Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: drgawki Jacksona
Date: Mon, 18 Oct 2004 11:17:06 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 96
Message-ID: <1...@a...coca.cola>
References: <2...@n...onet.pl>
<64h91te0udg3$.dlg@always.coca.cola> <ckmtq9$g7v$1@atlantis.news.tpi.pl>
<9...@a...coca.cola> <ckrnia$ejq$1@nemesis.news.tpi.pl>
<fbo7vweinjh4$.dlg@always.coca.cola> <cks6ep$a9r$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 193.62.72.53
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1098094600 19282 193.62.72.53 (18 Oct 2004 10:16:40 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 18 Oct 2004 10:16:40 +0000 (UTC)
X-User: mwbieniek
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.14.1pl (6a053caf.231.269)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:158880
Ukryj nagłówki
On Sun, 17 Oct 2004 00:13:17 +0200, A&J&A Kotwica wrote:
> Jeśli mogę to jeszcze trzy pytanka:
> -czy przy drgawkach jacksona zdarza się utrata przytomności czy są to raczej
> drgawki bez utraty przytomności/świadomości?
Jeszcze raz napiszę, że drgawki jacksonowskie to odmiana szczególna,
stosunkowo rzadka i bez specjalnego znaczenia klinicznego.
Definicja drgawek jacksonowskich to "drgawki obejmujące jedną lub kilka
części ciała po tej samej stronie, rozpoczynające się na przykład w
okolicy czubka palca i stopniowo szerzące na okliczne mięśne; o ile
drgawki pozostają ograniczone do połoywy ciała - nie powodują utraty
przytomności". Drgawki takie klasycznie są objawem ogniskowego
uszkodzenia mózgu po stronie przciwnej do obserwowanych drgawek,
zlokalizowanego z reguły w okolicy tzw "kory ruchowej" czyli ośrodków w
mózgu odpowiedzialnych za ruch.
W praktyce klinicznej często terminem "jacksony" określa się napady
częściowe proste ruchowe, czyli sytuację, w której pacjentowi "drga" na
przykłąd jedna kończyna górna, niekoniecznie z "pochodem"/"marszem"
jacksonowskim.
Może się zdarzyć, że napad rozpoczynający się jako częściowy prosty
ulegnie uogólnieniu i doprowadzi do utraty przytomności. To się nazywa
napad maksymalny wtórnie uogólniony i nie jest to już napad jacksonowski
- choć od drgawek jacksonowskcich się zaczął.
W ogóle niepotrzebnie dotknęliśmy tego Jacksona - znaczenie ma
niewielkie i tylko diagnostyczne, a coś mi się zdaje, że niepotrzebnie
doszukujesz się w tym pojęciu jakichś głębszych treści.
> -czytałam, że każdy napad padaczkowy powoduje dalsze uszkodzenia mózgu, na
> ile w tym prawdy?
Sporo. Badania eksperymenalne pokazują, że ognisko padaczkorodne
pozostawione samemu sobie (czyli nieleczone) ewoluuje w złym kierunku.
Zatem jeśli napady są, a leczenia nie a lub jest nieskuteczne, to
znaczy, że mózg ulega stopniowemu, postępującemu uszkodzeniu. I wiele
wskazuje na to, że można te dane przenieść na ludzi.
> czy dotyczy to tylko napadów z utratą przytomności
Zasadniczo powinno to dotyczyć wszelkich napadów (ale akurat nie mam pod
ręką literatury którą mógłbym się podeprzeć w tym temacie).
> i
> problemów z oddychaniem/niedotlenieniem czy rzeczywiście każdy w jakimś
> stopniu źle wpływa na mózg w sensie uszkodzeń
Każdy napad maksymalny ougólniony to przejściowe niedotlenienie i szok
toksyczny.
U wieloletnich epileptyków obserwuje się typowe zmiany w mózgu,
zwłaszcza w okolicy hipokampa (taka specyficzna struktura w płacie
skroniowym), choć zależność przyczynowo-skutkowa między napadami a tymi
zmianami nie jest jeszcze o ile mi wiadomo do końca zbadana (znaczy nie
można na 100% swierdzić, czy to napady powodują zmiany, czy zmiany
powodują napady (a pewnie prawda leży pośrodku)).
> -czy te drgawki mogą wpłynąć na pogorszenie się wzroku albo na pogłębienie
> istniejących wad takich jak zez?
Moim zdaniem nawet jeśli, to nie bezpośrednio.
> sorki, że tak zawracam głowę, ale przy każdej kolejnej wizycie u neurologa
> okazuje się, że w pzrypadku mojego dziecka jest tyle bieżących spraw do
> omówienia, że mimo, że siedzimy u niej pół godziny, albo i więcej (tak do
> półtora) w obliczu czekających na korytarzu kolejnych małych pacjentów nie
> mam sumienia zawracać jej głowy swoimi wątpliwościami na każdy temat...
:) W takim razie życzę zdrowia i lekarce:)
BTW: Zły sen lekarza to pacjent, który chce o swojej chorobie wiedzieć
więcej, niż on. Jakkolwiek nie ma w tej chęci nic złego i może ona być
podstawą do owocnej współpracy, może ona też stanowić źródło
nieporozumień i konfliktów, ponieważ pacjent bez wykształcenia
medycznego często nie potrafi odróżnić danych eksperymentalnych (z
reguły otrzymanych w badaniach na modelu zwierzęcym) od klinicznych (z
obserwacji na ludziach), metod eksperymentalnych od stosowanych w
praktyce, a nie dysponując ogólną wiedzą medyczną niektóre dane może źle
zinterpretować, zwłaszcza jeśli posiłkuje się "popularnym" (nie
"naukowym") internetem i prasą, która często pewne fakty przedstawia
bardzo tendencyjnie, lub czyta teksty naukowe bez odpowiedniego
przygotowania (patrz ostatnie "rewelacje" o wpływie telefonów
komórkowych na rozwój guzów OUN).
Trzeba po prostu pamiętać o tym, że owszem, może być różnie (bo ludzie
są tylko ludźmi), ale w przeważającej większości przypadków jednak
lekarz wie lepiej:)
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na epic pl)
Zadziwiające jest, że mało dokształcający sie lekarz może praktykować
medycynę, nie dziwi jednak, że robi to źle /Sir William Osler/
|