Strona główna Grupy pl.sci.psychologia świeża żona

Grupy

Szukaj w grupach

 

świeża żona

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-10-06 15:56:15

Temat: świeża żona
Od: "carin" <p...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Od dwóch miesięcy jestem mężatką, pewnie chcielibyście usłyszeć ( a raczej
zobaczyć) szczęsliwą ,ale niestety nie mogę tego napisać. Sęk w tym że nie
wiem co się dzieje, po czyjej stronie leży wina, zapewne zazwyczaj pośrodku,
ale chyba zawsze jest tak, że ktoś jest winny bardziej? Nawet nie wiem od
czego zacząć wszystko wydaje mi sie takie pogmatwane, to dlatego że jestem
teraz w dołku, może nawet to coś więcej (depresja?- jak to rozróżnić?) ale
spróbuję. już od dłuższego czasu czuję, że coś jest nie tak- mało rozmawiamy
ze sobą,a gdy już dojdzie do tej rozmowy to nie możemy dojść do porozumienia.
Sutuacja jest o tyle trudna ,że ja pracuję na zmiany, gdy mam drugą, prawie
się nie widujemy- chwolę rano- wtedy ja jeszcze śpię i wieczorem- wtedy mąż
już śpi. Czuję się samotna, w moim odczuciach ślub niewiele zmienił- mąż
wprowadził się do mnie (mieszkałam z dziadziem) i czuję się tak jakby przybył
mi tylko nowy domownik a w związku z tymm jeszcze więcej czasu poświęcam na
domowe obowiązki. Mam wrażenie że żyjemy obok siebie i żadne z nas nie chce
zmieniać swoich dawnych przyzwyczajeń, ale pzecież tak się nie da. Gdy mówię
o tym mężowi, on twierdzi że początki zawsze są trudne i że musimy
się "dograć". Ale ja nie widzę absolutnie żadnego wysiłku z jego strony w tym
kierunku!!! Doszło do tego że zastanawiam się po co mi było to małżeństwo!
Może za wcześnie podjęliśmy tę decyzję, nie znając sie dostatecznie?
(chodziliśmy ze sobą 3 lata). A byćź może po prostu nie jesteśmy dla siebie
stworzeni i decyzja o małżeństwie to był wielki bład ? czy my jmożemy być
jeszcze szczęsliwi? Wiem że to zależy tylko od nas ale jak mamy sobie pomóc?
A może to wina moich ciągłych "dołków" i tylko ja widzę problemktórego w
rzeczywistości nie ma? Nie wiem czy to co napisałam jest dość jasne, jeśli
ktoś zainteresuje sie moim przypadkiem ,chętnie napisze więcej. Z góry
dziękuję za "odzew".


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-10-06 16:46:13

Temat: Re: świeża żona
Od: "Krzysztof 'kw1618\" z Warszawy" <k...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "carin" <p...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bls3av$93j$1@inews.gazeta.pl...

> już od dłuższego czasu czuję, że coś jest nie tak- mało rozmawiamy
> ze sobą,a gdy już dojdzie do tej rozmowy to nie możemy dojść do
porozumienia.

Czasem milczenie jest najlepszą rozmową. Widzisz, jeśłi o mnie osobiście
chodzi to jestem wprost cudownym słuchaczem. Wszystko mnie interesuje i na
prawdę nie ma nic ważniejszego niż posłuchać co ma żona do powiedzenia.
Nawet jeśli gada bzdury, jeśli plecie trzy po trzy to przecież wysłuchać
zawsze można. Jeśli jest akurat mecz, który jest bardzo ważny - to można
mecz nagrać na video i obejrzeć go później.

> Sutuacja jest o tyle trudna ,że ja pracuję na zmiany, gdy mam drugą,
prawie
> się nie widujemy- chwolę rano- wtedy ja jeszcze śpię i wieczorem- wtedy
mąż
> już śpi.

Widzisz, podeprę się swoim przykładem, niestety wyimaginowanym, bo moje
marzenia się niestety nie spełniły i nie spełnią. Panienka z pocztowego
okienka która "wpadła mi w oko" niestety wychodzi za kogoś innego, ale gdyby
wyszła za mnie, to kilka elementów dnia codziennego wiem jak by wyglądały.
Ona pracowałaby na zmiany na poczcie która jest 5 minut drogi odemnie. Z
drugiej zmiany wychodziłaby ok. 21:00 i ZAWSZE bym po nią wychodził. Wiem
to.
Gdyby miała pierwszą zmianę, to kończyłaby ok. 15:00 i to ona by czekała na
mnie w domu, a ja pędziłbym do domu do żony (przynajmniej w początkowym
okresie).

> Czuję się samotna, w moim odczuciach ślub niewiele zmienił- mąż
> wprowadził się do mnie (mieszkałam z dziadziem) i czuję się tak jakby
przybył
> mi tylko nowy domownik a w związku z tymm jeszcze więcej czasu poświęcam
na
> domowe obowiązki.

Podział obowiązków domowych musi być, nie może być tak, że wszystko Ty
robisz a on siedzi. Nie jesteś jego służącą, a żoną. Masz prawo do swoich
znajomych, masz prawo spotkać się z przyjaciółkami na plotki, masz prawo
wyjechać na tydzień ale nie z kolegami, tylko z koleżankami. Zawsze jednak
we wszystkich planach musisz uwzględniać męża i NIGDY nie możesz mu mówić,
że jest nie potrzebny, że jego obecność jest niewskazana. To mąż powinien
delikatnie wyczuć sytuację i puścić Cię samą. W drugą stronę to samo. Mąż ma
prawo do swoich znajomych, ma prawo pójść z kolegami na przysłowiowe piwo,
ma prawo wyjechać na tydzień z kolegami, ale nie z koleżankami. Zawsze
jednak mąż musi uwzględaniać w swoich planach żonę i nigdy nie może Tobie
mówić, że jesteś niepotrzebna czy Twoja obecność jest niewskazana. To Ty
powinnaś delikatnie wyczuć sytuację i puścić go samego.
Jeśli jednak tylko w ten sposób spędzacie czas... każdy sam na własną rękę,
to chyba jest coś nie tak w małżeństwie.

> Mam wrażenie że żyjemy obok siebie i żadne z nas nie chce
> zmieniać swoich dawnych przyzwyczajeń, ale pzecież tak się nie da. Gdy
mówię
> o tym mężowi, on twierdzi że początki zawsze są trudne i że musimy
> się "dograć".

Ciekawe na czym to "dogranie" ma polegać.

> Ale ja nie widzę absolutnie żadnego wysiłku z jego strony w tym
> kierunku!!! Doszło do tego że zastanawiam się po co mi było to
małżeństwo!
> Może za wcześnie podjęliśmy tę decyzję, nie znając sie dostatecznie?
> (chodziliśmy ze sobą 3 lata). A byćź może po prostu nie jesteśmy dla
siebie
> stworzeni i decyzja o małżeństwie to był wielki bład ? czy my jmożemy być
> jeszcze szczęsliwi? Wiem że to zależy tylko od nas ale jak mamy sobie
pomóc?

Musisz przejąć inicjatywę. Zaplanujcie wspólny wypad. Spróbujcie
zsynchronizować urlopy i po prostu wyjechać gdzieś na tydzień, gdzie nie ma
codziennych obowiązków, na cos w rodzaju wczasów, sanatorium. Tam, gdzie nie
trzeba robić prania, nie trzeba gotować, bo jedzenie robią inni. Wtedy
będzie czas na ewentualne refleksje. Może to brutalne, ale jeśli taki wypad
się nie uda... to sprawa jasna.

> A może to wina moich ciągłych "dołków" i tylko ja widzę problemktórego w
> rzeczywistości nie ma?

To jest pytanie do Ciebie i tylko do Ciebie, a nie do czytelników tej grupy.

Załączam pozdrowienia i życzenia powodzenia
Krzysztof 'kw1618' GG: 268973
Warszawa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-06 16:56:58

Temat: Re: świeża żona
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "carin" <p...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bls3av$93j$1@inews.gazeta.pl...
> Od dwóch miesięcy jestem mężatką, pewnie chcielibyście usłyszeć ( a raczej
> zobaczyć) szczęsliwą ,ale niestety nie mogę tego napisać. Sęk w tym że nie

przede wszystkim radziłabym pogadać z mężem :))

N


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-06 17:30:28

Temat: Re: świeża żona
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Cóż... Wyszłaś za niego, prawda?

No to przypomnij sobie, co Ci się w nim tak bardzo spodobało. Czym Cię
rozśmieszał. Czym Ci imponował. W jaki sposób okazywał Ci że Cię kocha. Jak
dobrze Wam było, gdy byliście razem. Przypomnij sobie najlepsze chwile
Waszego "chodzenia ze sobą". Wasze wspólne plany. Waszą Wielką Miłość. Wasz
ślub.

Wciąż zastanawiasz się, czy kochasz swojego męża? Jeśli tak, to zapewne
problem jest na tyle poważny, że powinniście udać się do wyspecjalizowanego
psychologa. Jeśli nie - jeśli wiesz że dalej go kochasz - to problem z całą
pewnością da się stosunkowo prosto rozwiązać.

Spróbuj zapisać na kartce wszystkie swoje wątpliwości, wszystkie swoje
pretnsje i zastrzeżenia do jego zachowania. Bez złośliwości, bez gniewu - po
prostu zastanów się i wypisz je wszystkie. Następnie ponumeruj punkty od
tego, który jest dla Ciebie najistotniejszy, do tego sprawiającego Ci
najmniejszy kłopot. Potem pokaż listę swojemu mężowi i wyjaśnij mu każdy
punkt. Wyjaśnij, że chcesz, aby pomiędzy Wami nie było żadnych niedomówień i
zadawnionych napięć, czy kłótni. Że bardzo zależy Ci na dobru Waszego
wspólnego związku. Wyjaśnij, że dialog jest bardzo ważny, że jest podstawą
każdego udanego małżeństwa. Zaproponuj, że jeśli on będzie kiedyś miał
jakieś problemy, żeby również wypisał je na kartce i Ci ją pokazał. Albo
przynajmniej aby z Tobą na ten temat porozmawiał. Rozmawiajcie zawsze i o
wszystkim. Nie ma nic gorszego, niż sytuacja, w której obie strony związku
oczekują że to druga strona domyśli się wszystkiego sama, że się
instynktownie dostosuje. Wtedy we wnętrzu partnerów narasta niepotrzebny
żal, złość i wzajemna niechęć. Często po pewnym czasie gniew jest tak silny
i tak zadawniony, że nie jest już możliwy kompromis, że związek jest już
"skazany". Dlatego nie należy czekać aż kłopot "dojrzeje" - należy
rozwiązywać problemy od razu, gdy się tylko pojawią. Nie dawajcie im czasu,
by urosły!

Jeśli Twojego męża zdenerwuje lub zmartwi ta razmowa, to przypomnij mu te
wszystkie piękne chwile, które spędziliście razem. Przypomnij mu o Waszym
uczuciu. Powiedz, że chcesz zrobić wszystko, abyście znowu mogli się tak
czuć. Że nie obwiniasz go za wszystkie problemu, a jedynie chcesz zapobiec
temu, aby naprawdę stały się problemami. Powiedz że go kochasz.

I jeszcze jedno: nigdy nie trać nadziei i nigdy nie przestawaj się starać.

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-06 20:23:12

Temat: Re: świeża żona
Od: "Nicki" <m...@k...chip.pl> szukaj wiadomości tego autora

>Nie wiem czy to co napisałam jest dość jasne, jeśli
> ktoś zainteresuje sie moim przypadkiem ,chętnie napisze więcej. Z góry
> dziękuję za "odzew".


jakis czas temu borykalam sie z podobnym problemem (z tym ze prawie otarlo
sie o rozwod bo ponoc nie umielismy sie dogadac) i pomyslalam ze faceci
czasami tak maja ze sa malomowni, ze wygladaja jakby o nas nie dbali co juz
nas maja, ale to pozory, im jest chyba trudniej wyrazac uczucia,
przynajmniej nie kazdemu, pomyslalam czemu ja mam nie wykrzesac troche
wiecej z siebie i sprobowac go "podjesc" zeby bylo lepiej, Przeciez on nie
ma obowiazku wiedziec czego ja oczekuje, nie czyta w moich myslach. jak
tylko bylo tak ze po pracy spotykalismy sie, a bylo to czasami bardzo poznym
wieczorem wymyslalam rozne takie drobnostki ktore wiem ze zawsze lubil, cos
do jedzenia, film, prezent, czy wyjazd w jakis fajne miejsce, cokolwiek co
wiem ze on zauwazy ze to specjalnie dla niego i ocieplio sie, ja uwierzylam
ze naprawde mi na nim zalezy, ze go kocham i ze on kocha mnie
a on zaczal w odpowiedzi na moje starania pokazywac ze jemu tez zalezy.
Odkrylismy oboje jak dobrze jest sprawiac drugiej osobie przyjemnosc i jest
coraz lepiej...

pozdr
<M


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-07 11:02:59

Temat: Re: świeża żona
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

carin napisał:

> Od dwóch miesięcy jestem mężatką, pewnie chcielibyście usłyszeć ( a raczej
> zobaczyć) szczęsliwą ,ale niestety nie mogę tego napisać.

Jak dla mnie - to Twoje podejście do sprawy sprawia kłopoty [wnosząc
tylko z treści postu] - oczekujesz po "małżeństwie" jakichś zmian w
swoim życiu, prawie cudu. Dlaczego wg Ciebie miało się cokolwiek
zmienić? - dlatego, że została Wam nadana etykietka - "małżeństwo"?

Małżeństwo, to instytucja prawna [prawa cywilnego lub kościelnego] i
jako instytucja prawna reguluje tylko byt małżeństwa w stosunkach
społecznych - np. przy podpisywaniu umowy sprzedaży nikt nie wymaga od
stron, żeby nagle zmieniły swoje zachowanie. ;)
Znałem dziewczynę, która się prawie tłukła z przyszłym mężem o to, gdzie
ma stać doniczka z kwiatami - i wyszła za mąż - mnie to osobiście bawi -
ślepota na stan swoich uczuć i wiara, że "małżeństwo" wszystko zmieni
[lub zmieni "ukochanego"] - takie osobliwe uzależnienie od "tytułów".

> już od dłuższego czasu czuję, że coś jest nie tak- mało rozmawiamy
> ze sobą,a gdy już dojdzie do tej rozmowy to nie możemy dojść do porozumienia.

Jak rozumiem sytuacja się zmieniła na gorsze od czasu ślubu [poproszę o
obiektywizm]? A może tylko luby nie spełnia nadziei pokładanych przez
Ciebie w instytucji małżeństwa? - sprecyzuj czego oczekujesz od
małżeństwa, to będziesz wiedziała co nie gra - jeżeli nie umiesz, a
jednocześnie masz pretensje, to musisz popracowań nad sobą - nawet do
rozmowy potrzebne są prawdziwe argumenty, a nie tylko "zasłony dymne".
Tu znów przykład - na innej grupie gościu zaczął buntować się przeciw
szczepionkom na grypę fundowanym przez pracodawcę - jako argument podał,
że ma super odporność - z prostej logiki, wynika, że wystarczy mu
udowodnić, że nie jest odporny, żeby się zaszczepił - a tu g... -
argument o odporności, był tylko zasłoną dymną dla nonkonformizmu [???]
lub strachu [???] w połączeniu ze strachem do wyrażania własnego zdania
[swoją drogą nonkonformizm w połączeniu z brakiem asertywności to
bombowa mieszanka ;)] - o odporności można pewnie było gadać [z nim] do
usranej śmierci, a i tak nie dotarło by się do prawdziwego problemu. ;)

> Sutuacja jest o tyle trudna ,że ja pracuję na zmiany, gdy mam drugą, prawie
> się nie widujemy- chwolę rano- wtedy ja jeszcze śpię i wieczorem- wtedy mąż
> już śpi.

Gdzie widzisz jego, albo swoją winę w powyższym? ;)

> Czuję się samotna, w moim odczuciach ślub niewiele zmienił

Luuuuuuuuuudzie - przecież małżeństwo, w obecnych czasach życia "na
próbę" nic nie zmienia [przeważnie] - zrozumcie łaskawie - małżeństwo
umożliwia wspólnego wychowanie dzieci, ich reprezentowanie wobec prawa,
dziedziczenie itd. - w momencie kiedy żyliście 3 lata "bez ślubu",
małżeństwo traci charakter JEDYNEGO dostępnego związku - jest tylko
kontynuacją życia "bez ślubu" - masz dwa baseny z wodą - wchodzisz do
jednego ["bez ślubu"], później przechodzisz do drugiego ["małżeństwo"] -
czy zmiana basenu oznacza zmianę środowiska, w którym przebywasz - dawny
charakter małżeństwa, czyli jedyny dopuszczalny kulturowo związek, już
dla większości stracił ten charakter.

> Mam wrażenie że żyjemy obok siebie i żadne z nas nie chce
> zmieniać swoich dawnych przyzwyczajeń, ale pzecież tak się nie da.

Niektórzy wierzą, że małżeństwo polega na kompromisie - ja wolę wierzyć,
że na dobraniu i akceptacji. Z mojego punktu widzenia - wtyczka
amerykańska nie pasuje do polskiego gniazdka, niezależnie jak by nie
kombinować.

> Ale ja nie widzę absolutnie żadnego wysiłku z jego strony w tym
> kierunku!!!

A ze swojej widzisz? - patrz cytat wyżej. ;) Bez zrozumienia to będzie
zabawa - no dobra - zrobiłam obiad - to ty wynieś śmieci - to czysta
transakcja i związku na transakcjach nie ma co budować, bo szybko pojawi
się problem "wyceny" swojej pracy i jej nierównoważności w stosunku do
"wyceny" pracy drugiej strony.

> Może za wcześnie podjęliśmy tę decyzję, nie znając sie dostatecznie?
> (chodziliśmy ze sobą 3 lata). A byćź może po prostu nie jesteśmy dla siebie
> stworzeni i decyzja o małżeństwie to był wielki bład ? czy my jmożemy być
> jeszcze szczęsliwi?

Przestań trzaskać tu "kalki" kulturowe - szczęście, czy poczucie
szczęścia [to nie to samo - pierwsze jest przeważnie właśnie "kalką"
kulturową] zależy od ludzi, a nie od instytucji prawnych. Mój brat,
kiedy był mniejszy, zawsze odwoływał się do maatyy [czyli mamy, taty] -
teraz może się odwołać tylko do siebie samego - w pewnym momencie
człowiek dorasta i nie może bezmyślnie wierzyć, że jeden podpis zrobi go
szczęśliwym i uchroni go od prozy życia. ;) To co opisujesz, to
zwyczajowy obrazek z normalnych małżeństwach - to czego oczekujesz, to
normalny obrazek w TV. ;) Nie mówię tym samym, że szczęśliwe małżeństwa
nie istnieją, ale jest to wyłącznie zasługa ludzi a nie "tytułów".

> Wiem że to zależy tylko od nas ale jak mamy sobie pomóc?

Budować związek zapominając, że się jest "małżeństwem"? ;) Przestać się
kręcić wokół - "bo jesteśmu małżeństwem, to powinniśmy ..."

> A może to wina moich ciągłych "dołków" i tylko ja widzę problemktórego w
> rzeczywistości nie ma?

Nie jesteś osamotniona wśród swojej płci - chęć zdobywania władztwa i
niemożnośc jego zdobycia jest naprawdę dołująca. ;)

Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-07 22:01:22

Temat: Re: świeża żona
Od: "kaska" <m...@W...com> szukaj wiadomości tego autora


> Doszło do tego że zastanawiam się  po co mi było to małżeństwo!
> Może za wcześnie podjęliśmy tę decyzję, nie znając sie dostatecznie?
> (chodziliśmy ze sobą 3 lata).

wiesz chodzic ze soba i spotykac sie raz na jakis czas, nawet przez tak dlugi
czas to nie to samo co mieszkac ze soba. wiele razy mozna sie "nadziac". wiesz
spotykasz sie z facetem czy z laska i jest ok bo nie musicie siebie ogladac
dzien w dzien, co innego kiedy musicie patrzec na swoje geby :) codziennie.
dlatego trzeba bylo sprawdzic jak to jest mieszkac razem , mieszkajac przed
slubem.

no ale stalo sie, jestescie malzenstwem i jest tak sobie. moja rada to szczera
rozmowa i to naprawde szczera, moze jakis wspolny wyjazd na weekend, pojedzcie
gdzies, odpocznijcie, moze rozjasni wam sie w glowach.

powodzenia

kaska



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-07 23:38:53

Temat: Re: świeża żona
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Rukasu" <r...@a...net> napisał w wiadomości
news:blscb5$2jtq$1@foka.acn.pl...

> No to przypomnij sobie, co Ci się w nim tak bardzo spodobało. Czym Cię
> rozśmieszał. Czym Ci imponował.

Dobre, rzeczywiscie mozna "wrocic" do poczatku.
Mi wyglada na to ze facet nie lubi okazywac uczuc,
jest suchy, oschly
- przy takiej osobie mozna umrzec z pragnienia jakiegokolwiek uczucia :(
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-08 10:44:20

Temat: Re: świeża żona
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Flyer" napisał:

> Znałem dziewczynę, która się prawie tłukła z przyszłym mężem o to, gdzie
> ma stać doniczka z kwiatami - i wyszła za mąż - mnie to osobiście bawi -
> ślepota na stan swoich uczuć i wiara, że "małżeństwo" wszystko zmieni
> [lub zmieni "ukochanego"] - takie osobliwe uzależnienie od "tytułów".


Gdzieś niedawno przeczytałem: ona ma nadzieję, że on się zmieni po
ślubie, on natomiast, że ona się nie zmieni. A tu same rozczarowania...

--
Sławek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-08 14:57:17

Temat: Re: świeża żona
Od: Loonie <l...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

W pewien jesienno-wietrzny dzionek nieśmiały kotek Krzysztof 'kw1618" z
Warszawy zaplumkał w <p%ggb.80597$qU6.1283810@news.chello.at> tak oto:

> Widzisz, podeprę się swoim przykładem, niestety wyimaginowanym, bo moje
> marzenia się niestety nie spełniły i nie spełnią. Panienka z pocztowego
> okienka która "wpadła mi w oko" niestety wychodzi za kogoś innego, ale gdyby
> wyszła za mnie, to kilka elementów dnia codziennego wiem jak by wyglądały.
> Ona pracowałaby na zmiany na poczcie która jest 5 minut drogi odemnie. Z
> drugiej zmiany wychodziłaby ok. 21:00 i ZAWSZE bym po nią wychodził. Wiem
> to.
> Gdyby miała pierwszą zmianę, to kończyłaby ok. 15:00 i to ona by czekała na
> mnie w domu, a ja pędziłbym do domu do żony (przynajmniej w początkowym
> okresie).

Podoba mi się twój świeży romantyzm. :-) (Serio)

--
Pozdrowienia,
Loonie
------------------------------------------
Wbrew wielu pozorom potrafię się świetnie wysławiać się.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Depresja jest nieuleczalna
Czy ktoś z Was był??
bezrefleksyjność
Stosunek Waginalny ?
Oscary ;) - troche bylo

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »