1. w wiekszosci przypadkow problem jest jednak w dlugosci galki ocznej (
krotkowzrocznosc, dalekowzrocznosc )
2. astygmatyzm moze byc rogowkowy ( w wiekszosci ) i soczewkowy (!)
3. metoda nie jest Batesa ale Pani Bates - to kobieta - cwiczy akomodacje
oka a nie wyrownuje wade wzroku. Poprawa akomodacji mozna nieznacznie (
czyli przy malych wadach ) wzmocnic widzenie...ale pogorszy sie, gdy
zaniecha sie cwiczen
4. te szarlatanskie okulary to nic innego, tylko wytworzenie tzw stenopii.
Sprobujcie sobie popatrzec przez jakakolwiek malutka dziurke przylozona
przed samo oko - wtedy widzi sie wyrazniej. To nic innego, tylko zawezenie
sztucznie zrenicy, co powoduje zlepszenie ostrosci, ale rownoczesnie
powoduje powstanie patologii oka.
5. praca miesni poruszajacych galke oczna nie ma nic do wady wzroku. Jedyny
miesien, ktory ma tu cokolwiek do powiedzenia to ten, ktory odpowiada za
akomodacje. Jak slabnie, oko do blizy przechodzi do plusow, co ma miejsce u
kazdego gdzies po 40-45 roku zycia ( stad ludzie potrzebuja okulary do
czytania )
6. glupota jest stwierdzenie, ze jak sie nie nosi okularow, to wada sie nie
poglebi. To teoria sprzed 20 lat, dawno juz odrzucona. Dzisiaj zawsze nalezy
dac korekcje okularowa na full i nalezy ja stale nosic ( z wyjatkiem
problemow akomodacyjnych - wtedy tylko do pracy z blizka ). W pozniejszym
wieku bowiem wzrok moze byc slabszy a oko moze nie chciec sie przyzwyczaic
do nowej korekcji, ktora wreszcie ktos sie zdecyduje nosic - wtedy meczarnia
do konca zycia.

pozdrawiam
casus