Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "Piotrek" <p...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.edukacja
Subject: Re: nowa matura = egzamin na studia???
Date: 10 Feb 2004 11:54:15 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 38
Message-ID: <4...@n...onet.pl>
References: <c0a1kh$kdf$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1076410455 32581 213.180.130.18 (10 Feb 2004 10:54:15
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 10 Feb 2004 10:54:15 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 62.141.242.197, 192.168.243.36
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 5.5; Windows 98)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.edukacja:19090
Ukryj nagłówki
> Teraz tylko pozostaje pytanie: jak często oceny ze świadectw pokrywają
> się z tymi z egzaminów. Ja np. jak w swoim czasie zdawałem na
> politechnikę (egz. z matematyki i fizyki) to powiedzmy nie poszło mi
> dobrze. Ale wcześniej miałem 4(mat.)/5(fiz.) na świadectwie oraz 4 z
> matury pisemnej. Egzamin mnie nie dopuściłby na żadną uczelnię, ale z
> konkursem świadectw pewnie bym się dostał na kilka uczelni więcej.
I o tym właśnie mówię: bardzo często jest tak, że oceny z matury nie
odzwierciedlają szans na egzaminie wstępnym na studia. Dzieje się tak głównie
dlatego, że taki egzamin (zwłaszcza na oblegane kierunki) tylko teoretycznie
nie wykracza poza zakres programu szkoły średniej. W istocie bywa tak zagięty,
że ktoś, kto chce go zdać, musi przygotowywać się do niego we własnym zakresie,
bo szkoła mu w tym niewiele pomoże. Nigdy nie byłem za całkowitą likwidacją
przyjmowania na studia na podstawie konkursu świadectw, bo jest to zawsze
szansa dla ludzi, którym nie powiodło się na wstępnym. Nie mogę jednak
zaakceptować faktu, że konkurs świadectw stanie się uniwersalnym kryterium
rekrutacji na wyższe uczelnie. Wobraźcie sobie następującą sytuację: o jedno
miejsce na studiach na kierunku XX uczelni YY ubiega się 20 osób. Egzamin
wstępny wykosi zdecydowaną większość z nich, zostaną tylko ci najlepsi (tak
było dotychczas i będzie tak jeszcze tylko w tym roku). Co się stanie w roku
2005? Liczba miejsc na kierunku XX wcale się nie zwiększy, a liczba chętnych do
studiowania na nim wcale się nie zmniejszy. Będą to już jednak świeżo
upieczeni "nowi maturzyści", którym do rozpoczęcia studiów wystarczy posiadanie
świadectwa dojrzałości z dobrymi ocenami. I tu zaczyna się problem: wielu z
tych kandydatów będzie mieć na świadectwie same lub prawie same szóstki, wobec
tego których przyjąć, a których odrzucić? Wszystkich nie można przyjąć, bo nie
ma tylu miejsc. Uczelnia decyduje się więc na przeprowadzenie wewnętrznego
egzaminu, który ma wyłonić spośród tłumu kandydatów garstkę studentów. W ten
sposób pada koncepcja likwidacji egzaminów wstępnych, przyjmowanie na studia na
podstawie matury staje się fikcją, a my wracamy do punktu wyjścia. Jeśli więc,
jak pokazał mój przykład, wszystko zostanie po staremu, to może pani minister
edukacji nie powinna przeprowadzać reform mających się nijak do rzeczywistości,
bo tylko się ośmiesza! Ech, Łybacka, Łybacka-pomyśl ty trochę od czasu do
czasu...
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|