Strona główna Grupy pl.sci.psychologia psychosynteza - cz. 9

Grupy

Szukaj w grupach

 

psychosynteza - cz. 9

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 24


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-10-06 18:06:26

Temat: psychosynteza - cz. 9
Od: Marcin Szewczyk <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dotarliśmy do momentu, w którym cena jaką należy zapłacić za proces
samorealizacji stała się jasna. Samorealizacja w opisanym wyżej
rozumieniu wymaga drastycznej przemiany osobowości. Jest to
wielowymiarowy proces usuwania przeszkód w przepływie nadświadomej
energii, rozwijania uśpionych dotąd funkcji, proces w którym ego musi
pozwolić działać Wyższemu Self wytrzymując nieunikniony ból związany z
tym procesem.

Proces ten jest okresem obfitującym w zmiany. Osoba dążąca do
samorealizacji nieustannie przemieszcza się pomiędzy światłem i
ciemnością, pomiędzy radością i cierpieniem. Jest ona tak pochłonięta
procesem, że jej zdolność do radzenia sobie z problemami dnia
codziennego może być mniejsza niż wcześniej. Jeśli przykładać do niej
zwykłą miarę efektywności okaże się, że osoba ta straciła na wartości i
nie radzi sobie tak dobrze jak kiedyś. Nie zostaje jej oszczędzona
krytyka ze strony przyjaciół lub lekarzy, którzy mają dobre chęci ale
nie zdają sobie sprawy z prawdziwych przyczyn osłabienia, które
obserwują. Często serwują oni sarkastyczne uwagi o wielkich duchowych
ideałach, które powodują, że osoba samorealizująca się staje się słaba i
nieefektywna w codziennym życiu. Ta krytyka jest bardzo bolesna i może
powodować wątpliwości i zniechęcenie.

Takie zdarzenia są jednym z testów na drodze do samorealizacji. Uczą one
przezwyciężania osobistej wrażliwości, są okazją do rozwijania
wewnętrznej niezależności pozbawionej wrogości do innych ludzi i
zaufania do samego siebie. Powinny one być przyjmowane z pozytywnym
nastawieniem jako okazja do zwiększenie wewnętrznej siły. Z drugiej
strony jeśli ludzie w otoczeniu samorealizującej się osoby są
rozumiejący i wspierają ją może to zaoszczędzić wiele cierpienia i
pozwoli uniknąć niepotrzebnych tarć.

Proces ten jest okresem odejścia od swojej starej osobowości podczas gdy
nowa jeszcze nie została w pełni rozwinięta. Jest to okres pośredni dla
którego metafora o gąsienicy przemieniającej się w motyla jest
odpowiednia. Osoba taka podobnie jak owad musi przejść przez okres
rozbicia i bezradności chociaż nie ma ona komfortu przebywania w tym
czasie w kokonie, w odosobnieniu i spokoju. Szczególnie w dzisiejszych
czasach trzeba kontynuować spełnianie swoich obowiązków rodzinnych,
zawodowych i społecznych, tak jakby nic się nie działo. Problem jaki tu
mamy jest podobny do tego jakiemu stawiają czoła inżynierowie kiedy
podejmują próbę remontu dworca kolejowego bez zatrzymywania na nim
ruchu. Nie powinno więc dziwić, że takie "podwójne życie" może wywołać
różnorodne problemy psychologiczne takie jak wyczerpanie, bezsenność,
depresja, mentalne pobudzenie czy oschłość w kontaktach z innymi.

Czasami te kłopoty są powodowane wysiłkiem by stłumić popędy agresywny i
seksualny co ma przyspieszyć proces wewnętrznego rozwoju. Jednak
rzeczywistym skutkiem jest jedynie zwiększenie natężenia wewnętrznych
konfliktów i symptomów neurotycznych. Taka postawa jest często wynikiem
zbyt sztywnych i dualistycznych koncepcji religijnych czy moralnych,
które zakładają potępienie naturalnych popędów jako "złych" lub
"grzesznych". Są również ludzie którzy świadomie porzucili tę postawę
jednak podświadomie są nadal kontrolowani przez swe stare przekonania.
Objawia się to mieszanymi uczuciami w kwestiach związanych z tymi
popędami albo w działaniach takich jak stłumienie (psychoanalityczna
supresja) albo niekontrolowana ekspresja wszystkich popędów. To ostatnie
rozwiązanie chociaż jest oczyszczające nie może być żadną miarą
zaakceptowane jako odpowiednie ani z moralnego ani z medycznego punktu
widzenia. Taka postawa powoduje bowiem powstanie nowych konfliktów -
pomiędzy różnymi podstawowymi popędami lub pomiędzy tymi konfliktami a
zasadami wprowadzanymi nie tylko przez panujące prawo ale także przez
wymagania narzucane przez związki międzyludzkie i prawidłową integrację
i dostosowanie społeczne.

Rozwiązanie tego problemu leży raczej w harmonijnym rozwoju osobowości,
która zintegruje wszystkie popędy najpierw poprzez ich podporządkowanie
i kontrolę a następnie przez ich przemianę i wykorzystanie nadmiernej
energii. Dążenie do samorealizacji ukierunkowuje energię podświadomości
inwestowaną w "niższe" popędy właśnie na działania sprzyjające rozwojowi
osobowości. Szczególnie funkcja Wyższego Self jaką jest wolna wola ma
duży wkład do harmonijnej psychosyntezy i integracji całego organizmu.

Inne trudności czekają na osobę samorealizującą się w okresach
swobodnego przepływu nadświadomej energii. Energia ta może być
roztrwoniona na gorączkową aktywność albo przeciwnie może być
niewykorzystana, niewyrażona i zakumulowana. Jest to o tyle
niebezpieczne, że zbyt duża ilość tej energii może uszkodzić system
nerwowy - podobnie jak zbyt duże napięcie elektryczne może przepalić
bezpiecznik. Właściwym rozwiązaniem jest wykorzystanie tych energii do
przebudowy osobowości, działalności twórczej i służby dla innych w taki
sposób na jaki możliwości i uwarunkowania danej osoby pozwalają.

W tej części przewodnika po psychosyntezie poznaliśmy ciemniejszą i
bardziej bolesną stronę rozwoju duchowego. Nie należy jednak
interpretować tej treści jako wskazówki, że kobiety i mężczyźni
podążający drogą samorealizacji częściej ulegają kłopotom
psychologicznym niż inni ludzie. Faza najbardziej intensywnego
cierpienia często w ogóle nie występuje. Dlatego należy z całą jasnością
podkreślić co następuje:

1.U wielu osób rozwój następuje w sposób o wiele bardziej harmonijny niż
zostało to opisane tutaj więc przez poszczególne fazy samorealizacji
można przejść bez przeżywania tak silnych reakcji jak opisano to powyżej.

2.Objawy neurotyczne u osób nie podążających ścieżką samorealizacji
często są poważniejsze i bardziej intensywne, trudniejsze do wytrzymania
i do wyleczenia niż te związane z samorealizacją. Wynikają one zazwyczaj
z silnych konfliktów pomiędzy różnymi aspektami osobowości lub z
nieuzasadnionej walki z innymi ludźmi lub okolicznościami zewnętrznymi.
Te kłopoty można interpretować przy pomocy różnych doktryn
psychologicznych, z których każda powinna być zastosowana adekwatnie do
okoliczności w jakich znalazł się pacjent (są one skierowane na
rozwiązanie różnych rodzajów problemów i nie należy traktować jednej
metody psychoterapii jako leku na wszystkie dolegliwości). Pacjentom tym
jednak czasem trudno jest pomóc ponieważ nie rozwinęli oni wyższych
funkcji swej osobowości i dlatego niewiele można zrobić by skłonić ich
do poddania się dyscyplinie koniecznej do osiągnięcia koniecznego
dostosowania.

3.Problemy emocjonalne, umysłowe i nerwowe jakie występują na drodze
samorealizacji, jakkolwiek poważne mogą się wydawać, są jedynie
okresowymi reakcjami, można powiedzieć że są produktami ubocznymi
procesu wewnętrznego wzrostu. Dlatego też mogą wygasać samoczynnie kiedy
kryzys się zakończy a z pewnością poddadzą się łatwiej leczeniu jeśli
zostanie wybrana odpowiednia metoda leczenia.

4.Cierpienia spowodowane okresami depresji i znikomego przepływu
nadświadomej energii są obficie kompensowane okresami w których ten
przepływ się odnawia. Wizja dojrzałej osobowości rozwiniętej na drodze
samorealizacji jest źródłem inspiracji, odwagi i siły. Dlatego też osoba
podążająca ścieżką samorealizacji powinna przypominać sobie o swoim
celu, patrzeć na jego obraz oczami swej wyobraźni tak często jak to jest
możliwe. Najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić dla tych, którzy podążają
drogą samorealizacji jest pomoc im w tym by ciągle kierowali swoje
spojrzenie na cel który mają przed sobą.

Można zatem przewidzieć i poczuć przedsmak stanu świadomości osoby,
która jest zaawansowana na drodze do samorealizacji. Stan ten
charakteryzuje się radością, wewnętrznym spokojem, poczuciem
bezpieczeństwa i wewnętrznej mocy, jasnego zrozumienia i obejmującej
wszystko miłości. W swych najwyższych aspektach samorealizacja jest
świadomością Najwyższego Bytu, poczuciem jedności z Uniwersum.

--
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Szewczyk
www.amberrose.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-10-06 20:28:02

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marcin Szewczyk pisze:
> Dotarliśmy do momentu, w którym cena jaką należy zapłacić za proces
> samorealizacji stała się jasna. Samorealizacja w opisanym wyżej
> rozumieniu wymaga drastycznej przemiany osobowości. Jest to
> wielowymiarowy proces usuwania przeszkód w przepływie nadświadomej
> energii, rozwijania uśpionych dotąd funkcji, proces w którym ego musi
> pozwolić działać Wyższemu Self wytrzymując nieunikniony ból związany z
> tym procesem.
>
> Proces ten jest okresem obfitującym w zmiany. Osoba dążąca do
> samorealizacji nieustannie przemieszcza się pomiędzy światłem i
> ciemnością, pomiędzy radością i cierpieniem. Jest ona tak pochłonięta
> procesem, że jej zdolność do radzenia sobie z problemami dnia
> codziennego może być mniejsza niż wcześniej. Jeśli przykładać do niej
> zwykłą miarę efektywności okaże się, że osoba ta straciła na wartości i
> nie radzi sobie tak dobrze jak kiedyś. Nie zostaje jej oszczędzona
> krytyka ze strony przyjaciół lub lekarzy, którzy mają dobre chęci ale
> nie zdają sobie sprawy z prawdziwych przyczyn osłabienia, które
> obserwują. Często serwują oni sarkastyczne uwagi o wielkich duchowych
> ideałach, które powodują, że osoba samorealizująca się staje się słaba i
> nieefektywna w codziennym życiu. Ta krytyka jest bardzo bolesna i może
> powodować wątpliwości i zniechęcenie.
>
> Takie zdarzenia są jednym z testów na drodze do samorealizacji. Uczą one
> przezwyciężania osobistej wrażliwości, są okazją do rozwijania
> wewnętrznej niezależności pozbawionej wrogości do innych ludzi i
> zaufania do samego siebie. Powinny one być przyjmowane z pozytywnym
> nastawieniem jako okazja do zwiększenie wewnętrznej siły. Z drugiej
> strony jeśli ludzie w otoczeniu samorealizującej się osoby są
> rozumiejący i wspierają ją może to zaoszczędzić wiele cierpienia i
> pozwoli uniknąć niepotrzebnych tarć.
>
> Proces ten jest okresem odejścia od swojej starej osobowości podczas gdy
> nowa jeszcze nie została w pełni rozwinięta. Jest to okres pośredni dla
> którego metafora o gąsienicy przemieniającej się w motyla jest
> odpowiednia. Osoba taka podobnie jak owad musi przejść przez okres
> rozbicia i bezradności chociaż nie ma ona komfortu przebywania w tym
> czasie w kokonie, w odosobnieniu i spokoju. Szczególnie w dzisiejszych
> czasach trzeba kontynuować spełnianie swoich obowiązków rodzinnych,
> zawodowych i społecznych, tak jakby nic się nie działo. Problem jaki tu
> mamy jest podobny do tego jakiemu stawiają czoła inżynierowie kiedy
> podejmują próbę remontu dworca kolejowego bez zatrzymywania na nim
> ruchu. Nie powinno więc dziwić, że takie "podwójne życie" może wywołać
> różnorodne problemy psychologiczne takie jak wyczerpanie, bezsenność,
> depresja, mentalne pobudzenie czy oschłość w kontaktach z innymi.
>
> Czasami te kłopoty są powodowane wysiłkiem by stłumić popędy agresywny i
> seksualny co ma przyspieszyć proces wewnętrznego rozwoju. Jednak
> rzeczywistym skutkiem jest jedynie zwiększenie natężenia wewnętrznych
> konfliktów i symptomów neurotycznych. Taka postawa jest często wynikiem
> zbyt sztywnych i dualistycznych koncepcji religijnych czy moralnych,
> które zakładają potępienie naturalnych popędów jako "złych" lub
> "grzesznych". Są również ludzie którzy świadomie porzucili tę postawę
> jednak podświadomie są nadal kontrolowani przez swe stare przekonania.
> Objawia się to mieszanymi uczuciami w kwestiach związanych z tymi
> popędami albo w działaniach takich jak stłumienie (psychoanalityczna
> supresja) albo niekontrolowana ekspresja wszystkich popędów. To ostatnie
> rozwiązanie chociaż jest oczyszczające nie może być żadną miarą
> zaakceptowane jako odpowiednie ani z moralnego ani z medycznego punktu
> widzenia. Taka postawa powoduje bowiem powstanie nowych konfliktów -
> pomiędzy różnymi podstawowymi popędami lub pomiędzy tymi konfliktami a
> zasadami wprowadzanymi nie tylko przez panujące prawo ale także przez
> wymagania narzucane przez związki międzyludzkie i prawidłową integrację
> i dostosowanie społeczne.
>
> Rozwiązanie tego problemu leży raczej w harmonijnym rozwoju osobowości,
> która zintegruje wszystkie popędy najpierw poprzez ich podporządkowanie
> i kontrolę a następnie przez ich przemianę i wykorzystanie nadmiernej
> energii. Dążenie do samorealizacji ukierunkowuje energię podświadomości
> inwestowaną w "niższe" popędy właśnie na działania sprzyjające rozwojowi
> osobowości. Szczególnie funkcja Wyższego Self jaką jest wolna wola ma
> duży wkład do harmonijnej psychosyntezy i integracji całego organizmu.
>
> Inne trudności czekają na osobę samorealizującą się w okresach
> swobodnego przepływu nadświadomej energii. Energia ta może być
> roztrwoniona na gorączkową aktywność albo przeciwnie może być
> niewykorzystana, niewyrażona i zakumulowana. Jest to o tyle
> niebezpieczne, że zbyt duża ilość tej energii może uszkodzić system
> nerwowy - podobnie jak zbyt duże napięcie elektryczne może przepalić
> bezpiecznik. Właściwym rozwiązaniem jest wykorzystanie tych energii do
> przebudowy osobowości, działalności twórczej i służby dla innych w taki
> sposób na jaki możliwości i uwarunkowania danej osoby pozwalają.
>
> W tej części przewodnika po psychosyntezie poznaliśmy ciemniejszą i
> bardziej bolesną stronę rozwoju duchowego. Nie należy jednak
> interpretować tej treści jako wskazówki, że kobiety i mężczyźni
> podążający drogą samorealizacji częściej ulegają kłopotom
> psychologicznym niż inni ludzie. Faza najbardziej intensywnego
> cierpienia często w ogóle nie występuje. Dlatego należy z całą jasnością
> podkreślić co następuje:
>
> 1.U wielu osób rozwój następuje w sposób o wiele bardziej harmonijny niż
> zostało to opisane tutaj więc przez poszczególne fazy samorealizacji
> można przejść bez przeżywania tak silnych reakcji jak opisano to powyżej.
>
> 2.Objawy neurotyczne u osób nie podążających ścieżką samorealizacji
> często są poważniejsze i bardziej intensywne, trudniejsze do wytrzymania
> i do wyleczenia niż te związane z samorealizacją. Wynikają one zazwyczaj
> z silnych konfliktów pomiędzy różnymi aspektami osobowości lub z
> nieuzasadnionej walki z innymi ludźmi lub okolicznościami zewnętrznymi.
> Te kłopoty można interpretować przy pomocy różnych doktryn
> psychologicznych, z których każda powinna być zastosowana adekwatnie do
> okoliczności w jakich znalazł się pacjent (są one skierowane na
> rozwiązanie różnych rodzajów problemów i nie należy traktować jednej
> metody psychoterapii jako leku na wszystkie dolegliwości). Pacjentom tym
> jednak czasem trudno jest pomóc ponieważ nie rozwinęli oni wyższych
> funkcji swej osobowości i dlatego niewiele można zrobić by skłonić ich
> do poddania się dyscyplinie koniecznej do osiągnięcia koniecznego
> dostosowania.
>
> 3.Problemy emocjonalne, umysłowe i nerwowe jakie występują na drodze
> samorealizacji, jakkolwiek poważne mogą się wydawać, są jedynie
> okresowymi reakcjami, można powiedzieć że są produktami ubocznymi
> procesu wewnętrznego wzrostu. Dlatego też mogą wygasać samoczynnie kiedy
> kryzys się zakończy a z pewnością poddadzą się łatwiej leczeniu jeśli
> zostanie wybrana odpowiednia metoda leczenia.
>
> 4.Cierpienia spowodowane okresami depresji i znikomego przepływu
> nadświadomej energii są obficie kompensowane okresami w których ten
> przepływ się odnawia. Wizja dojrzałej osobowości rozwiniętej na drodze
> samorealizacji jest źródłem inspiracji, odwagi i siły. Dlatego też osoba
> podążająca ścieżką samorealizacji powinna przypominać sobie o swoim
> celu, patrzeć na jego obraz oczami swej wyobraźni tak często jak to jest
> możliwe. Najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić dla tych, którzy podążają
> drogą samorealizacji jest pomoc im w tym by ciągle kierowali swoje
> spojrzenie na cel który mają przed sobą.
>
> Można zatem przewidzieć i poczuć przedsmak stanu świadomości osoby,
> która jest zaawansowana na drodze do samorealizacji. Stan ten
> charakteryzuje się radością, wewnętrznym spokojem, poczuciem
> bezpieczeństwa i wewnętrznej mocy, jasnego zrozumienia i obejmującej
> wszystko miłości. W swych najwyższych aspektach samorealizacja jest
> świadomością Najwyższego Bytu, poczuciem jedności z Uniwersum.
>

Rozumiem zatem cierpienia Konrada, jako osobowości NIE będącej w stanie
podążać jasną drogą samorealizacji...

--
XL wiosenna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-10-07 08:32:24

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Marcin Szewczyk <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka:
> Rozumiem zatem cierpienia Konrada, jako osobowości NIE będącej w stanie
> podążać jasną drogą samorealizacji...

Zastanawiam się co może skłaniać ludzi do tego by cierpieli. Jest sobie
człowiek, który czuje się niezadowolony z tego jak mu się żyje. Widzi
przed sobą możliwość poprawy swej sytuacji ale... nie czuje motywacji by
ją zmienić. Nie rozumiem tego.

Kiedyś przeczytałem, że cierpienie ma charakterystyczny smaczek
przytulności i ciepła. Kiedy użalam się nad sobą, kiedy czuję smutek na
myśl o tym w jakiej trudnej sytuacji się znajduję... może być w tym coś
przyjemnego. To może być wyraz miłości do samego siebie. Pod tym
użalaniem się kryje się potrzeba by ktoś mnie zrozumiał. W tym przypadku
to ja sam jestem osobą, która wykazuje zrozumienie dla mojej własnej
sytuacji. Myślę więc, że użalanie się nad sobą może mieć uzasadnienie.
Wszystko jest jednak kwestią skali - jeśli użalanie się nad sobą jest
jedyną aktywnością podejmowaną w celu poprawienia swej sytuacji - być
może poprawi się na chwilę moje samopoczucie ale trwała zmiana wymaga
czegoś więcej. Nie mam nic przeciwko temu by to "coś więcej" nazwać
"podążaniem jasną drogą samorealizacji" ;-)

Wydaje się to proste do zrozumienia. Ale jest trudne do wykonania. Może
prawdą jest że trzeba dotknąć dna by się odbić w górę? Może nie trzeba
schodzić aż tak głęboko? Może można zawrócić wcześniej?


--
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Szewczyk
www.amberrose.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-10-11 20:52:53

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: "Z" <z...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marcin Szewczyk" <m...@p...onet.pl
> napisał w wiadomości news:fe8ir2$111$1@news.onet.pl...
"psychosynteza - cz. 9"
[...]
A ja nie mogę znaleźć cz. 3 ...

Pominąłeś czy pomyliłeś numerację?

Pozdrawiam - Zyga.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-10-12 11:05:24

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: "JaKasia" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości

> Rozumiem zatem cierpienia Konrada, jako osobowości NIE będącej w stanie
> podążać jasną drogą samorealizacji...

Być może był na wczesnym etapie, kiedy jeszcze źle rozpoznal cel. :)

Tak myslę - cel się zmienia. Kto wie, czy najbardziej nie cierpi ten,
kto obrał niewłaściwy cel i nie zweryfikował go w następnych etapach.

Celem rozwoju duchowego nie jest zmienianie świata, tylko siebie.

- JaKasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-10-12 11:23:29

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: "JaKasia" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Marcin Szewczyk" <m...@p...onet.pl> napisał

> Zastanawiam się co może skłaniać ludzi do tego by cierpieli. Jest sobie
> człowiek, który czuje się niezadowolony z tego jak mu się żyje. Widzi
> przed sobą możliwość poprawy swej sytuacji ale... nie czuje motywacji by
> ją zmienić. Nie rozumiem tego.

Czasami człowiek nie wierzy, ze moze coś zmienić.
Taka jego karma mać.
Żeby sie uczyć ze wszystkiego wokół, z kazdego wręcz doswiadczenia,
to trzeba juz byc moco zaawansowanym. Wczesniej nie odróznisz nawet
mistrza od buca, i tylko przypadek (o ile takowe istnieją) moze sprawić,
ze trafiasz na własciwe autrytety, rozwijąjące kasiążki.


(...)
> Wydaje się to proste do zrozumienia. Ale jest trudne do wykonania. Może
> prawdą jest że trzeba dotknąć dna by się odbić w górę? Może nie trzeba
> schodzić aż tak głęboko? Może można zawrócić wcześniej?

Chyba nie da rady. Zawsze trzeba do dna. :)
Ale dna na początku sa dosyć płytkie, poniewaz odporność nieduża.
Jak to językiem religijnym się mówi - Bóg zsyła doświdczenia na naszą miarę,
które mozemy udźwignąć. Dobrze jest to załozyć. Co nie oznacza, ze
je musimy znosić z radością. Czasami wystarczy, ze się nie poddamy
- w sensie - nie popełnimy sepuku. Cięzkie przezycia przewartosciowują
hierarchię, mozna wykorzystać do lzejszego traktowania tego,
co dotąd traktowalismy zbyt serio. No i juz mamy pierwsza przemianę.

Kolejne dna mogą juz byc nizej, ale hart rośnie i determinacja.
Po iluśtam przełomach nabiera sie chyba zaufania do tego procesu,
Nie mówiąc o dystansie, jaki sie juz ma do własnego cierpienia. :)

- JaKasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-10-12 16:17:50

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marek Krużel pisze:
> Dnia Fri, 12 Oct 2007 13:23:29 +0200, JaKasia napisze:
>
>> Użytkownik "Marcin Szewczyk" <m...@p...onet.pl> napisał
>>
>>> Zastanawiam się co może skłaniać ludzi do tego by cierpieli. Jest sobie
>>> człowiek, który czuje się niezadowolony z tego jak mu się żyje. Widzi
>>> przed sobą możliwość poprawy swej sytuacji ale... nie czuje motywacji
>>> by ją zmienić. Nie rozumiem tego.
>> Czasami człowiek nie wierzy, ze moze coś zmienić. Taka jego karma mać.
>> Żeby sie uczyć ze wszystkiego wokół, z kazdego wręcz doswiadczenia, to
>> trzeba juz byc moco zaawansowanym. Wczesniej nie odróznisz nawet mistrza
>> od buca, i tylko przypadek (o ile takowe istnieją) moze sprawić, ze
>> trafiasz na własciwe autrytety, rozwijąjące kasiążki.
>>
>>
>> (...)
>>> Wydaje się to proste do zrozumienia. Ale jest trudne do wykonania. Może
>>> prawdą jest że trzeba dotknąć dna by się odbić w górę? Może nie trzeba
>>> schodzić aż tak głęboko? Może można zawrócić wcześniej?
>> Chyba nie da rady. Zawsze trzeba do dna. :) Ale dna na początku sa dosyć
>> płytkie, poniewaz odporność nieduża. Jak to językiem religijnym się mówi
>> - Bóg zsyła doświdczenia na naszą miarę, które mozemy udźwignąć. Dobrze
>> jest to załozyć. Co nie oznacza, ze je musimy znosić z radością. Czasami
>> wystarczy, ze się nie poddamy - w sensie - nie popełnimy sepuku. Cięzkie
>> przezycia przewartosciowują hierarchię, mozna wykorzystać do lzejszego
>> traktowania tego, co dotąd traktowalismy zbyt serio. No i juz mamy
>> pierwsza przemianę.
>>
>> Kolejne dna mogą juz byc nizej, ale hart rośnie i determinacja. Po
>> iluśtam przełomach nabiera sie chyba zaufania do tego procesu, Nie
>> mówiąc o dystansie, jaki sie juz ma do własnego cierpienia. :)
>
> ładnie napisane, tylko jakieś to wszystko abstrakcyjne...
>
>

Jak się dobrze wgryźć, to nie takie znowu.
:-)

--
XL wiosenna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-10-12 16:18:41

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Marek Krużel <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 12 Oct 2007 13:23:29 +0200, JaKasia napisze:

> Użytkownik "Marcin Szewczyk" <m...@p...onet.pl> napisał
>
>> Zastanawiam się co może skłaniać ludzi do tego by cierpieli. Jest sobie
>> człowiek, który czuje się niezadowolony z tego jak mu się żyje. Widzi
>> przed sobą możliwość poprawy swej sytuacji ale... nie czuje motywacji
>> by ją zmienić. Nie rozumiem tego.
>
> Czasami człowiek nie wierzy, ze moze coś zmienić. Taka jego karma mać.
> Żeby sie uczyć ze wszystkiego wokół, z kazdego wręcz doswiadczenia, to
> trzeba juz byc moco zaawansowanym. Wczesniej nie odróznisz nawet mistrza
> od buca, i tylko przypadek (o ile takowe istnieją) moze sprawić, ze
> trafiasz na własciwe autrytety, rozwijąjące kasiążki.
>
>
> (...)
>> Wydaje się to proste do zrozumienia. Ale jest trudne do wykonania. Może
>> prawdą jest że trzeba dotknąć dna by się odbić w górę? Może nie trzeba
>> schodzić aż tak głęboko? Może można zawrócić wcześniej?
>
> Chyba nie da rady. Zawsze trzeba do dna. :) Ale dna na początku sa dosyć
> płytkie, poniewaz odporność nieduża. Jak to językiem religijnym się mówi
> - Bóg zsyła doświdczenia na naszą miarę, które mozemy udźwignąć. Dobrze
> jest to załozyć. Co nie oznacza, ze je musimy znosić z radością. Czasami
> wystarczy, ze się nie poddamy - w sensie - nie popełnimy sepuku. Cięzkie
> przezycia przewartosciowują hierarchię, mozna wykorzystać do lzejszego
> traktowania tego, co dotąd traktowalismy zbyt serio. No i juz mamy
> pierwsza przemianę.
>
> Kolejne dna mogą juz byc nizej, ale hart rośnie i determinacja. Po
> iluśtam przełomach nabiera sie chyba zaufania do tego procesu, Nie
> mówiąc o dystansie, jaki sie juz ma do własnego cierpienia. :)

ładnie napisane, tylko jakieś to wszystko abstrakcyjne...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-10-12 17:42:13

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Marek Krużel <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 12 Oct 2007 18:17:50 +0200, Ikselka napisze:

>> ładnie napisane, tylko jakieś to wszystko abstrakcyjne...
>>
> Jak się dobrze wgryźć, to nie takie znowu. :-)

ok, i tak chyba bardziej konkretne niż wykłady psychosyntezy

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-10-13 18:42:33

Temat: Re: psychosynteza - cz. 9
Od: Marcin Szewczyk <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marek:
> ok, i tak chyba bardziej konkretne niż wykłady psychosyntezy

Uwielbiam głęboką i przemyślaną krytykę ;-)

--
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Szewczyk
www.amberrose.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

roots bloody roots
I PO GRZYBACH...
VESNA
DLACZEGO?
Spotkanie psp - errata

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »