piszesz:
"Z tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola
psychologa
NIE JEST pomaganie. Potocznie mowi sie wprawdzie "Ide do psychologa", ale
tak naprawde chodzi tutaj o psychoterapeute."
Czy to nie sa dwa sprzeczne orzeczenia:
1- "...oraz psychologia kliniczna i psychoterapia, ktorych celem jest
wlasnie pomoc.", czyli wychodzi, ze celem psychologi klinicznej, jak i
pszychoterapeutyki, jest pomaganie, a teraz piszesz:
2- "Z tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola
psychologa
NIE JEST pomaganie."
Wiec jak to jest w rzeczywistosci: pomaga czy nie pomaga.
Czy ludzie udaja sie do psychologa (nie psychoterapeuty) po pomoc, czy nie.
Jesli nie, to po co sie do niego udaja?
Pozdrawiam,
jakub
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2000-12-23 04:36:14
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
"Eva" <e...@p...onet.pl> wrote in message
news:920vq4$e4n$1@news.tpi.pl...
> I oczywiscie o to mi chodzilo.
> O ten szczegolny rodzaj wrazliwosci, Zwany chyba Empatia, ktory pozwala
> "wejsc w skore" drugiego czlowieka.
> Bez tego wg mnie nie ma mowy o dobrej psychologii.
Ja bym sie z tym nie zgodzil. Jesli czlowiek ma w sobie, ze wspulczuje innym
i lubi innym pomagac, moze byc o wiele lepszym psychologiem niz tylko taki,
ktory sam mial (ma) problemy.
Mozna byc bardzo wrazliwym tylko na wlasne problemy a problemy innych osob
miec gdzies.
Nie znaczy to, ze czlowiek z wlasnymi problemami nie moze byc wrazliwy na
problemy innych, ale nie wraliwosc na wlasne problemy jest najwazniejsze, by
zostac dobrym psychologiem.
Pozdrawiam,
jakub
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2000-12-23 11:00:46
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
Użytkownik "jacob bekker" <j...@f...net> napisał w wiadomości
news:2ZV06.17034$bw.1413347@news.flash.net...
>
> Nie znaczy to, ze czlowiek z wlasnymi problemami nie moze byc wrazliwy na
> problemy innych, ale nie wraliwosc na wlasne problemy jest najwazniejsze,
by
> zostac dobrym psychologiem.
> Pozdrawiam,
> jakub
>
Czlowiek majacy problemy z soba - jesli je opanuje i "przyswoi" bedzie
"czul"
problemy psychiczne innych.
Bez tego jest jak program komp. - duzo wiadomosci, zimne podejscie do
problemu,
przypadki zamiast ludzi.
Ale to moje zdanie.
Pozdrawiam, Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2000-12-23 11:19:31
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?Użytkownik jacob bekker <j...@f...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:8cU06.16937$b...@n...flash.net...
> Diano, znow wprowadzasz chaos w moim mysleniu.
>
> Czy to nie sa dwa sprzeczne orzeczenia:
> 1- "...oraz psychologia kliniczna i psychoterapia, ktorych celem jest
> wlasnie pomoc.", czyli wychodzi, ze celem psychologi klinicznej, jak i
> pszychoterapeutyki, jest pomaganie, a teraz piszesz:
> 2- "Z tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola
> psychologa
> NIE JEST pomaganie."
> Wiec jak to jest w rzeczywistosci: pomaga czy nie pomaga.
> Czy ludzie udaja sie do psychologa (nie psychoterapeuty) po pomoc, czy
nie.
> Jesli nie, to po co sie do niego udaja?
Jest to bardziej kwestia nazewnictwa - osoba, zajmujaca sie zawodowo tego
typu pomoca nazywa sie psychoterapeuta. Dotyczy to takze psychologa
klinicznego. Sam termin "psycholog" ma szeroki zakres znaczeniowy i biorac
pod uwage rozmaite aspekty dzialalnosci psychologicznej, nie mozna
powiedziec, ze zadaniem psychologa jest pomaganie. Natomiast jesli wyrazisz
sie precyzyjniej i uzyjesz terminu "psychoterapeuta" - bedziesz mial racje.
Dlatego wlasnie stwierdzenie, ze motywacja studentow psychologii jest chec
pomagania innym jest powaznym zawezeniem spektrum zastosowan wiedzy
psychologicznej, w ramach ktorego pomoc psychoterapeutyczna jest tylko jedna
z wielu mozliwosci.
Pozdrawiam,
Diana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2000-12-23 11:20:36
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?[...]
> Czy to nie sa dwa sprzeczne orzeczenia:
> 1- "...oraz psychologia kliniczna i psychoterapia, ktorych celem jest
> wlasnie pomoc.", czyli wychodzi, ze celem psychologi klinicznej, jak i
> pszychoterapeutyki, jest pomaganie, a teraz piszesz:
> 2- "Z tego wszystkiego najwazniejsze jest uswiadomienie sobie, ze rola
> psychologa NIE JEST pomaganie."
> Wiec jak to jest w rzeczywistosci: pomaga czy nie pomaga.
Czy Ty się bawisz w zagadki logiczne ;-) ? Przecież wiesz o co chodzi :-)) T
ak - jeśli psychoterapia zawiera się w zbiorze o szeroko pojętej nazwie "psy
chologia" to istotnie _dla_niektórych_ (kwantyfikator szczegółowy) psycholog
ów pomaganie ludziom to cel przewodni. Chociaż też nie do końca, bowiem niek
tórzy moga to traktować po prostu jako "fach" (zwłaszcza z upływem czasu). I
dentycznie jest praktycznie w każdym zawodzie (nie pokusze się o kw. general
ny, ale jest blisko :-)). Polemika Diany wynikła stąd, że starałeś się wykaz
ać, że "chęc niesienia pomocy ciepriącemu" to _główna_ a nie _jedna_z_ przyc
zyn.
> Czy ludzie udaja sie do psychologa (nie psychoterapeuty) po pomoc, czy nie
.
> Jesli nie, to po co sie do niego udaja?
W takim razie rolą prawnika jest POMAGANIE ludziom w ich kłopotach prawnych,
lekarza w chorobach somantycznych, piekarza w zaspokajaniu głodu szerokich m
as ludności itd...
> Pozdrawiam,
> jakub
--
Wesołych Świąt!
Wilczek
w...@i...com
UIN: 4017758
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2000-12-23 11:32:02
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?> > I oczywiscie o to mi chodzilo.
> > O ten szczegolny rodzaj wrazliwosci, Zwany chyba Empatia, ktory pozwala
> > "wejsc w skore" drugiego czlowieka.
> > Bez tego wg mnie nie ma mowy o dobrej psychologii.
Nie ma mowy o byciu dobrym PSYCHOTERAPEUTĄ a nie psychologiem!
> Ja bym sie z tym nie zgodzil. Jesli czlowiek ma w sobie, ze wspulczuje inn
ym
> i lubi innym pomagac, moze byc o wiele lepszym psychologiem niz tylko taki
,
> ktory sam mial (ma) problemy.
Nie widzicie żadnej różnicy pomiedzy psychologią jako nauką i "psychologią"
w potocznym, powszechnym tego słowa znaczeniu.
> Mozna byc bardzo wrazliwym tylko na wlasne problemy a problemy innych osob
> miec gdzies.
> Nie znaczy to, ze czlowiek z wlasnymi problemami nie moze byc wrazliwy na
> problemy innych, ale nie wraliwosc na wlasne problemy jest najwazniejsze,
by
> zostac dobrym psychologiem.
Oczywiście, że także psycholog-pracwonik dydaktyczny może lepiej dostrzeć do
studedentów jeśli potrafi wczuć się w ich sytuację, bardziej empatycznemu ps
ychologowi społecznemu czy pracy łatwiej będzie zrozumieć zachowanie konkret
nej jednostki i łatwiej rozwiązyac problemy, ale... taka umiejętność przydaj
e się w każdej specjalizacji, zawodzie i psychologia nie jest tu żadnym wyją
tkiem od reguły.
--
-=Pozdrowionka=-
Wilczek
w...@i...com
UIN: 4017758
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2000-12-24 01:45:33
Temat: Re: dlaczego zostales psychologiem...?
"Eva" <e...@p...onet.pl> wrote in message
news:9228sk$gaf$1@news.tpi.pl...
> Czlowiek majacy problemy z soba - jesli je opanuje i "przyswoi" bedzie
> "czul"
> problemy psychiczne innych.
> Bez tego jest jak program komp. - duzo wiadomosci, zimne podejscie do
> problemu,
> przypadki zamiast ludzi.
> Ale to moje zdanie.
Wiec zakladasz, ze nie ma ludzi, ktorzy majac wlasne problemy moga tez byc
najwiekszymi egoistami, bez zadnych uczuc dla dlugich? Zakladaj sobie tak,
jesli chcesz.
Ja uwazam, ze to nie ma to nic wspolnego z wrazliwoscia dla innych. Owszem,
czlowiek, ktory wspulczuje innym i sam przedzedl jakies dolegliwosci, moze
to jego wspolczucie wzmocnic, ale jesli ktos jest egoista, egoista zostanie,
choc sam by nie wiem jak cierpial.
Czasami moze byc, ze jakis przezyty wstrzas psychyczny, powoduje pewne
zmiany w osobowosci czlowieka.
Pozdrawiam,
jakub.
P.S. Przepraszam, ze sie zapytam; czy Ty mialas jakies problemy i dzieki
temu masz serce dla drugich i gdyby nie to, nie wspolczulabys innym?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |