Witajcie,

Sprawa nie dotyczy mnie bezposrednio, tylko moja sasiadke, starsza kobiete,
dlatego chcialam zadac pytanie, miedzy innymi po to, zeby jej pomoc. Ale od
poczatku. Dzis o koszmarnie wczesniej porze (5:30) obudzila nas sasiadka z
mieszkania obok z prosba o pomoc, poniewaz z rury w lazience lala jej sie
strumieniami woda. Okazalo sie, ze pekla rura przy zaworze na wysokosci
mniej wiecej licznika. Licznik umiejscowiony jest przy pionie, a nie
wyprowadzony na zewntarz. W kazdym razie zanim gospodarz bloku sie dobudzil,
ubral i zakrecil zawor, to mieszkanie bylo juz niezle zalane. Dodam, ze na
podlodze w przedpokoju i obu pokojach polozony jest parkiet, w calkiem
niezlym stanie. W lazience plytki, wiec za bardzo nie ucierpialy. Wode z
przedpokoju do pokoi zatrzymal dywan, dlatego tez przedpokoj ucierpial
najbardziej. Teraz pytanie, jak dochodzic jakiejs rekompensaty od spoldzieli
mieszkaniowej w takiej sytuacji? Mieszkanie jest wlasnosciowe, ale
nieubezpieczone. Dzien wczesniej sasiadka zglaszala awarie (nie miala wody),
jednak nikt ze spoldzielnie sie nie pojawil na interwencje. A dzis rano taki
numer. Teraz gdzie sie udac i jak dochodzic swoich praw, skoro mieszkanie
nieubezpieczone, a parkiet, przynajmniej w przedpokoju, na pewno ucierpi?
Dodam jeszcze, ze blok to tzw. "Dom kombatanta", zamieszkaly w wiekszosci
przez starszych ludzi, wiec byc moze spoldzielnie bedzie sie chciala jakos
"wymigac" od odpowiedzialnosci.

Co radzicie?
Z gory dziekuje za wszelkie sugestie.

pozdrawiam
kruszynia