Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Szcera refleksja... (Duchowi)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Szcera refleksja... (Duchowi)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 17


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2016-12-09 01:09:52

Temat: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
i żytnio-kartoflanego, ale jak się patrzę na znajomość źródeł mojej wiedzy,
które dają mi ten dystans, nie odczuwam żadnego powodu do dumy.
Działalność moja jest głównie popularyzatorska, a moja wiedza na temat źródeł,
które popularyzuję i bronię, za o mam pewien poklask, jest bardzo powierzchowna.
Studiuję je długo i za każdym razem kiedy je studiuję, dociera do mnie,
że w ich zrozumieniu zatrzymuję się na generalnych kwestiach i nie ogarniam
wszystkich szczegółów, tak, że muszę powtarzać lekturę, żeby wyłapać nowe smaczki
i znaczenia. Sądzę, że gdybym studiował bardziej dogłębnie, a nie zatrzymał się
jedynie na tych argumentach, które służą apologii i popularyzacji miałbym znacznie
więcej z tego pożytku. I być może nawet atakujący mnie nie mieli
śmiałości mierzyć się ze mną ponownie, gdybym przytoczył nowe argumenty.

A to dlatego, gdyż wykładnia tez na użytek apologetyczny jest przejaskrawiona
i w niektórych miejscach może odbiegać od rzeczywistości w przeciwieństwie do
głębszej wykładni doktryn na użytek wewnętrzny - i że dzieje się tak celowo,
po to, by argumentacja popularyzatorów przeciwko tezom oponentów była bardziej
bezwzględna. Jeśli się tak dobrze przyjrzeć, to każda doktryna dogłębniej
studiowana zawiera w sobie właśnie takie elementy bardziej niezgodne
z przeciwnikami na jej obrzeżach i bardziej zgodne w środku. Tak więc celem
doktryn i denominacji nie jest interpretacja danych, ani nawet szerzenie
doktryny w podstawowej formie, ale szybolet, który stwarza podział pomiędzy jedną
tradycją interpretatorów a drugą, po to, żeby swój mógł rozpoznać
swojego i odróżnić się od ludzi z zewnątrz. Budowanie centrum, ku któremu
skierowana jest doktryna i granic, które oddzielają ją od innych doktryn.
Tak więc celem popularyzacji, rozpowszechniania tez i doktryn nie jest ich
przybliżanie, ale rozszerzanie kręgów wpływów określonego koła interpretatorów
(w wariancie agresywnym) lub zachowanie granic tych wpływów (w wariancie
konserwatywno-obronnym) czyli nie ma to nic wspólnego z głębokim rozumieniem
i studiowaniem tych doktryn. Im bardziej rozszerzam krąg powierzchownego
przyjęcia doktryny, tym bardziej to koło (wraz ze mną w jego środku) będzie
narażone na atak i tym słabiej ten krąg będzie bronił serca przyjętej
doktryny.

Właśnie zrozumiałem, dlaczego pomimo kompletnego zbicia i zaorania przeciwnych postaw
one się odradzają - dlatego że zdobytemu terytorium nie dostaje
ugruntowania i dlatego ponoszę tyle ponawiających się wysiłków w jego
utrzymaniu. Gdybym zamiast na szerzeniu tez skoncentrował swój wysiłek
umysłowy na ich ugruntowaniu, wtedy takich problemów by nie było. To prawda,
że determinacja jednego człowieka w szerzeniu tez daje mu siłę równą stu
tysiącom innych ludzi, ale równocześnie nie zagwarantuje, że nastąpi reakcja
przeciwników z tą samą determinacją. Determinacja to za mało, potrzebne jest
jeszcze należyte ugruntowanie, a z poziomu tego ostatniego nie jestem
bynajmniej zadowolony, wręcz odwrotnie, mnie samego żenuje, kiedy po raz
kolejny wracam do źródeł.

Stwierdziłeś, że jestem tępy. Na pewno nie w porównaniu do mas potencjalnych
lurkerów i do części dyskutantów (nie potwierdzają też tego na szczęście testy
psychologiczne, które mają odróżniać inteligencję od tępoty w popularnym
rozumieniu) - ale już w porównaniu do źródeł, z których czerpię nad nimi
przewagę mogę przyznać że jestem tępy, a to gdyż niemal zawsze odtwórczy
(za Barthesem mam wątpliwości czy w ogóle mogę być autorem mówiącym coś
od siebie, czy tylko skryptorem montującym coś, co zostało już napisane).
Po ukończeniu renomowanej uczelni jako prymus w dziedzinie historii
i teorii literatury napotkałem dookoła siebie mur totalnej niewiedzy
i niezrozumienia w odniesieniu do informacji jakie nabyłem na uczelni.
Propozycje, jakie dostawałem to były totalne chałtury, które nie miały
związku ze wszystkimi możliwościami fachowymi jakie zdobyłem w miejscu
i czasie studiów, dlatego z czystej literatury i wysokiej kultury
przebranżowiłem się na popularyzację "middlebrow" dla ludu. Z czasem odkryłem,
że ciężko mi pisać cokolwiek z wyjątkiem tej popularyzacji, i że "I went
native" co prawda nie w stronę proletariuszy, ale w kierunku "młodych
wykształconych z wielkich miast", wobec których zresztą do dzisiaj gram rolę
"barda" i biibliotekarza ich folkloru, stając się "twórcą ludowym". A w tej
twórczości i owszem można szpanować stylem, ale poza tym doskonale
zdajesz sobie sprawę w jakim stopniu to jest odtwórczość - "tekst czytelnika"
a nie "tekst pisarza".

Niniejsze wyznanie dedykuję Tobie, Duchu, żebyś przyznał, że jeszcze dziś
umiem mówić po ludzku w języku osoby autentycznie wykształconej, choć sporo
wysiłku sprawia mi teraz przypomnienie, jak się to robi. Dlatego, że zmusiłeś
mnie swoim niepochlebnym zdaniem, żebym zechciał skorzystać z moich umiejętności
krytycznych, a nie tylko retorycznych, apologetycznych i popularyzatorskich.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2016-12-09 11:54:37

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
> i żytnio-kartoflanego,

Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D


--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2016-12-09 12:11:29

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
>> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
>> i żytnio-kartoflanego,
>
> Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D
>
>

... i "szcery" :-)))

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2016-12-09 21:17:57

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu piątek, 9 grudnia 2016 12:11:30 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
> Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> > Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> >> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
> >> i żytnio-kartoflanego,
> >
> > Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D
> >
> >
>
> ... i "szcery" :-)))
>
> --
> XL

Literówka w tytule wynikła z zacięcia się klawiatury.
Nie zauważyłem ze względu na to, że całe wyrazy czytam jako pojedyncze glify.
Uczyłem się czytać w domu w wieku lat 2-3 z gazet i z klocków z literkami.
Nigdy nie przechodziłem przez ćwierćinteligencki etap sylabizowania.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2016-12-10 23:45:45

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu piątek, 9 grudnia 2016 12:11:30 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>> Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>>> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
>>>> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
>>>> i żytnio-kartoflanego,
>>>
>>> Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D
>>>
>>>
>>
>> ... i "szcery" :-)))
>>
>> --
>> XL
>
> Literówka w tytule wynikła z zacięcia się klawiatury.
> Nie zauważyłem ze względu na to, że całe wyrazy czytam jako pojedyncze glify.
> Uczyłem się czytać w domu w wieku lat 2-3 z gazet i z klocków z literkami.

A nie widać. Bo nie zauważasz, że ten glif jakiś dziwny. Porównać dwa
obrazki chyba potrafisz od równie dawna.

> Nigdy nie przechodziłem przez ćwierćinteligencki etap sylabizowania.
>

No to zupełnie jak ja, dlatego Twój wadliwy glif zazgrzytał mi podprogowo
zanim go zauważyłam i przeczytałam. Cóż, w wieku 3 lat uczyłam się czytać z
ojcowskich gazet, równocześnie z zabawą "znajdź brakujący element na drugim
z obrazków".
3-]

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2016-12-11 01:04:01

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu sobota, 10 grudnia 2016 23:45:47 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> > W dniu piątek, 9 grudnia 2016 12:11:30 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
> >> Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> >>> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> >>>> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
> >>>> i żytnio-kartoflanego,
> >>>
> >>> Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D
> >>>
> >>>
> >>
> >> ... i "szcery" :-)))
> >>
> >> --
> >> XL
> >
> > Literówka w tytule wynikła z zacięcia się klawiatury.
> > Nie zauważyłem ze względu na to, że całe wyrazy czytam jako pojedyncze glify.
> > Uczyłem się czytać w domu w wieku lat 2-3 z gazet i z klocków z literkami.
>
> A nie widać. Bo nie zauważasz, że ten glif jakiś dziwny. Porównać dwa
> obrazki chyba potrafisz od równie dawna.
>
> > Nigdy nie przechodziłem przez ćwierćinteligencki etap sylabizowania.
> >
>
> No to zupełnie jak ja, dlatego Twój wadliwy glif zazgrzytał mi podprogowo
> zanim go zauważyłam i przeczytałam. Cóż, w wieku 3 lat uczyłam się czytać z
> ojcowskich gazet, równocześnie z zabawą "znajdź brakujący element na drugim
> z obrazków".
> 3-]

Ja też Iksi, tylko że ta zabawa mi się znudziła, przeszedłem na krzyżówki
i labirynty. A na poważnie, to przyczyną jest pośpiech i zmęczenie.
Dwoję się i troję, żeby odciągać wirtualnie wiejską młodzież małorolną
od pługa i wchodzić jej na ambicję z przeznaczeniem do kariery MWzWM.
Chociaż ostatnio zaczęło do mnie docierać, że ten awans w hierarchii
społecznej, którą jej sprzedaję (z Wajsi i Siudry na Bramina) jest wyłącznie
deklaratoryjny, więc już jakby mniej chętnie. Powoli wygaszam swój aktywizm,
zmieniając charakter Projektu z filantropijnego na hobbystyczny.

Zapewne wcześniej bym to zrobił, gdyby mi ktoś powiedział, że już na to najwyższy
czas. A tak musiałem czeka, aż odnajdę odpowiednie filozoficzne
lektury, napisane z pozycji trochę podobnej do Zhuangzi, Han Feizi
i Pana na Szangu. Tylko że zawierające krytykę głównego nurtu współczesnej
kultury zachodniej, a nie krytykę konfucjanizmu. Co ważne Zen pozostaje ukrytą
sprężyną tych lektur, ale nie jest to rozwodniony Zen lat hippiesowskich.
Myślę, że propozycje laickiego skrzydła neoreakcji są skierowane do takich
ludzi jak ja. Długo odczuwałem brak sensownego programu prawicy laickiej,
który nie byłby w jakiś sposób zanieczyszczony czerwono-brunatnym narodowym
socjalizmem i odnoszę wrażenie, że jestem właśnie bliski odnalezienia takiego.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2016-12-11 09:18:29

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu sobota, 10 grudnia 2016 23:45:47 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
>>> W dniu piątek, 9 grudnia 2016 12:11:30 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>>>> Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>>>>> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
>>>>>> Jestem względnym geniuszem w porównaniu do narodu pszenno-buraczanego
>>>>>> i żytnio-kartoflanego,
>>>>>
>>>>> Jesteś przede wszystkim bezwzględnie rozbrajający :-D
>>>>>
>>>>>
>>>>
>>>> ... i "szcery" :-)))
>>>>
>>>> --
>>>> XL
>>>
>>> Literówka w tytule wynikła z zacięcia się klawiatury.
>>> Nie zauważyłem ze względu na to, że całe wyrazy czytam jako pojedyncze glify.
>>> Uczyłem się czytać w domu w wieku lat 2-3 z gazet i z klocków z literkami.
>>
>> A nie widać. Bo nie zauważasz, że ten glif jakiś dziwny. Porównać dwa
>> obrazki chyba potrafisz od równie dawna.
>>
>>> Nigdy nie przechodziłem przez ćwierćinteligencki etap sylabizowania.
>>>
>>
>> No to zupełnie jak ja, dlatego Twój wadliwy glif zazgrzytał mi podprogowo
>> zanim go zauważyłam i przeczytałam. Cóż, w wieku 3 lat uczyłam się czytać z
>> ojcowskich gazet, równocześnie z zabawą "znajdź brakujący element na drugim
>> z obrazków".
>> 3-]
>
> Ja też Iksi, tylko że ta zabawa mi się znudziła, przeszedłem na krzyżówki
> i labirynty.

A to to już zupełnie jak moja 3-letnia Wnusia, ktôra w dodatku specjalizuje
się w konstruowaniu mostów, pojazdów, wielopiętrowych parkingów ze
skręcanych plastikowymi śrubami drewnianych elementów. Trzeba było dokupić
dwa duże dodatkowe wiaderka tych elementów, bo jedno wystarczało zaledwie
na początek pracy :-D
Tak że miałbyś się z kim policytować :-DD

> A na poważnie, to przyczyną jest pośpiech i zmęczenie.

Wiem. Nie dochodzę się o przyczynę, tylko zauważam śmieszny "glif". Też
robię literówki.

> Dwoję się i troję, żeby odciągać wirtualnie wiejską młodzież małorolną
> od pługa i wchodzić jej na ambicję z przeznaczeniem do kariery MWzWM.
> Chociaż ostatnio zaczęło do mnie docierać, że ten awans w hierarchii
> społecznej, którą jej sprzedaję (z Wajsi i Siudry na Bramina) jest wyłącznie
> deklaratoryjny, więc już jakby mniej chętnie.

I słusznie, że mniej. Cóż z tego, że odciągasz kogoś od czegoś? Trzeba mieć
podstawowe poczucie odpowiedzialności za dalszą drogę życiową ludzi
odciągniętych od czegoś i umieć im zaoferować coś. COŚ.
Albo nie bawić się w odciąganie.
Czy masz to poczucie?

Bo jeśli bawi Cię lub kręci jak jakiego boga budzenie w młodych ludziach
aspiracji bez pokrycia, to robisz im wielką krzywdę, większą niż gdybyś ich
pozostawił w znanej im dobrze i oswojonej, choć może i tragicznie
bezperspektywicznej małorolności...


--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2016-12-11 15:36:12

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu niedziela, 11 grudnia 2016 09:18:31 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>
> Bo jeśli bawi Cię lub kręci jak jakiego boga budzenie w młodych ludziach
> aspiracji bez pokrycia, to robisz im wielką krzywdę, większą niż gdybyś ich
> pozostawił w znanej im dobrze i oswojonej, choć może i tragicznie
> bezperspektywicznej małorolności...

No nie tak do końca bez pokrycia, bo podejmują studia humanistyczne, piszą
magisterki, dziękują za rzadkie materiały. Problem w tym, że pracę w tych
fachach akademickich - czyli rzeczone pokrycie ma się na krótko, zanim młodsi
Cię nie wygryzą. Ma człowiek szczęście, jak dotrwa w środowisku do napisania
doktoratu. Jak tylko znajdzie się młodszy i ambitniejszy, to pokrycie się
kończy, jako że liczba chętnych przyrasta wykładniczo, a liczba stołków
logarytmicznie. Więc z tym prowadzeniem bibliotek online dla ludu to na dwoje
babka wróżyła. Ale jest tam też Iksi coś, co Cię powinno ucieszyć, a mianowicie
historia sztuki i historia techniki i nie tylko ogólna, ale i szczegółowa -
z poradami, które jak się dokładnie przeczyta i znajdzie kąt do uprawiania
nawet hobbystycznego, to jest spora szansa, że będzie się miało fach w garści.
Problem z kształceniem młodzieży jest taki, że są szkoły przygotowujące
albo do kariery akademickiej, albo do zawodowej, a nie ma szkół, które dawałyby
obie możliwości. Gdzie się podziały dawne technika, przynajmniej większość
z nich?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2016-12-12 02:18:39

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 11 Dec 2016 06:36:12 -0800 (PST), Jakub A. Krzewicki napisał(a):

> W dniu niedziela, 11 grudnia 2016 09:18:31 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>>
>> Bo jeśli bawi Cię lub kręci jak jakiego boga budzenie w młodych ludziach
>> aspiracji bez pokrycia, to robisz im wielką krzywdę, większą niż gdybyś ich
>> pozostawił w znanej im dobrze i oswojonej, choć może i tragicznie
>> bezperspektywicznej małorolności...
>
> No nie tak do końca bez pokrycia, bo podejmują studia humanistyczne, piszą
> magisterki,

Właśnie! - przecież ja o tych humanistycznych studiach i magisterkach
piszę.
Wiejska młodzież z beztrosko przez kogoś (Ciebie?) rozbudzonymi
aspiracjami. Jak i gdzie wg Ciebie mają się odnaleźć po napompowaniu ich
marzeniami, ambicjami, aspiracjami podczas radosnego "przerabiania" na
humanistów-wykształciuchów?
Czy widzisz gdzieś dla nich miejsce? Czy możliwy jest dla nich bezbolesny
powrót do punktu i stanu, z którego startowali?
Bo ja, mój Dobry Panie, nie widzę ani jednego, ani drugiego.



"(...)Dość, że dobra pani przyjechała ślicznym powozem przed chatę jej
rodziców i zabrała ją sobie. Mówiła, że da jej edukację, w świat ją
wprowadzi, los i szczęście jej zapewni... Los i szczęście! (...)
Dobra pani kochała bardzo, ale to bardzo młodą dziewczynę przez calutkie
dwa lata. Trzymała ją wciąż przy sobie, całowała często, uczyła mówić po
francusku, zgrabnie chodzić, mówić i jeść, paciorkami na kanwie wyszywać.

(...)Potem zaczęła ją lubić daleko już mniej, aż na koniec wypadkiem
spotkała jednego hrabiego. Wtedy młoda dziewczyna zrobiła się bardzo nudna
i - poszła do garderoby... Całe szczęście, że miała ona wiele dobrego gustu
i zręczności, dobra pani kazała więc wyuczyć ją krawiectwa i różnych robót
i zrobiła z niej swoją pannę służącą. Gdyby nie nadzwyczajna dobroć tej
pani, dziewczyna miałaby teraz swoją chatę w szlacheckiej okolicy, męża,
dzieci, zdrowie i twarz rumianą. Ale pani ta zapewniła jej los i szczęście.

(...),,Szyła pilnie, lecz ilekroć odgłosy odbywającej się w sali lekcji
muzyki przylatywały do niej, chmurny wzrok jej spływał na leżącego u stóp
jej pieska; dotykała go z lekka końcem stopy i z właściwym sobie uśmiechem
mówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I ty kiedyś tam byłeś!"

(...)U jej stóp na ładnym podnóżku siedziała Hela, piastując na kolanach
swych uśpionego Elfa. Czernicka starannie układała i pilnie zszywała
kokardy z czarnej mory, lecz gdy z głębi domu, z salonu, do ucha jej
doleciały połączone, płaczące tony fortepianu i wiolonczeli, chmurny wzrok
swój utkwiła w pochylonej nad pieskiem głowie Heli, a palcem uzbrojonym w
srebrny naparstek z lekka jej dotykająca wymówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I
ty kiedyś tam byłaś!(...)

(...)Siedziała w wodzie. Ubranie jej tak było przesiąknięte wilgocią, że
czuła spływające jej po plecach chłodne strumienie. Stopy jej, pod
paryskimi, podartymi bucikami, nagie prawie, drętwiały. Siedziała jednak i
tuliła do piersi wychudłego, mokrego Elfka, który od chwili do chwili ręce
jej lizał.
- Widzisz, Elfku, tam gdzie teraz tyle błota... latem jest trawnik, a ja z
panią siedziałam na nim tyle, tyle razy i układałyśmy bukiety. A pamiętasz
ty, Elfku, Włochy? To ja uprosiłam panią, abyś tam z nami jechał! Jak tam
pięknie, prawda? Ciepło, zawsze zielono... słońce tak świeci... świeci...
morze takie szafirowe... nad morzem takie wielkie białe ptaki latają (...)
Gdzie teraz panna Czernicka? Z panią pojechała. A my, Elfku, nie pojedziemy
już z panią nigdzie... nigdzie... nigdzie...

(...)Od lat dwunastu szyje ona dla niej stroje po całych nocach, ujada się
z jej garderobianymi i lokajami, każdego ranka wkłada jej na nogi pończochy
i trzewiki, a każdego wieczora urządza z kołdry gustowne
draperie...Trzydzieści lat ma dopiero, a wygląda na starą kobietę...
wychudła, sczerniała i na oczy zapadać zaczyna...(...)"

"Dobra pani" - E. Orzeszkowa

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2016-12-12 02:20:26

Temat: Re: Szcera refleksja... (Duchowi)
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 12 Dec 2016 02:18:39 +0100, Ikselka napisał(a):

> Dnia Sun, 11 Dec 2016 06:36:12 -0800 (PST), Jakub A. Krzewicki napisał(a):
>
>> W dniu niedziela, 11 grudnia 2016 09:18:31 UTC+1 użytkownik Ikselka napisał:
>>>
>>> Bo jeśli bawi Cię lub kręci jak jakiego boga budzenie w młodych ludziach
>>> aspiracji bez pokrycia, to robisz im wielką krzywdę, większą niż gdybyś ich
>>> pozostawił w znanej im dobrze i oswojonej, choć może i tragicznie
>>> bezperspektywicznej małorolności...
>>
>> No nie tak do końca bez pokrycia, bo podejmują studia humanistyczne, piszą
>> magisterki,
>
> Właśnie! - przecież ja o tych humanistycznych studiach i magisterkach
> piszę.
> Wiejska młodzież z beztrosko przez kogoś (Ciebie?) rozbudzonymi
> aspiracjami. Jak i gdzie wg Ciebie mają się odnaleźć po napompowaniu ich
> marzeniami, ambicjami, aspiracjami podczas radosnego "przerabiania" na
> humanistów-wykształciuchów?
> Czy widzisz gdzieś dla nich miejsce? Czy możliwy jest dla nich bezbolesny
> powrót do punktu i stanu, z którego startowali?
> Bo ja, mój Dobry Panie, nie widzę ani jednego, ani drugiego.
>
>
>
> "(...)Dość, że dobra pani przyjechała ślicznym powozem przed chatę jej
> rodziców i zabrała ją sobie. Mówiła, że da jej edukację, w świat ją
> wprowadzi, los i szczęście jej zapewni... Los i szczęście! (...)
> Dobra pani kochała bardzo, ale to bardzo młodą dziewczynę przez calutkie
> dwa lata. Trzymała ją wciąż przy sobie, całowała często, uczyła mówić po
> francusku, zgrabnie chodzić, mówić i jeść, paciorkami na kanwie wyszywać.
>
> (...)Potem zaczęła ją lubić daleko już mniej, aż na koniec wypadkiem
> spotkała jednego hrabiego. Wtedy młoda dziewczyna zrobiła się bardzo nudna
> i - poszła do garderoby... Całe szczęście, że miała ona wiele dobrego gustu
> i zręczności, dobra pani kazała więc wyuczyć ją krawiectwa i różnych robót
> i zrobiła z niej swoją pannę służącą. Gdyby nie nadzwyczajna dobroć tej
> pani, dziewczyna miałaby teraz swoją chatę w szlacheckiej okolicy, męża,
> dzieci, zdrowie i twarz rumianą. Ale pani ta zapewniła jej los i szczęście.
>
> (...),,Szyła pilnie, lecz ilekroć odgłosy odbywającej się w sali lekcji
> muzyki przylatywały do niej, chmurny wzrok jej spływał na leżącego u stóp
> jej pieska; dotykała go z lekka końcem stopy i z właściwym sobie uśmiechem
> mówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I ty kiedyś tam byłeś!"
>
> (...)U jej stóp na ładnym podnóżku siedziała Hela, piastując na kolanach
> swych uśpionego Elfa. Czernicka starannie układała i pilnie zszywała
> kokardy z czarnej mory, lecz gdy z głębi domu, z salonu, do ucha jej
> doleciały połączone, płaczące tony fortepianu i wiolonczeli, chmurny wzrok
> swój utkwiła w pochylonej nad pieskiem głowie Heli, a palcem uzbrojonym w
> srebrny naparstek z lekka jej dotykająca wymówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I
> ty kiedyś tam byłaś!(...)
>
> (...)Siedziała w wodzie. Ubranie jej tak było przesiąknięte wilgocią, że
> czuła spływające jej po plecach chłodne strumienie. Stopy jej, pod
> paryskimi, podartymi bucikami, nagie prawie, drętwiały. Siedziała jednak i
> tuliła do piersi wychudłego, mokrego Elfka, który od chwili do chwili ręce
> jej lizał.
> - Widzisz, Elfku, tam gdzie teraz tyle błota... latem jest trawnik, a ja z
> panią siedziałam na nim tyle, tyle razy i układałyśmy bukiety. A pamiętasz
> ty, Elfku, Włochy? To ja uprosiłam panią, abyś tam z nami jechał! Jak tam
> pięknie, prawda? Ciepło, zawsze zielono... słońce tak świeci... świeci...
> morze takie szafirowe... nad morzem takie wielkie białe ptaki latają (...)
> Gdzie teraz panna Czernicka? Z panią pojechała. A my, Elfku, nie pojedziemy
> już z panią nigdzie... nigdzie... nigdzie...
>
> (...)Od lat dwunastu szyje ona dla niej stroje po całych nocach, ujada się
> z jej garderobianymi i lokajami, każdego ranka wkłada jej na nogi pończochy
> i trzewiki, a każdego wieczora urządza z kołdry gustowne
> draperie...Trzydzieści lat ma dopiero, a wygląda na starą kobietę...
> wychudła, sczerniała i na oczy zapadać zaczyna...(...)"
>
> "Dobra pani" - E. Orzeszkowa
>

Z naciskiem na:

"(...)Gdyby nie nadzwyczajna dobroć tej
pani, dziewczyna miałaby teraz swoją chatę w szlacheckiej okolicy, męża,
dzieci, zdrowie i twarz rumianą. Ale pani ta zapewniła jej los i szczęście.
(...)"

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

"Cokolwiek jest względne..."
Battle of the Planets albo Science Ninja Team Gatchaman
Kto lepszy: Jaruzelski czy Franciszek?
Neomarksizm ideologicznym wcieleniem satanizmu
Wielodzietni

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »