Strona główna Grupy pl.sci.psychologia emocje

Grupy

Szukaj w grupach

 

emocje

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-07-04 20:29:44

Temat: Re: emocje
Od: "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:9htcsa$g99$1@news.tpi.pl...

> Cały czas borykam sie z problemem nawiazywania kontaktow
> z innymi ludzmi, utrzymywania tych kontaktow, z samym soba,
> z miloscia i zawsze bylo tak ze moje starania przynosily
> negatywny skutek. Dla mnie kontakty zeby mialy sens powinny polegac
> na dawaniu czastki siebie, a paplanina ktora obserwuje i uczestnicze
> bardzo mnie meczyla, traktowalem ja tylko jako wstep do dalszych
> prawdziwych kontaktow.
> Dzisiaj uswiadomilem sobie ze byc moze zycie polega na takim paplaniu,
> mowieniu o pogodzie, wczasach w ubieglym roku, ciuchach w sklepie etc.
> A nikt nie oczekuje zeby wniesc w rozmoew czy kontakty cos
> istotniejszego. Uswiadomienie sobie tego tak zmienia moje spojrzenie
> na swiat ze postanowilem sie z tym podzielic.

Od rozmowy się zaczyna i na rozmowie się skonczy... tak to jest, że miedzy
ludzmi inaczej być nie może, bo rządzi tym biologia. Ale jak to zrobić, by
podtrzymac rozmowe na dobrym poziomie. Albo z paplaniny o ktorej wspomniałes
zrobic cos mardzejszego niz po prostu wyrzucanie słów. ktos powiedział, ze
zyjemy w erze słowotoku. Ludzie zamiast klarownie się wysławiac krotkimi i
tresciwymi komunikatami wpadaja w ptle rozwazan, z których nic nie wynika.
Nie tylko ty cierpisz na niedosyt zwerbalizowanych mysli - przejawu procesu
zwanego wnioskowaniem, czy rozumowaniem jako tworzeniem własnej opinii.
Sposob w jaki odbiera sie swiat to wazny komunikat zwrotny dla rozmowcy. Czy
to jest partner, czy przyaciel, czy pani w sklepie spozywczym... ale jest
jeszcze druga strona medalu...
Myślę, że wiele osób ulega złudzeniu górnolotnych przemyśleń i pewnych mitów
na temat relacji miedzyludzkich. Co do rozmów, okazywania uczuć. Prosta
prawda jest taka, ze do nowych rzeczy cżłowiek szybko sie przyzwyczaja. Do
dobrych, przyjemnych tym bardziej. Powszednieja i potrzeba coraz to nowego
bodźca by utrzymać taki sam poziom uczucia. To wcale nie jest łatwe. Prawo
to nazywa sie prawem hedonistycznej asymetrii. Zatem jeśli zaczyna się
znajomosć od przyjemnej rozmowy, madrych wywodów, z czasem kończą się tematy
lub opinie się pokrywają i nie ma o czym tak wspaniale dyskutować. To moze
być dlatego, że nie ma sie humoru, nie ma ochoty, nie ma tematu, nie ma
róznicy zdań. Mówię tu też z własnego doświadczenia. Jeśli chodzi o
okazywanie uczuć pojawia się ten sam problem. Codzienne mówienie "kocham"
jeśli nie zmieni formy, intonacji, dodatkowych gestów stanie sie zwykłym
słowem. Nie można na to pozwolić, by tak wspaniałe wyznanie straciło na
blasku. Dlatego po "kocham" może pojawić się pocałunek, uśmiech, uścisk
dłoni... To, ze tak czesto się powtarza, ze dla zwiazku destrykcyjna jest
rytuna w łóżku opiera się o tym samym prawie emocji. Przyjemnosć jest zawsze
zależna od zmiwny, przykrosć może się utrzymywac stale. Bodźce wywołujące
negatywne emocje nie tracą swojej siły emocjonalnej z czasem. Bodźce
wywołujące pozytywne emocje tracą siłę emocjonalną. Jeśli chcemy utrzymac
pozotywne emocje, to musimy si o to troszczyć. Emocje, tak samo jak zwiazki
rządzą sie swoimi prawami. Najgorsze, jeśli sie za bardzo cżłowiek skupi na
projektowaniu oczekiwań jak ma wyglądać relacja ludzka pomijając takie
sprawy jak zwyczajna codzienność, ludzkie samopoczucie, humor itp. Rozmowa
zawsze pozostanie moim zdaniem najważniejsza cześcia bycia z człowiekiem
jakimkolwiek, czy to partner czy przyjaciel. Jest ważnym środkiem wymiany
informacji, ekspresji czy wyrazania swojego zdania. Tot eż środek poznania i
fascynacji ludźmi. Cennym jest, ze nie odchodzisz od tego i zaniepokoiła Cię
pustka która niektórzy moga sobą reprezentowac. Bo wiele jest ludzi, którzy
zbyt powierzchownie traktują otoczenie. Ale są potem nieszczęśliwi, tak samo
jak traktowali innych, tak i inni traktują ich i przez to czują niedosyt
takich uczuc jak bezpieczenstwo, akceptacja, milosc... O komunikacje trzeba
dbac, ale jak we wszystkim - umiar zachować. Żeby wszystko pozostało takie
samo, wszystko musi sie zmienić, to sparafrazowana sentencja nie pamietam
kogo. Ale warto ja przemyślec w kontekście ludzi i jednego z 10 praw emocji,
o którym wspomniałam.

EWA


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-07-09 19:54:56

Temat: Re: emocje
Od: "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomo?ci
news:9htcsa$g99$1@news.tpi.pl...

> Cały czas borykam sie z problemem nawiazywania kontaktow
> z innymi ludzmi, utrzymywania tych kontaktow, z samym soba,
> z miloscia i zawsze bylo tak ze moje starania przynosily
> negatywny skutek. Dla mnie kontakty zeby mialy sens powinny polegac
> na dawaniu czastki siebie, a paplanina ktora obserwuje i uczestnicze
> bardzo mnie meczyla, traktowalem ja tylko jako wstep do dalszych
> prawdziwych kontaktow.
> Dzisiaj uswiadomilem sobie ze byc moze zycie polega na takim paplaniu,
> mowieniu o pogodzie, wczasach w ubieglym roku, ciuchach w sklepie etc.
> A nikt nie oczekuje zeby wniesc w rozmoew czy kontakty cos
> istotniejszego. Uswiadomienie sobie tego tak zmienia moje spojrzenie
> na swiat ze postanowilem sie z tym podzielic.

Od rozmowy się zaczyna i na rozmowie się skonczy... tak to jest, że miedzy
ludzmi inaczej być nie może, bo rzšdzi tym biologia. Ale jak to zrobić, by
podtrzymac rozmowe na dobrym poziomie. Albo z paplaniny o ktorej wspomniałes
zrobic cos mardzejszego niz po prostu wyrzucanie słów. ktos powiedział, ze
zyjemy w erze słowotoku. Ludzie zamiast klarownie się wysławiac krotkimi i
tresciwymi komunikatami wpadaja w ptle rozwazan, z których nic nie wynika.
Nie tylko ty cierpisz na niedosyt zwerbalizowanych mysli - przejawu procesu
zwanego wnioskowaniem, czy rozumowaniem jako tworzeniem własnej opinii.
Sposob w jaki odbiera sie swiat to wazny komunikat zwrotny dla rozmowcy. Czy
to jest partner, czy przyaciel, czy pani w sklepie spozywczym... ale jest
jeszcze druga strona medalu...
My?lę, że wiele osób ulega złudzeniu górnolotnych przemy?leń i pewnych mitów
na temat relacji miedzyludzkich. Co do rozmów, okazywania uczuć. Prosta
prawda jest taka, ze do nowych rzeczy cżłowiek szybko sie przyzwyczaja. Do
dobrych, przyjemnych tym bardziej. Powszednieja i potrzeba coraz to nowego
bod?ca by utrzymać taki sam poziom uczucia. To wcale nie jest łatwe. Prawo
to nazywa sie prawem hedonistycznej asymetrii. Zatem je?li zaczyna się
znajomosć od przyjemnej rozmowy, madrych wywodów, z czasem kończš się tematy
lub opinie się pokrywajš i nie ma o czym tak wspaniale dyskutować. To moze
być dlatego, że nie ma sie humoru, nie ma ochoty, nie ma tematu, nie ma
róznicy zdań. Mówię tu też z własnego do?wiadczenia. Je?li chodzi o
okazywanie uczuć pojawia się ten sam problem. Codzienne mówienie "kocham"
je?li nie zmieni formy, intonacji, dodatkowych gestów stanie sie zwykłym
słowem. Nie można na to pozwolić, by tak wspaniałe wyznanie straciło na
blasku. Dlatego po "kocham" może pojawić się pocałunek, u?miech, u?cisk
dłoni... To, ze tak czesto się powtarza, ze dla zwiazku destrykcyjna jest
rytuna w łóżku opiera się o tym samym prawie emocji. Przyjemnosć jest zawsze
zależna od zmiwny, przykrosć może się utrzymywac stale. Bod?ce wywołujšce
negatywne emocje nie tracš swojej siły emocjonalnej z czasem. Bod?ce
wywołujšce pozytywne emocje tracš siłę emocjonalnš. Je?li chcemy utrzymac
pozotywne emocje, to musimy si o to troszczyć. Emocje, tak samo jak zwiazki
rzšdzš sie swoimi prawami. Najgorsze, je?li sie za bardzo cżłowiek skupi na
projektowaniu oczekiwań jak ma wyglšdać relacja ludzka pomijajšc takie
sprawy jak zwyczajna codzienno?ć, ludzkie samopoczucie, humor itp. Rozmowa
zawsze pozostanie moim zdaniem najważniejsza cze?cia bycia z człowiekiem
jakimkolwiek, czy to partner czy przyjaciel. Jest ważnym ?rodkiem wymiany
informacji, ekspresji czy wyrazania swojego zdania. Tot eż ?rodek poznania i
fascynacji lud?mi. Cennym jest, ze nie odchodzisz od tego i zaniepokoiła Cię
pustka która niektórzy moga sobš reprezentowac. Bo wiele jest ludzi, którzy
zbyt powierzchownie traktujš otoczenie. Ale sš potem nieszczę?liwi, tak samo
jak traktowali innych, tak i inni traktujš ich i przez to czujš niedosyt
takich uczuc jak bezpieczenstwo, akceptacja, milosc... O komunikacje trzeba
dbac, ale jak we wszystkim - umiar zachować. Żeby wszystko pozostało takie
samo, wszystko musi sie zmienić, to sparafrazowana sentencja nie pamietam
kogo. Ale warto ja przemy?lec w kontek?cie ludzi i jednego z 10 praw emocji,
o którym wspomniałam.

EWA




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-10 14:43:00

Temat: Re: emocje
Od: "kern" <k...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9i1c00$kgt$2@news.tpi.pl...

> Od rozmowy się zaczyna i na rozmowie się skonczy... tak to jest, że miedzy
> ludzmi inaczej być nie może, bo rządzi tym biologia.
No własnie biologia. Cos ze mna nie tak skoro jako dorosły człowiek
dokonalem takiego odkrycia.
> Ale jak to zrobić, by podtrzymac rozmowe na dobrym poziomie.
> Albo z paplaniny o ktorej wspomniałes
> zrobic cos mardzejszego niz po prostu wyrzucanie słów. ktos powiedział, ze
> zyjemy w erze słowotoku. Ludzie zamiast klarownie się wysławiac krotkimi i
> tresciwymi komunikatami wpadaja w ptle rozwazan, z których nic nie wynika.
Problem w tym, że nie chodzi mi o dobry poziom, ale o kontakt z ludzmi,
szukalem w nim czegos dla siebie, akceptacji, pomocy robilem wszystko
zeby byc interesujacym i nie rozumialem dlaczego jestem odrzucany.
Przez chwile zrozumialem, ze to ja zyję w innym swiecie. Zyje jak abnegat,
bo sobie nie potrafie poradzic. Inny wymiar.
> Nie tylko ty cierpisz na niedosyt zwerbalizowanych mysli - przejawu
procesu
> zwanego wnioskowaniem, czy rozumowaniem jako tworzeniem własnej opinii.
> Sposob w jaki odbiera sie swiat to wazny komunikat zwrotny dla rozmowcy.
Czy
> to jest partner, czy przyaciel, czy pani w sklepie spozywczym... ale jest
> jeszcze druga strona medalu...
Spotyka sie tak wielu ludzi ze mozna znalesc jakas przystan. Gdy ja znajde,
okazuje sie ze tak naprawde nie tego szukalem.
> Myślę, że wiele osób ulega złudzeniu górnolotnych przemyśleń i pewnych
mitów
> na temat relacji miedzyludzkich. Co do rozmów, okazywania uczuć. Prosta
> prawda jest taka, ze do nowych rzeczy cżłowiek szybko sie przyzwyczaja. Do
> dobrych, przyjemnych tym bardziej. Powszednieja i potrzeba coraz to nowego
> bodźca by utrzymać taki sam poziom uczucia. To wcale nie jest łatwe. Prawo
> to nazywa sie prawem hedonistycznej asymetrii. Zatem jeśli zaczyna się
> znajomosć od przyjemnej rozmowy, madrych wywodów, z czasem kończą się
tematy
> lub opinie się pokrywają i nie ma o czym tak wspaniale dyskutować. To moze
> być dlatego, że nie ma sie humoru, nie ma ochoty, nie ma tematu, nie ma
> róznicy zdań. Mówię tu też z własnego doświadczenia.
Nie rozumiem tego. Calę zycie szukam czegos. W kolejnym człowieku.
I zrozumialem ze tego nie znajde. Dla mnie bylo to odkrycie.
Na luksusy, jak rozterki lub uczucia mnie nie stac. Jestem jak glaz.
> Jeśli chodzi o okazywanie uczuć pojawia się ten sam problem.
> Codzienne mówienie "kocham"
> jeśli nie zmieni formy, intonacji, dodatkowych gestów stanie sie zwykłym
> słowem. Nie można na to pozwolić, by tak wspaniałe wyznanie straciło na
> blasku. Dlatego po "kocham" może pojawić się pocałunek, uśmiech, uścisk
> dłoni... To, ze tak czesto się powtarza, ze dla zwiazku destrykcyjna jest
> rytuna w łóżku opiera się o tym samym prawie emocji. Przyjemnosć jest
zawsze
> zależna od zmiwny, przykrosć może się utrzymywac stale. Bodźce wywołujące
> negatywne emocje nie tracą swojej siły emocjonalnej z czasem. Bodźce
> wywołujące pozytywne emocje tracą siłę emocjonalną. Jeśli chcemy utrzymac
> pozotywne emocje, to musimy si o to troszczyć. Emocje, tak samo jak
zwiazki
> rządzą sie swoimi prawami. Najgorsze, jeśli sie za bardzo cżłowiek skupi
na
> projektowaniu oczekiwań jak ma wyglądać relacja ludzka pomijając takie
> sprawy jak zwyczajna codzienność, ludzkie samopoczucie, humor itp. Rozmowa
> zawsze pozostanie moim zdaniem najważniejsza cześcia bycia z człowiekiem
> jakimkolwiek, czy to partner czy przyjaciel. Jest ważnym środkiem wymiany
> informacji, ekspresji czy wyrazania swojego zdania. Tot eż środek poznania
i
> fascynacji ludźmi. Cennym jest, ze nie odchodzisz od tego i zaniepokoiła
Cię
> pustka która niektórzy moga sobą reprezentowac. Bo wiele jest ludzi,
którzy
> zbyt powierzchownie traktują otoczenie. Ale są potem nieszczęśliwi, tak
samo
> jak traktowali innych, tak i inni traktują ich i przez to czują niedosyt
> takich uczuc jak bezpieczenstwo, akceptacja, milosc... O komunikacje
trzeba
> dbac, ale jak we wszystkim - umiar zachować. Żeby wszystko pozostało takie
> samo, wszystko musi sie zmienić, to sparafrazowana sentencja nie pamietam
> kogo. Ale warto ja przemyślec w kontekście ludzi i jednego z 10 praw
emocji,
> o którym wspomniałam.
Dawniej czulbym sie zbudowany takimi slowami jak Twoje, ze mysle tak samo.
Teraz wiem, ze ich nie rozumiem to nie moj swiat, uswiadomilem sobie, ze ja
to malutkie dziecko ze zwierzeca potrzebą ciepla. I wiem ze nie chodzi
o przytulenie, pocalunek, to pomaga ale to nie to. Jest moja maska ktora
umozliwia mi wegetacje i drugie ja ktore jest biologicznym niemowleciem.
Jezeli uda mi sie mnie pokonac, to bede uczyl sie odczuwac to co napisalas.
Czas spojrzec prawdzie w oczy. Im jest gorzej tym lepiej sie czuje.
kern


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-11 20:03:23

Temat: Re: emocje
Od: "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:9if4b2$hm5$1@news.tpi.pl...

> Użytkownik "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:9i1c00$kgt$2@news.tpi.pl...

> > Od rozmowy się zaczyna i na rozmowie się skonczy... tak to jest, że
miedzy
> > ludzmi inaczej być nie może, bo rządzi tym biologia.

> No własnie biologia. Cos ze mna nie tak skoro jako dorosły człowiek
> dokonalem takiego odkrycia.

Człowiek uczy się całe życie, naley być dumnym z nowych odkryć, a nie
zawidzionym, że się ich wcześniej nie dokonało. każda myl ma swój czas,
widać ta dla Ciebie miała się pojawić właśnie w tym momencie. Tak własnie
powinieneś podejsć do sprawy i cieszyć się, że masz coś nowego. Choćby to
była nawet kłopotliwa informacja, czy spostrzerzenie burzace dotychczasowy
obraz świata. To zawsze wnosi coś w życie. Poszukaj tylko tych nowych
dobrych rzeczy. Może nie popełnisz tych samych błędów... to rzecz dobra...
troche wiecej optymizmu.

> > Ale jak to zrobić, by podtrzymac rozmowe na dobrym poziomie.
> > Albo z paplaniny o ktorej wspomniałes
> > zrobic cos mardzejszego niz po prostu wyrzucanie słów. ktos powiedział,
ze
> > zyjemy w erze słowotoku. Ludzie zamiast klarownie się wysławiac krotkimi
i
> > tresciwymi komunikatami wpadaja w ptle rozwazan, z których nic nie
wynika.

> Problem w tym, że nie chodzi mi o dobry poziom, ale o kontakt z ludzmi,
> szukalem w nim czegos dla siebie, akceptacji, pomocy robilem wszystko
> zeby byc interesujacym i nie rozumialem dlaczego jestem odrzucany.

Możliwe,z ę za bardzo się starałeś. Ludzie widzą starania, ale odbieraja je
jako sztucznośc. Wychodząc komuś naprzeciw zachowaniem, którego nie
tłumaczysz wprawiasz go w zaklopotanie lub zadumę nad twoimi zamiarami. Z
pewnoscia miałeś kiedyś do czynienia z osobą, która chciała zaistnieć w
jakimś środowisku. Najczęściej próbuje być pomocna, zaznaczyc obecnosć
swojej osoby, byc przyjazna i otwarta. Chociaż może być to wbrew jej
naturze. Najczęsciej taką jednostke grupa odtrąca, ponieważ widzi falsz w
zachowaniu. Nie złe zamiary, ale nieprawdziwe, nieprzystajace naturze danej
osoby zachoanie. Dlatego niewskazane jest za bardzo się starać. Starac sie
po prostu byc dobrym człowiekiem. Nie kierować działań na konkretne korzyści
(kontakt, wejscie w grupę, czy relacje) ale kierować się na polepszenie
siebie. Jeśli zajmiesz sie soba, sam będziesz w harmonii to reszta sie
będzie inaczej układać.

> Przez chwile zrozumialem, ze to ja zyję w innym swiecie. Zyje jak abnegat,
> bo sobie nie potrafie poradzic. Inny wymiar.

Inny wymiar? Co masz na mysli? Alienację?

> Nie rozumiem tego. Calę zycie szukam czegos. W kolejnym człowieku.
> I zrozumialem ze tego nie znajde. Dla mnie bylo to odkrycie.
> Na luksusy, jak rozterki lub uczucia mnie nie stac. Jestem jak glaz.

Przede wszystkim sam siebie krzywdzisz. Dlaczego pozbawiasz siebie
mozliwosci bycia człowiekiem? Przecież sfera emocjonalna to jedyna droga do
kontaktów miedzyludzkich. Chcesz kontaktu, a sam sobie zamykasz możliwość
ich zawiazania. Uczucia to nie luksus. To nie jest towar. To jest coś, co
się po prostu posiada. Niektóre są iechciane, niektore pożądane. Nie zawsze
mamy to, co chcemy. Ale to nie luksus, to nasze wyposażenie. I mamy tez na
nie wpływ. Jeśli będziesz mówił, ze stałeś się jak głaz, to sie nim
staniesz. I kamienne łzy bedziesz wylewał, ponieważ z czasem zapomnisz jak
kochać, przyjaźnić się i po prost byc sobą. Jeśli moge Ci cos zasugerować,
to spróbuj potraktowac swoje przemyślenia powaznie ale nakierować kolejne na
zmiany. By nie tkwić w martwym punkcie. Jeśli wiesz, ze życie z emcojami i
uczuciami jest trudne pomyśl o nim jako o zyciu pełnym barw, wrażen. To
bogactwo człowieczeństwa. I to wyzwanie dla każdego z nas. Są dni gorsze,
jak ten kiedy twoerszisz że wolisz byc głazem niż podnieść czoło i isć przed
siebie, ale zdarzają się tez i takie dni kiedy zdobywasz swiat skinieniem
palca. Zupełnie bez wysiłku i jest wspaniale. Choć możesz soebie nawet nie
zdawać sprawy z tego, czego dokonałeś. Przełomy w dziejach ludzkości i w
życiorysach, takze w myśleniu ludzkim polegają właśnie na zatrzymaniu się i
przemyśleniu. Potem przychodzi czas na działanie. Taki jest konstrukt
człowieka. I poradzisz sobie świetnie. Bo wiele zalezy od Ciebie, a to co
nie zależy (zbiegi okolicznosci) nie zawsze działają na twoją niekorzyść i
to wązna rzecz do zapamietania.

> Dawniej czulbym sie zbudowany takimi slowami jak Twoje, ze mysle tak samo.
> Teraz wiem, ze ich nie rozumiem to nie moj swiat, uswiadomilem sobie, ze
ja
> to malutkie dziecko ze zwierzeca potrzebą ciepla.

To jesteśmy dwoma odmieńcami. Tak naprawde to nieprawda. Nikt nie jest
domieńcem. Jak mozesz nazywac sie odmieńcem i z tego nie cieszyc. Przeciez
kazdy jest inny, pod wzgledem genetycznym chociażby. Gdyby kazdy tak myślał,
to cały swiat pogrążyłby się w depresji. A wiesz, znajdziesz kiedys
podobnego odmieńca, ktory przygarnie to dziecko łaknące ciepła i zmieni się
wszystko to, co teraz postrzegasz jako luksus, czy cos niedostępnego. Nie
trzeba czekać na tę chwilę, bo mozna sie tak czuć po prostu akceptując
sytuację i siebie. Znaleźć dobre strony tego co sie dzieje, a reszta z małą
pomoca stanie się sama.

I wiem ze nie chodzi
> o przytulenie, pocalunek, to pomaga ale to nie to. Jest moja maska ktora
> umozliwia mi wegetacje i drugie ja ktore jest biologicznym niemowleciem.
> Jezeli uda mi sie mnie pokonac, to bede uczyl sie odczuwac to co
napisalas.
> Czas spojrzec prawdzie w oczy. Im jest gorzej tym lepiej sie czuje.

Jeśli widzisz, ze nie podołasz sam pracy nad sobą, to moze pomogłaby wizyta
u terapeuty. Z pewnościa nie zaszkodzi. Najważniejsze to zbudowac siebie
jako człowieka zdolnego i gotowaego do miłości i bycia swiadomym swojej
tożsamości. Myślę, że tak to właśnie wyglada, iż każdy musi dojść do tego
gdzie jest jego miejsce. Co jakis czas sie ta wiedza weryfikuje. Świat
przecież nie stoi w miejscu. "Trzeba wszystko zmienic, by wszystko pozostało
takie samo" i "Nikt nie jest zobowiazany do rzeczy niemożliwych" - to moje
ulubione sentencje. Jak mam chwile zwątpienia, dodają mi otuchy.Życzę
wszystkiego optymistycznego.

EWA



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-13 15:05:54

Temat: Re: emocje
Od: "kern" <k...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora



>Użytkownik "Ewa Cichowska" napisała:
>> Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał:


> Człowiek uczy się całe życie, naley być dumnym z nowych odkryć, a nie
> zawidzionym, że się ich wcześniej nie dokonało. każda myl ma swój czas,
> widać ta dla Ciebie miała się pojawić właśnie w tym momencie. Tak własnie
> powinieneś podejsć do sprawy i cieszyć się, że masz coś nowego. Choćby to
> była nawet kłopotliwa informacja, czy spostrzerzenie burzace dotychczasowy
> obraz świata. To zawsze wnosi coś w życie. Poszukaj tylko tych nowych
> dobrych rzeczy. Może nie popełnisz tych samych błędów... to rzecz dobra...
> troche wiecej optymizmu.
Dzieki za wsparcie, ciesze sie ze to odkrylem ale przykro mi bo nic z tego
na razie nie wynika, mecze sie jak dawniej jestem tylko ostrozniejszy
na zewnatrz.

> > Problem w tym, że nie chodzi mi o dobry poziom, ale o kontakt z ludzmi,
> > szukalem w nim czegos dla siebie, akceptacji, pomocy robilem wszystko
> > zeby byc interesujacym i nie rozumialem dlaczego jestem odrzucany.
>
> Możliwe,z ę za bardzo się starałeś. Ludzie widzą starania, ale odbieraja
je
> jako sztucznośc. Wychodząc komuś naprzeciw zachowaniem, którego nie
> tłumaczysz wprawiasz go w zaklopotanie lub zadumę nad twoimi zamiarami. Z
> pewnoscia miałeś kiedyś do czynienia z osobą, która chciała zaistnieć w
> jakimś środowisku. Najczęściej próbuje być pomocna, zaznaczyc obecnosć
> swojej osoby, byc przyjazna i otwarta. Chociaż może być to wbrew jej
> naturze. Najczęsciej taką jednostke grupa odtrąca, ponieważ widzi falsz w
> zachowaniu. Nie złe zamiary, ale nieprawdziwe, nieprzystajace naturze
danej
> osoby zachoanie. Dlatego niewskazane jest za bardzo się starać. Starac sie
> po prostu byc dobrym człowiekiem. Nie kierować działań na konkretne
korzyści
> (kontakt, wejscie w grupę, czy relacje) ale kierować się na polepszenie
> siebie. Jeśli zajmiesz sie soba, sam będziesz w harmonii to reszta sie
> będzie inaczej układać.
hmm. ostatnio pisze to co czuje. i wyszlo mi ze caly czas zajmuje sie soba,
gdy tego nie robie trace kontakt z rzeczywistoscia. caly czas to jakis
falsz.


> > Przez chwile zrozumialem, ze to ja zyję w innym swiecie. Zyje jak
abnegat,
> > bo sobie nie potrafie poradzic. Inny wymiar.
>
> Inny wymiar? Co masz na mysli? Alienację?
Dokladnie alienacje. Odpoczynkiem jest cisza, spokoj, w samotnosci bez
muzyki,
wejscie w siebie i trwanie. Swiat zamyka sie wokol ciebie. Jakos musze zyc,
wiec
sie mecze ale gdy poznam kogos to predzej czy pozniej okazuje sie ze kazdy
dazy
w przeciwnym kierunku, i myslac ze mam problemy stara sie mi pomoc, podaza
za
mna zeby mnie otworzyc. Lecz w koncu okazuje sie ze moj cel i potrzeba są
wlasnie w tym smutku i zamknieciu. Nie spotkalem osoby ktora by czuka tak
jak ja.

> Przede wszystkim sam siebie krzywdzisz. Dlaczego pozbawiasz siebie
> mozliwosci bycia człowiekiem? Przecież sfera emocjonalna to jedyna droga
do
> kontaktów miedzyludzkich. Chcesz kontaktu, a sam sobie zamykasz możliwość
> ich zawiazania. Uczucia to nie luksus. To nie jest towar. To jest coś, co
> się po prostu posiada. Niektóre są iechciane, niektore pożądane. Nie
zawsze
> mamy to, co chcemy. Ale to nie luksus, to nasze wyposażenie. I mamy tez na
> nie wpływ. Jeśli będziesz mówił, ze stałeś się jak głaz, to sie nim
> staniesz. I kamienne łzy bedziesz wylewał, ponieważ z czasem zapomnisz jak
> kochać, przyjaźnić się i po prost byc sobą. Jeśli moge Ci cos zasugerować,
> to spróbuj potraktowac swoje przemyślenia powaznie ale nakierować kolejne
na
> zmiany. By nie tkwić w martwym punkcie. Jeśli wiesz, ze życie z emcojami i
> uczuciami jest trudne pomyśl o nim jako o zyciu pełnym barw, wrażen. To
> bogactwo człowieczeństwa. I to wyzwanie dla każdego z nas. Są dni gorsze,
> jak ten kiedy twoerszisz że wolisz byc głazem niż podnieść czoło i isć
przed
> siebie, ale zdarzają się tez i takie dni kiedy zdobywasz swiat skinieniem
> palca. Zupełnie bez wysiłku i jest wspaniale. Choć możesz soebie nawet nie
> zdawać sprawy z tego, czego dokonałeś. Przełomy w dziejach ludzkości i w
> życiorysach, takze w myśleniu ludzkim polegają właśnie na zatrzymaniu się
i
> przemyśleniu. Potem przychodzi czas na działanie. Taki jest konstrukt
> człowieka. I poradzisz sobie świetnie. Bo wiele zalezy od Ciebie, a to co
> nie zależy (zbiegi okolicznosci) nie zawsze działają na twoją niekorzyść i
> to wązna rzecz do zapamietania.
Piękne słowa, ktore oprawilbym w ramke, ale mnie nie dotycza, mna
kieruje jakas potrzeba, ktorej nie rozumiem ale musze sie poddac.



> > Dawniej czulbym sie zbudowany takimi slowami jak Twoje, ze mysle tak
samo.
> > Teraz wiem, ze ich nie rozumiem to nie moj swiat, uswiadomilem sobie, ze
> ja
> > to malutkie dziecko ze zwierzeca potrzebą ciepla.
>
> To jesteśmy dwoma odmieńcami. Tak naprawde to nieprawda. Nikt nie jest
> domieńcem. Jak mozesz nazywac sie odmieńcem i z tego nie cieszyc. Przeciez
> kazdy jest inny, pod wzgledem genetycznym chociażby. Gdyby kazdy tak
myślał,
> to cały swiat pogrążyłby się w depresji. A wiesz, znajdziesz kiedys
> podobnego odmieńca, ktory przygarnie to dziecko łaknące ciepła i zmieni
się
> wszystko to, co teraz postrzegasz jako luksus, czy cos niedostępnego. Nie
> trzeba czekać na tę chwilę, bo mozna sie tak czuć po prostu akceptując
> sytuację i siebie. Znaleźć dobre strony tego co sie dzieje, a reszta z
małą
> pomoca stanie się sama.
Cholerna prawda. Pytjac sie czego tak naprawde chce, to wlasnie zniknac,
uciec w siebie. Tam jest spokoj, mam za soba lata prob i szarpaniny.

>> I wiem ze nie chodzi
> > o przytulenie, pocalunek, to pomaga ale to nie to. Jest moja maska ktora
> > umozliwia mi wegetacje i drugie ja ktore jest biologicznym niemowleciem.
> > Jezeli uda mi sie mnie pokonac, to bede uczyl sie odczuwac to co
> napisalas.
> > Czas spojrzec prawdzie w oczy. Im jest gorzej tym lepiej sie czuje.
>
> Jeśli widzisz, ze nie podołasz sam pracy nad sobą, to moze pomogłaby
wizyta
> u terapeuty. Z pewnościa nie zaszkodzi. Najważniejsze to zbudowac siebie
> jako człowieka zdolnego i gotowaego do miłości i bycia swiadomym swojej
> tożsamości. Myślę, że tak to właśnie wyglada, iż każdy musi dojść do tego
> gdzie jest jego miejsce. Co jakis czas sie ta wiedza weryfikuje. Świat
> przecież nie stoi w miejscu. "Trzeba wszystko zmienic, by wszystko
pozostało
> takie samo" i "Nikt nie jest zobowiazany do rzeczy niemożliwych" - to moje
> ulubione sentencje. Jak mam chwile zwątpienia, dodają mi otuchy.Życzę
> wszystkiego optymistycznego.
Terapetów znam bez liku, teraz ma nowego ktory bardzo mi pomogl i
uswiadomil sytuacje. Otwarlem sie i stad te posty na grupe. Generalnie
wstydze
sie tego co napisalem ale przynajmniej nadszedl czas na moja szczerosc.
jestem ciekawy co dalej sie stanie. Dzieki za twoje starania.
kern


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-14 21:12:30

Temat: Re: emocje
Od: "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:9inn0j$n4s$1@news.tpi.pl...

Terapetów znam bez liku, teraz ma nowego ktory bardzo mi pomogl i
> uswiadomil sytuacje. Otwarlem sie i stad te posty na grupe. Generalnie
> wstydze
> sie tego co napisalem ale przynajmniej nadszedl czas na moja szczerosc.
> jestem ciekawy co dalej sie stanie. Dzieki za twoje starania.


Zycze Ci szczerze powodzenia. Poniewaz jest taki okres po uswiadomieniu obie
pewnych spraw, ze wie się iż coś sie powinno zrobic, wie sie jak ale sie
tego nie robi. Taki okres zastoju. Stad najpewniej te emocje. Poczucie
smutku, czy bezsilnosci. Nie ma sie siły czy tez ochoty na działanie i
uwazam to za rzecz naturalna. Potem przyjdzie czas na wlasciwe kroki i nawet
ciezko okreslic kiedy. Ale patrzac sie wstecz na siebie widze, ze może i
niesłusznie ale wiele rzec zrobiło sie samych. W tym znaczeniu, że stanowiły
pewnien łancuch przemyslen i działan nad ktorymi sie nie zastanawiałam. Znam
Twoje poczucie ostrożności, zmęczenia i braku pomysłu na kontynuacje. I
wiem, ze będzie lepiej. Bo tak po prostu jest. I bardzo się ciesze, że masz
świadomość zdarzen. Jakiekolwiek by nie były. Człowiek ma sklonnosci do
wyolbrzymiania rzeczy poprzez poroznania czy odnoszenie do metafor. Potem
sie moze okazac, ze wiecej przepracowało sie w głowie niz zdarzyło. Przez co
wiecej sie generowało emocji i uczuc niz otrzymywało z zewnatrz bodzcow do
odczuwania takowych. i zle sie okreslalo nadawcow.
Uwazam, ze ludzie, którzy stają w obliczu pewnej prawdy - prawdy, która
zmienia pewną cześc ich życia, moze integralną nawet mają siłę by podjąc się
zadania doprowadzenia sprawy do końca. Będąc w trakcie rozwiazywania
problemu, szczególnie pracy nad sobą i mowienie o tym sprawia już samo przez
się, że jestes wielkim człowiekiem. Dlatego, że probujesz. Jestem bardzo
dumna z kazdego działania majacego na celu polepszenie siebie, odnalezienie
czego, co moze przeszkadzać. To inwestycja w siebie. mozesz się zastanawiac
dlaczego pisze takie rzeczy, ale wiesz... kiedys miałam przeprawę
psychologiczną przez siebie i to było piekło. Ale teraz na to patrząc widzę
same plusy, bo czuję się dobrym człowiekiem i jeśli odkrywam jakieś niemiłe
zjawiska, ktore na mnie działaja i np.wywołują lęk czy zachowanie
nieprzystajace do mojego obrazu nad sobą, jestem w stanie je zmienić. Mam to
poczucie, ze jak wtedy sie udało, to zawsze się uda. Bo sama możliwosc
istnienia siły dobych zmian sprawia, że i ja mam siły popracować nad sobą.
Wszystko jedno ile wypłaczę ise nad zdarzeniami z przesżłosci, których
działania poznaję teraz. I tak to sie opłaci. Bo czuc się człowiekiem to
bardzo dużo dla mnie. Człowiek pełny, to człowiek z emocjami i uczuciami. Z
rozumem i rozterką, ale potrafiący przyanać sie przed sobą o konieczności
wprowadzenia jakiejś korekty w życie. Chciałam Ci tylko to napisać. To dla
mnie ważne tak samo jak dla Ciebie post na grupę. I zapewne również głupio
się poczuję jak go wyślę, bo mogłabym sie tak nie uzewnętrzniac. Ale wierz
mi, że wyśle te słowa niezmienione. Bo odruchów serca nie należy cenzurowac.
Siebie nie należy się wstdzić. Więc nie wstydź się prosze, jesteś
człowiekiem, który pracuje nad sobą. Niewielu na to stać.
Jeśli chodzi o ucieczkę w siebie. Jest to dobra sprawa na rozwiazanie
konfliktów w główce, wewnąrz swojej psychiki. Ale chciałabym Ci powiedziec,
byś tak dobrze słuchał tez swoich potrzeb bycia z ludzmi. Bowiem całkowita
izolacja przez dłużzy czas moze odniesć odwortny skutek. Jest na wszystko
pora. Wiem, że rozumiesz o co mi chodzi. Jestem zdania, że należy słuchać
swojego ciała, bo natura wie najlepiej co jest dobre dla człowieka i w
sferze fizycznej i psychicznej. Jak potrzeba wyobcowania, to się izoluję,
kiedy chcę ludzi, to do nich idę. Ale po drodze nalezy pamietać, by było do
kogo iść. I ta troska przypomina mi o sobie. Czesto muszę sobie uswiadamiać
proste sprawy. Ale to chyba kazdy... nie tylko ja. Oczywiste rzeczy umykają,
kiedy się o nich nie przypomina... jak słowo "kocham" w ustach kochanka...
niby oczywiste, bo miłość trwa, ale dobrze jest słyszeć zapewnienia o
uczuciu... Pamiętaj by siebie też o tym zapewnić..

:)

EWA


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-15 09:29:13

Temat: Re: emocje
Od: "kern" <k...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora



>Użytkownik "Ewa Cichowska" napisała:
>> Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał:


> Zycze Ci szczerze powodzenia. Poniewaz jest taki okres po uswiadomieniu
obie
> pewnych spraw, ze wie się iż co? sie powinno zrobic, wie sie jak ale sie
> tego nie robi. Taki okres zastoju. Stad najpewniej te emocje. Poczucie
> smutku, czy bezsilnosci. Nie ma sie siły czy tez ochoty na działanie i
> uwazam to za rzecz naturalna. Potem przyjdzie czas na wlasciwe kroki i
nawet
> ciezko okreslic kiedy. Ale patrzac sie wstecz na siebie widze, ze może i
> niesłusznie ale wiele rzec zrobiło sie samych. W tym znaczeniu, że
stanowiły
> pewnien łancuch przemyslen i działan nad ktorymi sie nie zastanawiałam.
Znam
> Twoje poczucie ostrożno?ci, zmęczenia i braku pomysłu na kontynuacje. I
> wiem, ze będzie lepiej. Bo tak po prostu jest. I bardzo się ciesze, że
masz
> ?wiadomo?ć zdarzen. Jakiekolwiek by nie były. Człowiek ma sklonnosci do
> wyolbrzymiania rzeczy poprzez poroznania czy odnoszenie do metafor. Potem
> sie moze okazac, ze wiecej przepracowało sie w głowie niz zdarzyło. Przez
co
> wiecej sie generowało emocji i uczuc niz otrzymywało z zewnatrz bodzcow do
> odczuwania takowych. i zle sie okreslalo nadawcow.
Na pewno jest tak jak piszesz, tylko odbywa się to poza swiadomoscia,
a nawet gdy sobie to uswiadomimy, sami lub z pomocą innych to przyczyna
takiego generowania emocji dalej pozostaje nieznana. Jest to pierwszy krok,
staję przed nowym wyzwaniem ale nawet nie wiem czy poprzednie odkrycie
było prawdziwe.

> Uwazam, ze ludzie, którzy staj? w obliczu pewnej prawdy - prawdy, która
> zmienia pewn? cze?c ich życia, moze integraln? nawet maj? siłę by podj?c
się
> zadania doprowadzenia sprawy do końca. Będ?c w trakcie rozwiazywania
> problemu, szczególnie pracy nad sob? i mowienie o tym sprawia już samo
przez
> się, że jestes wielkim człowiekiem. Dlatego, że probujesz. Jestem bardzo
> dumna z kazdego działania majacego na celu polepszenie siebie,
odnalezienie
> czego, co moze przeszkadzać.
Tez jestem dumny, ale gdy popatrze z boku, widzę ze nikt tego nie zauwaza,
ja nie dostrzegam bym był lepszy - moze bardziej rozumiem swoje rakcje, ale
tam nikt
nie siega, nikogo to rozumienie nie obchodzi i nikomu to nie jest potrzebne.
Oprocz mnie samemu.
> To inwestycja w siebie. mozesz się zastanawiac
> dlaczego pisze takie rzeczy, ale wiesz... kiedys miałam przeprawę
> psychologiczn? przez siebie i to było piekło. Ale teraz na to patrz?c
widzę
> same plusy, bo czuję się dobrym człowiekiem i je?li odkrywam jakie?
niemiłe
> zjawiska, ktore na mnie działaja i np.wywołuj? lęk czy zachowanie
> nieprzystajace do mojego obrazu nad sob?, jestem w stanie je zmienić. Mam
to
> poczucie, ze jak wtedy sie udało, to zawsze się uda. Bo sama możliwosc
> istnienia siły dobych zmian sprawia, że i ja mam siły popracować nad sob?.
Duzo przeszlas. Patrzac wokol siebie, widze ze wiekszosc osob nie
rozumialaby
o czym rozmawaimy. Przemodelowalas siebie i piszesz z wlasnych doswiadczen.
Moge domyslac sie tylko co przeszlas. Wiedz ze twoje posty sa pelne ciepla
i zrozumienia, wg. nich jestes dobra.
Moj problem to brak zgody na moje 'ja' bo tak bardzo nie sprawdza sie w
zyciu,
ciagle jest bite, skrzywdzone i nagle mysl to nie swiat jest zly ale ty nie
rozumiesz,
na razie nic nie mogę zmienic, ale pewne nowe zdarzenia powstaja.

> Wszystko jedno ile wypłaczę ise nad zdarzeniami z przesżłosci, których
> działania poznaję teraz. I tak to sie opłaci. Bo czuc się człowiekiem to
> bardzo dużo dla mnie. Człowiek pełny, to człowiek z emocjami i uczuciami.
Z
> rozumem i rozterk?, ale potrafi?cy przyanać sie przed sob? o konieczno?ci
> wprowadzenia jakiej? korekty w życie. Chciałam Ci tylko to napisać. To dla
> mnie ważne tak samo jak dla Ciebie post na grupę. I zapewne również głupio
> się poczuję jak go wy?lę, bo mogłabym sie tak nie uzewnętrzniac. Ale wierz
> mi, że wy?le te słowa niezmienione. Bo odruchów serca nie należy
cenzurowac.
> Siebie nie należy się wstdzić. Więc nie wstydĽ się prosze, jeste?
> człowiekiem, który pracuje nad sob?. Niewielu na to stać.
Mowiac o sobie szczerze pokazalas, ze myslisz i czujesz. Odnalazlas siebie
?,
Cenie to co napisalas. Ale chyba nie rozumiem. Wiem tylko ze to wazne dla
Ciebie.
Ja w mojej sytuacji, powiedzialbym, odruchy serca nalezy kontrolowac,
emocje tlumic, siebie nalezy umiec zachowac dla siebie. To co pisze wynika
z konkretnej mojej sytuacji, dzialalem zgodnie z odruchem serca, teraz wiem,
ze albo tak nie wolno, albo to nie bylo moje prawdziwe serce.
Zresztą nie wiem, dawniej powiedzialbym bez wahania ' isc za glosem serca'
bo to romantyczne, czuje klimat. Dzisiaj zastanawiam sie jak to rozumiec.


> Je?li chodzi o ucieczkę w siebie. Jest to dobra sprawa na rozwiazanie
> konfliktów w główce, wewn?rz swojej psychiki. Ale chciałabym Ci
powiedziec,
> by? tak dobrze słuchał tez swoich potrzeb bycia z ludzmi. Bowiem całkowita
> izolacja przez dłużzy czas moze odniesć odwortny skutek. Jest na wszystko
> pora. Wiem, że rozumiesz o co mi chodzi.
Wiem o co Ci chodzi. Ale poszedłem na zywiol. To co musze to robię,
a poza tym nic na sile, dawniej chodzilem na silownie, jezdzilem rowerem,
czytalem powazne gazety, TV, muzyka itp. to bylo udawanie. Teraz nie chce, i
nie chodze,
pytam siebie, co chcesz zrobic, nic albo czysto biologiczne instynkty.
Chce dojsc do samego siebie ktory mna kieruje. Widzę to co napisalas, cale
zycie przezywam w sobie, sam tworze emocje, nieadekwatene do tego co na
zewnatrz.
Doszedlem do tego, ze moja psyche jest sfiksowana, sam niewiele z tym
zrobie.
To dla mojego terapeuty ( technike ma niezwykla), ktory albo cos znajdzie
we mnie, albo poddam sie ostatecznie. Te ostatecznie nic wielkiego nie
oznacza,
czlowiek walczy o siebie, na zewnatrz tego w ogole nie widac.
Mysle ze gdyby mi sie udalo to wiekszoac osob z ktorymi mam kontakt
nawet tego by nie zauwazyla.

> Jestem zdania, że należy słuchać
> swojego ciała, bo natura wie najlepiej co jest dobre dla człowieka i w
> sferze fizycznej i psychicznej. Jak potrzeba wyobcowania, to się izoluję,
> kiedy chcę ludzi, to do nich idę. Ale po drodze nalezy pamietać, by było
do
> kogo i?ć. I ta troska przypomina mi o sobie. Czesto muszę sobie
uswiadamiać
> proste sprawy. Ale to chyba kazdy... nie tylko ja. Oczywiste rzeczy
umykaj?,
> kiedy się o nich nie przypomina... jak słowo "kocham" w ustach kochanka...
> niby oczywiste, bo miło?ć trwa, ale dobrze jest słyszeć zapewnienia o
> uczuciu... Pamiętaj by siebie też o tym zapewnić..

Slowo kocham, oczywiste. To dlaczego wciaz pytamy?.
Jak napisalas pierwszy post, bylem pewien, ze jestes psychologiem,
ktory podszedl, uczuciowo do mojego tematu. Teraz tak nie mysle,
nie jestes psychologiem. Troche poczulas moj temat. I za to dziekuję.
Mysle z ejestem na poczatku drogi, ktora przeszlas, na razie gdy pytam
siebie co naprawde chce, to nie dostaje dobrej odpowiedzi. Kierujac sie
moim ja niszczylbym innych i siebie. Zakladam ze prawdziwe 'ja' jest
z natury dobre, dazy do rownowagi, nie pozwala na autodestrukcje.
Moje takie nie jest. Przez ostatni 3 miesiace, palilem 5-6 paczek
papierosow dziennie. Wczoraj gdy o 13.00 zdalem sobie sprawe ze wypalilem
juz ponad 3 paczki od rana. Powiedzialem dosć, na razie nie pale, to
decyzja
wbrew sobie.
Wiem że kontakt z innymi jest mi potrzebny, ale naprawde
rozmawialbym wciaz jak z toba teraz, bez konca i od nowa. Wiesz
że nikt tego nie wytrzyma, :-) . Manipulacją nazywan to ze bronię sie przed
tym.
Nie wiem czy my piszemy o tym samym, ale czuje pokrwene klimaty.
Płyń.....
:-)
kern

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-16 20:04:13

Temat: Re: emocje
Od: "Ewa Cichowska" <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:9irnrk$sv8$1@news.tpi.pl...

Jest to pierwszy krok,
> staję przed nowym wyzwaniem ale nawet nie wiem czy poprzednie odkrycie
> było prawdziwe.

Nie dziel opdkryć na prawdziwe i nie, kazde jest prawdziwe, bo odslania
pewną część całości. na Twój użytek, w sumie i dla każdego tak bedzie
lepiej. Każde odkrycie niesie jakieś konsekwencje, ale też wnioski na
przyszłość. One są ważne. i chocby dla nich zawsze warto i nigdy nie nalezy
niczego żałwoać co się zrobiło z przekonaniem.

> Tez jestem dumny, ale gdy popatrze z boku, widzę ze nikt tego nie zauwaza,
> ja nie dostrzegam bym był lepszy - moze bardziej rozumiem swoje rakcje,
ale
> tam nikt
> nie siega, nikogo to rozumienie nie obchodzi i nikomu to nie jest
potrzebne.
> Oprocz mnie samemu.

Nie ważne,z e nikt tego nie zauwaza, nikt nie widzi tego, co w Twbie w
środku, w głowie się zmienia. Zobaczą dopiero jak sie zmieni Twoja twarz na
bardziej uśmiechniętą, zadowoloną, harmonijną, ale po drodze nic nie
zauwaza... dla Ciebie jest ważne, że zachodzą zmiany, dla Twojego
terapeuty... dla innych nie musi byc to ważne.

> Duzo przeszlas. Patrzac wokol siebie, widze ze wiekszosc osob nie
> rozumialaby
> o czym rozmawaimy. Przemodelowalas siebie i piszesz z wlasnych
doswiadczen.

Tak, ale w trakcie nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopiero efekt końcowy
dał się zanalizować. Teraz jest dla mnie bazą do zmian na bieżąco.
Doświadczenia własnie traktuję jako lekcie i niczego nie zaluje, nawet jeśli
konsekwencje jakiegoś wyboru mnie dotykają mocno. Najwazniejsze są wnioski i
zapamietanie. To dla mnie najcenniejsza rzecz do pamietania. Dobra bym
chciała być. Bym chciała być bardzo dobra. I będę, nad tym ciagle pracuje.
Rezultaty przyjda w odpowiednim czasie, prawda... cierpliwosci też się
trzeba nauczyć. Mam dobrego nauczyciela... nie ma jak przyjaciel.

> Moj problem to brak zgody na moje 'ja' bo tak bardzo nie sprawdza sie w
> zyciu,
> ciagle jest bite, skrzywdzone i nagle mysl to nie swiat jest zly ale ty
nie
> rozumiesz,
> na razie nic nie mogę zmienic, ale pewne nowe zdarzenia powstaja.

To,z e nic nie mozesz zmienić znaczy, że teraz zajmujesz sie sobą -
pracujesz nad tym, co w środku. I bardzo dobrze. Z pewnościa osoba, któa Cie
prowadzi wie co robi. Z mojego doświadczenia mogę Cię zapewnić, ze wszystko
jest dobrze.

> Mowiac o sobie szczerze pokazalas, ze myslisz i czujesz. Odnalazlas siebie
> ?,

Ja ciagle szukam siebie. Ale jestem ze sobą pogodzona. Jeśli wynikają jakieś
wewnętrzne konflikty to rozwiązuje je przez pisanie tego co myślę. I wtedy
ustępują emocje, ktroe spętują rozum. Wtedy można uruchomić logiczne
myślenie pozbawione uczucia lęku, paranoi albo inności. Jestem pewna, ze
myśleć i czuć to najlepsze co człowiek moze zrobic. I nie powinno się
hamowac takich odruchów. Ludzie nakładają maski i się potem w nich duszą.
Zdaję sobie sprawę ile razy przez zbytnia otwartosć, czy chęć pomocy narażam
sie na śmieszność lub cios. Jednak nie cofam się. Coś we mnie jest z
masochisty najwyrażniej.
Emocje tłumione doprowadzają do gromadzenia się i w najmniej odpowiednim
momencie wybuchają. Jak się coś człowieku zbiera, to zaczyna pracowac na
jego niekorzysć. Lęk, frustracja, brak ekspresji... potem moze się okazać,
ze człowiek nie może się od tych emocji wyzwolić, albo tworzy się robot,
ktory staje się obojętny tak jak jednostka chciała - stłumiły się emocje,
ale tak, że już ich sie nie odczuwa. To straszny dramat. Tego nie polecam Ci
ię uczyć. Strasznie długo potem przychodzi odwracanie tego procesu i nie
wiem czy to możliwe. Nie umiem się cieszyć z prezentów tak jak ciesze się w
środku, eufoia tlumi się sama... masz na to receptę? Ja jej jeszcze nie
odkryłam. Są drobiazgi, ktore z człowieka tworzą głaz. Jest potem kłopot, by
znowu czuł, kiedy chce czuć. Lub by się przywiązał do kogoś, jeśli wcześniej
był skrzywdzony. I to wymaga wiecznego wysiłku i przełamywania kolejnych
barier w sobie. Uwierzyć w słowa, zaufać, potem opowiedzieć o sobie. Te
najskrytsze lęki. Jeśi Ci zalezy na osobie, to zastanawiasz się czy
zaakceptuje Twoje myśli, Twoja przeszłosć. I taka przeprawa jest kolosalnym
wyzwaniem. Właśnie zastąpiłam słowo "trudność i problem" słowem "wyzwanie" -
lepiej brzmi i nie napawa lękiem. Trzeba przygotować się na wszelką
ewentualność, ale nie można tworzyc scenariuszy. Zgoda na "ja" moim zdaniem
wychodzi od akceptowania podstawowych swoich cech, założen i wartosci. Potem
jak się je realizuje, jak coś się nie podoba to wyobrazić sobie jak powinno
wygladac i jesli osiagnie dobre rezultaty wprowadzić stopniowo w zycie. To
jest trudne, ale człowiek może wiele. Kiedyś nie wierzyłam w ludzi, ale
teraz jestem pewna, bo to potwierdzają moje obserwacje, ze ludzie są
niesamowitymi konstruktami nad którymi warto sie zastanowić. Człowiek może
dużo sam dla siebie a jeszcze wiecej dla innego cżłowieka zrobić.
Wracając do tłumienia, dla mnie to zafalszowany komunikat. Oczywiście są
granice ekspresji emocji, nauczono tego nas w dziecinstwie. Jednak mysle, że
tam gdzie nie musimy nosic maski stabilnosci i dystansu, tam tego robic nie
powinnismy. Bywa, że i w tych "oficjalnych" miejscach emocje sie przydaja.
Przeciez tam tez sa ludzie, a nie maszyny. I to nie jest utopijny pogląd, to
jest rzeczywistość. A bycie bezpiecznym w obecności inych ludzi to trzymanie
się swojej sfery intymności, wolności, nie za blisko i nie za daleko zarówno
werbalnie jak i pozawerbalnie. Emocje są zarazliwe, wiec szczególnie mile
widziane sa te pozytywne... i oby ich przybywało.

> Zresztą nie wiem, dawniej powiedzialbym bez wahania ' isc za glosem
serca'
> bo to romantyczne, czuje klimat. Dzisiaj zastanawiam sie jak to rozumiec.

Idz za głosem serca, ale uwazaj, zeby Ci go nie złamano... tak chyba
lepiej...
Uwazam.

> To dla mojego terapeuty ( technike ma niezwykla), ktory albo cos znajdzie
> we mnie, albo poddam sie ostatecznie. Te ostatecznie nic wielkiego nie
> oznacza,
> czlowiek walczy o siebie, na zewnatrz tego w ogole nie widac.

O jakiej technice terapeutycznej mowisz? Na czym polega?

> Mysle ze gdyby mi sie udalo to wiekszoac osob z ktorymi mam kontakt
> nawet tego by nie zauwazyla.

to się okaze, nie masz z kim dzielic swojego sukcesu wewnętrznego?

> Slowo kocham, oczywiste. To dlaczego wciaz pytamy?.

Bo to trzeba wciaz slyszec by pamietac i czuc jenakowo mocno. Poza tym jak
to miło usłyszec, że jest sie tak waznym. Słowa słuza podtrzymaniu tego co
kryja za soba...

> Jak napisalas pierwszy post, bylem pewien, ze jestes psychologiem,
> ktory podszedl, uczuciowo do mojego tematu. Teraz tak nie mysle,
> nie jestes psychologiem. Troche poczulas moj temat. I za to dziekuję.

Nie ma sprawy, teraz, po jakichs 7 latach poczułam, że nie jestem sama.
Podczas mojej terapii nie miałam nikogo, kto choć trochę mnie rozumiał i
czuł się tak samo zagubiony jak ja. W poszukiwaniu tożsamości... myśleć to
coś innego, niż doświadczyc. Rozum dał mi wiele, przekonanie, że jest sporo
osob ktore siebie szukają, ale rozmowa z Tobą to też powierdzenie tego co
wie rozum. I to dla mnie cenna rzecz. Więc i ja dziekuję.

> Mysle z ejestem na poczatku drogi, ktora przeszlas, na razie gdy pytam
> siebie co naprawde chce, to nie dostaje dobrej odpowiedzi. Kierujac sie
> moim ja niszczylbym innych i siebie. Zakladam ze prawdziwe 'ja' jest
> z natury dobre, dazy do rownowagi, nie pozwala na autodestrukcje.

Jestem pewna, że przejdziesz tą drogę i będziesz potem potrafił być
szczęśliwy. Od razu nic się nie dzieje.

> Moje takie nie jest. Przez ostatni 3 miesiace, palilem 5-6 paczek
> papierosow dziennie. Wczoraj gdy o 13.00 zdalem sobie sprawe ze wypalilem
> juz ponad 3 paczki od rana. Powiedzialem dosć, na razie nie pale, to
> decyzja
> wbrew sobie.

nie palę, to raczej decyzja wbrew nałogowi a nie sobie... Ty chcesz palić -
nie wierzę. Ludzie, którzy siedzą w tym nałogu nie rozróżniają tego co chcą,
od tego co chcieliby. może to zawile sformułowane, ale chodzi mi o to, że
zdajac sobie sprawe, że sie robi zle, niezdrowo, brak jest odwagi by
zrezygnowac. Różnie to nzaywaja - przyzwyczajeniem, czyms, co dobrze działa
na nerwy, odpoczynkiem, dodatkiem do piwa, albo czyms tak silnym, że nie da
sie z tym walczyc. Palenie sie rzuca wbrew temu syfowi, który sie wciagało w
usta, który sie zadomowił w głowie i mowi ze jest "ja" i ze decyzja o "nie"
dla palenia jest naegacja w człowieka... pewnie tak palaczom łatwiej...
dlatego moi rodzice do tej pory nie rzucili palenia... mam dobry materiał do
obserwacji :) choć częstokroć też i smutny...

> Wiem że kontakt z innymi jest mi potrzebny, ale naprawde
> rozmawialbym wciaz jak z toba teraz, bez konca i od nowa. Wiesz
> że nikt tego nie wytrzyma, :-) . Manipulacją nazywan to ze bronię sie
przed
> tym.

Wytrzymaj sam ze sobą, to jest najwazniejsze, na innych będzie pora...
Obrona przed sobą, czy obrona przed obroną to kolejne składowe nad którymi
trzeba się zastanowic - czy służą czemuś na serio, czy stanowią tylko balast
w myśleniu i działaniu. Masz wielki remament przed sobą, w sumie w
trakcie...

> Nie wiem czy my piszemy o tym samym, ale czuje pokrwene klimaty.
> Płyń.....
> :-)

To spływam... :)))

EWA


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-17 21:01:23

Temat: Re: emocje
Od: "kern" <k...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

>Użytkownik "Ewa Cichowska" napisała:
>> Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl> napisał w wiadomości

> Nie ważne,z e nikt tego nie zauwaza, nikt nie widzi tego, co w Twbie w
> środku, w głowie się zmienia. Zobaczą dopiero jak sie zmieni Twoja twarz
na
> bardziej uśmiechniętą, zadowoloną, harmonijną, ale po drodze nic nie
> zauwaza... dla Ciebie jest ważne, że zachodzą zmiany, dla Twojego
> terapeuty... dla innych nie musi byc to ważne.

Oby tak bylo.




> Tak, ale w trakcie nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopiero efekt końcowy
> dał się zanalizować. Teraz jest dla mnie bazą do zmian na bieżąco.
> Doświadczenia własnie traktuję jako lekcie i niczego nie zaluje, nawet
jeśli
> konsekwencje jakiegoś wyboru mnie dotykają mocno. Najwazniejsze są wnioski
i
> zapamietanie. To dla mnie najcenniejsza rzecz do pamietania. Dobra bym
> chciała być. Bym chciała być bardzo dobra. I będę, nad tym ciagle pracuje.
> Rezultaty przyjda w odpowiednim czasie, prawda... cierpliwosci też się
> trzeba nauczyć. Mam dobrego nauczyciela... nie ma jak przyjaciel.
To wydaje sie latwe. Wnioski i zapamietanie. Pozwala na konsekwencje
w dzialaniu. Ty juz wiesz ze w takiej sytuacji latwo sie to
pisze a calkiem inaczej wyglada to w praktyce. Mimo wszystko to jakas
wartosc ktorej warto sie trzymac.
> > Moj problem to brak zgody na moje 'ja' bo tak bardzo nie sprawdza sie
w
> > zyciu,
> > ciagle jest bite, skrzywdzone i nagle mysl to nie swiat jest zly ale ty
>> nie rozumiesz,
> > na razie nic nie mogę zmienic, ale pewne nowe zdarzenia powstaja.
>
> To,z e nic nie mozesz zmienić znaczy, że teraz zajmujesz sie sobą -
> pracujesz nad tym, co w środku. I bardzo dobrze. Z pewnościa osoba, któa
Cie
> prowadzi wie co robi. Z mojego doświadczenia mogę Cię zapewnić, ze
wszystko
> jest dobrze.
hah, z twojego doswiadczenia ?.
Coz to za droge musialas przejsc. Twoje posty sa tak optymistyczne,
ze jezeli rozumiesz to wiesz jak daleko zaszlas.


> > Mowiac o sobie szczerze pokazalas, ze myslisz i czujesz. Odnalazlas
siebie
> > ?,
>
> Ja ciagle szukam siebie. Ale jestem ze sobą pogodzona. Jeśli wynikają
jakieś
> wewnętrzne konflikty to rozwiązuje je przez pisanie tego co myślę. I wtedy
> ustępują emocje, ktroe spętują rozum. Wtedy można uruchomić logiczne
> myślenie pozbawione uczucia lęku, paranoi albo inności. Jestem pewna, ze
> myśleć i czuć to najlepsze co człowiek moze zrobic. I nie powinno się
> hamowac takich odruchów. Ludzie nakładają maski i się potem w nich duszą.
> Zdaję sobie sprawę ile razy przez zbytnia otwartosć, czy chęć pomocy
narażam
> sie na śmieszność lub cios. Jednak nie cofam się. Coś we mnie jest z
> masochisty najwyrażniej.
> Emocje tłumione doprowadzają do gromadzenia się i w najmniej odpowiednim
> momencie wybuchają. Jak się coś człowieku zbiera, to zaczyna pracowac na
> jego niekorzysć. Lęk, frustracja, brak ekspresji... potem moze się okazać,
> ze człowiek nie może się od tych emocji wyzwolić, albo tworzy się robot,
> ktory staje się obojętny tak jak jednostka chciała - stłumiły się emocje,
> ale tak, że już ich sie nie odczuwa. To straszny dramat. Tego nie polecam
Ci
> ię uczyć. Strasznie długo potem przychodzi odwracanie tego procesu i nie
> wiem czy to możliwe. Nie umiem się cieszyć z prezentów tak jak ciesze się
w
> środku, eufoia tlumi się sama... masz na to receptę? Ja jej jeszcze nie
> odkryłam. Są drobiazgi, ktore z człowieka tworzą głaz. Jest potem kłopot,
by
> znowu czuł, kiedy chce czuć. Lub by się przywiązał do kogoś, jeśli
wcześniej
> był skrzywdzony. I to wymaga wiecznego wysiłku i przełamywania kolejnych
> barier w sobie. Uwierzyć w słowa, zaufać, potem opowiedzieć o sobie. Te
> najskrytsze lęki. Jeśi Ci zalezy na osobie, to zastanawiasz się czy
> zaakceptuje Twoje myśli, Twoja przeszłosć. I taka przeprawa jest
kolosalnym
> wyzwaniem. Właśnie zastąpiłam słowo "trudność i problem" słowem
"wyzwanie" -
> lepiej brzmi i nie napawa lękiem. Trzeba przygotować się na wszelką
> ewentualność, ale nie można tworzyc scenariuszy. Zgoda na "ja" moim
zdaniem
> wychodzi od akceptowania podstawowych swoich cech, założen i wartosci.
Potem
> jak się je realizuje, jak coś się nie podoba to wyobrazić sobie jak
powinno
> wygladac i jesli osiagnie dobre rezultaty wprowadzić stopniowo w zycie. To
> jest trudne, ale człowiek może wiele. Kiedyś nie wierzyłam w ludzi, ale
> teraz jestem pewna, bo to potwierdzają moje obserwacje, ze ludzie są
> niesamowitymi konstruktami nad którymi warto sie zastanowić. Człowiek może
> dużo sam dla siebie a jeszcze wiecej dla innego cżłowieka zrobić.
> Wracając do tłumienia, dla mnie to zafalszowany komunikat. Oczywiście są
> granice ekspresji emocji, nauczono tego nas w dziecinstwie. Jednak mysle,
że
> tam gdzie nie musimy nosic maski stabilnosci i dystansu, tam tego robic
nie
> powinnismy. Bywa, że i w tych "oficjalnych" miejscach emocje sie przydaja.
> Przeciez tam tez sa ludzie, a nie maszyny. I to nie jest utopijny pogląd,
to
> jest rzeczywistość. A bycie bezpiecznym w obecności inych ludzi to
trzymanie
> się swojej sfery intymności, wolności, nie za blisko i nie za daleko
zarówno
> werbalnie jak i pozawerbalnie. Emocje są zarazliwe, wiec szczególnie mile
> widziane sa te pozytywne... i oby ich przybywało.
Czasami warto tlumic emocje, moje doswiadczenie mowi mi
ze nawet napewno nie warto ich wyzwalac.
Stan rownowago to w tej chwili, tlumione emocje ale w dobrym znaczeniu
]tego slowa bo jak obserwuje ludzie tlumia emocje a maja racje.
Codzienne zycie wymaga dzialan poza emocjonalnych. Na ich uzewnetrznienie
przychodzi czas gdy poczujemy, ze to ten moment.
Na razie tego sie nie nauczylem i te dwie sfery nachodzą na siebie
z wszystkimi przykrymi konsekwencjami. Wyraznie czuję ze istnieje
granica pomiedzy dzialaniem rozumowym a emocjonalnym.
Gdy jest ona zaburzona rodzi to przykre konsekwencje, czasami
trudne do przewidzenia.

> Idz za głosem serca, ale uwazaj, zeby Ci go nie złamano... tak chyba
> lepiej...
> Uwazam.
nie

> > To dla mojego terapeuty ( technike ma niezwykla), ktory albo cos
znajdzie
> > we mnie, albo poddam sie ostatecznie. Te ostatecznie nic wielkiego nie
> > oznacza,
> > czlowiek walczy o siebie, na zewnatrz tego w ogole nie widac.
>
> O jakiej technice terapeutycznej mowisz? Na czym polega?

Moge cos wiecej opisac na priv. bo watpie czy ten terapeuta chcialby
moich opinii na forum publicznym. Dl amnie to wazne, ze jako
pierwszy poczul temat i autentycznie mi pomogl.

> to się okaze, nie masz z kim dzielic swojego sukcesu wewnętrznego?
Chyba tak to wyglada. Malo kto znioslby tak dziwne wynurzenia.
A rozmowa + gotowosc do zrozumienia ?.
Nie mam pretensji bo wiem jak dalekie to jest od
codziennego zycia.

> > Slowo kocham, oczywiste. To dlaczego wciaz pytamy?.
>
> Bo to trzeba wciaz slyszec by pamietac i czuc jenakowo mocno. Poza tym jak
> to miło usłyszec, że jest sie tak waznym. Słowa słuza podtrzymaniu tego co
> kryja za soba...
Kazdy ma swoje potrzeby tego co chcialby uslyszec.
A jesli w tym tez sie roznimy to konsekwewncja moga byc
odczucia, ktore nawarstwiaja sie i w efekcie tworza
sytuacje alienacji. Odkryc prawdziwa przyczyne jest wtedy
bardzo trudno.


> > Jak napisalas pierwszy post, bylem pewien, ze jestes psychologiem,
> > ktory podszedl, uczuciowo do mojego tematu. Teraz tak nie mysle,
> > nie jestes psychologiem. Troche poczulas moj temat. I za to dziekuję.
>
> Nie ma sprawy, teraz, po jakichs 7 latach poczułam, że nie jestem sama.
> Podczas mojej terapii nie miałam nikogo, kto choć trochę mnie rozumiał i
> czuł się tak samo zagubiony jak ja. W poszukiwaniu tożsamości... myśleć to
> coś innego, niż doświadczyc. Rozum dał mi wiele, przekonanie, że jest
sporo
> osob ktore siebie szukają, ale rozmowa z Tobą to też powierdzenie tego co
> wie rozum. I to dla mnie cenna rzecz. Więc i ja dziekuję.
Nie spodziewalem sie takich slow. Jestem zogniskowany na swoich
problemach i nawet nie wiem ze oni maja byc moze wieksze.
To przykre, ale dodaje otuchy. Jeden malutki krok ku zrozumieniu.


> > Mysle z ejestem na poczatku drogi, ktora przeszlas, na razie gdy pytam
> > siebie co naprawde chce, to nie dostaje dobrej odpowiedzi. Kierujac sie
> > moim ja niszczylbym innych i siebie. Zakladam ze prawdziwe 'ja' jest
> > z natury dobre, dazy do rownowagi, nie pozwala na autodestrukcje.
>
> Jestem pewna, że przejdziesz tą drogę i będziesz potem potrafił być
> szczęśliwy. Od razu nic się nie dzieje.

Milo uslyszec. to naprawde dodaje sily. Daje swiadomosc ze
warto probowac, mimo ze czasami ktos we mnie sie odzywa
pogodz sie z tym wszystkim.


> nie palę, to raczej decyzja wbrew nałogowi a nie sobie... Ty chcesz
palić -
> nie wierzę. Ludzie, którzy siedzą w tym nałogu nie rozróżniają tego co
chcą,
> od tego co chcieliby. może to zawile sformułowane, ale chodzi mi o to, że
> zdajac sobie sprawe, że sie robi zle, niezdrowo, brak jest odwagi by
> zrezygnowac. Różnie to nzaywaja - przyzwyczajeniem, czyms, co dobrze
działa
> na nerwy, odpoczynkiem, dodatkiem do piwa, albo czyms tak silnym, że nie
da
> sie z tym walczyc. Palenie sie rzuca wbrew temu syfowi, który sie wciagało
w
> usta, który sie zadomowił w głowie i mowi ze jest "ja" i ze decyzja o
"nie"
> dla palenia jest naegacja w człowieka... pewnie tak palaczom łatwiej...
> dlatego moi rodzice do tej pory nie rzucili palenia... mam dobry materiał
do
> obserwacji :) choć częstokroć też i smutny...
Masz racje, to okazja zeby oddzielic prawdziwe 'ja' od tego narzuconego.
Przy okazji takich nalogow dokladnie widac te dwie sily
ktore drzemia w czlowieku. Kolejna okazja by walczyc o siebie.


> > Nie wiem czy my piszemy o tym samym, ale czuje pokrwene klimaty.
> > Płyń.....
> > :-)
>
> To spływam... :)))

w gore rzeki ? :-)

kern


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

egzamin na UJ
czakram wawelski moja nadzieja
GROSS - mistrz socjotechniki i kłamstwa
Rozmowy kwalifikacyjne
Przywitanie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »