Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!not-for-
mail
From: "Karol Wasilewski" <w...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: samotny w tlumie
Date: Sat, 16 Sep 2000 02:03:03 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 72
Message-ID: <8pud76$k4k$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pc229.wroclaw.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 969062438 20628 212.160.40.229 (16 Sep 2000 00:00:38 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 16 Sep 2000 00:00:38 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:58905
Ukryj nagłówki
Nigdy dotąd nie napisałem podobnego listu. Zawsze starałem się zdusić swoje
problemy w sobie i choć czasem bywało to naprawdę ciężko, jednak dziś czuję,
że nie poradzę sobie bez wsparcia. Przyczyna mego problemu jest być może
prozaiczna, ale widać jestem zbyt słaby by sobie z nią poradzić. Cała
historia zaczęła się 2 lata temu na mych urodzinach. Miała na imię Anna i to
ona zaaranżowała najpierw nasz wspólny taniec, później rozmowę . Skończyło
się na tym, że razem wyszliśmy z imprezy, a wkrótce po tym zostaliśmy parą.
Była moją pierwszą dziewczyną, czas z nią spędzony był najszczęśliwszym , i
myślę, że będzie do końca mego życia, okresem mego życia. Czasem, gdy nie
widziałem niczego prócz niej, me myśli krążyły tylko wokół niej, gdy nie
wyobrażałem sobie życia bez niej. Zauroczenie z czasem minęło, zacząłem
zauważać jej wady, zwracać uwagę na rzeczy, które mi się nie podobają albo
minie ranią. Ale wkrótce, nim sam zdążyłem się zorientować nadeszła
akceptacja. Całkowita akceptacja jej osoby, wszystkiego, co robi,
wszystkiego czym jest. Moja miłość umocniła się, stała się silniejsza niż na
samym początku. Z czasem jednak wszystko zaczęło się psuć. Drobne kłótnie
zaczęły przeradzać się w poważniejsze, kiedy to zaczęliśmy rozstawać się
wieczorami obrażeni. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje, gnębiła
mnie myśl, że to moja wina, że przez siebie samego stracę darowane mi
szczęście. I tak też się stało. Po niecałym roku zerwała ze mną. Tak jak
jeszcze niedawno byłem w siódmym niebie, żyłem beztrosko z głową w chmurach
, tak w tym momencie byłem w szoku. Naprawdę wierzyłem w swoje i jej
uczucie, tak więc było to dla mnie ogromnym ciosem. Nie mogłem tego
zrozumieć. Zapewniała mnie ,że to przez zbliżającą się maturę i poczucie
niepewności, narastające konflikty między nami. Gdy szok minął, zacząłem
zastanawiać się nad przyczynami rozstania, i chyba nie do końca je
zrozumiałem. W kazdym bądź razie nie mogąc tego zrozumieć. Próbowałem ją
znienawidzić. Nie wiem , czy mi się to udało, w każdym razie chyba zdołałem
wymazać z pamięci wszystkie miłe chwile spędzone z nią, a przypomnieć te,
które były dla mnie bolesne. I po części tak ją zapamiętałem. Nastały
wakacje , spotkałem na nich dziewczynę, której się spodobałem, i która
chciała ze mną zostać. Nie potrafiłem, mimo iż zdałem sobie sprawę z jej
wartości, podjąć ryzyka, i mimo jej próśb nie zostaliśmy razem. Okazałem się
draniem. Po powrocie z wakacji Anna próbowała się ze mną kontaktować-
telefonicznie, listownie. Ignorowałem ją ,aż w końcu, pół roku po rozstaniu,
postanowiłem się zgodzić i ją spotkać. Zamierzałem powiedzieć jej wszystko
co o niej myślę, lecz skończyło się na tym, że wysłuchałem jej prośby i
wybaczyłem jej. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. I choć początkowo nie
potrafiłem jej zaufać, to w końcu mi się to udało. Nawet mimo faktu, że
podczas rozstania miała kogoś innego - chłopaka najlepszej koleżanki-
Agnieszki. Wyjawiła mi też, że to Agnieszka popsuła nasz związek z zazdrości
. Ale spotykaliśmy się dalej. Z czasem zacząłem jej ufać i życie biegło jak
wcześniej. Do następnych wakacji i następnego wyjazdu. Wtedy to bowiem
zaczęła , na początku rozmawiać, później wychodzić z moim kolegą. Zawsze
pytała mnie o pozwolenie, a ja naiwny się zgadzałem. Kiedy później zacząłem
snuć podejrzenia i zabraniałem jej kontaktów z nim, ona błagała mnie o
zgodę, na co w końcu przystawałem, albo spotykała się po kryjomu. Nie
robiłem nic, a gdy me zaufanie słabło , zastępowało je przekonanie, iż czego
bym nie zrobił, ona będzie myśleć i działać jak tylko zechce, nie licząc się
z niczym. W końcu stało się , kazałem jej wybrać - ja czy on. Poprosiła o
czas do następnego dnia. W ten oto dzień zacząłem rozumieć wszystko, zdradę
sprzed roku z chłopakiem koleżanki i intrygę mającą na celu poróżnienie mnie
z nią, tak by prawda nie wyszła na jaw. Z relacji kolegów i swoich
obserwacji poznałem całą prawdę o chwili obecnej i jej skłonności do mego
kolegi. Oczywiście wybrała jego. Może jest za wcześnie, minęło tylko 5 dni
ale mimo moich chęci nie potrafię jej znienawidzić. Mimo iż mam w głowie
obraz jej, jej stosunku do mnie, i jej czynów za moimi plecami, to gnębi
mnie smutek, żal, że zrobiła to mi, że zawiodła moje zaufanie, mą wiarę, me
uczucie. Że mimo jako jedyną istotę na ziemii dopuściłem ją najbliżej mego
wnętrza nie znaczyło to dla niej zupełnie nic . Dziś przyszła z nim na
spotkanie z naszymi kolegami. Nie mogłem zrozumieć jak mogli- on i ona, mi
to zrobić. Widać mają mnie za nic. Ja sam , mimo iż mam 20 lat czuje się
wrakiem człowieka. Wiem, że wszystko co opisałem stało się przez moją
naiwność. Nie wiem co dalej czynić. Nie wierzę, że spotkam kiedykolwiek
kogoś, kto przyjmie ode mnie wszystko co mogę mu zaofiarować w zamian za
tylko jedno - wierność. Ale jeśli jesteś kimś takim, jeśli Czytająca
wierzysz w tylko jedno , że Miłość i Wiara potrafią uczynić cuda, napisz do
mnie , bo samotność dopadła mnie i rozszarpuje mnie swymi szponami kawałek
po kawałku.
Karol
|