« poprzedni wątek | następny wątek » |
491. Data: 2006-02-08 09:52:52
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Iwon\(k\)a"
<i...@p...onet.pl> mówiąc:
>widzisz, ja po prostu w to nie wierze, ze sa czynnosci, ktorych nie
>mozna sie nauczyc.
Ależ oczywiście, ale nie o to chodzi. Chodzi o (nie)wyniesienie z domu
pewnych przyzwyczajeń.
>mam wrazenie, ze rola pani/mamy gdybys byla na bezludnej wyspie
>nie przeroslaby Cie.
Teraz mnei też nie przerasta. :)
>chodzi mi o to, iz poprzez porownywanie siebie
>to innych, mozna sie np nabawic tego nieszczesliwego podejscia
>(bo kasia umie tak dobrze gotowac, a ja nie, bo nie gotowalam jak Kasia
>w domu kiedy mama mnie wolala).
Tak, gdyby to chodziło tylko o gotowanie, byłoby ok. Ale to jest cała
gama wzorców zachowań - od zwykłego spełniania obowązków domowych (które
są, bo są), dzielenia się nimi (bo w skład rodziny wchodzi kilka osób),
szacunku dla pracy innych i własnej (bo się wie, ile wysiłku trzeba
włożyć, by coś zrobić), wreszcie traktowania wszystkich tych powyższych
rzeczy za tak normalne i oczywiste, że się ich niezauważa.
>> Ale to nie o to chodzi. To jest kwestia braku wyuczonej
>> systematyczności, traktowania pewnych rzeczy jako oczywiste i naturalne.
>
>systematycznosc mozna sobie wyrobic nie przez ekstra obowiazki.
>dzieci chodza do szkoly, kazde chodzi do szkoly- to wymaga nauki
>systematycznosci, nie tylko mentalnej ale i organizacyjnej.
Chodzenie do szkoły a nauka systematyczności wcale nie musi być
równoważne. Inaczej wszyscy byliby systematyczni, bo przecież do szkoły
chodzili.
>to imo juz jest
>calkeim wystarczajace, zeby wiedziec, ze trzeba sie wysilic samodzielnie,
>zeby cos tam osiagnac. (ranym zaczynam mowic jak moja mama ;)))
DLa ciebie prawdopodobnie jest, bo masz chociaż spojrzenie
perspektywiczne i umiesz wysnuwać wnioski z doświadczeń. Dla dziecka
niekoniecznie, a już dla dziecka kilkuletniego IMO bez pomocy rodziców
to rzecz nie do przeskoczenia. Abstrahując już od faktu, że jako taka
systematyczność w nauce nie przekłada się (lub nie musi) w sposób
naturalny na to, co pisałam o wzorcach zachowań. Życie to nie tylko
nauka.
>> Jeśli ktoś dzieciństwo spędził w afunkcyjnym domu, wyniesie z niego
>> wzorce zachowań, które w życiu codziennym na pewnym etapie się nie
>> sprawdzają.
>
>jesli dotyczylo to wszystkich aspektow zycia, to i moze.
>jednak jesli dziecko swoje oczywiste "obowiazki" wykonuje,
>imo jest to wystarczajace. ekstra obowiazkow nie trzeba miec.
No i tu jest clou programu - ty zakładasz, że dziecko ma swoje oczywiste
obowiązki. DLa mnie, jeśli te oczywiste obowiązki sprowadzają się li
tylko do umycia się, ubrania i nauki, to dziecko właściwie nie ma
obowiązków - życie nie sprowadza się do wykonywania dwóch, trzech
rzeczy. Życie to nie jest tylko nauka. Pokusiłabym się nawet o
stwierdzenie, że nauka szkolna to właśnie ekstra obowiązek. Bo dziecko
zaczyna chodzić do szkoły dopiero w wieku kilku lat, a naukę swoich
obowiązków (poczynając chociażby od tego mycia się i zębów, poprzez
sprzątanie wokół siebie i po sobie, aż po pomaganie w domu i załatwianie
sprawunków w wieku już dużo późniejszym) powinno stopniowo zaczynać od
lat najwcześniejszych. I to jest ten zakres obowiązków o których mówię,
do których dziecko powinno być wdrażane nie na siłę, ale w sposób
naturalny - bo dziecko jest członkiem rodziny, nie mieszka w hotelu. I
rodzice powinni się dogadać w tym względzie, bo tak jak już pisałam,
umycie się i uczenie w szkole to IMO tylko malutka cząstka tego, co się
nazywa uspołecznianiem i wychowaniem dziecka.
>uwazasz, iz osoby ktore sprzatalay np caly dom w ramach obowiazku
>nie odczuwaja sprztania pozniej jako ciezaru?? nie przekanuje mnie to.
Mnie też. Może dlatego, że nie pisałam o sprzataniu całego domu.
>> Ale jeśli robisz coś od małego, to wiesz, że to wykonać trzeba i wiesz,
>> jak to się robi. Jeśli czegoś nie robisz, ZAWSZE ktoś to robi za ciebie,
>> NIGDY ty, to stajesz przed pewnym problemem, gdy wszystko spada na
>> ciebie. I jedne osoby sobie z tym poradzą bez mrugnięcia okiem, dla
>> innych to może być naprawdę wielki problem życiowy.
>
>w jaki sposob bedzie to problem? ja mam wrazenie, ze problem
>jest im wmawiany "bo nie sciela lozka codzienie, bo nie
>maja swiezej firanki na swieta itp".
Nie potrafią płacić rachunków w terminie, nie potrafią utrzymać porzadku
w papierach w biurze, itd. Nie jest to kwestia wmawiania - jest to po
prostu fakt. Niektórzy się łatwo nauczą, inni wolniej, a inni nigdy nie
będą się w stanie zmienić. Czy będzie to dla nich problem - kwestia
indywidualna.
>>Osoba, która nigdy
>> nie robiła zakupów i nie pomagała w gotowaniu, nie będzie na przykład
>> wiedziała, czym różnią się różne rodzaje mięsa, jak się je przyrządza.
>
>a, to fakt, zgadzam sie. ja nie wiedzialam, i pewno wielu jeszcze nie znam.
>ale to nie jest zaden problem- studiow wyzszych 5 letnich skonczyc nie
>trzeba :)
Nie trzeba, i nie jest to żaden WIELKI problem, oczywiście.
>> A są osoby, które się
>> tego nie nauczą po prostu. Znam takie. I nie ma znaczenia, czy w to
>> wierzysz czy nie - takie są fakty.
>
>jw. ciagle wydaje mi sie, ze problemem ew jest wpedzanie
>w problem i jakies komplesky ludzi, ktorzy "ucza sie
>obierac ziemniaki i rozpoznawc miesa" w ieku lat 30.
Na temat tego, co jest faktycznym problem pisałam już wielokrotnie.
>osobiscie uwazam, iz dzieci maja swoje obowiazki- to jest
>wlasnie szkola. nauka, i obowiazki z nia zwiazane to jest bardzo
>duzy obowiazek. do tego trzeba nauczyc sie tego o czym teraz piszesz.
>trzeba tez z dziecinstwa wyniesc przeswiadczenie, ze wszystkiego, jak
>sie chce mozna sie nauczyc w kazdym wieku. "i wtedy nieznajomosc
>miesa nie bedzie gigant stresem."
No dobrze, trzeba, trzeba, ale my nie piszemy ani o twoim domu, ani o
moim, tylko ogólnie. Łatwo powiedzieć - trzeba wynieść przeświadczenie -
ale o tym się człowiek dowiaduje, czy też do takiego wniosku dochodzi,
jak już jest dorosły i moze na pewne rzeczy spojrzeć z perspektywy.
A dziecko, które mama zawsze obsługiwała i po nim sprzątała, będzie
miało problemy na pierwszym lepszym grupowym wyjeździe bez mamy, a w
przypadkach drastycznych w akademiku (jako już w zasadzie dorosły
człowiek) zdobędzie szlachetną opinię flejtucha i wykorzystywacza.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=108996 - znajdź coś dla siebie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
492. Data: 2006-02-08 09:57:33
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...In article <dsb319$122$1@achot.icm.edu.pl>,
oshin dorota bugla <oshin@no_spam.engram.psych.uw.edu.pl> wrote:
> Ja się li i jedynie zdziwiłam, że w procesie przygotowywania posiłków
> nie jest Ci potrzebny zlew. Bo o ile bez zmywarki żyje się stosunkowo
> łatwo,
Zależy kto zmywa.
--
Jarek od zlewozmywaka (dwukomorowego)
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
493. Data: 2006-02-08 10:04:45
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Radek"
<r...@o...pl> mówiąc:
>Widzę to tak; nasze matki, babki musiały tak
>robić, bo inaczej się nie dało. W proces wychowania naszego
>pokolenia próbowano nam wpajać (niektórym skutecznie),
>że jest to słuszna droga, że żeby cieszyć się kompocikami
>z porzeczek trzeba najpierw odsiedzieć swoje przy krzaku,
>potem nad szypułkami, potem gotowanie, wekowanie etc.
>Ale nie trzeba. Co więcej - nie ma sensu. Szkoda czasu!
Wiesz, też z takiego założenia zawsze wychodziłam. Dopóki nie zaczęłam
dostawać od teściowej różnych takich, a to sok malinowy, aroniowy,
porzeczkowy, a to paprykę, buraczki, a to własnoręcznie robione wędliny.
I wiesz co? Postęp postępem, ja tam wolę aronię z krzaczka, wiśnie z
drzewka a kiełbasę z mięsa, nie ze środków konserwujących.
Agnieszka (co swoje odsiedziała)
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=108996 - znajdź coś dla siebie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
494. Data: 2006-02-08 10:19:11
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:kvfju1919ujjhtd0tr5s8i842ntqblpugh@4ax.com...
>A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Radek"
> <r...@o...pl> mówiąc:
>
>>Widzę to tak; nasze matki, babki musiały tak
>>robić, bo inaczej się nie dało. W proces wychowania naszego
>>pokolenia próbowano nam wpajać (niektórym skutecznie),
>>że jest to słuszna droga, że żeby cieszyć się kompocikami
>>z porzeczek trzeba najpierw odsiedzieć swoje przy krzaku,
>>potem nad szypułkami, potem gotowanie, wekowanie etc.
>>Ale nie trzeba. Co więcej - nie ma sensu. Szkoda czasu!
>
> Wiesz, też z takiego założenia zawsze wychodziłam. Dopóki nie
> zaczęłam
> dostawać od teściowej różnych takich, a to sok malinowy, aroniowy,
> porzeczkowy, a to paprykę, buraczki, a to własnoręcznie robione
> wędliny.
> I wiesz co? Postęp postępem, ja tam wolę aronię z krzaczka, wiśnie z
> drzewka a kiełbasę z mięsa, nie ze środków konserwujących.
A czym się różni "dostanie od teściowej" od "kupienia w sklepie"
w kontekście poświęcania _swojego_ czasu ew. _kupowania_
czyjegoś czasu?
Zauważ, że ja nie mówię, że domowe potrawy są złe,
chodzi zupełnie o coś innego :)
Pozdrawiam,
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
495. Data: 2006-02-08 10:23:09
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...In article <i...@j...gov>,
puchaty <p...@g...pl> wrote:
> Dnia Tue, 7 Feb 2006 23:21:28 +0100, Nixe napisał(a):
>
> >> Kto to jest Siw?
> > Może Puchaty coś wymyśli.
>
> Nie da rady, jako że urżnąłem się z powodu braku zmywarki i potem muszę
> odcedzić kartofelki.
>
W łazience?!?!?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
496. Data: 2006-02-08 10:24:19
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dscfa9$oa8$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:dscc55$4av$1@proxy.provider.pl...
>> Radek napisał(a):
>>
>>> Ta więc proszę Cię, nie pal głupiej, że to nie jest sprawa
>>> kosztów... bo jest i zawsze była.
>>
>> Wysmarowałeś takiego długiego kulturalnego posta po to, żeby mi na
>> koniec "kulturalnie" powiedzieć, że palę głupa? Myślałeś, że nie
>> doczytam? Otóż ja wytrwała jestem :-).
>
> Chyba nie zrozumiałaś - szkoda.
Po namyśle powiem to troszkę inaczej:
Ostatnie zdanie nie miało być epitetem, tylko zdecydowanym
zwróceniem uwagi, że tok rozumowania jest nielogiczny.
Jeśli poczułaś się urażona - przepraszam.
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
497. Data: 2006-02-08 10:24:28
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ..."Agnieszka" <a...@z...net> napisał
> Przykro mi, ale zrozumiałam. Od dawna widać, że dla Ciebie standardem
> dziecka jest Twój Jasiek. I wszystko, co Jasiek robi a inne dzieci nie
> robią, albo czego Jasiek nie robi a inne dzieci robią, jest standardem. A
> w drugą stronę nie chce zadziałać...
Przykro mi ponownie, że nic nie zrozumiałaś, a powyższe wnioski jedynie mnie
w tym utwierdziły.
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
498. Data: 2006-02-08 10:29:47
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Radek <r...@o...pl> napisał:
> Zauważ, że ja nie mówię, że domowe potrawy są złe,
> chodzi zupełnie o coś innego :)
Oczywiscie, ze o cos innego.
Mnie to przypomina anegdotę Anny Dymnej, ktora po rozpoczeciu kariery
w bardzo mlodym wieku zaczęła opowiadać swojemu męzowi jak to teraz będzie
gwiazdowac. Na co Dymny jej palnął z niesmakiem: "Ty glupia..... nie
wiesz, ze najwazniejsze to to, co umiemy zrobic wlasnymi rękami".
Chcesz, zeby Twoje dzieci cos potrafily, czy mają tylko jezdzic po
swiecie jak cytowani niemieccy emeryci ;-)
Pozdrowienia,
Lila
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
499. Data: 2006-02-08 10:32:42
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ..."Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
> A dziecko, które mama zawsze obsługiwała i po nim sprzątała, będzie
> miało problemy na pierwszym lepszym grupowym wyjeździe bez mamy, a w
> przypadkach drastycznych w akademiku (jako już w zasadzie dorosły
> człowiek) zdobędzie szlachetną opinię flejtucha i wykorzystywacza.
Mieliśmy taką Halinkę w towarzystwie, która na wyjazdach (na żagle, na
obozy) na hasło którejś z nas "To co dziewczyny? Robimy kolację?" mówiła "O
super, to ja się w tym czasie pójdę wymyć, żeby nie siedzieć bezczynnie" I
ona to mówiła całkiem poważnie, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak
to jest odbierane.
A anegdotę o dwuleworęcznej Halince powtarza się do dziś ;-)
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
500. Data: 2006-02-08 10:32:59
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...In article <43e92749$1$1472$f69f905@mamut2.aster.pl>,
"Radek" <r...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:dsatgu$3om$1@proxy.provider.pl...
> > Strasznie się tych kosztów uczepiłeś. Masz z tym jakieś problemy?
> > Wyobraźnia nie podsuwa Ci innych powodów, dla których ludzie robią
> > własne przetwory?
>
> Podsuwa.
> O hobbystach się nie chcę wypowiadać - to szanuję :)
> Miałem na myśli obiektywne przyczyny, bo subiektywne...
> subiektywne - czyli "ja się odprężam/lubię/blablabla" mnie nie
> przekonują. Widzę to tak; nasze matki, babki musiały tak
> robić, bo inaczej się nie dało. W proces wychowania naszego
> pokolenia próbowano nam wpajać (niektórym skutecznie),
> że jest to słuszna droga, że żeby cieszyć się kompocikami
> z porzeczek trzeba najpierw odsiedzieć swoje przy krzaku,
> potem nad szypułkami, potem gotowanie, wekowanie etc.
> Ale nie trzeba. Co więcej - nie ma sensu. Szkoda czasu!
> Znam kilka starszych pań, włączając w to moją matkę,
> które szczerze twierdzą, że gotowanie, zmywanie, sprzątanie
> to dla nich świetny relaks - i to jest prawda... niestety.
> Tyle tylko, że jestem przekonany, że żeby 40 lat temu
> dano im wybór, żeby każda z nich miała wtedy
> pralkę, zmywarke, suszarkę, cztery supermarkety
> w osiedlu - to ich naturalny mechanizm obronny
> nie wykształciłby w nich uzależnienia od tych czynności.
> Dlaczego nasi emeryci "lubią" zmywać, sprzątać, pielić
> a emeryci Niemieccy lubią podróżować po świecie?...
> Ta więc proszę Cię, nie pal głupiej, że to nie jest sprawa
> kosztów... bo jest i zawsze była.
>
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie robienie własnych przetworów to
przede wszystkim sprawa kubków smakowych.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |