Data: 2002-09-11 05:38:54
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Od: "jolka" <j...@w...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
U mnie w domu wygląda to podobnie jak u Jacka , mamy spisną umowę i w tej
umowie zawarte jest wszystko co, kto, gdzie i itd.Oczywiście zawarte tam są
obowiązki i przywileje dzieci i rodziców. Jak narazie większych problemów z
realizacją umowy nie ma. Chciałam jeszcze tylko napisac jak ja uczyłam
dzieci sprzątania w pokoju ( mam 2 córki 15 i 9 lat) obie mają osobne
pokoje. Poprostu wkraczałam do pokoju i wszystko lądowało (łącznie z
ubraniami) na środku pokoju, kilka takich akcji i porządek jest
wszędzie.Oczywiście nie przesadzam, jeśli młodsza ma wenę twórczą i maluje
( co wiąże się z porozstawianymi farbami, kredkami , mazakami i kartonami) i
np. trwa to cały dzień, nie odzywam się , ona wie, że przed pójściem spać
musi posprzątać, a czasami robi to po 3 dniach , bo wena trwa dłużej a
dziecku się nie chce ( no cóż mnie tez nie zawsze się chce coś robic co
powinnam).Muszę przyznać , że jak narazie większych problemów nie ma z
porządkiem. Jeśli chodzi o dostęp do łazienki, to tu juz jest inna inszość
;-))) Poprostu jest grafik (jeśli chodzi o tzw. godz, szczytu ). I to tyle
jesli chodzi o sprawy organizacyjno-porządkowe.
Teraz chciałabym napisac o tak zwanym "trudnym okresie " u nastalatków. U
mnie wygląda to tak, juz kiedys pisałam , my z TŻ przygotowywaliśmy się i
przygotowujemy dalej wspólnie z dziećmi od momentu ich urodzenia. Mam 2
córki i obie sa inne, starsza juz jest w tym "okresie" młodsza będzie, ale
do obu co innego trafia ;-))) Jak narazie większych problemów nie mam jesli
chodzi o bunt młodzieńczy , córka wie że zawsze ze wszystkim może do nas
przyjść i my jej pomożemy, wie również że nikt nie jest idealny ( ani ONA
ani MY) ma prawo wyrażać swoje opinie i ma prawo powiedzieć , że nie zgadza
sie z naszym zdania bo.................i tu nastepuje jej argumentacja,
nastepnie nasza, a na końcu wyciągamy WSPÓLNE wnioski, często jest tak , że
my ustepujemy bo nas przekonała, a często idziemy na kompromis lub ona
ustepuje. Takie podejście do sprawy, daje jej możliwość wykazania się
samodzielnościa myslenia ( a nam możliwość zorientowania sięw jej podejściu
do pewnych tematów) poza tym ona czuje że traktujemy ja jak (dorosłą, a
przynajmniej jak osobe myślącą i czasmai mającą rację) i wie że my RODZICE
nie jestesmy idealni. Naprwdę jestesmy z nia bardzo blisko, ona nie krępuje
sie opowiadć mi o swoich miłościach , i wielu innych problemach, a ja mam
mozliwość poznania już człowieka w postaci mojej córki który samodzielnie
podejmuje decyzje . Staram się nie być wyrocznią , raczej doradcą, nie
narzucam tylko radzę. To jest moja metoda jak narazie sie sprawdza a
świadcza o tym chyba słowa córki, która mów " ja mam najwspanialszych
rodziców na świecie, i nie rozumiem czemu koledzy i koleżanki maja takie
problemy z rodzicami, przecież rozmawiając możn a wszystko załatwić" sama
mówi " mamusiu , koleżanki (koledzy)mówią że jak do mnie przychodzą , że Ty
to jak nasza kumpela , one mnie wołaja do siebie i plotkujemy razem ;-))))
Córka powiedziała mi równiez ,że jej koledzy i koleżanki mówia w żargonie
młodzieżowym na rodziców "starzy, wapniacy itd" ale ona tak nie powie o nas,
bo jak się ma takich rodziców jak ona to nie można ich postarzać hihihihihi
prawda że miłe ;-))))
Pozdrawia Jolka
|