Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "nawrocki" <nawrocki@[cut]blog.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: (tricky)
Date: Fri, 26 Nov 2004 20:48:07 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 80
Sender: w...@o...pl@pa190.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <co81fa$ni$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pa190.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1101498666 754 213.76.114.190 (26 Nov 2004 19:51:06 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 26 Nov 2004 19:51:06 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:295495
Ukryj nagłówki
No cóż... Świat mnie dzisiaj zwrócił; zwrócił mnie tak, jak się zwraca
niestrawiony pokarm po libacji alkoholowej. Trochę to uwłaczające, ale
lepsze niż zostanie wydalonym przez odbyt...
--
Dziwnym zbiegiem okoliczności (niezwykle dziwnym) stałem się ofiarą.
Oczywiście ofiarą można stać się na kilka sposobów - ja niestety stałem się
ofiarą w sposób najbrutalniejszy: stałem się ofiarą własnego gatunku.
Wprawdzie nie do końca chodzi tylko o gatunek (chodzi też o mój sposób
myślenia), ale to właśnie specyficzne właściwości gatunku uczyniły mnie tą
że ofiarą, nad którą się teraz użalam (z pełną świadomością konsekwencji
stwierdzam, że jest to właśnie ofiara gatunku, i niczego więcej). Owe
specyficzne właściwości mojego gatunku, czyli gatunku ludzkiego (i zresztą
znacznej większości innych gatunków też) to nic innego, jak wewnątrz
gatunkowa kopulacja dwóch płci; samca i samicy. Ale nie to jest najgorsze -
najgorszy jest dobór naturalny.
Zacznijmy może jednak od początku, czyli od momentu, kiedy po raz pierwszy
raz w życiu uświadomiłem sobie, że jestem mężczyzną. Było to całkiem nie
dawno, parę tygodni temu. Wtedy to, w wieku dwudziestu dwóch lat,
uświadomiłem sobie, że zapomniałem o kobietach. Wprawdzie zakochiwałem się w
nich od czasu do czasu, ale nigdy nie myślałem, że będę z którąś bliżej
związany, tj. że będę z nią się widywał częściej, niż raz w tygodniu na
wykładach z filozofii, w drogerii kupując papier toaletowy, lub kupując
piwko przy barze (mam słabość do studentek, sprzedawczyń i kasjerek, i
jeszcze do barmanek, ale z niedoświadczenia* wiem, że wszystkie barmanki są
zajęte). Oczywiście rozmyślałem niejednokrotnie o wizji małżeńskiej, nawet
widziałem siebie w roli przykładnego męża i ojca, jednak była to wizja tak
odległa, że niczym innym, jak tylko wizją być nie mogła. Takie więc miałem
kontakty z kobietami - po prostu się na nie gapiłem, cicho się w nich
kochałem, a potem o nich zapominałem. Rodziny, czyli matki i siostry nie
wliczam, bo je kocham miłością inną niż ta, o której rozprawiam. Wprawdzie
mam jeszcze koleżanki, ale one mnie nie pociągają, bo je znam - zawsze
pociągały mnie tylko kobiety, do których bałem się nawet odezwać.
Pewnie czytelnik zastanawia się, jak ktoś taki jak ja, wykształcony,
przystojny, z perspektywami, mógł zapomnieć o kobietach. Tak więc zapewniam
czytelnika, że mógł. W podstawówce od kobiet bardziej interesowało mnie
łowienie ryb i oglądanie filmów na video. W liceum zacząłem palić trawkę i
wtedy przez cztery lata, po za nią, w ogóle nic mnie nie interesowało (no
może za wyjątkiem gier komputerowych i muzyki hip-hop). Gdy poszedłem na
studia, dalej interesowała mnie tylko trawka, i jeszcze pisanie (pisanie, to
zaraz przed rysowaniem, moja główna pasja).
Niech się czytelnik nie głowi, sam podam rozwiązanie: rozwiązanie mojego
'zapomnięcia' o kobietach jest takie, że mój popęd do kobiet został
zastąpiony popędem artystycznym. Zamiast biegać za dziewczynami, całe życie
albo coś pisałem, albo rysowałem. Wolałem pisać o mojej miłości, niż ją
przeżywać (bo wygodniej było coś o niej napisać, niż ruszyć dupę i znaleźć
sobie dziewczynę, którą warto pokochać). Wartość miłości to mój drugi
problem, problem uzależniony i umiejscowiony zaraz za moim pierwszym i
głównym problemem - lenistwem. Otóż, jeśli już będę się starał o względy
jakiejś kobiety, to muszę mieć pewność, że jest tego warta (czyli, że musi
to być jedna z tych kobiet, które noszą miano miss wszechświata, i której
będzie mi każdy zazdrościł). Trzecim moim problemem jest wiara; wiara w to,
że gdzieś tam, w betonowych bunkrach, między asfaltowymi ścieżkami, czeka na
mnie kobieta, która będzie moim uzupełnieniem, moją brakującą częścią,
kobietą przeznaczoną dla mnie.
Prześmieszna sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Rozmawiałem z pewną
dziewczyną, nawet się kilka razy spotkaliśmy, a nawet całowaliśmy (jest
drugą kobietą w moim życiu, z którą się całowałem - pierwsza to Włoszka,
która skradła mi pocałunek gdy byłem na koloniach... jakieś pięć lat temu).
Ta śmieszna sytuacja dotyczy tego, że w sumie ta kobieta wydawała mi się,
przy najmniej na początku, kobietą dla mnie odpowiednią. Jednak gdy tylko
dziewczyna mojego kolegi powiedziała mi, że stać mnie na coś lepszego, od
razu poczułem wielki wstręt do tej dziewczyny, z którą drugi raz w życiu się
całowałem...
* Niedoświadczenie - większość moich przemyśleń oparta jest na
niedoświadczeniu, ponieważ nie mam doświadczenia.
Łukasz
www.nawrocki.blog.pl
--
"Wlazłem pośród ludzi jak wół między radliny i ciągnę pług, bo tak trzeba.
Śmiga mnie batem jeden z drugim, i tylko wyć mi wolno, bo to naturalne, że z
bólu się wyje. Raz tylko się przeciwstawiłem, bo sił już nie miałem, to mi
kołkiem po łbie natłukli, i już się nie przeciwstawiam, a łeb ledwo mi się
zgoił."
|