Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "nawrocki" <p...@n...art.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: o bohaterach
Date: Fri, 22 Aug 2003 23:39:09 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 91
Sender: w...@o...pl@pd11.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <bi62g1$2eh$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pd11.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1061588289 2513 217.99.144.11 (22 Aug 2003 21:38:09 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 22 Aug 2003 21:38:09 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:221529
Ukryj nagłówki
Bohater (fikcyjny)
- W Wietnamie nikt się z nami nie cackał; robili lewatywy jak popadło, nawet
za głupi ból zęba - westchnął stary major przy wypuszczaniu dymu z ust
(stary major był naprawdę stary); siedział akurat na fotelu, i paląc fajkę
przesadnie gestykulował swoją powagę. - Wiecie, jak się nazywa takich, co
się boją lewatywy? - pytał zawsze po pijanemu wszystkich dookoła. - Ćwoki!
Tak się ich nazywa... - kończył.
Stary major był w tej chwili już poważnie pijany (poważnie, czyli że nie na
żarty), a gdy był tak pijany, czkał co kilkanaście sekund, mylił imiona
ludzi z którymi rozmawiał i udawał wielkiego bohatera; takiego prawdziwego
weterana, który gotów jest w każdej chwili oddać życie za ojczyznę. W
rzeczywistości jednak, stary major był zakłamaną i tchórzliwą gnidą, o
której wszyscy wiedzieli, że oprócz tego, że źle gra w karty, jest on
sprośny i obleśny, a do tego ciągle pożycza pieniądze, i jak się go prosi o
ich zwrot, to zawsze powtarza, że czeka, aż mu się zwróci 'pewna'
inwestycja. Dlatego właśnie stary major w tym miejscu zostaje wycięty z tego
opowiadania; zastąpimy go innym bohaterem - Olkiem.
Szukając bohatera (bohater autentyczny)
Zdaje się, że bohatera można szukać wszędzie; na śmietniku, w metrze, albo
na cmentarzu. Ja mojego bohatera spotkałem w parku. Jechał pijany rowerem i
przewrócił się dwa metry ode mnie; ja wtedy siedziałem na ławce (a na niego
wszyscy mówią 'Łagas').
- Dżu-dżu - powtarzał co chwilę Łagas, który wcześniej otrzepawszy się z
piasku i ogarnąwszy swój rower (stary rosyjski składak koloru czerwonego)
objawił mi się w całej swojej okazałości; okazałości penera.
Łagasa znam od dawna i przyzwyczajony jestem do jego pijackiego stylu
prowadzenia rozmowy:
- Gówno! Wiesz co to jest gówno? - pyta się mnie za każdym razem, gdy
nieszczęśliwie się na niego natknę (czasem też pyta się o pizdę: - Pizda?
Wiesz co to jest pizda? - ja raz odpowiedziałem, że narząd rozrodczy
kobiety, a on mi na to, że gaz do dechy w samochodzie).
- Wiem; znam ten smród - odpowiedziałem Łagasowi tonem pełnym zrozumienia,
które tak mu jest w tej chwili potrzebne; Łagas ma ponad czterdzieści pięć,
a jego największym zmartwieniem jest to, że nie ma pewności, czy jego
szesnastoletnia konkubina jest w ciąży (konkubina, którą podobno matka
wyrzuciła z domu, trzyma Łagasa w niepewności dlatego, że... no w zasadzie
to nie wiem dlaczego; pewnie ma jakiś w tym interes).
Konkubina ta (którą swoją drogą pogryzł kiedyś mój pies, kiedy to
przypadkiem zostawiłem otwartą furtkę, a ona, czyli ta konkubina,
przechodziła akurat obok mojego domu), no więc konkubina ta (która też
jechała z Łagasem rowerem, tylko, że swoim rowerem; czyli właściwie to
jechała rowerem obok Łagasa, a konkretnie za nim), tak więc ta konkubina
słusznie zauważyła, że gdyby Łagas przewrócił się na tym rowerze pół metra
wcześniej, wylądował by na wielkim kamieniu, który ja określiłbym jako
kamień granitowy z ostrymi kantami. 'No tak, pijanego psy nie gryzą',
pomyślałem sobie od razu.
- Dżu-dżu - rzucił po raz kolejny Łagas, i równie szybko, jak się pojawił,
znikł gdzieś w cieniu parkowej alejki jadąc gzygzakiem na swoim rosyjskim
składaku.
Dalej szukając bohatera
Czy lepszy jest bohater fikcyjny, czy autentyczny? Bohaterem fikcyjnym można
dowolnie manipulować, ale to bohater autentyczny ma dusze. Najlepiej byłoby
posługiwać się bohaterem nieznanym, ale gdzie takiego znaleźć...? Przy tym
pytaniu można zadać kolejne pytanie; pytanie o powody szukania bohatera.
Jeśli o mnie chodzi, to ja szukam bohatera po to żeby nie czuć się samotnie;
gdy tworzę postać (stary major), lub ją opisuję (Łagas), to ta postać
zaczyna dla mnie żyć. Stary major i Łagas to przedstawiciele bohaterów
naznaczonych chorobą alkoholową, ale i oni mogą coś od siebie dać, gdy się w
nich odpowiednio wsłucha... teraz mi się wydaje, że trochę przesadziłem z
tym wpływam bohaterów opowiadań na moje życie... gdzie jest autokorekta?
Autokorekta
Być może chodzi tylko o to, że w moich bohaterach chcę widzieć odbity obraz
samego siebie; ale może też nie chodzić o nic. Może też chodzić o to, że ze
względu na suszę wina z tego roku będą lepsze niż zwykle, ale może również
chodzić o to, że przechodzenie z jednego na drugie można przypłacić
odciskami na stopach, a w najgorszym przypadku upadkiem.
Na początku jednak chodziło tylko o bohatera; powstał bohater, i powstałem
ja...
pozdrawiam serdecznie
Łukasz
--
Korn - Got the Life (god teach me, god hate me)
follow the LEADER (1998) / los angeles, CA.
--
[Chemical Brothers - Star Guitar (you should fell what i fell)
chemical four / come with us (2002)]
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
|