ZAMIAST MSZY

"Religia nie moze byc tylko forma. Religia musi byc
wszystkim."
- Fiodor Dostojewski



Nasz gazowy piecyk, od ktorego zalezy ogrzewanie calego domu
jak i ciepla woda wysiada bez konca. Niebywale madrze usytuowany,
zreszta przez polskiego architekta, w samym centrum kuchni, nic
dziwnego, ze zbiera wszystkie tluste swinstwa, a i woda u nas
mocno wapienna. Mamy roczny kontrakt na naprawe i dobrze, bo bez
tego skonczylibysmy marnie.

Siedzimy w zimnicy juz od srody. Jest niedziela. Jak cos ma
siasc, na pewno bedzie to dzien swiateczny, jak tym razem.
Zmarznieta na kosc jestem przedsiebiorcza jak wszyscy diabli.
Blagam pania z agencji naprawczej o przyslanie technika w trybie
natychmiastowym. Chyba cos mnie nie bardzo zrozumiala, bo
zaproponowala interwencje w naszym igloo dokladnie za tydzien.

Wiem, ze musze walczyc. Tygodnia w takich polarnych warunkach
nie przetrzymamy. Wydzwaniam na prawo i lewo, biadolac tak, ze
sama siebie sie wstydze. W koncu natrafiam na technika, ktory
moglby przyjsc w niedziele, o ile mamy kontrakt na super uslugi,
taki czterogwiazdkowy. Inaczej jego interwencje (Bog wie, ile to
bedzie kosztowalo!) pokryjemy z wlasnej kieszeni. Sprawdzam
nerwowo dokument umowy, jednej gwiazdki brakuje, tak duzy wydatek
nawet za cene przytulnego ciepla nie wchodzi w gre, odmawiam.

Przykrywam sie kocem po uszy i czekam do srody. Nagle dzwonek
do drzwi. Nie spodziewam sie nikogo, nic wiec dziwnego, ze az oczy
wylazly mi z orbit widzac samochod naprawczy. Od razu sie
zastrzegam, ze tak wysokiej sumy za interwencje nie moge zaplacic.
A facet na to, ze nie szkodzi. Ze przejezdzajac w poblizu wstapil
do mnie z wlasnej inicjatywy, by zobaczyc, o co chodzi. Ze bardzo
poruszyl go moj telefon. Pyta, czy w zyciu tez jestem taka mila
jak na odleglosc. Uczciwie zaprzeczam.

A poza tym jest niedziela, a on majac dyzur, nie moze isc na
msze do kosciola, to tak jakby troche w zamian przyszedl poratowac
kogos w potrzebie. Jak powiedzial: nie modli sie na jedno kolano.
Nareperowal piecyk, nie wystawil nawet zadnej faktury, prosil by
nic nie mowic w agencji, ze w ogole przyszedl. Nawet nie mialam
przy sobie pieniedzy na napiwek, na szczescie w barku ostala sie
jeszcze duza flacha Zubrowki, ktora Francuzi uwielbiaja. Ucieszyl
sie i w sumie to jeszcze on mnie dziekowal. Glowa mala. Jestem
skonsternowana, wzruszona. Cieplo mi sie robi na sercu, gdy
pomysle, ze sa jeszcze tacy bezinteresowni, zyczliwi ludzie. Az
samemu chce sie byc serdeczniejszym, lepszym. Postanawiam, ze
sprobuje od zaraz.




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka






--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia