Strona główna Grupy pl.sci.medycyna jak lekarz uratował mi życie

Grupy

Szukaj w grupach

 

jak lekarz uratował mi życie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 13


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2008-05-06 19:06:55

Temat: jak lekarz uratował mi życie
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Czy mógłby mi pan polecić dobrego lekarza?"
"Proponuję dr Chunga. Uratował mi życie".
"Jak się to stało?"
"No cóż, poważnie chorowałem i poszedłem do dr Chinga. Wziąłem jego lekarstwo i
poczułem się gorzej. Poszedłem, więc do dr Changa. Wziąłem jego lekarstwo i czułem,
że umieram. Poszedłem, więc w końcu do dr Chunga - a jego nie było".

***
"Dzięki Bogu, że zabraliśmy ze sobą muła na piknik, ponieważ kiedy jeden z chłopców
został ranny, użyliśmy muła, żeby go odwieść z powrotem".
,"W jaki sposób został ranny?"
"Ten muł go kopnął..."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2008-05-06 19:13:33

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "Janusz Kornaga" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:fvqa5h$rvn$1@news.onet.pl...
>
> "Czy mógłby mi pan polecić dobrego lekarza?"

Ludzie, chodzę! chodzę! wreszcie zacząłem normalnie chodzić dzięki memu
doktorowi.
Jak to?
Musiałem sprzedać auto żeby zapłacić honorarium.

--
Pozdrawiam. Janusz.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2008-05-06 19:48:24

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "jaQbek" <j...@s...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:fvqa5h$rvn$1@news.onet.pl...
Szczyt strachu?
Leżeć na stole operacyjnym, jeszcze przed narkozą i słyszeć, jak profesor mówi
do asystenta - chirurga "pan się nie tak nie przejmuje, to jest naprawdę prosta
operacja"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2008-05-07 06:55:22

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "Jacek M" <jacekkropkamalikmalpawp> szukaj wiadomości tego autora

> Szczyt strachu?
> Leżeć na stole operacyjnym, jeszcze przed narkozą i słyszeć, jak profesor
> mówi do asystenta - chirurga "pan się nie tak nie przejmuje, to jest
> naprawdę prosta operacja"

Mój brat miał podobne przeżycie w latach 80-tych...

Był mały miał może z 6, 7 lat. Mama słyszała rozmowę pielęgniarek "Musisz
kiedys spróbować" ale jak to za komuny nie zareagowała.

Pielęgniarka spróbowała i nie wiem jak to możliwe ale nie trafiła w żyłę
tylko przebiła tętnice i krew brata zaczęła tryskać po pomieszczeniu...

Fajne przeżycie dla dzieciaka.

Pzdr
J


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2008-05-07 11:33:01

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: kffiatek <k...@s...op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek M pisze:
>> Szczyt strachu?
>> Leżeć na stole operacyjnym, jeszcze przed narkozą i słyszeć, jak
>> profesor mówi do asystenta - chirurga "pan się nie tak nie przejmuje,
>> to jest naprawdę prosta operacja"
>
> Mój brat miał podobne przeżycie w latach 80-tych...
>
> Był mały miał może z 6, 7 lat. Mama słyszała rozmowę pielęgniarek
> "Musisz kiedys spróbować" ale jak to za komuny nie zareagowała.
>
> Pielęgniarka spróbowała i nie wiem jak to możliwe ale nie trafiła w żyłę
> tylko przebiła tętnice i krew brata zaczęła tryskać po pomieszczeniu...
>
> Fajne przeżycie dla dzieciaka.

Rozumiem, że Waszym zdaniem prawdziwy lekarz (czy ktokolwiek inny) umie
wszystko sam z siebie i nie uczy się wykonywania zabiegów, tylko pewnego
dnia przychodzi, staje za stołem i operuje?

Po to ten profesor tam był, żeby pomóc młodemu lekarzowi, który jakoś
się musi tego nauczyć i żeby poprowadzić operację dalej, gdy pojawią się
jakieś utrudnienia. I po to jest ta starsza pielęgniarka, żeby pomóc tej
młodszej się nauczyć i przejąć od niej zadanie, kiedy ta nie może sobie
poradzić. To jest specyfika sieci neuronowych, a nie zawodów medycznych.

Tak samo jak jest bardziej doświadczony instruktor nauki jazdy,
doświadczony budowlaniec, czy ktokolwiek uczący innego zawodu.

pozdrawiam
--
Kffiatek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2008-05-07 11:52:23

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "PiWi" <b...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kffiatek" <k...@s...op.pl> napisał w wiadomości news:
> Po to ten profesor tam był, żeby pomóc młodemu lekarzowi, który jakoś się
> musi tego nauczyć i żeby poprowadzić operację dalej, gdy pojawią się
> jakieś utrudnienia. I po to jest ta starsza pielęgniarka, żeby pomóc tej
> młodszej się nauczyć i przejąć od niej zadanie, kiedy ta nie może sobie
> poradzić. To jest specyfika sieci neuronowych, a nie zawodów medycznych.
>
> Tak samo jak jest bardziej doświadczony instruktor nauki jazdy,
> doświadczony budowlaniec, czy ktokolwiek uczący innego zawodu.

Dla tych, które te dowcipy bawią polecam książkę Robin'a Cook'a pt. Rok
Interny. To co prawda nie nasze realia ale dają pewne pojęcie o sprawie.


--

PiWi


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2008-05-07 11:53:56

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "Jacek M" <jacekkropkamalikmalpawp> szukaj wiadomości tego autora

> Rozumiem, że Waszym zdaniem prawdziwy lekarz (czy ktokolwiek inny) umie
> wszystko sam z siebie i nie uczy się wykonywania zabiegów, tylko pewnego
> dnia przychodzi, staje za stołem i operuje?
> I po to jest ta starsza pielęgniarka, żeby pomóc tej młodszej się nauczyć
> i przejąć od niej zadanie, kiedy ta nie może sobie poradzić. To jest
> specyfika sieci neuronowych, a nie zawodów medycznych.

Tak, ale to nie była jakaś klinika dla uczących się pielęgniarek, tylko
zwykła przychodnia. A moja mama nie podpisywała, że się zgadza aby jej 6
letnie dziecko było królikiem doświadczalnym bo ktoś się uczy. Zastanów się
co piszesz, albo wydoroślej...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2008-05-07 13:34:40

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: tomek wilicki <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Jacek M" <jacekkropkamalikmalpawp> wrote:

> Tak, ale to nie była jakaś klinika dla uczących się pielęgniarek, tylko
> zwykła przychodnia. A moja mama nie podpisywała, że się zgadza aby jej 6
> letnie dziecko było królikiem doświadczalnym bo ktoś się uczy. Zastanów
> się co piszesz, albo wydoroślej...

csiii, to lekarz...

--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2008-05-07 13:48:59

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: kffiatek <k...@s...op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek M pisze:
>> Rozumiem, że Waszym zdaniem prawdziwy lekarz (czy ktokolwiek inny)
>> umie wszystko sam z siebie i nie uczy się wykonywania zabiegów, tylko
>> pewnego dnia przychodzi, staje za stołem i operuje?
>> I po to jest ta starsza pielęgniarka, żeby pomóc tej młodszej się
>> nauczyć i przejąć od niej zadanie, kiedy ta nie może sobie poradzić.
>> To jest specyfika sieci neuronowych, a nie zawodów medycznych.
>
> Tak, ale to nie była jakaś klinika dla uczących się pielęgniarek, tylko
> zwykła przychodnia. A moja mama nie podpisywała, że się zgadza aby jej 6
> letnie dziecko było królikiem doświadczalnym bo ktoś się uczy. Zastanów
> się co piszesz, albo wydoroślej...

Zgody na wykonanie zabiegu nie wyraziła? No to klops. Do prokuratora:
Art. 192 kk "1. Kto wykonuje zabieg leczniczy bez zgody pacjenta,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do lat 2. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego".

A może Twoim zdaniem pielęgniarka nie miała uprawnień do założenia
wenflonu? To również powinniście zgłosić:
"Ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej"
Art. 32 "1. Kto, nie będąc uprawnionym, udziela zawodowo świadczeń, o
których mowa w art. 4 lub art. 5, podlega karze grzywny."

Jeśli na zabieg zgodę matka wyraziła, ale zachodzi podejrzenie
popełnienia przestępstwa narażenia zdrowia i życia dziecka, również
prawo chroni pokrzywdzonych:
Art. 160 kk "1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo
utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze
pozbawienia wolności do lat 3. 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek
opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze
pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."

Jak podejrzewam, prokurator najpierw by się z Ciebie długo śmiał, a
potem powiedziałby Ci: "Zastanów się co piszesz, albo wydoroślej."

PS.
Założenie wenflonu małemu dziecku nie jest sprawą prostą. Choć technika
jest podobna jak u dorosłego, niejednokrotnie mają z tym problem nawet
doświadczone pielęgniarki zajmujące się dziećmi:
- dziecko małe jest bardzo asertywne i zapewniam Cię, że nie siedzi
spokojnie, kiedy się w nie wbija igłę
- dziecko małe ma mniejsze, delikatniejsze żyły, przez co trudniej jest
właściwie umiejscowić cewnik
- wreszcie małe dziecko ma inne proporcje i odległości między
strukturami anatomicznymi.

Zapewniam Cię, że każdy kto przystępuje do takiego zabiegu na dzieciach,
ma go opanowanego w stopniu co najmniej dobrym na dorosłych. W sytuacji
jednak gdy nawet osoba z wieloletnim doświadczeniem ma problemy,
obserwator świadomy powyższych trudności byłby bardzo ostrożny w
stawianiu takich sądów. Wenflon Twojemu koledze zakładała
najprawdopodobniej wykształcona pielęgniarka i to, że robiła to pierwszy
raz, nie znaczy, że nie miała prawa tego robić! Jak myślisz, ile razy
trzeba coś zrobić, żeby robić to 1000. raz? Podpowiem 999.

Mam nadzieję, że rozwiałem Twoje wątpliwości.

pozdrawiam
--
Kffiatek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2008-05-07 14:07:45

Temat: Re: jak lekarz uratował mi życie
Od: "Jacek M" <jacekkropkamalikmalpawp> szukaj wiadomości tego autora

> Zgody na wykonanie zabiegu nie wyraziła? No to klops. Do prokuratora:
> Art. 192 kk "1. Kto wykonuje zabieg leczniczy bez zgody pacjenta, podlega
> grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
> Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego".
>
> A może Twoim zdaniem pielęgniarka nie miała uprawnień do założenia
> wenflonu? To również powinniście zgłosić:
> "Ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej"
> Art. 32 "1. Kto, nie będąc uprawnionym, udziela zawodowo świadczeń, o
> których mowa w art. 4 lub art. 5, podlega karze grzywny."

Człowieku ale się rozpisałeś...

Sprawa już chyba uległa przedawnieniu... (chyba, że znajdziesz na to jakiś
paragraf) bo to było w 1984 lub 85 roku... ;)

Dla niego to był pierwszy raz i nikomu nie życze takiego spotkania ze służbą
zdrowia. Jeśli masz dzieci to wyobraź sobie swoją córeczkę czy synka którzy
idą pierwszy raz na pobranie krwi i mimo twoich zapewnień, że wszystko
będzie dobrze jej lub jego krew tryska na wszystkich dookoła...

Pzdr
J

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Praca
Podwyzszone leukocyty w leczeniu nadczynnosci tarczycy?
Bolacy kciuk
dlaczego astmatyk nie może oddawac krwi?
Beznadziejne usiłowania materialistów

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »