« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-02 11:10:58
Temat: Re: moj pierwszy dzien samotnosci!!!On Fri, 31 May 2002 22:08:56 +0200, Masoneczka wrote:
>Użytkownik "Dorota B."
>
>> sa ludzie single, zupelnie mili, normalni, zdrowi, z jakimis wadami (bez
>wad
>> nie ma ludzi tylko cyborgi), a jednak z jakiegos powodu skazani na
>> samotnosc. Tego powodu znalezc nie umiem. Ci ludzie, nawet kiedy dadza sie
>> poniesc fali i zaangazuja w zwiazek i tak w koncu laduja twardo,
>
SAMOTNIE
"Stara panna i z kamieniami na drodze sie wadzi."
- przyslowie ludowe
Sa ludzie samotni z wyboru. Przyznaje, ze jakos trudno mi
taki wybor zrozumiec i zawsze mi jakby troche ludzi samotnych
szkoda. W moim widzeniu czyjas zatwardziala samotnosc jest w
jakims sensie porazka. Lekiem przed drugim czlowiekiem, brakiem
akceptacji drugiego, niewiara w siebie - nie wiem. Tak zwane
staropanienstwo czy starokawalerstwo kojarzy mi sie z
nieufnoscia, z zyciowym rozczarowaniem, rozgoryczeniem,
biernoscia. Chociaz na pewno bywaja ludzie szczesliwi jedynie
sami ze soba. Wszystko zalezy od nas samych - czego wlasciwie
oczekujemy od zycia.
Pozostawanie w tzw. stanie wolnym jest wiec najczesciej
wyborem. Bo czyz nie lepiej juz zyc samotnie niz zwiazac sie z
pierwszym lepszym kandydatem, z byle kim? Oj, nie - z byle kim
sie nie da. Prawdziwie zakochani przechodza zazwyczaj dosyc
trudna "obrobke", to co mowic ludzie, ktorzy sa ze soba, aby
byc. Ale kto to jest wlasciwie "byle kto"? Dla jednego byle
jaki, to po prostu ktos nieodpowiedni, za to dla drugiego ten
sam "nieodpowiedni" moze byc jak w sam raz. Sztuka tylko w
odnalezieniu sie, dobraniu i jeszcze w tym dopasowaniu, aby
moglo miedzy dwojgiem jakos grac. "Najwieksza potwora znajdzie
swego amatora" - spiewal chyba jakis kabarecista ku
pokrzepieniu osamotnionych serc;-))).
Sa ludzie zyjacy samotnie, gdyz nie udalo im sie znalezc
nikogo odpowiedniego, samotni wskutek takich czy innych kolei
zycia, ale sa rowniez "zatwardziali samotnicy" podejmujacy
decyzje takiego, a nie innego sposobu zycia w pelni
najglebszego przekonania.
"Zatwardzialcy" to tacy, ktorzy juz uwierzyli albo tylko
sobie i innym wmawiaja, ze samotne zycie jest jedynie slusznym
i najlepszym dla nich rozwiazaniem. Przestali wierzyc,
przestali szukac, gonia za czyms innym - praca, kariera,
podroze, tworczosc. Niekiedy budza sie na stare lata w
luksusowej gablocie, w towarzystwie jedynie malego psiaka na
bocznym siedzeniu i zaczynaja watpic w swoj wybor. Sa tez
zapewne tacy, ktorzy nigdy nie watpia i tym jest o wiele
latwiej, co daj im Panie Boze. Co dla jednego wartosciowe i
dobre, nie koniecznie musi uszczesliwic wszystkich, tak to juz
w zyciu jest. Nikt nie moze orzekac za drugiego, czy jest
szczesliwy, czy wybral dobrze - kazdy sam decyduje i sam ponosi
konsekwencje takich, a nie innych decyzji. Paul Holbach
wprawdzie powie: "To czlowiek czlowiekowi najbardziej potrzebny
jest do szczescia", dla kazdego jednak to szczescie ma inna
wymowe.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-06-02 12:52:01
Temat: Re: moj pierwszy dzien samotnosci!!!>Pozostawanie w tzw. stanie wolnym jest wiec najczesciej
>wyborem. Bo czyz nie lepiej juz zyc samotnie niz zwiazac sie z
>pierwszym lepszym kandydatem, z byle kim? Oj, nie - z byle kim
>sie nie da.
Pozwolę sobie dodać, że ludzie wiążący się z osobami, które de facto im
nie odpowiadają ("Lepszy rydz niż nic.") pozostają dalej samotni, tyle
że samotność w pojedynkę zamienia się na samotność we dwójkę.
> Sa ludzie zyjacy samotnie, gdyz nie udalo im sie znalezc
>nikogo odpowiedniego,
Warto dodać, że są to w pewnym sensie osoby silne psychiczne, bo słabsze
natury często ustępują pod naciskiem otoczenia ("Nie bądź
głupi/głupia.", "Ale jesteś staroświecki/staroświecka.", "Chcesz zostać
starym kawalerem/starą panną." etc.), co nie jest zbyt korzystnym
rozwiązaniem.
> "Zatwardzialcy" to tacy, ktorzy juz uwierzyli albo tylko
>sobie i innym wmawiaja, ze samotne zycie jest jedynie slusznym
>i najlepszym dla nich rozwiazaniem. Przestali wierzyc,
>przestali szukac, gonia za czyms innym - praca, kariera,
>podroze, tworczosc.
Ale jeśli są szczęśliwi z tym, to myślę, że takie rozwiązanie jest o
wiele lepsze, niż być sfustrowanym w nieudanym małżeństwie.:-)
>Co dla jednego wartosciowe i
>dobre, nie koniecznie musi uszczesliwic wszystkich, tak to juz
>w zyciu jest.
Niestety ludzi samotnych w określonym przedziale wieku (20/24 - 30/35
lat) często otoczenie usiłuje swatać za wszelką cenę, co czasami bywa
denerwujące - nikt nie lubi być uszczęśliwiany na siłę.:-)
--
Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
Kołtun, faszysta, homofob i seksista.:-)))
Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |