Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Zawartość kofeiny w kawie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zawartość kofeiny w kawie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 33


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2015-01-03 20:40:19

Temat: Zawartość kofeiny w kawie
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Tytuł brzmi trochę jak dylemat o zawartości cukru w cukrze, wiem, ale
zainspirowany jest ostatnimi przystołowymi dysputami.
Otóż niektórzy ludzie uważają, że espresso ma mniejszą zawartość kofeiny
niż kawa z ekspresu przelewowego, a już na pewno niż nasza polska
zalewajka zwana kawą po turecku. Różnice wynikać mają niby z długości
czasu parzenia.
Różne artykuły znalezione w sieci albo to potwierdzają, albo nie. Według
wikipedii porcja espresso (40-60ml) zawiera 100mg kofeiny, natomiast
kawy parzonej (ok.200ml) 80-135mg. A zatem espresso zawiera jej
relatywnie więcej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kofeina

Gdzie indziej wyczytałam, że zawartość kofeiny zależy od gatunku kawy -
robusta ma jej chyba aż 3 razy więcej niż arabica.

Pytanie - czy sposób parzenia kawy wpływa na zawartość kofeiny? Im
dłużej parzona, tym więcej kofeiny się wydziela? Czy może to zależy
tylko i wyłącznie od gatunku kawy?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2015-01-04 01:14:03

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: Nika <w...@m...com> szukaj wiadomości tego autora

Z tej strony Nestle wynika, że owszem, kawa po turecku zawiera średnio
więcej kofeiny niż espresso.

http://www.nestle-family.com/nescafe/english/article
s/caffeine-out-and-about.aspx

Pytanie, czy naszą "zalewajkę" można nazwać "kawą po turecku".

- -
Nika

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2015-01-04 09:34:31

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: "darek" <d...@b...home.pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "FEniks" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:54a845a0$0$2160$6...@n...neostrada
.pl... .

>Pytanie - czy sposób parzenia kawy wpływa na zawartość kofeiny? Im dłużej
>parzona, tym więcej kofeiny się wydziela? Czy może to zależy tylko i
>wyłącznie od gatunku kawy?

Zależy od wszystkiego co wymieniłaś włączając nie tylko sposób parzenia ale
i parametry - temp., ciśnienie.
Dla tej samej mieszanki czy też ziarna jednorodnego. tej samej ilości
parzonych różnymi metodami zawartość kofeiny będzie niższa w espresso,
średni czas ekstrakcji 25ml to 20-25s a temp. jest niższa niż w trakcie
parzenia kawy po tureecku, zapobiega to też ekstrakcji innych cięższych
frakcji. Rozpuszczalność kofeiny ze wzrostem temperatury wzrasta.

darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2015-01-04 09:58:25

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-01-03 o 20:40, FEniks pisze:

> Pytanie - czy sposób parzenia kawy wpływa na zawartość kofeiny? Im
> dłużej parzona, tym więcej kofeiny się wydziela? Czy może to zależy
> tylko i wyłącznie od gatunku kawy?

Z tego, co uczyli mnie Włosi, najlepsza kawa jest z kawiarki, parzona na
wolnym ogniu, 100% arabica. Ale to chyba nie chodziło o zawartość
kofeiny, tylko o intensywność smaku. Ale z kolei bardziej na wschód
uważają, że ponad kawę z tygielka parzoną=zagotowywaną z cukrem nie ma
lepszej i mocniejszej. Najbardziej "siekającą" kawę piłam z tygielka,
niesłodzoną - chyba po prostu naładowali tam jej strasznie dużo, a
zastrzegłam, że z cukrem to ja nie bardzo. Nie sądzę, by te różnice
zawartości "cukru w cukrze" między porównywalnymi kawami były znaczące.
Porównywalne, tzn. ta sama ilość kawy tego samego gatunku i ten sam
sposób parzenia.
Zagadnienie jest ciekawe, nigdy nad tym nie deliberowałam, choć kawę
uwielbiam, zawsze była tylko kwestia: smaczna, lub nie.
Zależy Ci na jak największej kofeinizacji, czy przeciwnie?
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2015-01-04 14:21:12

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Basia napisała:

>> Pytanie - czy sposób parzenia kawy wpływa na zawartość kofeiny? Im
>> dłużej parzona, tym więcej kofeiny się wydziela? Czy może to zależy
>> tylko i wyłącznie od gatunku kawy?
>
> Z tego, co uczyli mnie Włosi, najlepsza kawa jest z kawiarki, parzona
> na wolnym ogniu, 100% arabica. Ale to chyba nie chodziło o zawartość
> kofeiny, tylko o intensywność smaku. Ale z kolei bardziej na wschód
> uważają, że ponad kawę z tygielka parzoną=zagotowywaną z cukrem nie
> ma lepszej i mocniejszej.

To chyba nie powinno być łączone bezpośrednio z kierunkiem wschodnim.
Zwyczaj gotowania kawy w tygielku rozpowszechniony jest u ludów Sahary,
w tym i u Tuaregów, którzy przecież daleko na zachód od Apeninów. Nie
wiem, czy to nie oni pierwsi wpadli na pomysł używania w tym procederze
całego kompletu tygielków -- co jeden, to mniejszy. Gdy się już w tym
największym wyekstrahuje z fusów co się wyekstrahować miało, to się
napar przelewa do mniejszego i gotuje dalej, aż odparuje tyle wody, że
reszta zmieści się do tygielka kolejnego.

> Najbardziej "siekającą" kawę piłam z tygielka, niesłodzoną - chyba po
> prostu naładowali tam jej strasznie dużo, a zastrzegłam, że z cukrem
> to ja nie bardzo.

Taką smołówę, to ja jednak tradycyjnie z cukrem. Cieńszy napar mogę
na przykład z cytryną. Zaś herbatę jednak bez. Bez jednego i drugiego.
A jeśli już z cytryną, to wtedy z miodem. I jeszcze z rumem. To znaczy
jak z rumem, to inne rzeczy być nie muszą. Ale zamiast herbaty może
być wtedy kawa.

> Nie sądzę, by te różnice zawartości "cukru w cukrze" między
> porównywalnymi kawami były znaczące. Porównywalne, tzn. ta sama
> ilość kawy tego samego gatunku i ten sam sposób parzenia.

Jeśli wszystko takie samo, surowiec i technologia, to pozostaje tylko
wystawić certyfikat ISO-9001 z opisaną zawartością kofeiny. W pytaniu
chodziło o to, co bardziej wpływa. Mnie intuicja podpowiada, że to
ziarno ma największe znaczenie. Kofeina dość łatwo rozpuszcza się
w ciepłej, nawet nie gorącej wodzie. Tak się obniża zawartośc kofeiny
w całych ziarnach, nawet przed ich paleniem -- przez jej wypłukiwanie.
Jakim sposobem to się potem w pijalną ciecz zamienia, to już jest mniej
istotne.

> Zagadnienie jest ciekawe, nigdy nad tym nie deliberowałam, choć
> kawę uwielbiam, zawsze była tylko kwestia: smaczna, lub nie.

To racja. Też tak mam. Pozasmakowe oddziaływanie filiżanki kawy
odczuwam w małym stopniu.

> Zależy Ci na jak największej kofeinizacji, czy przeciwnie?

Kiedyś, dawno temu, znajomy chemik potraktował mnie czystą kofeiną.
Było to wskazane ze względu na dłuższą podróż i potrzebę zachowania
świadomości w niej. Nie spałem prawie dwie doby (a potem jak kamień
w wodę). Ale to była jakaś dawka trudna do wyrażenia w filiżankach.

Jarek

--
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2015-01-04 14:49:23

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-01-04 o 14:21, Jarosław Sokołowski pisze:
>
> To chyba nie powinno być łączone bezpośrednio z kierunkiem wschodnim.
Oczywiście, że południe też, ale ogólnie taka kawa ma dla mnie arabski
wydźwięk, może dzięki słodkości. No i jakoś kojarzy się z "wonnościami
Arabii".

> Taką smołówę, to ja jednak tradycyjnie z cukrem.
Ja z cukrem też mogę, ale bardziej, gdy jestem padnięta fizycznie. Nieco
przeszkadzają mi te kardamony, czy cynamony, które niektórzy dodają. Ale
w gościach nie ma grymaszenia. Ale za tzw. śmietankę uprzejmie
podziękuję, a na czapę bitej śmietany na kawie to już mi patrzeć hadko.

> Cieńszy napar mogę na przykład z cytryną.
To podobno dobre na kaca?

> A jeśli już z cytryną, to wtedy z miodem. I jeszcze z rumem. To znaczy
> jak z rumem, to inne rzeczy być nie muszą.
Czyli sam rum pozostaje?
Ale później to już kawa z cytryną?

Jeśli przeciwstawianie sobie krajów, gdzie piją wódkę i herbatę, jedzą
masło i słoninę tym, w których króluje kawa, wino i oliwa ma sens, to ja
zdecydowanie wolę stołować się w tych drugich.

>> Nie sądzę, by te różnice zawartości "cukru w cukrze" między
>> porównywalnymi kawami były znaczące. Porównywalne, tzn. ta sama
>> ilość kawy tego samego gatunku i ten sam sposób parzenia.
>
> Jeśli wszystko takie samo, surowiec i technologia, to pozostaje tylko
> wystawić certyfikat ISO-9001 z opisaną zawartością kofeiny.

No tak, powinnam napisać ten sam czas parzenia, zamiast sposób.
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2015-01-04 17:06:22

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Basia napisała:

>> Taką smołówę, to ja jednak tradycyjnie z cukrem.
> Ja z cukrem też mogę, ale bardziej, gdy jestem padnięta fizycznie.
> Nieco przeszkadzają mi te kardamony, czy cynamony, które niektórzy
> dodają. Ale w gościach nie ma grymaszenia. Ale za tzw. śmietankę
> uprzejmie podziękuję, a na czapę bitej śmietany na kawie to już mi
> patrzeć hadko.

Jeśli jest to frappé, to nie tylko popatrzeć, ale i wypić można. Niech
i nawet lody waniliowe tam będą, nie tylko śmietanowa czapa. Pod palmą
czy innym parasolem jak raz będzie. Ze zwiewnym strojem, z bryzą morską
mię to konweniuje. Do smoły kardamonowej też zastrzeżeń nie mam, zwłaszcza
że zapach kardamonu jak i cynamonu lubię. Nawet mógłbym się przed piciem
dać okutać w te czarne zawoje -- bo może dobrze brać te wypróbowane
tuareskie sposoby na upał w całości, inaczej będą mało skuteczne.

>> Cieńszy napar mogę na przykład z cytryną.
> To podobno dobre na kaca?

Tak piszą po internetach. Ale ja uważam, że dobre w ogóle, nie tylko
jako lekarstwo. Warto spróbować całkiem na trzeźwo, również z długim
okresem "en-pi". Nie mówię, że akurat każdemu to musi pasować.

>> A jeśli już z cytryną, to wtedy z miodem. I jeszcze z rumem.
>> To znaczy jak z rumem, to inne rzeczy być nie muszą.
> Czyli sam rum pozostaje?

Rum z kawą albo z herbatą. Do herbaty najlepszy czarny, do kawy może
być choćby srebrny. Herbata przy tym od kawy bardziej oczywista.
Oczywista do tego stopnia, że w cenniku jednego z tatrzańskich
schronisk, jeszcze z czasów C.K. Monarchii, znalazłem pozycję (po
prostu) "Herbata" i zaraz po niej "Herbata bez rumu" -- nieco tańsza
od tej pierwszej.

> Ale później to już kawa z cytryną?

Rum z cytryną -- to dopiero jest połączenie kanoniczne! Czyli grog.
Grog, który uratował przed szkorbutem tysiące marynarzy. Pierwszy
z wynalazków, który dał pewny i niezawodny sposób dostarczania do
organizmu witaminy C, nawet w czasie długich rejsów (ech, gdyby tak
za czasów wielkich żaglowców znali Gomułkę i jego myśl o kiszonej
kapuście!).

Pół litra wody zagotować z 2-3 ziarnkami ziela angielskiego,
6-8 ziarnami pieprzu, 10 goździkami, dodać kawałek cynamonu,
trochę skórki z cytryny, sok z całej cytryny i 1/2 kg cukru.
Po zagotowaniu wlać 3 l białego wina, 1 l koniaku, zaraz
zagotować, ale uwaga, żeby nie wykipiało! Ustawić na stole
(pod ręką) zdjąć przykrywkę, unoszącą się parę zapalić
i natychmiast przykryć. Na tym uroczysty obrzęd gotowania
grogu się kończy. A jeśli ci ktoś powie, że masz dodać
wanilii, to mu daj w pysk.

To może najbardziej znany przepis na gotowanie grogu. Ja sobie
zwykle bardzo cenię pomysły, jakie przychodzą do głowy pod wpływem
klimatu Pragi Czeskiej. Tu jednak snadnie zobaczyć można, że Wełtawa,
to nie ocean. Ani nawet nie kanał La Manche -- po dobrym grogu podobno
można go przepłynąć bez odpoczynku, tymczasem wiadomo jak skończył
św. Jan Nepomucen zrzucony z mostu Karola do rzeki. Koniaku? Do grogu
koniaku?! Nie żebym od razu rwał się dawać komuś za to w pysk, ale to
jednak rum ma być!

> Jeśli przeciwstawianie sobie krajów, gdzie piją wódkę i herbatę,
> jedzą masło i słoninę tym, w których króluje kawa, wino i oliwa
> ma sens, to ja zdecydowanie wolę stołować się w tych drugich.

Doceniać stołu uciechy -- rzecz mi bliska. Samoloty śmigające przez
nieba przestwór -- też sobię cenię. Lecz wszystko to mało, bym chciał
tylko dla porannej kawy lecieć nad Adriatyk, a potem znów gnać, by
obiadowego indyka zjeść gdzieś w Maladze. Jak za oknem mróz, gdy zimny
wiatr wieje, to nic mi po naparstku kawy, garści oliwek i krewetkach.
Coś by wtedy bardziej treściwego zjeść, herbatą popić mocną i gorącą.
A i wódki trochę nie zawadzi, jeśli rumu nie stało.

Jarek (e, niech będzie, że koniaku)

--
za oknem deszczyk sypnął --
arrivederci lato
gdy wtem drzwi cicho skrzypną
i witaj nam, herbato

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2015-01-04 21:41:57

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-01-04 o 09:58, bbjk pisze:
>
> Zagadnienie jest ciekawe, nigdy nad tym nie deliberowałam, choć kawę
> uwielbiam, zawsze była tylko kwestia: smaczna, lub nie.

Dla mnie też to najważniejsze.

> Zależy Ci na jak największej kofeinizacji, czy przeciwnie?

Nie zależy mi. Temat pojawił się przy stole i zaczęłam się nad tym
zastanawiać. Zdziwiło mnie, że espresso lub ristretto ma rzekomo mniej
kofeiny od takiej z ekspresu przelewowego. Reakcja mojego organizmu na
obie te kawy tego nie potwierdza. Chociaż owszem, pamiętam, że kiedyś po
zalewajce serce potrafiło mi łomotać jak szalone. ;) Ale i po solidnym
espresso też się chyba tak zdarzało.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2015-01-04 21:47:07

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-01-04 o 14:49, bbjk pisze:
> W dniu 2015-01-04 o 14:21, Jarosław Sokołowski pisze:
>>
>> To chyba nie powinno być łączone bezpośrednio z kierunkiem wschodnim.
> Oczywiście, że południe też, ale ogólnie taka kawa ma dla mnie arabski
> wydźwięk, może dzięki słodkości. No i jakoś kojarzy się z "wonnościami
> Arabii".
>
>> Taką smołówę, to ja jednak tradycyjnie z cukrem.
> Ja z cukrem też mogę, ale bardziej, gdy jestem padnięta fizycznie.
> Nieco przeszkadzają mi te kardamony, czy cynamony, które niektórzy
> dodają. Ale w gościach nie ma grymaszenia. Ale za tzw. śmietankę
> uprzejmie podziękuję, a na czapę bitej śmietany na kawie to już mi
> patrzeć hadko.

Do mocnego espresso lubię trochę cukru, a inne bez. Żadnych udziwnień
przyprawowych w kawie nie lubię.

>
>> Jeśli wszystko takie samo, surowiec i technologia, to pozostaje tylko
>> wystawić certyfikat ISO-9001 z opisaną zawartością kofeiny.
>
> No tak, powinnam napisać ten sam czas parzenia, zamiast sposób.

Ale sposób jest ściśle powiązany z czasem. Espresso parzy się przez ok.
20-30 sekund, a tygielek, przelewowy czy zalewajka zajmują więcej czasu.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2015-01-05 08:16:31

Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2015-01-04 o 21:47, FEniks pisze:

> Ale sposób jest ściśle powiązany z czasem. Espresso parzy się przez ok.
> 20-30 sekund, a tygielek, przelewowy czy zalewajka zajmują więcej czasu.

Można by podjąć się doświadczania na żywym organizmie, tylko kto
podejmie się określać na sobie ilość kofeiny? Ja nie, bo na ogół nie
czuję jej, to zdarza się tylko wyjątkowo. Ale w zasadzie po co? Każdy
sam wie, jak i czy kawa na niego działa.
Inna sprawa, to postawienie się na nogi w sytuacji tego koniecznie
wymagającej, ciekawa jestem sposobów.
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Karp po Żydowsku
Nowa wersja programu dietetycznego Ananas
Dlaczego mak rozdyma i w jakim zestawieniu go jeść?
Piernik taki jak Babci - wreszcie.
życzeniowo

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »