Strona główna Grupy pl.soc.rodzina apropos wątku

Grupy

Szukaj w grupach

 

apropos wątku

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 84


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-05-24 08:26:24

Temat: apropos wątku
Od: "wk" <w...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

http://usenet.gazeta.pl/usenet/0,47943.html?
group=pl.soc.rodzina&tid=1034805&MID=%3Ce4f0tl%244rc
%241%40inews.gazeta.pl%3E

Sorry, że tak na grupę o tym piszę, ale nie mam z kim o tym pogadać.
Trochę takie "wygadanie" mi pomaga.

Udało nam się w końcu pogadać (po spotkaniu z rodzicami i zakomunikowaniu,
że się rozwodzimy by wiedzieli co się dzieje itp...),
Powody dla których chce się rozwieść:
przez 4 lata dawała mi sygnały, że jest źle a ja ich nie rozszyfrowałem,
chodzi m. inn. o:
- że ją krytykuję, że np. źle się ubiera, obgryza paznokcie itp.
- nie mówiłem jej, że ją kocham, że pięknie wygląda itp.
- że nie może nic robić po swojemu,
- że jej za mało pomagam w domu,
- że mamy takie same dominujące, uparte charaktery.

I tak to się nawarstwiło.
Napiszcie czy jest jakis sposób na odwrócenie tego?
Komyś się udało coś takiego naprawić?
Naprawdę ją kocham i zrobię co tylko się da by to naprawić, ale ona
twierdzi,
że juz za późno. Wszelkie kuracje w paradniach też nie wchodzą w grę, bo
mnie nie kocha i nie chce się męczyć...

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-05-24 08:56:29

Temat: Re: apropos wątku
Od: "zona alberta" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W artykule news:e515bg$ph2$1@inews.gazeta.pl,
niejaki(a): wk z adresu <w...@N...gazeta.pl> napisał(a):

> Udało nam się w końcu pogadać
~~~~~~

Kopiącego się nie leży, ale czyż nie lepiej było oprzeć związek na
rozmowach dosłownie o wszystkim a nie na "dawaniu sygnałów"? Szkoda, że
kobieta nie potrafiła po prostu powiedzieć, że za mało ją doceniasz, za
mało mówisz, że ją kochasz a za dużo krytykujesz. Teraz jeśli będziesz
chciał stworzyć nowy związek pamiętaj, że nawet to, co wydaje się mało
istotne trzeba od razu wyjaśnić.

--
Ewa (30), Julka (3.9), Zuza (1.10)
http://julka.gourl.org , http://zuza.gourl.org
Nie ma Muriel, nie ma kolacji, nic nie ma.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-05-24 09:33:21

Temat: Re: apropos wątku
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "zona alberta" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:e5173i$27q$1@news.onet.pl...
>W artykule news:e515bg$ph2$1@inews.gazeta.pl,
> niejaki(a): wk z adresu <w...@N...gazeta.pl> napisał(a):
>
>> Udało nam się w końcu pogadać
> ~~~~~~
>
> Kopiącego się nie leży, ale czyż nie lepiej było oprzeć związek na
> rozmowach dosłownie o wszystkim a nie na "dawaniu sygnałów"?

Mam wrażenie, że teraz to już trochę musztarda po obiedzie...

> Szkoda, że kobieta nie potrafiła po prostu powiedzieć, że za mało ją
> doceniasz, za mało mówisz, że ją kochasz a za dużo krytykujesz.

Wiesz co, Żona, czasem nawet mówienie wprost nie skutkuje. Ba, zostaje
poczytane za czepialstwo.

> Teraz jeśli będziesz chciał stworzyć nowy związek pamiętaj, że nawet to,
> co wydaje się mało istotne trzeba od razu wyjaśnić.

Mnie się wydawa, że jeśli żona WK jest zdecydowana, to już żadne poradnie,
żadne rodziców naganianie, również mówienie że się ją kocha, że jest piękna,
wspaniała i w ogóle ach nie pomoże.

A Ty WK pamiętaj na przyszłość, że kobietę ciężko zadowolić tak naprawdę.

Pozdrawiam
Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-05-24 09:45:16

Temat: Re: apropos wątku
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qrczak" :


> A Ty WK pamiętaj na przyszłość, że kobietę ciężko zadowolić tak naprawdę.

Wiesz co - a mi się wydaje że tak na prawdę to powód jest inny, bo to że mąż
nie mówi żonie ze jest piękna to (wg mnie) powód na prawdę błahy.

Pisałam o tym w sąsiednim wątku, że każdy lubi być doceniany.
Mi się też wydaje że mąż mnie nie docenia (zwłaszcza moich zdolności
kulinarnych ;-) ) ale to nie jest powód do rozwodu, a u męża cenię przede
wszystkim to, że mogę liczyć na niego w sytuacjach trudnych i wtedy się
nigdy na nim nie zawiodłam.

Mi się wydaje, że jak ktoś tu już napisał "kobieta za dobrze miała" i po
prostu kaprysi, albo ma kogoś i szuka pretekstu do rozstania.
Gorzko się może jeszcze potem rozczarować, nie doceniając tego co ma teraz.

Pozdrowienia.

Basia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-05-24 09:54:40

Temat: Re: apropos wątku
Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid> szukaj wiadomości tego autora

wk wrote:

> przez 4 lata dawała mi sygnały, że jest źle a ja ich nie
> rozszyfrowałem, chodzi m. inn. o:

Dawała sygnały. Obawiam się, że Twoja żona nie ma pojęcia o
tym jak należy komunikować się z meżczyznami. Sygnał, który
trzeba *rozszyfrowywać* - po prostu nie istnieje dla typowego
mężczyzny (nie dotyczy psychologów itp). Mówię bez nawet
odrobiny złośliwości: powinna sobie kilka razy przeczytać
http://www.gildor.ikp.pl/manifest.html . Mężczyzna potrzebuje
dużo pracy włożonej _przez_kochającą_go_kobietę_, by nauczył
się odczytywać choćby zgrubnie "subtelne, pośrednie prośby"
i sygnały. Sam nie jest w stanie tego się nauczyć. IMHO.

> - że ją krytykuję, że np. źle się ubiera, obgryza paznokcie
> itp.
> - nie mówiłem jej, że ją kocham, że pięknie wygląda itp.
> - że nie może nic robić po swojemu,
> - że jej za mało pomagam w domu,
> - że mamy takie same dominujące, uparte charaktery.

Pewnie Ty też popełniłeś jakieś błędy, trzeba o tym rozmawiać
z żoną. Obawiam się jednak, że są to _najbardziej_ typowe
błędy popełniane przez mężczyzn na początku trwania poważnego
związku - kiedy minęło już pierwsze zauroczenie, a miłość
powinna się przeradzać w bardziej dojrzałą formę. Do tego jest
potrzebna jednak współpraca obojga stron. Albo duże przeciwności
któym mogą się wspólnie przeciwstawić - uważam, że wbrew pozorom
"życie jak po maśle" (dobra praca, nowe mieszkanie, samochód,
brak poważnych konflików, jak sam pisałeś) wcale nie przyczynia
sie do scementowania małżeństwa. Czasem potrzebny jest problem,
przez który małżonkowie muszę sie wspólnie przedrzeć.

> I tak to się nawarstwiło.
> Napiszcie czy jest jakis sposób na odwrócenie tego?
> Komyś się udało coś takiego naprawić?

Myślę, że wielu się udało. Wbrew pozorom, sądzę, że sytuacja
może byjść Wam na dobre. Obawiam się, że znaczną część pracy
powinna wykonać Twoja żona - tym gorzej, jeśli nie chce
(napisałbym "nie chce się jej", ale może to by było
niesprawiedliwe lub złośliwe).

> Naprawdę ją kocham i zrobię co tylko się da by to naprawić,
> ale ona twierdzi,
> że juz za późno. Wszelkie kuracje w paradniach też nie wchodzą
> w grę, bo mnie nie kocha i nie chce się męczyć...

Nie wiem na jakiej stopie żyjesz z teściami, ale może warto ich
prosić o pomoc.

Myślę też, że powinieneś pójść do poradni małżeńskiej sam. Może
najpierw w tajemnicy przed żoną - może tam poradzą Ci jak w tej
konkretnej sytuacji zadziałać. Potem, może warto być chodził tak,
by ona o tym wiedziała. Może to da jej do myślenia, że Tobie
rzeczywiście zależy (choć może tez pomyśleć, żr to jakaś "sztuczka").

Pozdrawiam,
--
ŁK

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-05-24 10:00:24

Temat: Re: apropos wątku
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Basia Z. napisał(a):

> Pisałam o tym w sąsiednim wątku, że każdy lubi być doceniany.
> Mi się też wydaje że mąż mnie nie docenia (zwłaszcza moich zdolności
> kulinarnych ;-) ) ale to nie jest powód do rozwodu, a u męża cenię przede
> wszystkim to, że mogę liczyć na niego w sytuacjach trudnych i wtedy się
> nigdy na nim nie zawiodłam.

Niekoniecznie, Basiu. Sytuacje naprawdę trudne zdarzają się stosunkowo
rzadko, a żyć trzeba na co dzień i warto sobie to życie umilać i
ubarwiać. Poza tym kiedy jedna strona źle się czuje psychicznie, np.
kobieta po urodzeniu dziecka siedząca w domu, potrzebuje tych
komplementów i docenienia chociażby poczynań kulinarnych w ramach
psychicznego wsparcia. A już na pewno zwracanie uwagi na zły ubiór itd.
nie jest dobrym wyjściem (abstrahuję od konkretnej sytuacji wk, bo za
mało danych mamy). Takie jest moje zdanie.
>
> Mi się wydaje, że jak ktoś tu już napisał "kobieta za dobrze miała" i po
> prostu kaprysi, albo ma kogoś i szuka pretekstu do rozstania.
> Gorzko się może jeszcze potem rozczarować, nie doceniając tego co ma teraz.

Być może. Pamiętajmy jednak, że prawda zwykle leży pośrodku.

Pozdrawiam
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-05-24 10:16:17

Temat: Re: apropos wątku
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" :

> Niekoniecznie, Basiu. Sytuacje naprawdę trudne zdarzają się stosunkowo
> rzadko, a żyć trzeba na co dzień i warto sobie to życie umilać i
> ubarwiać. Poza tym kiedy jedna strona źle się czuje psychicznie, np.
> kobieta po urodzeniu dziecka siedząca w domu, potrzebuje tych
> komplementów i docenienia chociażby poczynań kulinarnych w ramach
> psychicznego wsparcia.

Co za słabe mimozy te biedne kobiety.
Też byłam w domu 2,5 roku po urodzeniu Michała, mąż był wtedy niemal
bezustannie w pracy i nie miał mi czasu prawić komplementów, ale przecież
jak widziałam że wraca do domu skonany to nie wymagałam tego od niego.
Przeciez pracował na nasze utrzymanie.

Znajdowałam sobie inne ciekawe zajęcia - nigdy nie przeczytałam tyle
ciekawych ksiażek co będąc na wychowawczym.
A jak mnie czasem łapała chandra to nie winiłam o to męża.

> A już na pewno zwracanie uwagi na zły ubiór itd.
> nie jest dobrym wyjściem (abstrahuję od konkretnej sytuacji wk, bo za
> mało danych mamy). Takie jest moje zdanie.
> >

No to moje jest całkiem inne - ja bardzo sobie cenię zdanie mojego męża w
kwestii ubioru i liczę się z jego zdaniem. Czasem go pytam "czy tak moze
być" i ubieram się tak aby się mu podobać.
Tez mi ostatnio zwrócił uwagę jaką mam fatalną koszulę nocną, przyjrzałam
się sobie krytycznie w lustrze i przyznałam mu rację a koszulę wyrzucę.
Zresztą ja też mu zwracam uwagę jak coś mi się nie podoba.

A wcale nie jesteśmy idealnym małzeństwem - kłócimy się bardzo często, ale
mówimy sobie o co nam chodzi i to jest chyba ważne.

>
> Być może. Pamiętajmy jednak, że prawda zwykle leży pośrodku.
>

Ano pewnie tak.

Pozdrowienia.

Basia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-05-24 10:23:04

Temat: Re: apropos wątku
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lukasz Kozicki" :

> Dawała sygnały. Obawiam się, że Twoja żona nie ma pojęcia o
> tym jak należy komunikować się z meżczyznami. Sygnał, który
> trzeba *rozszyfrowywać* - po prostu nie istnieje dla typowego
> mężczyzny (nie dotyczy psychologów itp). Mówię bez nawet
> odrobiny złośliwości: powinna sobie kilka razy przeczytać
> http://www.gildor.ikp.pl/manifest.html . Mężczyzna potrzebuje
> dużo pracy włożonej _przez_kochającą_go_kobietę_, by nauczył
> się odczytywać choćby zgrubnie "subtelne, pośrednie prośby"
> i sygnały. Sam nie jest w stanie tego się nauczyć. IMHO.
>

Otóż to - mi nauczenie się tego zajęło kilkanaście lat.
Teraz (po 22 latach małzeństwa) już umiem jasno powiedzieć czego oczekuję
:-)

> Do tego jest
> potrzebna jednak współpraca obojga stron. Albo duże przeciwności
> któym mogą się wspólnie przeciwstawić - uważam, że wbrew pozorom
> "życie jak po maśle" (dobra praca, nowe mieszkanie, samochód,
> brak poważnych konflików, jak sam pisałeś) wcale nie przyczynia
> sie do scementowania małżeństwa. Czasem potrzebny jest problem,
> przez który małżonkowie muszę sie wspólnie przedrzeć.
>

W pełni się z tym zgadzam.
Nam tragedia, której doświadczyliśmy na początku małżeństwa paradoksalnie
pomogła w scementowaniu związku, bo właśnie wtedy poczułam ze te wszystkie
komplementy, kwiatki itd. są w gruncie rzeczy bardzo mało ważne a wszelkie
wady mojego męża się nie liczą, jeśli w trudnych chwilach mogę na niego
liczyć.

> Myślę też, że powinieneś pójść do poradni małżeńskiej sam. Może
> najpierw w tajemnicy przed żoną - może tam poradzą Ci jak w tej
> konkretnej sytuacji zadziałać. Potem, może warto być chodził tak,
> by ona o tym wiedziała. Może to da jej do myślenia, że Tobie
> rzeczywiście zależy (choć może tez pomyśleć, żr to jakaś "sztuczka").

I z tym się zgadzam.

Pozdrowienia.

Basia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-05-24 10:38:15

Temat: Re: apropos wątku
Od: "kolorowa" <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Basia Z." napisała
> Co za słabe mimozy te biedne kobiety.

Kobieta to słaba mimoza. Ale użalający Ci się na ramieniu facet jest ok.

Nie wiem, na czym polegały te sygnały, o których pisze wk - być może na
sugestywnym milczeniu;) ale być może jego żona mówiła konkretnie, co jej się
nie podoba, a wk w tym czasie robił sobie dziurę w ścianie i wyskakiwał na
piwo. A być może podchodził do tego gadania podobnie jak Ty i zamiast
słuchać tego, co mówi żona, stwierdzał, że to błahostka. Gdyby mój mąż
decydował o tym, co dla mnie jest ważne, a co nie, to byśmy długo ze sobą
nie pobyli.

Wk, myślę, że masz szansę. Bacz jednak byś w swej potrzebie nie stracił
godności. Chociaż skoro macie dominujące charaktery, to raczej Ci nie grozi.
Myślę, że ważne jest to, żeby ona dostrzegła, że coś się w Tobie zmienia. Z
kilku moich znajomych, które myślą o rozwodzie, każda skorzystałaby z
szansy, jaką jest skłonny do współpracy mąż.

Małgosia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-05-24 10:48:14

Temat: Re: apropos wątku
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Basia Z. <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> napisał(a):

>
> Użytkownik "Qrczak" :
>
>
> > A Ty WK pamiętaj na przyszłość, że kobietę ciężko zadowolić tak naprawdę.
>
> Wiesz co - a mi się wydaje że tak na prawdę to powód jest inny, bo to że mąż
> nie mówi żonie ze jest piękna to (wg mnie) powód na prawdę błahy.

Czasami używa się takiego błahego powodu jako katalizatora... a te naprawdę
poważne pozostają tylko do wiadomości osoby, która je ma. Moze żona WK nie
chce mówić o innych, wedle Ciebie mniej błahych, problemach.
Nie sądzę, aby było najlepszym rozwiązaniem, by WK próbował na siłę wyduszać
poważniejsze problemy. W sumie to i tych jest liczba wystarczająca.

> Pisałam o tym w sąsiednim wątku, że każdy lubi być doceniany.
> Mi się też wydaje że mąż mnie nie docenia (zwłaszcza moich zdolności
> kulinarnych ;-) ) ale to nie jest powód do rozwodu,

Ale docenia zapewne coś innego, co nie?

> a u męża cenię przede
> wszystkim to, że mogę liczyć na niego w sytuacjach trudnych i wtedy się
> nigdy na nim nie zawiodłam.

O czym oczywiście mówisz mu codziennie, prawda. :-)
>
> Mi się wydaje, że jak ktoś tu już napisał "kobieta za dobrze miała" i po
> prostu kaprysi, albo ma kogoś i szuka pretekstu do rozstania.
> Gorzko się może jeszcze potem rozczarować, nie doceniając tego co ma teraz.

Za dobrze czy za źle. W tej chwili to nieważne. WK chce, aby żona została,
żona nie chce. Nad tym się raczej powinni zastanowić. Bo siłą ani
rejtanowskich darciem szat chyba jej nie zatrzyma.

No jest jeszcze ta ewentualność, że żona sama takiej decyzji o rozstaniu nie
podjęła, a po prostu w taki (cokolwiek dziwny, ale nieważne) sposób chce
zmienić zachowanie WK.

Pozdrawiam
Qra
>


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Earn up to 1000 $ per month only for reading your Mails!!!!!!!!
Praca od zaraz
Samotność (takie sobie rozważania)
Eurowizja
Moze nie calkiem temat na te grupe ale sprobuje!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »