Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
.pl!newsfeed.silweb.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "...Magda..." <n...@m...maila>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: [dlugie]co zrobic gdy chory nie chce brac lekow?
Date: Mon, 2 Jan 2006 19:40:08 +0100
Organization: Onet.pl
Lines: 28
Message-ID: <dpbs2a$97j$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: aawx162.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1136227210 9459 83.6.83.162 (2 Jan 2006 18:40:10 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...onet.pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 2 Jan 2006 18:40:10 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
X-Sender: kbsPC++GeNlALfESMazstqE7YmRRODcgr61ashsAPCM=
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:197817
Ukryj nagłówki
Witam,
mam bardzo powazny problem z ojcem. Jest on ponad 2 lata po udarze mozgu
(krwiak uszkodzil fragment czolowego plata). Jednoczesnie wystapily u niego
ostre ataki padaczkowe. Ojciec jest pod kontrola neurologa, bierze leki
tegretol (wczesniej amizepin), vicebrol. Od samego poczatku jego nastawienie
do lekow jest negatywne. Twierdzi ze nie jest chory, a leki tylko mu
szkodza. Juz raz wyladowal w szpitalu z podejrzeniem kolejnego krwiaka i
bardzo silnym napadem padaczkowym. A wszystko przez to ze wypluwal leki,
badz tez mowil ze bral a w rzeczywistosci chowal po kieszeniach. Ostatnio
jakis lekarz przepisal mu leki oslonowe na trzustke, watrobe i zoladek i to
stalo sie kolejnym argumentem ojca ze lekow (tegretol, vicebrol) bral nie
bedzie bo to rujnuje jego organizm. Twierdzi ze jest zdrowy, ze zawsze byl a
wszystkie jego dolegliwosci to wina lekarzy ktorzy przepisali mu zle leki.
Twierdzi np. ze ostatni jego pobyt w szpitalu to wynik tego ze bral nilogrin
zamiast vicebrolu. Jego zdaniem lekarze sie nie znaja i chca tylko sprawic
by sie naprawde rozchorowal. Czuje sie zupelnie bezsilna, nie wiem jak
przekonac ojca ze musi brac leki gdyz kazdy tak silny atak uszkadza jego i
tak juz uszkodzony mozg. On oczywiscie twierdzi ze nie mial nigdy zadnych
atakow, a jesli mial to byly one buntem organizmu na leki. Wizyta u
psychiatry czy psychologa nie wchodzi w gre gdyz ojciec twierdzi ze nie jest
wariatem by chodzic do takich lekarzy. Najgorsze jest to ze on kazde slowa
lekarza przeinacza na swoja modle, podobnie jak to co pisza producenci lekow
odnosnie ich skutkow ubocznych. Nie trafia do niego zadna argumentacja.
Powiedzcie co byscie zrobili na moim miejscu? Dodam ze ojciec jest na rencie
i od czasu udaru mieszka ze mna...
Pzdr. Magda
|