Strona główna Grupy pl.soc.rodzina rodzina meza

Grupy

Szukaj w grupach

 

rodzina meza

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 58


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2003-04-24 12:21:39

Temat: Re: rodzina meza
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał

Baaardzo przepraszam ... komp mi całkiem oszalał ;-)

Pozdrawiam
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2003-04-24 12:35:48

Temat: Re: rodzina meza
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Jakub Słocki" <j...@s...net.nospam> napisał

> Jak dla mnie rowniez nie do przyjecia jest "zjezdzanie
sie" rodziny -

Czy to oznacza, że jak się urodziła Emi to nikt (poza Wami)
jej nie oglądał ?
Co jest wg Ciebie złego w "oglądaniu" dziecka ?



> A ja mysle sobie, ze jakby chciala wyrazic
zainteresowanie, to by sie
> pojawila sama a nie z ludzmi, ktorzy robia sobie
wycieczke.

Ale (może ja to źle zrozumiałam) babcia dziecko już widziała
... teraz chciała pokazać dziecko dalszej zainteresowanej
rodzinie.


> JAkby byl
> przedstawiony _przed_ wizyta to bylby zupelnie normalny.

Dla mnie to jest cienki argument bo baaardzo często sptykam
się z praktyką "pokazywania" dzieci i naprawdę nie widzę w
tym nic złego.


> E tam... To zadna zlosliwosc, to spoznione pokazanie
wlasnej
> asertywnosci.

Tzn. złośliwość na maksa ale wyrażona pośrednio bo twarzą w
twarz to jakoś nie bardzo autorka potrafi.



> Nie przyjela ich w ogole. Ale - o umowionej godzinie z
okladem czekala.
> Wiec to nie jest jej wina - nie ma zadnego problemu.

Zgadzam się, ze powinni być punktualni i szanować czas
innych.
Ale a) nie wiemy dlaczego się spóźniły, b) IMO jak już
wiemy, że ktoś do nas jedzie i to jeszcze jest kilka osób to
wyjście w takiej sytuacji jest bardzo niefajne.


> I w tym przypadku na pewno mozna bylo to
> delikatnie inaczej rozegrac, ale nie zgadzam sie z ocena,
ze postapila
> zle.

Ja też nie twierdzę, że kategorycznie źle - wina jak zwykle
jest po obywu stronach.
Ale niestety dla Anki widze tu większą jej winę niż tamtej
rodziny (mówię ogólnie o całej sytuacji).
Że nie umiała wyartykułować swoich potrzeb, że nie była
asertywna, że odegrała się za wszystkie wcześniejsze
upokorzenia w tak gówniarski (sorry - tak uważam) sposób ...
czyli uciekła z domu.

Aniu .... najpierw mów głośno co myślisz i czego
oczekujesz - mów tak żeby Cie wszyscy zrozumieli .... i
dopiero wtedy działaj.
Bo odwrotna kolejność (jaką zaprezentowałaś) do niczego
dobrego nie prowadzi - tylko pogłębi sie konflikt.

Pozdrawiam
MOLNARka




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2003-04-24 13:01:52

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Anka P." <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu, który zapamietamy na wieki 04/24/2003 02:17 PM, MOLNARka
postanowił/a nas uraczyć niniejszym stwierdzeniem:

> Ale to podobno nie był pierwszy raz ... powinnas juz być
> uodporniona i przygotowana.

powinnam, ale jak widac nie jestem

> Po prostu ręce opadają ;-/
> Rozumiem, że skoro masz takie podejście także Twoja rodzina
> nie "oglądała" dziecka ?

zle rozumiesz
ogladala
ale tylko najblizsza
nie czuje potrzeby objezdzania wszystkich ciotek i wujkow z malym jak
cyrkiem objazdowym
urodzil sie, jest fajny i to mi wystarcza, nie musze robic z tego
wielkiej afery
moim rodzicom jakos nie wpadlo do glowy, zeby zwozic do nas kogo sie da
chmarami, a przeciez zostalo im przekazane na ten temat to samo co tesciowej

> To się odezwij i powiedz babci/ciotce/teściowej co myślisz a
> nie robisz uniki.

masz racje
chcialam uniknac konfliktu i zgodzilam sie na wizyte
a wyszlo jeszcze gorzej
madry polak po szkodzie, nastepnym razem zrobie tak jak powinnam
o ile bedzie nastepny raz

> Zapytałaś o zdanie grupę ... ja jestem też grupa i ja
> uważam, że strasznie przesadzasz.
> Co więcej - okopałaś się na swoim stanowisku i nie chcesz
> nawet zerknąć na sprawę z punktu widzenia teściów.

dziekuje za Twoje zdanie
a punkt widzenia jest tu tesciowej i babci
juz wspominalam, ze nie wiedziec czemu tesc trzyma nasza strone;-)

> Ponieważ nie dałaś im szansy to nie wiesz jak one by go
> potraktowały. Może rozpoczęłaby się bardzo interesująca
> dyskusja ? ;-)

hmmmm
kiedys mowilam, ze nie podoba mi sie takie zachowanie (patrz pokazywanie
dziecka komu sie da i gdzie sie da)
nie raczyly skomentowac, widzialam tylko, ze nie podobalo im sie to

> Zapytaj 1000 matek i 99 % odpowie Ci, ze takie "oglądanie"
> się odbywa i nie widzą w tym nic złego ... co więcej są
> dumne bo mogą pochwalić się swoim potomkiem i opowiedzieć
> kolejnej osobie horror z porodu.

ja nie jestem wszystkimi matkami
jestem tylko jedna z nich
i wydawalo mi sie, ze mam prawo do swojej odrebnosci i wolnosci mysli,
slowa i czynow
z potomka jestem dumna i to bardzo, ale nie podoba mi sie akurat takie
traktowanie tego malego czlowieczka
a porody? nie bylo zadnego horroru, nie ma co opowiadac, nie bawia mnie
takie historie

> Z takimi argumentami dyskutować się nie da ... wróć do
> dawnego poziomu.

coz.... ja przedstawilam jedynie poziom tesciowej i babci
udalo mi sie nieraz uslyszec pewne wypowiedzi wlasnie na podobnym
poziomie, tak ze czlowiek sam nie wiedzial czy ma plakac czy smiac sie

>>do tego sie sprowadzaja takie odwiedziny u mnie
>
> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>
> To masz beznadziejnego TŻ jeśli tak Cię pokazywał ;-/

hmmm TZ jest ok
a to akurat odnosilo sie do tego jak jest traktowane dziecko
"zaklaskaj", "powiedz tata", "pokaz zabka", "pocaluj mnie"

> Tak. Byłaś na nie wściekła (pewnie i na siebie samą, że nie
> umiałaś odpowiednio załatwić sprawy) i wykorzystałaś, że się
> spóźniły i olałaś je.
> Taki gówniarski triumf.

moze i gowniarski
ale jesli tak o tym sadzisz w zasadzie zaprezentowalam poziom taki jak i
one....

> Oczywiście - masz rację w 100%.
> Ale zawsze może się coś stać, prawda ?

oczywiscie
ciotka ma komorke (ktorej ja numeru notabene nie znam)
mogla zadzwonic... wyslac smsa...
jesli czlowiek ma sie spoznic poltorej godziny albo dluzej to chyba cos
takiego da sie przewidziec
i widac na zegarku, ze jest 11, a ja zanim sie pojawie to minie
conajmniej tyle a tyle czasu....

> Skoro już się zgodziłaś, że przyjdą i jeszcze wiedziałaś, że
> to taka cała zorganizowana zgraja ... to mogłaś poczekać a
> nie triumfalnie dać im pocałować klamkę (bo odezwać się nie
> umiesz ale sprawić przykrość pośrednio i owszem).

masz racje
ale wszystko ma swoje granice
tym razem nie wytrzymalam
a nastepnego nie bedzie

> Bo nie poczekałaś do skutku.

czy jesli sie umawiam z kims na 11 to znaczy ze moge wpasc za 2...5
...godzin czy nawet dnia nastepnego bo "phi co jest poltorej godziny..."

> Pamiętaj, że jak kiedyś będziesz potrzebować od nich pomocy
> (by zostały z dzieckiem) to one Ci też tak powiedzą.

robie wszystko, zeby tak nie bylo i jak na razie to my z mezem im czasem
pomagamy

> Nie robisz tego dla ciotki z Włoch a dla babci i teściowej
> .... to rodzina w końcu.
> Pokorne ciele dwie matki ssie.

hmmmm rodzina TZa, ja nie mam na razie powodu, zeby ja uwazac za swoja
zreszta i TZ z oddechem ulgi stamtad uciekl i stara sie ograniczyc
kontakty do niezbednego minimum

> Z czego wnioskujesz, że nie ma szacunku ?
> Bo się spóźniła ? ..... a dowiedziałaś się dlaczego tak
> stalo ... ?

wpadla po drodze do hipermarketu na zakupy.....
to uslyszal TZ w czasie rozmowy telefonicznej wieczorem

> Szkoda, ze Ty taka silna jestes tylko posrednio ... :-/

pierwszy i ostatni raz

> Nic sobie nie przemysla dopoki nie powiecie dokladnie o co
> Wam chodzi i jakie macie pretensje.

nie ten czas zostal uzyty
nic sobie nie przemyslaly
bo jak juz komus pisalam byly aluzje, prosby i tlumaczenia...
ale jak grochem o scianie

z pozdrowieniami

Anka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2003-04-24 13:23:18

Temat: Re: rodzina meza
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <3...@n...home.net.pl>, g...@h...pl says...
> Użytkownik "Jakub Słocki" <j...@s...net.nospam> napisał
>
> > Jak dla mnie rowniez nie do przyjecia jest "zjezdzanie
> sie" rodziny -
>
> Czy to oznacza, że jak się urodziła Emi to nikt (poza Wami)
> jej nie oglądał ?
> Co jest wg Ciebie złego w "oglądaniu" dziecka ?

po jakims czasie w odwiedziny zagladneli rodzice Asi. Potem mialy byc
odwiedziny w swieta rowniez mojej mamy, ale akurat Emi poszla do
szpitala.

> Ale (może ja to źle zrozumiałam) babcia dziecko już widziała
> ... teraz chciała pokazać dziecko dalszej zainteresowanej
> rodzinie.

No wlasnie - mi sie nie podoba takie pokazywanie :)

> > JAkby byl
> > przedstawiony _przed_ wizyta to bylby zupelnie normalny.
>
> Dla mnie to jest cienki argument bo baaardzo często sptykam
> się z praktyką "pokazywania" dzieci i naprawdę nie widzę w
> tym nic złego.

Bo mamy rozne podejscie. Jedni maja za zle to, ze ktos nie reaguje
pomimo usilnego "pokazywania", a inni wola minimum kontaktow typu "jakis
ty sliczny popatrz jak ciocia sie wydurnia strojac do Ciebie miny" :)

> > E tam... To zadna zlosliwosc, to spoznione pokazanie
> wlasnej
> > asertywnosci.
>
> Tzn. złośliwość na maksa ale wyrażona pośrednio bo twarzą w
> twarz to jakoś nie bardzo autorka potrafi.

Nadal wg mnie nie jest to zlosliwosc. Zlosliwoscia nazwalbym raczej
czekanie z wyjsciem na ich przyjazd :) I miniecie sie w drzwiach.

> Ale niestety dla Anki widze tu większą jej winę niż tamtej
> rodziny (mówię ogólnie o całej sytuacji).

ja widze jej wine, ale bynajmniej nie wieksza niz reszty.

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2003-04-24 17:30:52

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Dorota***" <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Zapytaj 1000 matek i 99 % odpowie Ci, ze takie "oglądanie"
> się odbywa i

Według mnie do dziecka przed ukończeniem 6=8 tygodnia nie powinno się
przychodzić w odwiedziny(zmęczenie rodziców,zarazki itd). Mam bardzo liczne
grono rodziny i znajomych ,i gdyby kazdy przychodził, to nie starczyłoby mi
czasu na nic, poza pryzjmowaniem gości. Robi się u nas po urodzinach
"pępkowe" (niekoniecznie w domu) dla znajomych.

> Ale zawsze może się coś stać, prawda ?
> Skoro już się zgodziłaś, że przyjdą i jeszcze wiedziałaś, że
> to taka cała zorganizowana zgraja ... to mogłaś poczekać
> > bo czekalam az poltorej godziny?
>
> Bo nie poczekałaś do skutku.
>
Przykład z mojego życia: czekałam na umówioną wizytę z moimi dziećmi całą
sobotę w domu, by w poniedziałek dzwoniąc dowiedzie c się, że przyjadą w
następną sobotę itd. Sytuacja sie powtarzała przez 6 tygodni, potem 7 sobota
w domu czekając, a jak wcześniej powiedziałam, że w sobotę wychodzimy na
urodziny do znajomych, to była "obraza" - "bo rodzina przecież
ważniejsza...". Opisywałam kiedyś tę sytuację na grupie, więc w tym momencie
rozumiem Ankę doskonale. Teraz czekam pół godziny i nie patrzę na dobre
stosunki, tylko robię sobie to, co na ten dzień zaplanowałam.

Dorota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2003-04-24 19:45:32

Temat: Odp: Odp: rodzina meza
Od: "wega" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:M...@n...onet.pl...
> In article <b873l2$oun$2@news.onet.pl>, e...@o...pl says...
> > Nie wyobrazam sobie aby moj ojciec czy tesciowa musieli umawiac
> > sie wczesniej na wizyte u nas.Przeciez to moj ojciec i matka
mojej
> > zony.
>
> Zarowno moja mama, jak i moi tesciowe z nami maja sie umawiac. Tak
jak
> my z nimi. Jestesmy osobnymi bytami, mamy wlasne sprawy i nie mamy
> ochoty na niespodziewajki.
>
> Tak jest u nas - czyli jak widzisz moze byc roznie.

Pewnie gdyby przychodzili zbyt czesto tez by mi to przeszkadzalo.

Daro

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2003-04-24 20:37:05

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Blanka" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:3ea7d587@news.home.net.pl...
> Zapytaj 1000 matek i 99 % odpowie Ci, ze takie "oglądanie"
> się odbywa i nie widzą w tym nic złego ... co więcej są
> dumne bo mogą pochwalić się swoim potomkiem i opowiedzieć
> kolejnej osobie horror z porodu.

Nieeeeeeeee, absolutnie nie. Przy moich 2 sztukach to prawie dwa głosy na
nie:)

--

Blanka

b...@p...onet.pl




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2003-04-24 21:16:50

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Z. Boczek" <z...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, ponieważ MOLNARka <g...@h...pl> popełnił(a)
co następuje:

> > zatkala mnie taka bezczelnosc
> Ale to podobno nie był pierwszy raz ... powinnac być
> uodporniona i przygotowana.

Rasowy agrument, nie pogadasz :)

> > gdybym chciala to juz dawno bym ja zaprosila, ale skoro
> > tego nie uczynilam najwyrazniej nie odpowiadalo mi to
> Może rodzina męża uznała, ze jesteś wyjątkowo niekulturalna
> skoro nie zaprosiłaś ciotki i chciali to załatwic inaczej
> (tak żeby im było dobrze - czyli wprosili się) - Ty nie
> zaoponowałaś i masz babo placek.

Rozumiem, że w imię Twojej taktyki zasugerujesz mówienie ludziom,
których nie chcemy zaprosić: "Sorry, nie zaproszę Was"?
Skoro to w Ani reakcji widzisz błąd... tak właśnie to odbieram -
że milczała :]

> > ale nie bede go wystawiac jak na targu konia, moze
> > powinni mu jeszcze w zeby zagladac???
> Po prostu ręce opadają ;-/
> Rozumiem, że skoro masz takie podejście także twoja rodzina
> nie "oglądała" dziecka ?

Jest różnica pomiędzy zainteresowaniem a obejrzeniem.

To tak, jak z tym wyjazdem na pogrzeb - albo jedziesz pro forma i
'bo tak trzeba' albo dla siebie :P

Tutaj przedkłada się to na szczere zainteresowanie i serdeczność,
cieszenie się szczęściem młodych albo na pohopsianie małego na
rękach i ponaciąganiu mu policzków.
IMHO ciotka z Włoch przyjechała oglądać a nie cieszyć się
szczęściem rodziców... bo skoro wcześniej nie znała nawet
rodziców dziecięcia? :>

> > skoro mojego TZa to po cholere mnie ta ciotka, jak i jemu
> > ona nie pasuje
> To się odezwij i powiedz babci/ciotce/teściowej co myślisz a
> nie robisz uniki.

J.w. z zapraszaniem.
Jeśli ktoś niezapraszany przyjeżdża, to nie jest to NASZA wina,
ale niezapraszanego.
Można mu powiedzieć coś 'do słuchu', ale to nadal nie nasza wina.
Dziwi mnie Twoja logika.

> > nie sadze zebym przesadzala
> Zapytałaś o zdanie grupę ... ja jestem też grupa i ja uważam
> ,że strasznie przesadzasz.
> Co więcej - okopałaś się na swoim stanowisku i nie chcesz
> nawet zerknąć na sprawę z punktu widzenia teściów.

No tak - w Twoje stanowisko można się tylko wkopać :)

> > to maly czlowieczek a nie przedmiot i tak nalezaloby go
> traktowac
> Ponieważ nie dałaś im szansy to nie wiesz jak one by go
> potraktowały. Może rozpoczęłaby się bardzo interesująca
> dyskusja ? ;-)

Miały (miała) 20 lat czasu na szansę w kontaktach z rodzicami.
Teraz jest obca - a obcym odmawiamy show.

> > a ogladanie jakie ma oczy czy faldki na udach sprowadza go
> > do roli przedmiotu
> > mnie nie odpowiadaloby cos takiego, z zwiazku zakladam ze
> > mojemu dziecku rowniez
> Zapytaj 1000 matek i 99 % odpowie Ci, ze takie "oglądanie"
> się odbywa i nie widzą w tym nic złego ... co więcej są
> dumne bo mogą pochwalić się swoim potomkiem i opowiedzieć
> kolejnej osobie horror z porodu.

Bo nie przyłażą obce geriatyczki i nie stroją min, udając nagle
najbliższą rodzinę - a wcześniej olewały sikiem
śródziemnomorskim.

> > moze niech mu jeszcze klatke zrobic na srodku swojej wsi
> Z takimi argumentami dyskutoawać się nie da ... wróć do
> dawnego poziomu.

LOL :) Z óst?w mi to wyjęłaś :]

> > sama umow sie ze swoim TZ ze siadziesz w domu na krzesle,
> Ja się inaczej "prezentowałam" rodzinie TŻ ale to w tym
> momencie nie jest temat dyskusji.

Ty masz prawo ustalać warunki 'przedstawiania się' rodzince, ale
dziecko ma być poddane 'obcince' na stereotypowych warunkach -
nawet, jeśli nie podoba się to Jego rodzicom? Bo co - bo
tradycja?
Logiczne, no fakt :))))))

Postrzyżyny zakończyły się +/- 1000 lat temu - to była sztywna
tradycja i matki płakały, oddając swoje pacholęcia. Teraz każdy
sam decyduje o swoim.

> Natomiast byłam na wielu takch "pokazywaniach"
> nowonarodzonego dziecka (swoją drogą na kolejne idę w
> sobotę) i jak sama urodzę to też tak będę swoje dziecko
> pokazywać.

I prąciem Cię baudzo - dopóki nie będziesz kazała robić tego
innym, wbrew Ich woli :]

> > do tego sie sprowadzaja takie odwiedziny u mnie
> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
> To masz beznadziejnego TŻ jeśli tak Cię pokazywał ;-/

Hm, mógłbym to samo powiedzieć z innego względu (zgadnij) o Twoim
TŻ.

Boli? Ma boleć.

> > z mojej strony?
> Tak. Byłaś nie nie wściekła (pewnie i na siebie samą, że nie
> umiałaś odpowiednio załatwić sprawy) i wykorzystałaś, że się
> spóźniły i olałaś je.
> Taki gówniarski triumf.

IY(VH,OC)O :]
Według Ciebie pewnie Anna powinna zaczekać, otworzyć, powiedzieć,
że teraz nie ma czasu i zamknąć drzwi - w imię poprawnie pojętej
asertywności?

Może nauczą się stawiać na czas :]

> > coz.... to one chcialy zobaczyc malego, wiec im powinno
> > bylo zalezec na powiadomieniu
> Oczywiście - masz rację w 100%.
> Ale zawsze może się coś stać, prawda ?
> Skoro już się zgodziłaś, że przyjdą i jeszcze wiedziałaś, że
> to taka cała zorganizowana zgraja ... to mogłaś poczekać a
> nie triumfalnie dać im pocałować klamkę (bo odezwać się nie
> umiesz ale sprawić przykrość pośrednio i owszem).

Są komórki, są automaty telefoniczne - na siłę zamykasz oczy, nie
widząc najjaśniejszego? :)

> > bo czekalam az poltorej godziny?
> Bo nie poczekałaś do skutku.

A po cholerę? :]

> > nie mam zadnego obowiazku robic dla nich czegokolwiek,
> Pamiętaj, że jak kiedyś będziesz potrzebować od nich pomocy
> (by zostały z dzieckiem) to one Ci też tak powiedzą.

Życie to wybory i liczenie się z ich konsekwencjami :)

> > a spacer z dzieckiem jest dla mnie wazniejszy niz ciotka
> > z Wloch ktorej na oczy nie widzialam
> Nie robisz tego dla ciotki z Włoch a dla babci i teściowej
> .... to Twoja rodzina w końcu.
> Pokorne ciele dwie matki ssie.

Albo sama ustalasz warunki, albo pozwalasz, by Ci ustalano.
Sądziłem, że Ty to rozumiesz, Kochanieńka.

> > skoro ona nie ma za grosz szacunku do mnie ja rowniez nie
> > musze zawsze byc mila i uprzejma
> Z czego wnioskujesz, że nie ma szacunku ?
> Bo się spóźniła ? ..... a dowiedziałaś się dlaczego tak
> stalo ... ?
> Bo zaplanowała sobie wizytę u Ciebie ? ... A Ty jezyka nie
> masz i zaoponowac nie potrafisz ... ?

(1) Bo się wprasza a Anna nie ma w zwyczaju protestować - o tym
było już wyżej (ja widzę tu chęć poprawy sytuacji, współpracy - a
Ty ciapowatość i (sic!) Jej winę).
(2) Bo nie liczy się z czasem i BARDZO spóźnia się na wizytę. (o
tym też było wyżej)

> > to i ja nie widzialam za stosowne tlumaczyc sie z
> > czegokolwiek
> Szkoda, ze Ty taka silna jestes tylko posrednio ... :-/

Pamiętasz podstawową regułę chęci dialogu o niewytaczaniu
najcięższych armat na wstępie?
Próbowała delikatnie - teraz poradzi sobie bez problemu.
Ale próbowała ugodowo - i to się liczy. To nie jest absolutnie
błąd.

> > skoro pokojowe rozwiazywanie spraw nie przynioslo skutku
> > moze teraz cos sobie przemysla
> Nic sobie nie przemy

Ty to wiesz? Jesteś teściówką Anny? :)

>>> nie jestes pewna, czy dobrze zrobilas ... znaczy _zle_
>>> zrobilas
>> odzywa sie sumienie, bo to konflikt z rodzina meza
>> co innego gdybym pozarla sie ze swoimi, moja rodzina, moja
>> sprawa

I znowu chęć ugody i zamiar sięgania po noże dopiero w
_ostateczności_. ?Takie to gówniarskie? :]

>>> IMO najpierw musisz zaczac glosno oznajmiac swoje
>>> potrzeby - nie podoba Ci sie, ze ciotka z Wloch przyjedzie
>>> - to powiedz, ze sie na to nie zgadzasz
>> wiec moze to poczatek oznajmiania swoich potrzeb
>> moze niefortunny, ale poczatek

Otóż to - teraz czas na jazdę ciężką :)

--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Wybacz - nie wierzę we wszystko, co mówią mi inni.
..: http://hyperreal.info/kanaba/go.to/art/1664 :..


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2003-04-25 06:05:58

Temat: Re: rodzina meza
Od: "Iwcia&Pstryk" <p...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > "Przykro mi, mam inne plany" - bez najmniejszego poczucia winy,
> > że ktoś się może czuć zraniony.
>
> dodajmy, ze zraniony poniewaz nie mialam ochoty zrobic jak mi zaspiewaja
> to jest ten problem

No ale to problem tego kogoś nie Twój. Ty tylko bedziesz musiała scierpiec
swiadomosc ze na wszelkiego rodzaju kolkach rozancowych bedziesz odsądzana
od czci i wiary - ale czy zależy czy ci na tym? eeee :)

My czasami jak nie mamy ochoty na gości po prostu nie odbieramy telefonów (w
koncu od czego jest sekretarka, ktoś ma coś pilnego to się nagra), i
czasami nie otwieramy drzwi nawet jeśli ktoś się będzie dobijać -
niezapowiedziany. A moi rodzice zapowiadają się od czasu jak mój ojciec
"nakrył nas" in flagranti w łózku w południe kiedy jeszcze malzenstwem nie
bylismy...


Pa
Iwcia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2003-04-25 08:30:48

Temat: Re: rodzina meza
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Anka P." <v...@a...pl> napisał w wiadomości news:
> W dniu, który zapamietamy na wieki 04/23/2003 10:43 PM, MOLNARka
> postanowił/a nas uraczyć niniejszym stwierdzeniem:
>
> > A Ty odezwac sie nie umiesz i powiedziec, ze .... "nie mamy
> > czasu", "mamy inne plany", "szkada, ale inaczej
> > zaplanowalismy czas" ?
>
> zatkala mnie taka bezczelnosc

A gdzie tu widzisz bezczelnosć? Molnarka tu ma całkowitą rację.

> > Przesadzasz IMO straszliwie.
> > To chyba normalny zwyczaj, ze jak sie urodzi dziecko to
> > rodzina sie zjezdza "ogladac" i nie ma w tym nic
> > pejoratywnego.
>
> nie sadze zebym przesadzala
> to maly czlowieczek a nie przedmiot i tak nalezaloby go traktowac
> a ogladanie jakie ma oczy czy faldki na udach sprowadza go do roli
> przedmiotu
> mnie nie odpowiadaloby cos takiego, z zwiazku zakladam ze mojemu dziecku
> rowniez
>
> > I ja Ci powiem, ze sie wcale babci nie dziwie. Bo argumenty
> > o eksponacie sa cieniusienkie i malo madre.
> > Przeciez ona chce w ten sposób wyrazic swoje zainteresowanie
> > i milosc.
>
> hmmmm to dziwne pojecie milosci
> moze niech mu jeszcze klatke zrobic na srodku swojej wsi i zacznie
> wszystkich zwolywac jaki jej prawnusio jest sliczny
> gdybym na to pozwolila to pewnie by sie tak skonczylo
> skoro uwazasz, ze to nic takiego i argument slaby to sama umow sie ze
> swoim TZ ze siadziesz w domu na krzesle, a on na konkretny dzien niech
> zwola kogo sie da z rodziny, znajomych a oni beda sobie przychodzic i
> ciebie ogladac,
> do tego sie sprowadzaja takie odwiedziny u mnie
>
> coz.... to one chcialy zobaczyc malego, wiec im powinno bylo zalezec na
> powiadomieniu
> czy idac na jakies wazne inne spotkanie wymagasz od osoby czekajacej
> kontaktowania sie z toba w momencie kiedy sie spozniasz?
> przypuszczam, ze masz na tyle szacunku do tej osoby, ze sie nie spozniasz
>
>
> bo czekalam az poltorej godziny?
> nie mam zadnego obowiazku robic dla nich czegokolwiek, a spacer z
> dzieckiem jest dla mnie wazniejszy niz ciotka z Wloch ktorej na oczy nie
> widzialam
>
> nie, nie robie nic, tu masz racje
> zbyt wiele razy podporzadkowywalam sie i bylam mila
> probowalam tlumaczyc i prosic
> skoro pokojowe rozwiazywanie spraw nie przynioslo skutku moze teraz cos
> sobie przemysla
> a jesli nie to ich problem, ja nie czuje potrzeby spotkan z nimi

Sęk tkwi chyba nie w samym fakcie ogladania dziecka przez rodzinę, tylko w
Twoim stosunku do nich i w jakości tej rodziny. Czytajac to, co piszesz,
odnoszę wrażenie, że albo cierpisz na "wzdęcie godnościowe", uraża Cię byle
co i cierpisz z powodu byle koieczności dostosowania się do innych,
zwłaszcza o silniejszej od Ciebie pod jakimś względem pozycji, jesteś
niechętna jakimkolwiek kontaktom z rodziną w szerszym sensie, i najchętniej
miałabyś tylko TŻa i dzieci, albo też jest to wyjątkowo antypatyczna,
raniąca, niezwracajaca uwagi na Twoje potrzeby rodzina, i Twoje reakcje są
całkowicie naturalne i uzasadnione.
Kompletnie zresztą nie rozumiem tej sytuacji, bo mam akurat wyjatkowo liczną
i dosyć spoistą rodzinę, w której utrzymały się naturalne kontakty np. z
potomkami rodzeństwa moich prapradziadków czy praprababć. Bardzo to sobie
cenię, i naprawdę jestem gotowa w daleko idący sposób zmienić swoje plany,
żeby zobaczyć sie z jakąś akurat nigdy przeze mnie nie poznaną ciotką z
Włoch, czy innej Francji. Nie zniosłabym wystawiania mojego dziecka zaraz po
narodzinach jak na jarmarku (jak się Tobie cała ta sytuacja kojarzy), ale
jest dla mnie oczywiste, że nawet dawno nie widziani krewni przyjezdzają
odwiedzić dom, w którym pojawił się nowy człowieczek - najmłodszy członek
rodziny. Tyle że oczywiscie jasne jest, ze spóźnienie o 4 godziny z błahych
powodów jest niedopuszczalne, tak samo jak każda inna forma dezorganizowania
życia rodziny z malym dzieckiem ponad absolutnie konieczne dla
uskutecznienia wizyty minimum.

pozdrowienia
boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak budowac silna rodzine - Zaproszenie na spotkanie ze Stephenem R. Covey
nowa strona matrymonialna http://strony.wp.pl/wp/v isartis/
a może chcecie hulajnogę ???
Swietne ciuchy dla calej rodziny prosto z USA
lany poniedziałek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »