Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Suszona włoszczyzna

Grupy

Szukaj w grupach

 

Suszona włoszczyzna

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 30


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2014-05-08 23:58:30

Temat: Suszona włoszczyzna
Od: "artustas" <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Pytanie raczej do starych wyjadaczy, czy da się i jak to zrobić w domowych
warunkach.

Staram się ,zmienić kuchnię, tak aby, nie było żadnych syfów (w 100%
niemożliwe, wiem), to co jest w "kostkach rosołowych", każdy chyba wie,
chciałbym mieć właśnie suszoną włoszczyznę + swoje przyprawy + sól i na tej
podstawie np. ugotować zupę na szybko + milion innych zastosowań.
Ceny suszonej w sklepie, jak na mój przerób, uważam za dość wygórowane,
dlatego zastanawiam się nad własną produkcją.
Podpowiedzcie :).


pzdr.
Artur

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2014-05-09 00:16:05

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 8 May 2014 23:58:30 +0200, artustas napisał(a):

> Pytanie raczej do starych wyjadaczy, czy da się i jak to zrobić w domowych
> warunkach.
>
> Staram się ,zmienić kuchnię, tak aby, nie było żadnych syfów (w 100%
> niemożliwe, wiem), to co jest w "kostkach rosołowych", każdy chyba wie,
> chciałbym mieć właśnie suszoną włoszczyznę + swoje przyprawy + sól i na tej
> podstawie np. ugotować zupę na szybko + milion innych zastosowań.
> Ceny suszonej w sklepie, jak na mój przerób, uważam za dość wygórowane,
> dlatego zastanawiam się nad własną produkcją.
> Podpowiedzcie :).
>

A własne warzywa też masz? Bo w sumie tylko wtedy ma sens ich suszenie. Do
suszenia potrzebujesz energii, więc jeśli nie płacisz za warzywa albo
kupujesz je tanio, czyli z szczycie sezonu!!!, to wraz z wydatkami na
energię da się skalkulować sprawę w miarę ekonomicznie, a jeśli nawet nie
całkiem ekonomicznie, to pożytek z posiadania zdrowego prpduktu wynagrodzi
nakłady finansowe.
Dla oszczędności warto wykorzystać do wstępnego podsuszania energię
słoneczną, ale nie susz wprost na słońcu, tylko w cieniu (parasol?) na
słonecznym tarasie/balkonie, gdzie jest przewiew, ale i wysoka temperatura
w czasie upałów. Warto ponawlekać kawałeczki warzyw na nitki i takie
"korale" wieszać.
Dosuszanie trzeba prowadzić dokładnie - czyli w suszarce do warzyw/owoców,
no i tu już zużywasz prąd.
Uwaga: rozdrobnione warzywa przed suszeniem warto szybko wypłukać w
roztworze kwasku cytrynowego, aby nie ciemniały.

No i do dzieła :-)
http://www.chillibite.pl/2013/09/mieszanka-suszonych
-warzyw-domowa-vegeta.html

PS. Chyba i mnie zmotywowałeś :-)


--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2014-05-09 00:29:04

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 9 May 2014 00:16:05 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Thu, 8 May 2014 23:58:30 +0200, artustas napisał(a):
>
>> Pytanie raczej do starych wyjadaczy, czy da się i jak to zrobić w domowych
>> warunkach.
>>
>> Staram się ,zmienić kuchnię, tak aby, nie było żadnych syfów (w 100%
>> niemożliwe, wiem), to co jest w "kostkach rosołowych", każdy chyba wie,
>> chciałbym mieć właśnie suszoną włoszczyznę + swoje przyprawy + sól i na tej
>> podstawie np. ugotować zupę na szybko + milion innych zastosowań.
>> Ceny suszonej w sklepie, jak na mój przerób, uważam za dość wygórowane,
>> dlatego zastanawiam się nad własną produkcją.
>> Podpowiedzcie :).
>>
>
> A własne warzywa też masz? Bo w sumie tylko wtedy ma sens ich suszenie. Do
> suszenia potrzebujesz energii, więc jeśli nie płacisz za warzywa albo
> kupujesz je tanio, czyli z szczycie sezonu!!!, to wraz z wydatkami na
> energię da się skalkulować sprawę w miarę ekonomicznie, a jeśli nawet nie
> całkiem ekonomicznie, to pożytek z posiadania zdrowego prpduktu wynagrodzi
> nakłady finansowe.
> Dla oszczędności warto wykorzystać do wstępnego podsuszania energię
> słoneczną, ale nie susz wprost na słońcu, tylko w cieniu (parasol?) na
> słonecznym tarasie/balkonie, gdzie jest przewiew, ale i wysoka temperatura
> w czasie upałów. Warto ponawlekać kawałeczki warzyw na nitki i takie
> "korale" wieszać.
> Dosuszanie trzeba prowadzić dokładnie - czyli w suszarce do warzyw/owoców,
> no i tu już zużywasz prąd.
> Uwaga: rozdrobnione warzywa przed suszeniem warto szybko wypłukać w
> roztworze kwasku cytrynowego, aby nie ciemniały.
>
> No i do dzieła :-)
> http://www.chillibite.pl/2013/09/mieszanka-suszonych
-warzyw-domowa-vegeta.html
>
> PS. Chyba i mnie zmotywowałeś :-)

O, i jeszcze to zrobić by trza:
http://www.chillibite.pl/2013/09/domowa-kostka-rosoo
wa-warzywna-lub.html
:-)
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2014-05-09 09:23:36

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-08 23:58, artustas pisze:
> Pytanie raczej do starych wyjadaczy, czy da się i jak to zrobić w
> domowych warunkach.
>
> Staram się ,zmienić kuchnię, tak aby, nie było żadnych syfów (w 100%
> niemożliwe, wiem), to co jest w "kostkach rosołowych", każdy chyba
> wie, chciałbym mieć właśnie suszoną włoszczyznę + swoje przyprawy +
> sól i na tej podstawie np. ugotować zupę na szybko + milion innych
> zastosowań.
> Ceny suszonej w sklepie, jak na mój przerób, uważam za dość
> wygórowane, dlatego zastanawiam się nad własną produkcją.
> Podpowiedzcie :).

Tu przepis na suszoną wersję

http://kulinarneprzygodygatity.blogspot.com/2013/10/
domowa-vegeta.html

Ale myślę, że pasta to lepszy pomysł, bo przede wszystkim szybszy i
mniej energochłonny, zwłaszcza w domowych warunkach.

Przy okazji - w specjalnej suszarce zrobiłam raz "chipsy jabłkowe".
Kilka godzin suszenia, 20 minut chrupania. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2014-05-09 13:15:56

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Pytanie raczej do starych wyjadaczy, czy da się i jak to zrobić w
>> domowych warunkach.
>>
>> Staram się ,zmienić kuchnię, tak aby, nie było żadnych syfów (w 100%
>> niemożliwe, wiem), to co jest w "kostkach rosołowych", każdy chyba
>> wie, chciałbym mieć właśnie suszoną włoszczyznę + swoje przyprawy +
>> sól i na tej podstawie np. ugotować zupę na szybko + milion innych
>> zastosowań.
>> Ceny suszonej w sklepie, jak na mój przerób, uważam za dość
>> wygórowane, dlatego zastanawiam się nad własną produkcją.
>> Podpowiedzcie :).
>
> Tu przepis na suszoną wersję
>
> http://kulinarneprzygodygatity.blogspot.com/2013/10/
domowa-vegeta.html

Rozumiem, że ustawienie w kuchni próżniowej komory do zamrażania,
to nierealna rzecz. Nie będziemy więc mieli domowej liofilizowanej
włoszczyzny. Jedni wybiorą wersję mrożoną, inni suszoną (to samo
dotyczy koperku).

> Ale myślę, że pasta to lepszy pomysł, bo przede wszystkim szybszy
> i mniej energochłonny, zwłaszcza w domowych warunkach.

Było o włoszczyźnie, więc dla jasności zaznaczę, że teraz chodzi o pastę
w sensie pasty, a nie pastę w sensie makaronu. Pasta z marchewki, to
jednak co innego niż marchwka świeża do chrupania. I co innego niż
marchewka liofilizowana, a nawet zwyczajnie suszona. Ze wszystkiego
pasty nie zrobimy. Ale na pewno możemy z suszonych pomidorów. Wkładamy
do malaksera czy innego dziabacza i tym sposobemo otrzymamy sycylijskie
pesto. Mamy tu jakiś kompromis (byle nie zgniły), nawet nazwa podobna.
Tyle że utrwalaniu nadal służy suszenie, a nie pastowanie. Pastowanie
wręcz przeciwnie -- pesto najlepiej ukręcić na niedługo przed spożyciem.
Suszenie pomidorów też inne niż suszenie marchewki, a zwłaszcza koperku.
Pomidorom od suszenia się polepsza, a innym warzywom na ogół przeciwnie.

Tak jak pesto, możemy skręcić ajwar. Papryka będzie potrzebna. Żeby
dało ją się spastować i od skórki oddzielić, trzeba podpiec. Chodzi
tu o zmiękczającą obróbke termiczną z możliwością oddania wody. Czyli
nie duszenie pod przykryciem, a podgrzanie na grilu, popiele ogniska,
czy w piekarniku. Papryki w całości. Skończyć, nim nastąpi ich rozpad.
Do tego bakłażan. Ten to bardziej jako wypełniacz, bo smak przy tak
dużej obecności papryki raczej nie do wyczucia. Poddusić, zagęścić,
by nie było to zbyt wodniste. Do tych dwóch rzeczy jeszcze czosnek.
I przyprawy jakie kto lubi. Kręcić na gładko. Aha, uprzedzając Pani
pytania o etymologię -- "ajvar" i "kaviar" są blisko. Jest pewne
podobieństwo ajwaru do kawioru z mórz i rzek południa (jak wiadomo,
czarny kawior można z powodzeniem zastąpić kaszanką).

> Przy okazji - w specjalnej suszarce zrobiłam raz "chipsy jabłkowe".
> Kilka godzin suszenia, 20 minut chrupania. ;)

Jabłka, to akurat chrupią nawet bez suszenia.

Jarek

--
Wszystko popieprzę, popapryczę
Bo mamy maj, a nie styczeń

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2014-05-09 13:30:18

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 13:15, Jarosław Sokołowski pisze:
> Było o włoszczyźnie, więc dla jasności zaznaczę, że teraz chodzi o
> pastę w sensie pasty, a nie pastę w sensie makaronu. Pasta z
> marchewki, to jednak co innego niż marchwka świeża do chrupania. I co
> innego niż marchewka liofilizowana, a nawet zwyczajnie suszona. Ze
> wszystkiego pasty nie zrobimy. Ale na pewno możemy z suszonych
> pomidorów. Wkładamy do malaksera czy innego dziabacza i tym sposobemo
> otrzymamy sycylijskie pesto. Mamy tu jakiś kompromis (byle nie
> zgniły), nawet nazwa podobna. Tyle że utrwalaniu nadal służy suszenie,
> a nie pastowanie.

Ależ oczywiście, że to nie to samo. Już nawet nie o sam smak tu chodzi,
ale o witaminy - w takiej paście pewnie za wiele już ich nie ma. NB w
suszonych i ugotowanych w zupie też pewnie nie za wiele. Wątkodawcy
natomiast, mam wrażenie, chodzi o coś w rodzaju dosmaczniacza do zupy. W
takiej roli owa pasta chyba się sprawdzi, a będzie zdrowsza od glutaminianu.
Jeśli jednak ma na tyle samozaparcia, żeby suszyć, to do dzieła!

>
>> Przy okazji - w specjalnej suszarce zrobiłam raz "chipsy jabłkowe".
>> Kilka godzin suszenia, 20 minut chrupania. ;)
> Jabłka, to akurat chrupią nawet bez suszenia.

Chrupią, ale inaczej! Soczyście!

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2014-05-09 13:36:02

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 13:30, FEniks pisze:
> Wątkodawcy natomiast, mam wrażenie, chodzi o coś w rodzaju
> dosmaczniacza do zupy. W takiej roli owa pasta chyba się sprawdzi, a
> będzie zdrowsza od glutaminianu.

Teraz sobie pomyślałam (pod wpływem Pana wzmianki o ajvarze i pesto), że
taka pasta - gdyby do niej użyć może trochę mniej przypraw - świetnie
nadawałaby się też do chleba, jako coś a' la pasztet dla wegetarianina.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2014-05-09 14:59:02

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Było o włoszczyźnie, więc dla jasności zaznaczę, że teraz chodzi
>> o pastę w sensie pasty, a nie pastę w sensie makaronu. Pasta z
>> marchewki, to jednak co innego niż marchwka świeża do chrupania.
>> I co innego niż marchewka liofilizowana, a nawet zwyczajnie suszona.
>> Ze wszystkiego pasty nie zrobimy. Ale na pewno możemy z suszonych
>> pomidorów. Wkładamy do malaksera czy innego dziabacza i tym sposobemo
>> otrzymamy sycylijskie pesto. Mamy tu jakiś kompromis (byle nie zgniły),
>> nawet nazwa podobna. Tyle że utrwalaniu nadal służy suszenie, a nie
>> pastowanie.
>
> Ależ oczywiście, że to nie to samo. Już nawet nie o sam smak tu
> chodzi, ale o witaminy - w takiej paście pewnie za wiele już ich
> nie ma. NB w suszonych i ugotowanych w zupie też pewnie nie za
> wiele. Wątkodawcy natomiast, mam wrażenie, chodzi o coś w rodzaju
> dosmaczniacza do zupy. W takiej roli owa pasta chyba się sprawdzi,
> a będzie zdrowsza od glutaminianu. Jeśli jednak ma na tyle
> samozaparcia, żeby suszyć, to do dzieła!

Włoszczyzna, tak to rozumiem, jest zestawem warzyw o przeznaczeniu
zupnym, osobliwie rosołowym. W wydaniu staropolskim to kilka marchewek,
pietrucha, część selera, jakiś por, czasem obrerżnięty fragment
pomarszczonej kapusty (nomen omen włoskiej) -- wszystko spięte gumką
recepturką lub wetknięte w plastikowa siatkę. Wygodne to, bo idzie
się kupić świeży komplet (kto by tam ważył ćwierć selera), wkłada do
gara i już. Jak na rosół, to bez żadnego mechanicznego rozdrabniania.
Jak się o zakupie zapomni, poleży sobie trochę, to się znieświeży i
obsuszy (obsuszenie, to co innego niż ususzenie). Odniosłem warażenie,
że tym razem chodziło o to, by zawsze mieć na podorędziu włoszczyznę,
a przy tym nie płacić zbyt wiele za liofilizowaną (zwaną też "suszoną")
dostępną w handlu. Taki sposób utrwalania ma zalety gdy ktoś leci w
kosmos (a przynajmniej w Bieszczady). Ja kupuję w Kauflandzie po kilka
kilogramów "włoszczyzny mrożonej", krojonej w słupki i nabieranej
łopatą wprost z lodówy. A później po trochu, gdy coś na szybko potrzeba,
pobieram z zamrażalnika.

Jarek

--
Czy babunia nie wyżera
prowiantów z fryżydera?
Czy ciocia nie wybiera
z półmiska lepszych sztuk?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2014-05-09 15:02:47

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

> Teraz sobie pomyślałam (pod wpływem Pana wzmianki o ajvarze i pesto), że
> taka pasta - gdyby do niej użyć może trochę mniej przypraw - świetnie
> nadawałaby się też do chleba, jako coś a' la pasztet dla wegetarianina.

Ale dlaczego mniej przypraw? Do chleba nadaje się choćby macedoński
pindżur -- składniki podobne do ajwaru, ale jakby trochę biedniej
przyrządzony (Macedonia krajem dość ubogim), nie tak gęsy, zmiksowany
nie aż tak gładko, czerwonej papryki mniej, za to pomidor, a nawet
marchew. Podobnie ljutenica (konia z rzędem temu, kto odróżni jedno
od drugiego po czym innym, niż po nazwie). Jak się tak chwilę zastanowić,
to technika sporządzania podobna do sosu włoskiej pizzy. Tutaj Pani
pomysł został twórczo rozwinięty -- najpierw posmarować, a dopiero
później upiec ciasto chlebowe. Kolejne śródziemnomorskie danie ubogich.

Jarek

--
Napełnił garnek wodą, wrzucił cebulę, pomidory, ryż, zaczął pichcić. Ja
tymczasem rozłożyłem na niskim, okrągłym stoliku obrus, pokroiłem grube
kromki pszennego chleba i napełniłem winem gąsior, podarowany nam przez
wuja Anagnostisa zaraz pierwszego dnia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2014-05-09 15:58:52

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 14:59, Jarosław Sokołowski pisze:
> Włoszczyzna, tak to rozumiem, jest zestawem warzyw o przeznaczeniu
> zupnym, osobliwie rosołowym. W wydaniu staropolskim to kilka marchewek,
> pietrucha, część selera, jakiś por, czasem obrerżnięty fragment
> pomarszczonej kapusty (nomen omen włoskiej) -- wszystko spięte gumką
> recepturką lub wetknięte w plastikowa siatkę. Wygodne to, bo idzie
> się kupić świeży komplet (kto by tam ważył ćwierć selera), wkłada do
> gara i już. Jak na rosół, to bez żadnego mechanicznego rozdrabniania.
> Jak się o zakupie zapomni, poleży sobie trochę, to się znieświeży i
> obsuszy (obsuszenie, to co innego niż ususzenie). Odniosłem warażenie,
> że tym razem chodziło o to, by zawsze mieć na podorędziu włoszczyznę,
> a przy tym nie płacić zbyt wiele za liofilizowaną (zwaną też "suszoną")
> dostępną w handlu. Taki sposób utrwalania ma zalety gdy ktoś leci w
> kosmos (a przynajmniej w Bieszczady). Ja kupuję w Kauflandzie po kilka
> kilogramów "włoszczyzny mrożonej", krojonej w słupki i nabieranej
> łopatą wprost z lodówy. A później po trochu, gdy coś na szybko potrzeba,
> pobieram z zamrażalnika.

To zapytam tak - jadł Pan kiedyś zupę przygotowaną z takiej suszonej
włoszczyzny? Ja jadłam raz (nie licząc kiedyś spożytych w polowych
warunkach zup z paczki) i nie było to zbyt dobre. Takie suszone warzywa,
moim skromnym zdaniem, nie są dobre jako bazowe na zupę np. jarzynową,
bo ich konsystencja nawet po długotrwałym gotowaniu nie przypomina
świeżo gotowanych. No, może do takich wywarów, z których i tak się te
warzywa później odcedza, to prędzej. Co innego jako dodatek
dosmaczniający, w postaci sproszkowanej jako wegeta, czy inna kostka
Knorra - mogą się te suszone sprawdzić. Ale dla mnie gra nie warta
świeczki, bo ja lubię zupy ze świeżych lub mrożonych warzyw i nie
potrzebuję takich dodatków. Wystarczy mi, że wrzucę garść mrożonego
lubczyku, czy pietruszki. Wielkiej potrzeby używania kostek Knorra też
nie zauważam, a stosowane od czasu do czasu dziury w brzuchu mi nie zrobią.

Ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Smardze
Re: suszone pomidory
Pokrzywy
Co z goleni wołowej?
Jaka marynata do karkówki z grilla?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »