Data: 2006-12-30 10:03:34
Temat: Rewolucja? - raczej reklama dr Doscha i mały kamyczek na drodze do leczenia cukrzycy.
Od: t...@w...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Zauważcie, że jak zwykle w takich przypadkach mamy do czynienia z
szumem medialnym (żeby nie powiedzieć dezinformacją). O ile
informacja na onecie z 26.12 była dość wyważona i mówiła jedynie
o tym, iż cyt. "Dzięki odkryciu opisanemu na łamach pisma "Cell",
naukowcom udało się też na kilka tygodni powstrzymać rozwój
cukrzycy I u gryzoni.", o tyle wcześniej 19.12 rzepka (którą nota
bene zawsze poważałem) zagrała pod publiczkę pisząc cyt.
"Wystarczy jeden zastrzyk, aby się pozbyć tej cywilizacyjnej choroby.
(...) Chore na cukrzycę myszy w jednej chwili stały się zdrowe.".
Oczywiście telewizja podchwyciła ten ton i poszło w eter. Jest chyba
spora różnica pomiędzy "powstrzymać rozwój na kilka tygodni", a "w
jednej chwili zdrowe".
Jako urodzony sceptyk i realista (w Polsce to jedno i to samo)
przyjmuję za prawdziwą informację podaną na onecie i raczej nie
spodziewam się cudownego ozdrowienia po jednym zastrzyku. Co ciekawe,
za pisanie takich tekstów (chćby ich reprint) biorą się całkowici
laicy, którzy bluźnierczo podpierają się autorytetami lekarzy,
manipulując ich oświadczeniami, bądź wyrywają z kontekstu co
ciekawsze kawałki, pasujące do z góry założonego tytułu (z natury
rzeczy rewolucyjnego). Teksty takie - co wiem z doświadczenia - nie
są autoryzowane i stanowią dziennikarskie nadużycie. Ich
wiarygodność jest żadna.
Co ciekawe, porównując tekst z rzepki i onetu, odnoszę wrażenie,
że chodzi o dwa różne odkrycia. Mechanizm powstawania cukrzycy w
rzepce opisano jako atak własnego układu odpornościowego na komórki
nerwowe w trzustce (...?), natomiast na onecie jako zaburzenia w pracy
pewnej grupy neuronów czuciowych unerwiających wysepki trzustki,
które na skutek wrodzonej mutacji genetycznej wydzielają za mało
substancji P, której niedobór powoduje nadprodukcję insuliny i
reakcję obronną organizmu skierowaną przeciwko komórkom beta.
Tyle na temat rzetelności dziennikarskiej w sprawach tzw.
rewolucyjnych odkryć w medycynie (ale "Cell" warto poczytać).
Jedyna nadzieja w tym, że jednak coś się dzieje. Osobiście nie
podniecam się niczym, co nie weszło na rynek. Przeżyłem już kilka
takich odkryć.
pozdrawiam
AB
PS. Szczęśliwego Nowego Roku!
|