Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!not-for-
mail
From: "booczek" <b...@n...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: szczescie i matrix ;)
Date: Fri, 9 Feb 2001 09:27:03 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 69
Message-ID: <9609e8$v6$1@news.tpi.pl>
References: <95q8fr$i6t1@lena.man.rzeszow.pl> <95r4da$fk7$1@news.tpi.pl>
<95rk8r$hqi$1@news.tpi.pl> <95u5he$45q$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 213.25.200.254
X-Trace: news.tpi.pl 981707016 998 213.25.200.254 (9 Feb 2001 08:23:36 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 9 Feb 2001 08:23:36 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:73002
Ukryj nagłówki
> Wynika z niej m.in. ze w rzeczywistosci tylko udajemy kiedy
> czegos poszukujemy (np odpowiedzi na pytania), albo gdy
> podejmujemy wysilek aby cos zmienic w swoim zyciu.
Nie do konca udajemy.
To troche jak z rzucaniem palenia. Opowiem na swoim przykladzie ;). Na
poczatku tylko mowimy ze chcemy rzucic palenie. Bo nam (podobno) szkodzi.
Potem zaczynamy czuc sie z tym zle. Potem nadchodzi taki moment ze Naprawde
tego chcemy. Nienawidzimy palenia. Ale ciagle nas to trzyma i wiezi. W koncu
przychodzi taki moment ze zbieramy w sobie sile i mowimy NIE! Dalej juz
zalezy od sily i determinacji.
Nie do konca udajemy bo zmiany nawykow (palenie, ranne wstawanie, nie
jedzenie wieczorem) ktore nie wywracja kompletnie naszego zycia mimo ze
wymagaja sily zeby walczyc z przyzwyczajemiem nie wymagaja jej az tyle, jak
te permanentne (zrywam z cywilizacja - wyjezdzam na bezludna wyspe).
Nie wiem ile i skad mozna wizac sile na ta 2 zmiane ale podejrzewam ze
zmiany takie maja szanse zadziac sie wowczas gdy jakies trumatyczne
wydarzenie zycowe wytraci nas z obiegu.
(hipoteza): wtedy zerwane zostaja relacje ze swiatem i uwalniona zostaje
energia dotychczas zainwestowana w bieg zycia. Latwiej jest wtedy dowiazac
ja do czegos innego np do przyslowiowej bezludnej wyspy.
> Co prawda z niezwyklym zdumieniem obserwuje wyrazany
> chetnie i w duzych ilosciach (moda?) przez rozne osoby
> strach przed 'nowymi czasami', ale czy takie deklaracje
> mozna brac na serio (skoro te same osoby nie maja problemu
> z zaadoptowaniem karty chipowej zamiast kluczyka w swoim
> aucie)? ;)
Karty chipowe ulatwiaja zycie a ten strach o ktorym mowisz plynie, wydaje mi
sie, z potencjalengo "niebezpieczenstwa nowego" ze przyjda takie czasy ze
stracimy nasz samochod ze bedzie trzeba jezdzic autobusem czy tramwajem. O
Rany! Albo co gorsza chodzic na piechote! Czy to nie jest straszne?! ;-)
Tak do mody pare slow: w niekorych kregach zauwazylem ze wypada miec
blokady psychiczne... ale to juz inna bajaka
> Czy tylko 'buntownicy' maja szanse na odnalezienie sie dzisiaj?
> Cala reszta woli trwac w 'konserwatywnym snie'? - OK, ale dlaczego?
> Czy chodzi o poczucie bezpieczenstwa? O co?
Generalnie chyba tak. Reszta woli snuc sie utartymi sciezkami.
Uzyje analogi do rzeki.
Rzeka to ludzkosc.
Reszta czyli wiekszosc to mainstream - plyna sobie srodkiem glownego koryta
bezpiecznie, spokojnie wsrod wielu innych. Wiedza do kad zmierzaja. Wiedza
co ich czeka. Nic nie przewidzianego nie moze sie zdarzyc. Nie wiedza nic o
samej rzece.
Buntownicy jak ich nazwales, penetruja koryto rzeki na brzegach wwiercajac
sie w nabrzeza. Tworza oni nowe odnogi czy zakola. Z biegiem czasu to oni
powoduja zmiane biegu rzeki. W ten sposob poznaja jak i tworza wlasne
granice. Jednak jest to sciezka trudna, niebezpieczna i nie przewidywalne.
Na brzegu czychaja zwierzeta przychodzace napic sie wody. Woda jest plytka a
slonce swieci - latwo mozna wyparowac.
> Czarek
Pozdrawia,
booczkek z pracy gdzie przebywa codziennie od 9 do 17 pokonujac codziennie
ta sama droge tam i spowrotem....
|