chcialbym podzielic sie moimi spostrzezeniami dot. alergii.
Mialem uczulenie na jakies trawki pojawiajace sie co roku okolo polowy maja.
Zaczynalo sie zamulenie umyslu i psikanie i takie tam smarkanie, ktore
trwalo do konca czerwca w krytycznych wypadkach (zaleznie od pogody).
Dzisiaj mamy czerwiec a ja nie mam objawow, no moze poza delikatnymi (bardzo
delikatnymi). Nie do pomyslenia! Przeciez maj byl goracy, czerwiec niezbyt
deszczowy, wiec nic nie powinno zaklocac rozwoju roslinek, przynajmniej tak
mi sie zdaje. Rok temu objawy uczulenia odczuwalem wyraznie slabsze niz w
poprzednich latach. Probowalem sobie to wytlumaczyc i doszedlem do wnioskow
co takiego spowodowalo te zmiany:
1) znaczne ograniczenie stresow (zlewanie pewnych spraw; bardzo skuteczne!)
i duzo radochy ze wszystkiego; optymizm
2) w miare prawidlowe odzywianie bez kokakoli i innych hamburgerow, mniej
slodyczy; duzo h2o mineralnej i owocow
3) ruch na dworze - rowerek (to juz tradycyjnie)
4) wielka wewnetrzna chec pozbycia sie alergii (naprawde wielka!)
5) minimalna ilosc jakichkolwiek lekow - tylko w razie wyraznej potrzeby
+ zero fajek.
Czyzby to zadzialalo? A moze cos innego? A moze po prostu trawki nie
kwitna... w kazdym razie nie psikam i w czerwcu moge spokojnie jedzic na
rowerze po polach i lasach:))))) Nie wiem jaki gatunek dziala(l) na moj nos.
Mam nadzieje ze jakos moje doswiadczenia pomoga alergikom. Oczywiscie skutek
(jesli jest to skutek tego o czym napisalem) pojawi sie po dluzszym czasie
ale mysle ze mimo wszystko warto sprobowac. Stratni nie bedziecie.

Pozdrawiam
Mihal

--------------------------------------------
*** Kocham moj telewizor ***

r...@p...com
http://www.polbox.com/r/reda1
---------------------------------------------