Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na)poczta.onet.pl@spam.won.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: zazdrosc !!!
Date: Thu, 9 Sep 2004 11:31:13 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 79
Sender: s...@p...onet.pl@cqv20.neoplus.adsl.tpnet.pl
Message-ID: <chp7se$nsf$1@news.onet.pl>
References: <chfclp$s0r$1@sklad.atcom.net.pl> <chfd74$2lbc$1@mamut.aster.pl>
<chfukf$fc5$1@sklad.atcom.net.pl> <chg5cr$2iv$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: cqv20.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1094722253 24463 83.31.253.20 (9 Sep 2004 09:30:54 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 9 Sep 2004 09:30:54 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1437
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1441
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:286989
Ukryj nagłówki
"Redart" <r...@w...op.to.pl> napisał w wiadomości
news:chg5cr$2iv$1@news.onet.pl...
> > samotny i sam wychowujacy corke od kilku lat, nie wiazal sie na stale z
> > kobieta (raczej musial zrezygnowac kilka razy) bo jak twierdzi musialby
> > "cos" zabrac dziecku aby to "cos" dac innej kobiecie - slowem mowiac
> > calkowicie emocjonalnie poswiecil sie rodzinie (w tej postaci).
>
> Czyli m.in. uczynił z córki zastępczego partnera życiowego dla siebie.
> To "coś" to akurat jest takie "coś", czym córek się absolutnie nie obdziela.
> Są różne rodzej "cosiów" - jedne dla dorosłych, inne dla dzieci.
> Oczywiście nie ma tu zapewne mowy o rzeczywistym kazirodztwie.
> Ale w głebiach psychiki - tak własnie może być ...
Myślę sobie, że nazbyt często w każdej, najgłupszej sprawie
analizujesz relacje międzyludzkie w kategoriach patologii. Tak
było jakiś czas temu, gdy odpisywałeś coś w temacie
"toksycznej miłości" matki ("Teraz ja, robaczku!" - tak mniej
więcej zacząłeś), tak jest i w tym przypadku. Kazirodztwo?
Też coś!
Podobnie jak Duch sądzę, że "chorobliwa" zazdrość ojca
o niemal dorosłą córkę jest nadzwyczaj rozpowszechniona.
W rodzinach zdrowych, patologicznych, niepełnych czy
przepełnionych. Podrośnie Ci kiedyś córa, zacznie zadawać
się z jakimiś podejrzanymi "apsztyfikantami", to sam się
przekonasz, jak specyficzne emocje walną cię niczym
decha w czółko. Rozejrzyj się dookoła, wyciągnij na zwierzenia
facetów, którzy mają tego rodzaju doświadczenia. A jeśli nie
masz takich w pobliżu, to przypomnij sobie książki/filmy,
w których podobne historie się przewijają. Czytałeś/oglądałeś
"Historię wypadków miłosnych"? Jak byś wytłumaczył
zachowanie się pana pułkownika, który strzelił ładunkiem
soli w tyłek głównego bohatera? Oglądałeś może inny film,
w którym ojciec panny młodej strzelał z ostrej broni do pana
młodego? O ile dobrze pamiętam, trafił przypadkiem również
własną córkę. I nic nie zapowiadało wcześniej tragedii, nic nie
wskazywało, że jakieś niesamowite emocje targają duszą
narwanego tatusia.
Nie spotkałem się osobiście z tak burzliwymi historiami, ale
kilka razy byłem świadkiem, jak ojciec panny młodej płakał
jak dziecko, wydając swoją córkę na... ścięcie (jest tutaj
fajne, lepsze słówko, chociaż w określonym kontekście
brzmi cokolwiek wulgarnie).
Umówmy się zatem, że "przesadna" zazdrość ojca o córkę
jest "normą", i tylko od danego egzemplarza tatusia (oraz
być może okoliczności towarzyszących - złych doświadczeń
z domu albo własnego małżeństwa) zależy, czy powstrzyma
żądzę mordu wobec każdego chłopaka, który zbliża się do
jego córki, a w dniu jej ślubu lekko się tylko rozpłacze -
- zamiast walić do zięcia ze spluwy bez uprzedzenia.
Dla równowagi dodam, że spotkałem się z sytuacją, w której
ojciec był autentycznie zadowolony z wyboru córki (to nie
dotyczyło mojej skromnej osoby, gdybyś chciał coś tutaj
"pokonfabulować" ;-). Ta sytuacja również tylko potwierdza
moje spostrzeżenia, bo "jakość" nowego modelu narzeczonego
była istotnie lepsza (przynajmniej w oczach ojca) od każdego
z całej rzeszy poprzednich adoratorów. Na zasadzie kontrastu
udało się "wygenerować" w tatusiu odczucie ulgi.
To w sumie całkiem dobry sposób na zaakceptowanie
przyszłego męża córki w oczach jej ojca (bądź przyszłej
żony syna w oczach jego matki, bo podobne, symetryczne
relacje i reakcje "zazdrości" matki o syna obserwuję równie
często). Na początek trzeba przedstawić rodzicom jakiegoś
umówionego statystę, który odegra rolę koszmarnego
faceta (lub fatalnej kobiety). Gdy już wszystkie negatywne
emocje rodziców wyładują się na nim jak piorun na
piorunochronie, wtedy przyprowadzamy już właściwą
przyszłą połowę. Satysfakcja rodziców gwarantowana!
Albo zwrot pieniędzy...
--
Sławek
|