Saulo<s...@l...po>
news:gnjgjj$848$1@news.onet.pl

> Saulo<s...@l...po>
> news:gnh3pt$152$1@news.onet.pl
>
> [...]
> > kurs kupna i kurs sprzedaży
>
> http://www.rp.pl/artykul/5,265584_Goldman_Sachs_nie_
rekomenduje_juz_sprzedazy_zlotego.html
> thank you, goldman sroldman

http://www.pardon.pl/artykul/7868/marcinkiewicz_pozy
tecznym_idiota_atakowal_zlotowke

"Polskie media mają kolejnego dyżurnego wroga. Po Erice Steinbach, Howardzie
Webbie przyszedł czas na bankierów inwestycyjnych. Premier z Gorzowa
znajdzie się wśród nich? Na wszelki wypadek już się broni.
Wczorajsza szarża Donalda Tuska w obronie naszej narodowej waluty przyniosła
efekty. Złoty się odbił. Co prawda dziś podcięły go złe dane o spadku
produkcji przemysłowej w styczniu, ale nadal trzyma się lepiej niż we
wtorek. Poza tym lekko nieskordynowane działania polskiego rządu na rynku
pieniężnym wzbudziły niepokój wśród dilerów walutowych.

Jeden z największych banków inwestycyjnych - amerykański Goldman Sachs -
potwierdził dziś agencji Bloomberg, że spekulował złotówką na rynku
walutowym. Grał na osłabienie naszej waluty, publikował również rekomendacje
zachęcające do jej sprzedaży. Dziś jednak analitycy banku przyznali, że
spadek złotego ich zaskoczył. Dzięki temu zarobili więcej niż zakładali, ale
teraz kończą tę zabawę. Przynajmniej na chwilę.


To, że banki inwestycyjne jak Goldman Sachs, czy JP Morgan graja na
osłabienie polskiej waluty było jasne już od jakiegoś czasu. Teraz jednak -
gdy ci pierwsi przyznali się do tego - wybuchło oburzenie. Pojawiają się
nawet nawoływania, by za szefami banku wysłać listy gończe. Bardziej
oburzające jest jednak to, że do spekulacji walutą Goldman Sachs, czy JP
Morgan - jak pisze Zbigniew Papiński w serwisie Notowany.pl - wykorzystują
miliardy dolarów pomocy z amerykańskiego budżetu. A że zamachnęli się na
Polskę? Ataki na swoją walutę przeżyły m.in. Wielka Brytania, Słowacja czy
ostatnio Islandia. Nic więc dziwnego, że i na nas padło.

Warto jednak przypomnieć, że w lipcu ubiegłego roku posadą w londyńskim
biurze Goldman Sachs chwalił się Kazimierz "Yes, yes, yes" Marcinkiewicz.
Były polski premier miał być tam doradcą ds. inwestycji w Europie
Środkowo-Wschodniej. Czyżby więc maczał palce w ataku na złotówkę? Nie
wiadomo, bo ostatnie informacje o tym, co w życiu (zawodowym, nie prywatnym)
robi Marcinkiewicz są dość skąpe.

Piotr Gursztyn z "Dziennika" wytoczył jednak ciężkie działa:

Z pewnym prawdopodobieństwem można założyć, że nikt Marcinkiewicza nie
pytał o zdanie w tej sprawie. W banku był tylko kimś w rodzaju kuriera
między średnim szczeblem zarządzania Goldman-Sachs a ministrami i
wiceministrami w Polsce. (...) Ale żeby pytać go o wielkie operacje
finansowe w Europie Środkowej? To już nie. Mówiąc po leninowsku był
"pożytecznym idiotą". Ale teraz może być już niepotrzebny ani Goldmanowi ani
Sachsowi. Bo nie jest już - z innych, powszechnie znanych przyczyn -
potrzebny komukolwiek w Polsce.



Co do epitetów - zwłaszcza powoływania się na wodza rewolucji - można się
spierać. Mi na przykład nie pasują. Ale poza tym diagnoza Gursztyna wydaje
się do bólu celna. Nie wiadomo więc dlaczego jego komentarz zniknął ze
strony Dziennik.pl. Awaria, czy ktoś się tego "pożytecznego idioty"
wystraszył? Niewykluczone, bo byłemu premierowi najwyraźniej puszczają
nerwy. Oto co w swoim blogu pisze Igor Janke:

Podczas przygotowywania dzisiejszego programu "Wydarzenia Dnia" dla TV
Puls nagraliśmy przez telefon rozmowę z byłym premierem Kazimierzem
Marcinkiewiczem. Postanowiłem zapytać, czy doradzał bankowi w sprawie
inwestycji walutowych na naszym rynku. Marcinkiewicz odpowiedział, ze nie
(...). Po rozmowie premier zadzwonił i kilkakrotnie żądał nieemitowania tej
rozmowy. Zapowiadał też wytoczenie nam sprawy w sądzie. (...) Obejrzyjcie
Państwo program o godz. 22.


Marcinkiewicz czuje, że traci grunt pod nogami? Opinia publiczna wybaczyła
mu nawet komedię z rozwodem, ale oskarżeń o szkodzenie polskiej gospodarce
już nie przepuści. Nawet jeśli były premier rzeczywiście nie ma nic
wspólnego ze spekulacją złotówką, a jedyną jego winą jest to, że nie
dostrzegł w porę ewidentnego konfliktu interesów, w który popadł.

Bartosz Kowalczyk"