Strona główna Grupy pl.sci.psychologia jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow

Grupy

Szukaj w grupach

 

jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-11-23 13:45:49

Temat: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

1. Abstrakty.
8 - to duzo czy malo?
A 8 lat - duzo czy malo? :)))
Rodzicielstwo - to cos przyjemnego czy nie?
Pieniadze - to wartosc... czy udreka?
Uczucia to cos dobrego czy nie?

2. Konkrety.
8 zon to duzo czy malo? ;)
A 8 lat ciezkich robot - duzo czy malo? :)
Rodzicielstwo _zwiazane_ ze zdrowym, zdolnym i grzecznym
dzieckiem to cos przyjemnego czy nie?
Niegodziwe wynagrodzenie to wartosc czy udreka?
Stres to cos dobrego czy nie?

3. Rzeczy.
Milosc to zrodlo szczescia czy nie? ;)

4. Relacje.
Przyjazn to cos wartosciowego czy nie? :)

Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-11-23 16:28:43

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bpqdef$qo2$1@news.onet.pl...
> 1. Abstrakty.
> 2. Konkrety.
> 3. Rzeczy.
> 4. Relacje.

A Ty dzisiaj siedzisz w 'piwnej beczce'? :-))

Przeczytaj pierwszy post w temacie.
Choć nie jest 'doskonały', to nie jest
aż 'taki zły'. :-)))

Tu wykazałeś dużą 'kulturowość',
a ja, w tamtym poście, znacznie upraszczając
sobie życie, rozciągnąłem pojęcie abstraktu.
A wzięło się to, z mojej świadomości,
od odmienności poziomu rozwoju, każdej jednostki.

Sylvio napisał ponownie:
- Czym jest abstrakcja ?
- A no jest to taka część rzeczywistości, którą z definicji opisać się nie
da.
- Nie jest możliwe oddanie słowami abstrakcji. Dlaczego ? :))

Czym, niejako, potwierdził.

Słoń dla małej dziewczynki, to abstrakt. Jednak do momentu,
kiedy go 'sprecyzuje'. Przestaje być wtedy abstraktem,
a zaczyna być 'BŁĘDNYM' pojęciem pod nazwą "słoń".
Błędnym pojęciem, ponieważ, gwarantuję Ci, że dziewczynka ta
nigdy nie uzyska całkowitej wiedzy o słoniach!
(choćby niewiem jak jej się wydawało)
Pojęcie, które będzie posiadała, będzie pojęciem względnym.

Jeśli coś porozdzielać, to tylko dwie rzeczy.
Opisy dróg poznania (bywających błędnymi),
od opisów (napewno błędnych) elementów poznanych.

I tak, moja próba określenia umownej drogi_relacji poznania
sposobu powstania abstraktu, być może błędna,
nijak ma się do poznania samego abstraktu, który
w stanie 'poznanym' przestaje być abstraktem,
a jest tylko (błędnym) umownym pojęciem, które
'kulturowo' określiliśmy formułką np:

wiem.onet.pl
abstrakcja (łc. abstrahere, abstractum 'oderwać')
1. pojęcie, pogląd lub teoria całkowicie oderwane
od rzeczywistego stanu rzeczy.
2. filoz. proces lub wytwór abstrahowania

Z Sylviem się nie zgodzę, że proces abstrahowania,
można oddzielić od psychologii.

A starym capom (i capiniom) dziwię się, jak łatwo
przychodzi nauczenie się 'bananowych regułek'. :-)))

Z regulaminu "poprawnego człowieka" - czyli: wiem.onet.pl

Abstrakcja (z łaciny abstrahere - odciągać, odrywać)

1) Czynność intelektualna, polegająca na wyodrębnieniu w danym przedmiocie,
zjawisku czy zespole przedmiotów albo zjawisk cech dla nich
charakterystycznych lub istotnych ze względu na założony cel badania, przy
pominięciu cech nieistotnych, inaczej - abstrahowanie (idealizacja).

ett - Jaka idealizacja!!!

2) Pojęcie o znacznym stopniu ogólności, stanowiące wytwór abstrahowania -
cecha, relacja, kategoria, tzw. przedmiot oderwany, czyli powszechnik
(uniwersalia), abstrakt, także ogólne prawo lub teoria nauk.

ett - a masło maślane :-)))

3) Potocznie pogląd lub stwierdzenie oderwane od rzeczywistości, nie oparte
na faktach, pomysł niemożliwy do zrealizowania.

ett - bzdura.

Ogólnie pojęcie jest rozmyte, a przez to wydaje się nieprzydatne.
Bo niby do czego?

Czy i jak wysoki stopień złożoności procesów
umysłowych zachodzi w mózgu szympansa,
gdy na przekór całemu stadu, abstrahuje iż być może,
walnięcie kamieniem kolegi spowoduje jego śmierć?

Oczywiście homo, to już wie na poziomie parolatka.
Dlatego homo może podnosić swój stopień abstrakcji,
do poziomu sztuki. :-)))

a pro po:
Jest takie ładne słowo - homogenizacja.
I tak, jak przeciętny zjadacz bananów potrafi utonąć
w homogenizacji kulturowej, tak, mniej przeciętny
stara się zhomogenizować w postaci... patrz post do Alla.

wzdry
ett











› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-23 22:16:09

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

eTaTa:
> ... ja, w tamtym poście, znacznie upraszczając
> sobie życie, rozciągnąłem pojęcie abstraktu.
> A wzięło się to, z mojej świadomości,
> od odmienności poziomu rozwoju, każdej jednostki.

Jasne, jasne. ;)
Wykreowales sie na mentalnego morderce_abstraktow. ;)))

> Pojęcie, które będzie posiadała, będzie pojęciem względnym.

Bzdura. :)

> I tak, moja próba określenia umownej drogi_relacji poznania
> sposobu powstania abstraktu, być może błędna,
> nijak ma się do poznania samego abstraktu, który
> w stanie 'poznanym' przestaje być abstraktem,
> a jest tylko (błędnym) umownym pojęciem

Bzdura. :)

> Ogólnie pojęcie jest rozmyte, a przez to wydaje się nieprzydatne.

Bzdura. :)

> Dlatego homo może podnosić swój stopień abstrakcji,
> do poziomu sztuki. :-)))

Bzdura. :)
Sztuka nie jest abstraktem.
Sztuka nie istnieje bez jej przejawow - w tym sensie zanim powstalo
pierwsze dzielo_sztuki sztuka _nie_istniala_.
Sztuka jest wiec przede wszystkim konkretem. :)
Konkretem calkowicie syntetycznym, gdyz nie posiadajacym powiedzmy
wlasciwego sobie repertuaru abstralktow do ktorych stara sie nawiazywac.

Sztuka _wymaga_ od odbiorcy poszukiwania relacji pomiedzy wlasnymi
wrazeniami i rzeczywistoscia. Czyli zdarza sie ze mimochodem sztuka
stara sie uwiklywac znane obserwatorowi skads-inad abstrakty.
W tym sensie sztuka jest troche jak flaszka wodki - dopoki sie z nia
nie zintegrujesz (mentalnie), nie poznasz jak to jest kiedy Twoj umysl
przeszukuje _nie-w-pelni-rzeczywiste_ relacje aby bezskutecznie
osiagnac stan rownowagi percepcyjnej (oczywiscie mozesz machnac
reka i zaakceptowac to co jest na poziomie 'pijanej' percepcji, a nastepnie
wykrzyknac: ha-ha-ha, cieszac sie z nowej jakosci perspektywy mentalnej
z jakiej _atakujesz_ rzeczywistosc). :)

Reasumujac: nadal nie rozumiem dlaczego flaszka wodki dla Ciebie taka
'dobra', ale penis ukrzyzowany to juz 'zly'. ;)

> Jest takie ładne słowo - homogenizacja.

Taaa... jest tez takie slowo jak: pomylka. :))

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-23 23:26:32

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bprbdh$cur$1@news.onet.pl...
> eTaTa:
> > ... ja, w tamtym poście, znacznie upraszczając
> > sobie życie, rozciągnąłem pojęcie abstraktu.
> > A wzięło się to, z mojej świadomości,
> > od odmienności poziomu rozwoju, każdej jednostki.
>
> Jasne, jasne. ;)
> Wykreowales sie na mentalnego morderce_abstraktow. ;)))

Lepszy ja, niż Ty pokrzykujący :-)))
Ze skutkiem zerowym.

Myślące niech już idą na kozetkę.

> > Pojęcie, które będzie posiadała, będzie pojęciem względnym.

> Bzdura. :)

I Dupa :-)))
Ale względnym :-))

> > I tak, moja próba określenia umownej drogi_relacji poznania
> > sposobu powstania abstraktu, być może błędna,
> > nijak ma się do poznania samego abstraktu, który
> > w stanie 'poznanym' przestaje być abstraktem,
> > a jest tylko (błędnym) umownym pojęciem
>
> Bzdura. :)

To, że Ci, gardła nie przegryzam, jak kaszlesz.
To nie powod, byś kaszlał...ostencacyjnie :-))

> > Ogólnie pojęcie jest rozmyte, a przez to wydaje się nieprzydatne.
>
> Bzdura. :)

Zaciąłeś się. :-)))
Pchnij igłę dalej.

> > Dlatego homo może podnosić swój stopień abstrakcji,
> > do poziomu sztuki. :-)))

> Bzdura. :)
> Sztuka nie jest abstraktem.
> Sztuka nie istnieje bez jej przejawow - w tym sensie zanim powstalo
> pierwsze dzielo_sztuki sztuka _nie_istniala_.
> Sztuka jest wiec przede wszystkim konkretem. :)
> Konkretem calkowicie syntetycznym, gdyz nie posiadajacym powiedzmy
> wlasciwego sobie repertuaru abstralktow do ktorych stara sie nawiazywac.

Gówno.
Twój opis pasuje do zwrotu 'Wielka sztuka'. A on mi pasuje, kolorystycznie,
do sedesu :-)

A bzdura...
> Konkretem calkowicie syntetycznym, gdyz nie posiadajacym powiedzmy
> wlasciwego sobie repertuaru abstralktow do ktorych stara sie nawiazywac.

Jest biciem piany
Bliskiej euforii zwanej orgazmem, zwanym 'nie kaszldemu dostępnym'.
:-))

> Sztuka _wymaga_ od odbiorcy poszukiwania relacji pomiedzy wlasnymi
> wrazeniami i rzeczywistoscia.

Abstrahowania.

> Czyli zdarza sie ze mimochodem sztuka
> stara sie uwiklywac znane obserwatorowi skads-inad abstrakty.

Inąd? I owszem. To 'inąd' wykracza poza behawior, więc 'inąd'...
(tu powinneś się zdecydować) Istnieje, czy nie?

> W tym sensie sztuka jest troche jak flaszka wodki - dopoki sie z nia
> nie zintegrujesz (mentalnie), nie poznasz jak to jest kiedy Twoj umysl
> przeszukuje _nie-w-pelni-rzeczywiste_ relacje aby bezskutecznie
> osiagnac stan rownowagi percepcyjnej

'Równowaga percepcji' - popatrzmy.:-))
Jakikolwiek zrównoważony, a zarazem percepcyjny (poprzez receptory)
jak i zestawy mentalne tychże, zalążek, nie ma racji bytu.
(a napewno nie poprzez pisanine (albo li tylko:-)))
Poprzez latarko, żabo, lasy baciowe, jak i dżetologię
jest nieosiągalne. A jest osiągalne w sposób nadwyraz odmienny
poprzez zupełnie inne czynniki. Jakież to - jeśli łaskawyś :-)))

> (oczywiscie mozesz machnac
> reka i zaakceptowac to co jest na poziomie 'pijanej' percepcji, a
nastepnie
> wykrzyknac: ha-ha-ha, cieszac sie z nowej jakosci perspektywy mentalnej
> z jakiej _atakujesz_ rzeczywistosc). :)

Dościślam :-) Rzeczywistość jest formą bytu. Nie, tu poetycko
"pomacalnym fizykalizmem".

Do powyżej: Przeceniasz mnie :-)))
Jeśli ptakowi ułatwię żywot, dając wykałaczkę, do wydłubania robaków.
Wiem, że zabijam robaki (tu ochlajstwo), wiem, że nie ułatwiam
dystrybucji niczego więcej jak "ptaków".
Wszak przyroda potrzebną jest :-)))

> Reasumujac: nadal nie rozumiem dlaczego flaszka wodki dla Ciebie taka
> 'dobra', ale penis ukrzyzowany to juz 'zly'. ;)

No to przedumaj. Wysil mózg. Przeabstrahuj.
A i Be i Te, jest niepotrzebne :-)))))))

> > Jest takie ładne słowo - homogenizacja.
>
> Taaa... jest tez takie slowo jak: pomylka. :))
>
> Czarek

I jest parę innych, ale te, już tu, usłyszałeś :-)))

A i tak nic przyłożenia ręki nie zastąpi. No może :-)))
Przyłożenie nogi.

ett

Brak mi ciekawej literatury.
Ma ktoś, jakąś - alternatywnie - twórczą myśl?

Jakiś "odjazd". Bo zdechne, bez tych pigułek :-(((



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-24 00:59:40

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

eTaTa:
> I jest parę innych, ale te, już tu, usłyszałeś :-)))
>
> A i tak nic przyłożenia ręki nie zastąpi. No może :-)))
> Przyłożenie nogi.

Ty pekasz ett? Ty??? :))))))
Wymiekasz? ;DDDDD

No dobra, zartowalem. ;)
Odpowiem pozniej. :)

PS: Przygotuj dupe. ;))))))

Czarek





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-24 08:59:18

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "kurskurs" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
news:bprfmo$p0i$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl>
> news:bprbdh$cur$1@news.onet.pl...

>> (oczywiscie mozesz machnac
>> reka i zaakceptowac to co jest na poziomie 'pijanej' percepcji, a
>> nastepnie wykrzyknac: ha-ha-ha, cieszac sie z nowej jakosci
>> perspektywy mentalnej z jakiej _atakujesz_ rzeczywistosc). :)
>> Czarek

> Dościślam :-) Rzeczywistość jest formą bytu. Nie, tu poetycko
> "pomacalnym fizykalizmem".
>
> Do powyżej: Przeceniasz mnie :-)))
> Jeśli ptakowi ułatwię żywot, dając wykałaczkę, do wydłubania
> robaków. Wiem, że zabijam robaki (tu ochlajstwo), wiem, że nie
> ułatwiam dystrybucji niczego więcej jak "ptaków".
> Wszak przyroda potrzebną jest :-)))
> ett
>
> Brak mi ciekawej literatury.
> Ma ktoś, jakąś - alternatywnie - twórczą myśl?
>
> Jakiś "odjazd". Bo zdechne, bez tych pigułek :-(((

Ludzie, ludzieeeeee!!!
Złapałem Tatarzyna :o)
- to przyprowadź go!!!
nie mooogę :-( bo mnie za łeb trzyma ;DDD
\|/ re:




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-24 10:31:35

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

> PS: Przygotuj dupe. ;))))))

Ups... mialo byc: guowe. ;)
Sorki. :))

Wiec... :)


ett:
> Lepszy ja, niż Ty pokrzykujący :-)))
> Ze skutkiem zerowym.

Skutkiem zerowym? Ze niby malpiszon malpa zostaje? :))
Przeciez to moja teza - zapomniales, czy jak? ;)

BTW zachecanie malpek do wysilku polegajacego na uaktywnieniu
wyobrazni i ew. pofaldowanej masy szarych komorek tak aby nie
odstawaly od wymogow _ducha_czasu_ (hehehe...) jest niekiedy
trudne, o czym sam zapewne dobrze wiesz. :))

> Myślące niech już idą na kozetkę.

Przegrzane? ;)
Czyli wymiekasz ett??? :))))))

OK, zartowalem. ;)
Jedzmy dalej.... wymiekaczu. :)))

> I Dupa :-)))
> Ale względnym :-))

Srata-etata. :)
Kot to nie pies, a slon to nie swinia. :))

> To, że Ci, gardła nie przegryzam, jak kaszlesz.
> To nie powod, byś kaszlał...ostencacyjnie :-))
> Zaciąłeś się. :-)))
> Pchnij igłę dalej.

OK, wiec

> Gówno.
> Twój opis pasuje do zwrotu 'Wielka sztuka'. A on mi pasuje,
kolorystycznie,
> do sedesu :-)

Error znaczy sie? ;)

> A bzdura... [...] Jest biciem piany
> Bliskiej euforii zwanej orgazmem, zwanym 'nie kaszldemu dostępnym'.
> :-))

To nie moja zasluga, ze akurat Tobie nie, ett. :)))
BTW rozrozniam rozbawienie od orgazmu. ;D

> Abstrahowania.

To co Ty okreslasz abstrahowaniem jest jak odczytywanie pieczatek
odcisnietych na mozgu: masz przed oczami 'pizdke' na krzyzu albo 'chujka'
ukrzyzowanego, albo krzyz z kupa drewnianego, sprochnialego badziewia
przypominajacego ludzkiego umarlaka, a we lbie odcisniete pieczatki:
Swieta Pizda = error, Swiety Chujek = error, Swiety Krzyz = Alleluja...
abstrahowanie = we lbie pieczatek _prawidlowe_ wynajdywanie, error =
kurwa! byc nie moze + error... itd.

Kazda Twoja [wysrana przez malpy] pieczatka to dla Ciebie abstrakcja
dopoki jej nie przyokreslisz do tego co masz przed oczami... itd.

> Inąd? I owszem. To 'inąd' wykracza poza behawior, więc 'inąd'...
> (tu powinneś się zdecydować) Istnieje, czy nie?

Nie ponial? :)
Jeszcze raz poczytaj. ;)

> 'Równowaga percepcji' - popatrzmy.:-))
> .... nie ma racji bytu.

Wow! Znowu error. ;))
No masz ci jaki pech. ;)

> Dościślam :-) Rzeczywistość jest formą bytu. Nie, tu poetycko
> "pomacalnym fizykalizmem".

Forma, forma, forma....
Sedes, sedes, sedes...

> Do powyżej: Przeceniasz mnie :-)))

Mylisz sie. :)

> Wszak przyroda potrzebną jest :-)))

Gatunki gina szybciej niz pojawiaja sie nowe. ;)

> No to przedumaj. Wysil mózg. Przeabstrahuj.
> A i Be i Te, jest niepotrzebne :-)))))))

OK, powysilam nieco. :)
Ja profan sztuki, jak kazdy jej odbiorca. Heh, nawet nie uwazam
sie za odbiorce... ale to detal... ;)

Zastanawiales sie jak artysta kreuje dzielo? Czy wylania je poprzez
ogarniecie i namacalna syntetyzacje tego wszystkiego co rodzi sie
w umysle odbiorcow, czy moze inaczej?

Ja co prawda profan sztuki, ale _wiem_ ze inaczej.
Jak?
Sztuka w moim odbiorze to pewne zaburzenie w rzeczywistosci,
wiec artysta syntetyzujacy takie zaburzenie/-a czerpie je z siebie,
czyli z boku niejako wobec tego co zrobi z nim odbiorca. Po prostu. :)

Artysta stawia Ci przed oczami swe dzielo, a u Ciebie wlaczaja
sie te Twoje gowniane pieczatki.
A co wowczas kiedy uwalony jestes zarowno kreatorem jak i odbiorca
zaburzonej (zachwianej) rzeczywistosci? - wtedy OK, bo faldy na
galarecie sie prostuja i pieczatki slabiej widac. :)

To moze napij sie i dopiero wtedy przyjrzyj sie pizdce i chujkowi
na krzyzu? - moze wtedy wlasnie, paradoksalnie, osiagniesz zdolnosc
rzeczywistego abstrahowania - oby. ;DDD

Tyle na razie. ;)

> Brak mi ciekawej literatury.
> Ma ktoś, jakąś - alternatywnie - twórczą myśl?
> Jakiś "odjazd". Bo zdechne, bez tych pigułek :-(((

Abstrahowales juz tresc "Kodu Biblii" - moze sprobuj. ;)

Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-24 16:20:09

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bpsmmc$1am$1@news.onet.pl...
> > PS: Przygotuj dupe. ;))))))
>
> Ups... mialo byc: guowe. ;)
> Sorki. :))

Nie szkodzi, i tu i tu, rodzi się piękno :-)))

> Skutkiem zerowym? Ze niby malpiszon malpa zostaje? :))
> Przeciez to moja teza - zapomniales, czy jak? ;)

:-)))
Jednak zalążek, co dnia, powstaje :-)

> BTW zachecanie malpek do wysilku polegajacego na uaktywnieniu
> wyobrazni i ew. pofaldowanej masy szarych komorek tak aby nie
> odstawaly od wymogow _ducha_czasu_ (hehehe...) jest niekiedy
> trudne, o czym sam zapewne dobrze wiesz. :))

Nawet samoprzerabialne.
Kiedyś przywaliliśmy tym JeTowi :-)

> To co Ty okreslasz abstrahowaniem jest jak odczytywanie pieczatek
> odcisnietych na mozgu: masz przed oczami 'pizdke' na krzyzu albo 'chujka'
> ukrzyzowanego, albo krzyz z kupa drewnianego, sprochnialego badziewia
> przypominajacego ludzkiego umarlaka, a we lbie odcisniete pieczatki:
> Swieta Pizda = error, Swiety Chujek = error, Swiety Krzyz = Alleluja...
> abstrahowanie = we lbie pieczatek _prawidlowe_ wynajdywanie, error =
> kurwa! byc nie moze + error... itd.
>
> Kazda Twoja [wysrana przez malpy] pieczatka to dla Ciebie abstrakcja
> dopoki jej nie przyokreslisz do tego co masz przed oczami... itd.

No to zdradź tajemnicę, jak .. w efekcie końcowym, ma nie powstać
wyobrażenie? Wy_obrażenie.
Abstrahując, od posiadania gałek ocznych.

> > Inąd? I owszem. To 'inąd' wykracza poza behawior, więc 'inąd'...
> > (tu powinneś się zdecydować) Istnieje, czy nie?
> Nie ponial? :)
> Jeszcze raz poczytaj. ;)

Też czytaj.
Najlepszy etata, to martwy etata. Prościzna.
Z Zibim jest podobnie.:-)))
Ale to nic nowego. :-(
Ha! Pewnie Ci chodzi, o dom starców w Monasterze.

> > 'Równowaga percepcji' - popatrzmy.:-))
> > .... nie ma racji bytu.
> Wow! Znowu error. ;))
> No masz ci jaki pech. ;)

Ech Ty bydlaku.:-)

> > Dościślam :-) Rzeczywistość jest formą bytu. Nie, tu poetycko
> > "pomacalnym fizykalizmem".
> Forma, forma, forma....
> Sedes, sedes, sedes...

No to klapa!

> > Wszak przyroda potrzebną jest :-)))
> Gatunki gina szybciej niz pojawiaja sie nowe. ;)

To tylko zmiana formy (stanu).
Im więcej rzeźni, tym większe przeludnienie.
:-))

> Zastanawiales sie jak artysta kreuje dzielo? Czy wylania je poprzez
> ogarniecie i namacalna syntetyzacje tego wszystkiego co rodzi sie
> w umysle odbiorcow, czy moze inaczej?

Wielokrotnie :-))
I tak i nie. Kwestia 'artysty'.

> Ja co prawda profan sztuki, ale _wiem_ ze inaczej.
> Jak?
> Sztuka w moim odbiorze to pewne zaburzenie w rzeczywistosci,
> wiec artysta syntetyzujacy takie zaburzenie/-a czerpie je z siebie,
> czyli z boku niejako wobec tego co zrobi z nim odbiorca. Po prostu. :)

Nie obejdziesz tematu. Czas przejść na wprost.
Inaczej, maślisz maślane. Jak ja abstrakt wyraźnie oddzieliłem
od absolutu, by popaść w bananową biesiadę, tak Ty
próbujesz tańczyć wokół bananowca :-)))

> Artysta stawia Ci przed oczami swe dzielo, a u Ciebie wlaczaja
> sie te Twoje gowniane pieczatki.

Często. Artysta nie przekonuje mnie tylko 'dziełem'.
Zanim przywalę mu pieczątkę, korzystam z ...
a) śladów prób dotarcia do 'dzieła' (nie zawsze udanych)
b) własnego, możliwie nie prostego_percepcyjnie (brak określenia)
odczucia 'efektu twórczego'

> A co wowczas kiedy uwalony jestes zarowno kreatorem jak i odbiorca
> zaburzonej (zachwianej) rzeczywistosci? - wtedy OK, bo faldy na
> galarecie sie prostuja i pieczatki slabiej widac. :)

Bezmyślność. Tym słowem można określić, pewnego rodzaju
czynność człowieka 'skąd inąd inteligentnego', czyli z
'nie płaską' galaretą, a z efektem dzieła. Można użyć 'natchnienie',
ale to, bezmyślność_skutkująca w dziele :-)))

> To moze napij sie i dopiero wtedy przyjrzyj sie pizdce i chujkowi
> na krzyzu? - moze wtedy wlasnie, paradoksalnie, osiagniesz zdolnosc
> rzeczywistego abstrahowania - oby. ;DDD

J.w. :-)
Wytłumaczalne behawioralnie :-)

> Tyle na razie. ;)

To, aż nadto, jak na wizerunek Cebe na psp.
:-))

> Abstrahowales juz tresc "Kodu Biblii" - moze sprobuj. ;)

Mam, to, już za sobą :-) Nawet, opieczątkowałem.
W efekcie mam tylko, info, które i tak wcześniej,
zobrazowałem na podstawie poszlak.

Koniec końców, albo się choduje, albo daje mozliwość wzrostu.
Badziewie, czy nie, wzrastać powinno.

Ale nawet Pio, czy Pallotti nie 'sprecyzował' nic więcej :-))

Czujesz te swoje, zaniki pamięci? Czujesz to ciążenie obszaru X?
Napewno.

Jeśli rozkrzyżowana wagina, stanowiłaby element, twórczej ekspresji
na drodze, zamiast skrętu w lewo, przyznałbym 'dziełu rację'.
Nie przyznałem. Choć świetnie je rozumiem.
Gdybym przyklasnął, nie zaistniałaby 'twórcza' alternatywa.

Dalej.
To wszystko unika ekspresji pojmowania słowa.
Ułomnego, poprzez kórczowe trzymanie się, bądź co bądź,
wyabstrahowanego obrazu_pieczątki_słowa.

Tak jak słowo komputer, nie stanowi przedmiotu, a jest
falą zmysłowych pojęć_wcześniej skontemplowanych,
choć pozornie używanych jako pięczątka, to efektem zadania
programu w pieczątce jest zaiskrzenie styków w organiźmie.

Nie w przedmiocie!
(patiksowe porównania :-)))

Oprogramowanie, to czy inne, ma wyzwolić pozornie martwy
organizm z pozornej martwoty - zmusić do działania.

Idea 'życia', to oprogramowanie wyzwalające, a nie jak
niektore makaki twierdzą, usługujące.

To koniec.
Wylęgarnia 'słów' :-)))

ett
Nadrzędnik pocztowy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-25 02:11:34

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

eTaTa:
> No to zdradź tajemnicę, jak .. w efekcie końcowym, ma nie powstać
> wyobrażenie? Wy_obrażenie.
> Abstrahując, od posiadania gałek ocznych.

To jak powstaje Twoje "wyobrazenie" to nie moja sprawa.

Problem zaczyna sie wowczas kiedy usilujesz walczyc z diablem
w swoim lbie zwracajac sie przeciwko tym ktorzy Ci go wytkneli. :)
Pomijam kwestie ze w takich sytuacjach przekraczasz granice poza
ktora ukrecasz se na wlasna dupe kawal sporego kija, wymiekaczu. ;)

> Idea 'życia', to oprogramowanie wyzwalające, a nie [...] usługujące.

Co bedzie jesli wszystkim uda sie osiagnac 'wyzwolenie' jakie w tym
miejscu se wyobrazasz? ;)

Czarek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-25 15:59:21

Temat: Re: jeszcze o szczegolnej uzytecznosci abstraktow
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bpudgk$k1s$1@news.onet.pl...
> eTaTa:

> Problem zaczyna sie wowczas kiedy usilujesz walczyc z diablem
> w swoim lbie zwracajac sie przeciwko tym ktorzy Ci go wytkneli. :)
> Pomijam kwestie ze w takich sytuacjach przekraczasz granice poza
> ktora ukrecasz se na wlasna dupe kawal sporego kija, wymiekaczu. ;)
>
> > Idea 'życia', to oprogramowanie wyzwalające, a nie [...] usługujące.
>
> Co bedzie jesli wszystkim uda sie osiagnac 'wyzwolenie' jakie w tym
> miejscu se wyobrazasz? ;)

Przejawiasz sporą wiarę w ludzi :-)))
Takie pytanie niema sensu.
Choć wszystkie krople wpadają do oceanu,
drogi ich są różne, a ocean nigdy nie jest pełny.

Co do kija, to mam zdanie odmienne, jak wiesz.

Zresztą, z Olimpu, nie widać wszystkich patyczków.:-)

ett

Jak zwykle, rozmyty wątek, poprzez wycieczki osobiste.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Surowe mamusie i surowi tatusiowie.... :)
abstrakt-konkret na przykladzie krzesla :))))))))
psychoterapia- moze Ktos wie
przemoc w rodzinie
Wysadził się z miłości....

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »