Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!p
ostnews.google.com!m7g2000cwm.googlegroups.com!not-for-mail
From: "uookie" <u...@g...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: piłka bystrzejsza
Date: 19 Oct 2006 03:22:40 -0700
Organization: http://groups.google.com
Lines: 88
Message-ID: <1...@m...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: 83.14.34.194
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1161253370 3586 127.0.0.1 (19 Oct 2006 10:22:50 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Thu, 19 Oct 2006 10:22:50 +0000 (UTC)
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 5.1; pl; rv:1.8.0.7)
Gecko/20060909 Firefox/1.5.0.7,gzip(gfe),gzip(gfe)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: m7g2000cwm.googlegroups.com; posting-host=83.14.34.194;
posting-account=Yf75Rg0AAADuSiVBNs_CfHNksCMAQJNB
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:353381
Ukryj nagłówki
obiąc sobie rano herbate, w radiu leciała piosenka. ktoś o głosie
marcina rodzynka nadawał coś o tym, że chciałby być twardy i
uczciwy jak clint eastwood, a na koniec zadał pytanie, czy wole nadal
śnić nierealny sen. odpowiedziałem, że tak.
akcja rozpoczeła się na polanie w poznaniu, gdzieś między
magistralą kolejową, a korytem rzeki. przez jakiś czas byłem też w
mieszkaniu studenckim; z lokatorami (których znałem z tego, że
kiedyś faktycznie z nimi mieszkałem) dobieraliśmy odpowiednie
oświetlenie do leaving room'u. zdecydowaliśmy się na ciemno-jaskrawe
niebieskie jarzyniówki. całowałem się też z kolezanką; raczej bez
uczuć.
z powrotem wylądowałem na tej zielonej wiosennej polanie.
wylądowała tam też piłka do koszykówki. nie zwykła piłka, tylko
piłka adidasa, którą musiałem odkupić od kolegi po tym, jak ją
przebiłem. pozyczyłem ją od niego lata temu, i chcąc schować na
noc do garażu, niedbale ją do niego wrzuciłem. trafiła na gwóźdź
i od tamtej pory bawi sie nią mój pies.
we śnie sam za nią biegałem, tak jak dzisiaj biega za nią mój
pies. pies cholernie lubi aportowanie. rzuca się na nią jak normalny
pies na kota. mój pies akurat jest nienormalny, bo koleguje się z
moim kotem; śmieję się nawet z nich oboje, że są swoimi
najlepszymi kumplami.
więc biegałem za piłką, mniej więcej w tym rejonie, gdzie
znajdują się akademiki polibudy na ratajach. w pewnym momencie,
stałem się nagi. po prostu znikły ze mnie ciuchy. nie przejąłem
się tym zbytnio, bo nadal biegałem za piłką. kopałem ją na kilka
metrów przed siebie, dobiegałem do niej i wykopywałem dalej. ludzie
byli raczej obojętni; ich zainteresowanie mną trwało ledwie kilka
chwil.
heh. w pewnym momencie zobaczyłem psa. wystraszyłem się że może mi
on odgryźć penisa. gdy nagi facet biegnie jego falus rzuca się na
wszystkie strony - wije się niczym wąż wijący sie z bólu po
odciętym ogonie. dla psa mogłoby to wyglądać jak kawał dużej
kiełbachy ;F dlatego zasłoniłem członka dłonią, i wtedy
nastapiło złe kopmnięcie.
piłka potoczyła się między blokami i drzewami na tę polanę, na
której wszystko sie zaczeło. okazało się, że polana kończy się
urwiskiem, za którym kilka metrów niżej płynie rzeka. tam właśnie
wpadła piłka, a ja wpadłem za nią. skoczyłem bez żadnych
zahamowań, bo wiedziałem że i tak jestem nago, więc ciuchów sobie
nie zmoczę. jednak gdy wpadłem do wody, okazało się, że jednak mam
coś na sobie: koszulkę i skarpetki.
porwał mnie prąd rzeki. machałem rękoma; chciałem dopłynąć do
brzegu, jednak rzeka była silniejsza. udało mi się ledwo zbliżyć
do brzegu, próbowałem nawet rękoma chwycić się trawy na brzegu,
jednak była za krótko przystrzyżona. rzeka nie była szeroka, ale
była jakby wydrążona, bez spadu, koryto.
w oddali co jakiś czas widziałem ludzi idących czymś w rodzaju
pomostu. te pomosty wyglądały jak mosty pontonowe; leżały na
wodzie. były ich dwa rodzaje; drewniane z desek, i brukowe ze zwykłej
kostki chodnikowej. gdy dopływałem do takiego pomostu łapałem się
go, a ten rozpadał sie w moich rekach. bezwładnie płynałem dalej
trzymając w palcach jego resztki mostu.
w końcu jakoś się wydostałem z wody i przygarneli mnie dobrzy
ludzie, znowu studenci. nie wiem czy dalej byłem nagi, ale dalej
odczuwałem pewien wstyd. był też dzieciak, który pomagał mi
szukać piłki i kobieta, która się nade mną zlitowała. szliśmy
jakąś ciemną portową uliczką, przypominającą klimatem anglię
wiktoriańską; bieda, smród, przemoc, nędznicy. doszliśmy do
miejsca gdzie kończyła się droga. była tam tama. teraz dopiero
zobaczyłem jak czysta jest woda. już wtedy, gdy wskoczyłem do rzeki
zauważyłem że jest przejżysta, ale teraz dostrzegłem to jeszcze
dobitniej. woda lśniła.
nieznalawszy piłki postanowiliśmy opuścić ciemne portowe uliczki.
wyjście było takie jak wejście; solidne plastkiwe drzwi z solidną
plastikową klamką. schodząc po schodach zobaczyłem że na dole lezy
moja piłka. ucieszyłem sie jak dziecko. jak mogłem wcześniej jej tu
nie zauważyć?!
http://uookie.com/forum/viewtopic.php?p=164#164
|