« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-05-27 21:40:06
Temat: Re: napady gniewu ... /poczucie humoru
"kachna" <k...@p...fm> wrote in message
news:eYltc.3894$vP.2313@news.chello.at...
> według mnie można tylko pośrednio...
> np. nauczyć kogoś nie brać wszystkiego do siebie,
> ale to chyba nie o to chodzi?
Wiesz, szczerze powiedziawszy, to ja chyba nie znam nikogo, kto nie mialby
poczucia humoru. ( nie poruszam tutaj kwestii jego gatunku!)
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-05-28 13:37:08
Temat: Re: napady gniewu ... /poczucie humoru
Użytkownik "* kachna *" <k...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ePDtc.7228$vP.1871@news.chello.at...
>
>
> Ja za to znam kogoś, kto ma zawsze strasznie smutne oczy.
Tylko ze ten smutne oczy musza miec swoja przyczyne.
Lepiej jest miec poczucie humoru niz nie.
Tak jak lepiej jestmiec zdrowie, niz go nie miec.
Nie mozna miec pretensji do kogos, ze jest smutny,
ze jest chory.
Pomysl, co zrobic by jej smutne oczy zamienic
na oczy radosne. Jak widac dowcipy tu nie
dzialaja. Wiec moze trzeba inaczej...
> A im lepszy dowcip czy powód do śmiechu, tym bardziej płacze!
> Płacze, bo "chwile radości w życiu są takie krótkie" .... !!
Gdybys Ty przezyla, przezywala tragedie, jakis bol -
to moje najlepsze dowcipy Twoj bol by poglebialy.
Dlatego:
"placzcie z placzacymi,
cieszcie sie z ciezacymi"
(skad to? ;)
Przypomina mi sie historia biblijnego Hioba.
Hiob byl bogatym, szczesliwym czlowiekiem.
Utracil bogactwo. Utracil liczna rodzine.
I nie zaplakal.
Pewnego dnia przyszli do niego 3 przyjaciele
po to, by go pocieszyc. I wtedy dopiero Hiob zaplakal...
Dlatego fajnie byloby gdybysmy tak pocieszali
zmartwionych, zalamanych - by przynajmniej
nie pograzyli sie we wlasnym smutku, bolu...
--
Pozdrawiam
WOJSAL (Wojciech Sałata)
http://www.wojsal.prv.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-05-28 14:13:17
Temat: Re: napady gniewu ... /poczucie humoru
"WOJSAL" <w...@g...pl> wrote in message
news:c97fbh$70g$1@inews.gazeta.pl...
> Tylko ze ten smutne oczy musza miec swoja przyczyne.
Moj najmilszy kiedys, dawno temu, mial zawsze taka jakos smutna mine.
Poniewaz bez przerwy pytano go co mu jest - w koncu zaczal odpowiadac, ze
tak mu sie geny ukladaja.
No i prosze bardzo - kilka lat z piekielnym Pyzolem i mu sie odukladaly.
Naprawde. Nawet rozmawialismy o tym kilka dni temu. "Ja nie mialem zadnej
smutnej miny, ja po prostu jestem przystojny" - skomentowal mniej wiecej. :)
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |