dziś popołudniu 15 letnia córka zgłosiła nam, że ma krew w moczu, żona
spojrzała i się przeraziła (w zasadzie żona należy do strachliwych),
mówiła, że od rana dość często chodziła "siku" a potem jak już nie miała
prawie czym to z krwią wysikała,
wieczorem córka trochę przestraszona nie może oddać moczu,
postanowiliśmy rano polecieć z moczem do przychodni (a gdyby olali nas - w
drugim pojemniczku do prywatnej spóółdzielni),
macie jakieś podejrzenia,
żadnej gorączki,
żadnego bulu,
no po przepytaniu mówiła, że wczoraj mieli dość forsowne ćwiczenia na
wuefie, ale poza zakwasami brak objawów

po głowie od razu zaczęły chodzić różne myśli typu - pierwszy stosunek,
prochy,
ale raczej obie rzeczy nie wchodzą w grę, mamy dobry kontakt.

macie pomysł?

pzdr
i.