Strona główna Grupy pl.soc.rodzina rodzina meza

Grupy

Szukaj w grupach

 

rodzina meza

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 58


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2003-04-23 21:59:11

Temat: Odp: rodzina meza
Od: "wega" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Anka P. <v...@a...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b86ad8$r2r$...@a...news.tpi.pl...
> Witam.
>
> Dzis rano zadzwonila do mnie babcia, zeby mnie powiadomic, ze ona
co
> prawda nie zapraszala, ale oprocz tej ciotki to chyba przyjedzie
jej
> matka, a moze ktos tam jeszcze. Dziwnym trafem szlag mnie nie
trafil na
> miejscu, a co wiecej mimo swojej wscieklosci bylam w stanie
powiedziec
> (zaznaczam ze uprzejmie, za co siebie sama podziwiam), ze nie
podoba sie
> to ani mnie ani mezowi, bo dziecko nie jest przedmiotem oraz ze
mozna
> isc do muzeum poogladac eksponaty, a nie traktowac tak malucha.

Wydaje mi sie, ze tu troszke przesadzilas.
Nie mozesz budawac nienawisci w rodzinie,
Oni naprawde moga ci "umilic zycie"
Czasem i oni sa potrzebni wiec nalezy wybierac rozwiazania
lagodniejsze.
W moim przypadku nie spedzalismy niedzieli w domu kiedy tylko to
mozliwe.
Przezwyczaili sie, ze nas nie ma i jest w miare spokoj.
Tez wkurzałem sie, ze nie mam swietego ... nawet w domu.


> Jedyne na co bylo stac babcie to obrazony ton "to ja juz nic nie
> rozumiem" i rzucenie sluchawki.

W jej mniemaniu wszystko bylo ok.
Nie wyobrazam sobie aby moj ojciec czy tesciowa musieli umawiac
sie wczesniej na wizyte u nas.Przeciez to moj ojciec i matka mojej
zony.
Gdyby bylo to zbyt czesto i na dodatek w zlych momentach moze
wtedy..
Ale gdyby babcia mojej zony przywozila jakies ciotki...a won mi stad
Chyba mialas racje...ale mozna bylo delikatniej.

> Sama nie wiem jak mam juz reagowac i co robic.
> Moe cos poradzicie (o ile dotarliscie do sameog konca ;-) ).

Sa wydarzenia w ktorych popieram cie, jednak musisz szukac
kompromisow,
ze soba sama, bo latwo sie odizolowac od reszty rodziny , a to
jeszcze gorzej.

W sumie tez tak reagowalem przy pierwszym dziecku,
przy kolejnych mniej.Wiem natomiast, ze jezeli chce zostawic
z jakis powodow dzieci u tesciowej lub u kogos z rodziny
jest taka mozliwosc. ( wtedy babcie sa kochane i przydatne)

Daro.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2003-04-24 00:18:26

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wpr?ci?em si?, poniewa? Anka P. <v...@a...pl> pope?ni?(a) co
nast?puje:

> > Porozmawiac z nim i zapytac o JEGO zdanie, co ON na ten temat
mysli -
> > powiedziec, ze juz sama nie wiesz, moze to Ty nie masz racji?
> rozmawialam z nim o tym wlasnie w ten sposob kiedy mial wolna
chwilke w
> pracy
> jak stwierdzil, mam calkowita racje i powinnam byla tak
zareagowac i ze
> cieszy sie, ze poszlam na ten spacer z synem tak jak mnie
namawial
> ze nie powinnam dac sie wykorzystywac i tak traktowac i ze jego
samego
> wkurzyl brak szacunku do mnie

I dobrze :-)

> > Powinien poprzec - tym sposobem pokazesz Mu, ze liczysz sie z
Jego
> > zdaniem i przekonasz sie, ze masz racje (albo
choragiewkowatego meza
> > :]).
> poparl ;-) powiedzial sam, ze jest ze mna w 100% i on bedzie
rozmawial z
> nimi jesli beda do mnie jeszcze jakies pretensje

I tu tez dobrze :-)))))
Madrego chlopa trzeba dopieszczac :-)

pzdr :-)

--
Z powazaniem,
Z. Boczek
ONA: Taki fajny perfum... w nazwie z seksem i egzotyka...
ON: Oxycort?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2003-04-24 00:23:08

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, ponieważ Ewa <t...@w...pl> popełnił(a) co
następuje:

> Popieram w całości to, co napisała Molnarka. Przemyśl swoje
zachowanie.

W całości to się przed popieraniem posty czyta.

Ale znajcie chamskie serce - streszczę:

Dziewczyna zgodziła się na wizytę - zmęłła złość w sobie,
powiedziała teściowej co myśli o braku zapowiedzi, ale czekała na
godzinę, dotrzymała terminu, na który się zgodziła (ani nie
wystawiła nikogo do wiatru, ani nie odmówiła). Nie zjawili się
PLANOWO - więc nie wiem, co ma przemyślać.

No słucham, Słoneczka, teraz - próbujcie ;]

--
Z poważaniem,
Z. Boczek
"Mam na ten temat inne zdanie i sądzę, ze należy to wpisać
do protokołu rozbieżności między nami" (boniedydy)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2003-04-24 06:08:57

Temat: Re: rodzina meza
Od: "puchaty" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Z. Boczek wrote:
> Dziewczyna zgodziła się na wizytę - zmęłła złość w sobie,
> powiedziała teściowej co myśli o braku zapowiedzi, ale czekała na
> godzinę, dotrzymała terminu, na który się zgodziła (ani nie
> wystawiła nikogo do wiatru, ani nie odmówiła). Nie zjawili się
> PLANOWO - więc nie wiem, co ma przemyślać.
>
> No słucham, Słoneczka, teraz - próbujcie ;]

Słoneczka - to też do mnie?

Skoro tak...

Jakkolwiek nie można się nie zgodzić z opiniami na temat
odpowiedniej postawy męża, myślę, że należy
zwrócić uwagę na następujące fakty:
1. rodzina męża Anki P już drugi raz daje wyraz swej zaborczości
(z tego co Anka pisze)
2. Ta zaborczość IMO ma swoje źródła w stosunku rodziny
do męża Anki (nieposzanowanie jego wyborów, zdania itp.)
przenosząc to na jego żonę
3. Anka i jej mąż swą postawą najpewniej dawali rodzinie wyraz
swej nieasertywności (skoro chcą im wejść na głowę)

Zastanawiam się zatem, czy rzeczywiście obraz męża Anki jest
taki nieskalany. Tzn. czy w stosunku do swej rodziny jest taki
stanowczy jak przedstawia to swojej żonie.

Zatem IMO rozmowę z rodzicami i rodziną powinni przeprowadzić
wspólnie. I radziłbym bliżej przyjrzeć się stosunkom na płaszczyźnie
mąż - jego rodzina.

Rozumiem postawę Anki. Sam też tak miałem ze swoimi
teściami zanim dotarło do mnie, że niechęć rodzi niechęć i
nieważne jest później czyja niechęć była pierwsza.
Nie namawiam do bezkrytycznego przełamywania swoich uprzedzeń
a raczej do ugruntowania się w poczuciu własnej racji/wartości
tak, by tego typu ataki nie budziły złości a pozwalały raczej
z uśmiechem (i niedefensywnie) powiedzieć:
"Przykro mi, mam inne plany" - bez najmniejszego poczucia winy,
że ktoś się może czuć zraniony.

puchaty



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2003-04-24 06:49:12

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MOLNARka" <g...@h...pl> wrote in message
news:3ea6fb92$2@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Agnieszka M" <a...@j...pl> napisał
>
> > Dziecko nie eksponat,
>
> No i weź tu człowieku bądź mądry .... jak się nie
> zainteresujesz nowym w rodzinie człowieczkiem ... to obraza
> majestatu i w ogóle tragedia.
> Jak się interesujesz i chcesz obejrzeć (i _nawet_ ta dalsza
> rodzina tez jest zainteresowana) .... to też źle.
>
> Weźcie _wy_matki_ ustalcie jakieś standardy ... bo trafić za
> Wami ciężko.
>

Pewnie każda matka ma swoje własne standardy. Jeżeli masz problem z
określeniem standardów jakiejś konkretnej to po prostu zadzwoń i
ewentualnie umów się na wizytę.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2003-04-24 06:50:41

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Iwcia&Pstryk" <p...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Sama nie wiem jak mam juz reagowac i co robic.
> Moe cos poradzicie (o ile dotarliscie do sameog konca ;-) ).

No wiec to co mi sie nasunelo... chyba wszystkie sprawy traktujesz jednakowo
jako zamach na swoja godnosc... a ja tu widze jednak rózny kaliber. Chec
"obejrzenia" kontynuacji rodziny w postaci dziecka jest wpisana w bycie
rodzina. Ty nie bedziesz sie kiedys chciala pochwalic swoim wnukiem? Pokazac
ze oto Twoje geny trwaja i sie rozwijaja? Przeciez to naturalne i nie ma nic
wspólnego z ogladaniem eksponatu czy osobliwosci. Oczywiscie pamietam swoj
jako dziecka bunt przed "pokazywaniem", zwlaszcza jak mi szydelko wlazlo w
tylek a mama musiala sie wszystkim pociotkom tym pochwalic :PPP Ale doprawdy
psychiki mi to nie zwichrowalo :)
Nie rozumiem Twojego leku przed "przyjmowaniem" - chyba ze kazda wizyta
kogokolwiek stawia Twój dom na glowie - wtedy chyba najrozsadniej byloby
umówic sie na spacerku prawda? Mnie czyjekolwiek wpadniecie uwazam ze nie
zobowiazuje do czegokolwiek, jak chce niech wpada, ja moge zrobic co
najwyzej herbatke...
Za to sprawa duzego kalibru jest nieliczenie sie z Twoim czasem. Narzucanie
godziny i stylu przyjecia. Z tymze jak rozumiem Ty sama nie rzucilas zadna
kontrpropozycja, tylko "zmellas w sobie przeklenstwo" i zgodzilas sie na to
co ci proponowano. Slusznie wywedrowalas na spacer, nikt nie ma obowiazku
czekac na umówione spotkanie wiecej jak kwadrans, a jezeli mialy sie
spóznic - to sorki, ich psi obowiazek cie o tym powiadomic.

Chyba musisz przemyslec które sprawy sa wazne, a które nie i energie swoja i
TZta skupic na tych waznych...

Powodzenia
Iwcia PL


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2003-04-24 07:01:18

Temat: Re: rodzina meza
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Za to sprawa duzego kalibru jest nieliczenie sie z Twoim czasem.
Narzucanie
> godziny i stylu przyjecia. Z tymze jak rozumiem Ty sama nie rzucilas
zadna
> kontrpropozycja, tylko "zmellas w sobie przeklenstwo" i zgodzilas
sie na to
> co ci proponowano. Slusznie wywedrowalas na spacer, nikt nie ma
obowiazku
> czekac na umówione spotkanie wiecej jak kwadrans, a jezeli mialy sie
> spóznic - to sorki, ich psi obowiazek cie o tym powiadomic.
>
> Chyba musisz przemyslec które sprawy sa wazne, a które nie i energie
swoja i
> TZta skupic na tych waznych...

Popieram w całej rozciągłości.
Są jednak tzw. wypadki niespodziewane.

Sama pamiętam jak już kilkanaście lat temu miałam być przedstawiona po
raz pierwszy pewnej starszej i bardzo szanownej cioci mojego męża.
Ciocia (z Warszawy) odwiedzała moją mieszkającą w Zabrzu teściową, a
ja miałam tam przyjechać.
Przygotowałam się do wizyty, jechałam z Chorzowa do Zabrza pociągiem ,
tak aby być na miejscu pół godziny wcześniej.
Tymczasem na stacji Ruda Chebzie - pękła szyna kolejowa. Pociąg stanął
gdzieś w polu, musiałam w eleganckim ubraniu i butach iść jakieś 2 km
po błocie, w efekcie spóźniłam się 2,5 godz. Jak w końcu dojechałam na
miejsce teściowa bardzo zdenerwowana zaczęła na mnie krzyczeć, a ja
się rozpłakałam (choć nie należę do płaczących z byle powodu). Na
szczęście sprawę załagodziła i potraktowała z humorem ciocia, która
okazała się świetną kobietą i potem bardzo polubiłyśmy się :-).

Reasumując - ja bym jednak poczekała i odpuściła sobie spacer w tym
dniu, skoro już się zgodziłam na wizytę.
Krewnych mogło przecież zatrzymać coś niespodziewanego.

Pozdrowienia.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2003-04-24 07:51:12

Temat: Re: rodzina meza
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <3ea6fb92$2@news.home.net.pl>, g...@h...pl says...
> Użytkownik "Agnieszka M" <a...@j...pl> napisał
>
> > Dziecko nie eksponat,
>
> No i weź tu człowieku bądź mądry .... jak się nie
> zainteresujesz nowym w rodzinie człowieczkiem ... to obraza
> majestatu i w ogóle tragedia.
> Jak się interesujesz i chcesz obejrzeć (i _nawet_ ta dalsza
> rodzina tez jest zainteresowana) .... to też źle.

A moze roznica jest w:
"zobaczyc" dziecko
"pozanc" malego czlowieka?

> Weźcie _wy_matki_ ustalcie jakieś standardy ... bo trafić za
> Wami ciężko.

To nie kwestia standardu.

Jesli bys nagle sie dowiedziala, ze pociotek babci Twojego TZ chce Cie
zobaczyc, bo jestes nowa zona :) to pewnie bys sie nie ucieszyla, ze
ktos taki przyjdzie, i bedzie "ogladal".

A jesli dowiesz sie ze ta sama osoba slyszala wiele o Tobie od TZ i w
zwiazku z tym bardzo chce Cie poznac, i do tego pyta czy moze to juz
inaczej prawda?

To nie tylko nomenklatura, to takze mentalne podejscie do takiego
spotkania.

O braku elementarnej kultury tesciowej, babci, ciotek z Wloch sie nie
wypowiadam, bo po co :)

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2003-04-24 08:03:52

Temat: Re: rodzina meza
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <3...@n...home.net.pl>, g...@h...pl says...
> Przesadzasz IMO straszliwie.
> To chyba normalny zwyczaj, ze jak sie urodzi dziecko to
> rodzina sie zjezdza "ogladac" i nie ma w tym nic
> pejoratywnego.

Jak dla mnie rowniez nie do przyjecia jest "zjezdzanie sie" rodziny -
ale ja bym im powiedzial zeby poszli sobie do knajpy a nie do nas do
domu :)

> I ja Ci powiem, ze sie wcale babci nie dziwie. Bo argumenty
> o eksponacie sa cieniusienkie i malo madre.
> Przeciez ona chce w ten sposób wyrazic swoje zainteresowanie
> i milosc.

A ja mysle sobie, ze jakby chciala wyrazic zainteresowanie, to by sie
pojawila sama a nie z ludzmi, ktorzy robia sobie wycieczke.
Argument o eksponacie jest cienki tylko o tyle, ze pojawil sie w
kontekscie "nie bylo mnie, a w ogole to mi sie to nie podoba". JAkby byl
przedstawiony _przed_ wizyta to bylby zupelnie normalny.

> Tu juz widze zlosliwosc z Twojej strony ;-)
> Ty tez moglas zadzwonic ... mogly utknac w jakims korku albo
> co ?

E tam... To zadna zlosliwosc, to spoznione pokazanie wlasnej
asertywnosci. Tym bardziej ze ta wizyta pewnie miala trwac godzine albo
poltorej, czyli po tym fakcie mozna miec juz cos zaplanowane. A z postu
wynika, ze spoznialscy nie wpadli 10 minut po jej wyjsciu, tylko 4
godziny po planowanym terminie (!)
Dla mnie pocalowanie klamki bylo najmniejszym wymiarem kary. Sam pewnie
jeszcze zostawilbym kartke w drzwiach z wyjasnieniem, ze nie moglem tyle
czekac (no moze jeszcze zdjecie malucha bym wpial :) )


> Jeden dzien (kilka godzin) to takie straszliwe
> podporzadkowanie ?

Po n razach niezapowiedzianych, niechcianych wizyt to czekanie przelalo
czare...


> A ladnie je przyjelas ? IMO bardzo brzydko.

Nie przyjela ich w ogole. Ale - o umowionej godzinie z okladem czekala.
Wiec to nie jest jej wina - nie ma zadnego problemu.

> I nie musiala swiecic oczami ? Musiala (a przeciez jej na
> tym zalezalo wiec wstyd wiekszy).

Jaki wstyd? wstyd to moze byc ich ze sie spoznili 4h.

> Zostawilas chociaz kartke w drzwiach, ze jestes na spacerze
> i wrócisz o tej i tej zeby poczekaly ?

To mogla zrobic.

> ... odzywa sie sumienie ... to zly znak ... znaczy, ze nie
> jestes pewna, czy dobrze zrobilas ... znaczy _zle_ zrobilas

To jakas mini-demagogia :)
Jak ktos robi cos i potem sie zastanawia, czy dobrze zrobil, to jeszcze
nie jest dowod ze zrobil zle. I w tym przypadku na pewno mozna bylo to
delikatnie inaczej rozegrac, ale nie zgadzam sie z ocena, ze postapila
zle.


K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2003-04-24 08:05:52

Temat: Re: Odp: rodzina meza
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <b873l2$oun$2@news.onet.pl>, e...@o...pl says...
> Nie wyobrazam sobie aby moj ojciec czy tesciowa musieli umawiac
> sie wczesniej na wizyte u nas.Przeciez to moj ojciec i matka mojej
> zony.

Zarowno moja mama, jak i moi tesciowe z nami maja sie umawiac. Tak jak
my z nimi. Jestesmy osobnymi bytami, mamy wlasne sprawy i nie mamy
ochoty na niespodziewajki.

Tak jest u nas - czyli jak widzisz moze byc roznie.

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak budowac silna rodzine - Zaproszenie na spotkanie ze Stephenem R. Covey
nowa strona matrymonialna http://strony.wp.pl/wp/v isartis/
a może chcecie hulajnogę ???
Swietne ciuchy dla calej rodziny prosto z USA
lany poniedziałek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »