Strona główna Grupy pl.soc.rodzina 5 lat po slubie-dlugie

Grupy

Szukaj w grupach

 

5 lat po slubie-dlugie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 50


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-01-04 11:46:31

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "Andrzej Wilkoszewski" <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Iwonka" <b...@i...pl> wrote in message
news:19684-1010139597@as3-20.swietochlowice.dialup.i
netia.pl...
>
>
> > Nie musicie koniecznie brać ślubu w świątyni Wang, jest tyle pięknych
> > kościołów, a w waszej parafii nie da rady?
> Wiesz Ulo,to nie jest kwestia kosciola-tylko Grzesia.
>
Jesteś pewna ?
Jestem w podobnej sytuacji - po USC bez kościelnego. Zazwyczaj po rozmowie z
naszym proboszczem dostaje wysypki i musze to kilka dni odchorować. W
zasadzie stale "kiedyś tam mamy wziąć kościelny".
Ale - że tak powiem "dodatki" - skromna uroczystość - tak z 30 luda, a może
po suknię ślubną pojechać do Niemiec itp. itd. są gwoździem do trumny -
przeraża mnie to i skutecznie powstrzymuje przed jakimkolwiek działaniem w
tym kierunku.

Każdy z problemów jest do przewalczenia - księża, impreza, wydatki,
kłopoty - ale wszystkie razem wydają się niewarte ostatecznego efektu.

To tylko mój pogląd, ale zastanów się tez nad tym.

Andrzej



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-01-04 12:32:45

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "Iwonka" <b...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Eponina" napisał/a
> Skoro jego sprzeciw jest tak silny to nie widzę sensu, żeby go
> namawiać czy wręcz zmuszać. Będzie Ci to mial za złe.
Eponino-juz ma.
Po ostatniej kolejnej rozmowie na ten temat powiedzial mi,ze
za duzo chce od swiata. Za mamy wszystko co kazdy normalny
czlowiek chce miec,ze sie kochamy,jestesmy razem,mamy
wspanialego synka,dach nad glowa i jest co do gara wlozyc-a mnie
ciagle cos nie pasuje. I poprosil mnie poraz kolejny,abym go
nie namawiala,bo to by bylo wbrew niemu. On by sie meczyl,a
ja przeciez chyba tego nie chce?
I ma racje. Tak czytam posty od was i sobie mysle-moze to rzeczywiscie
nie jest dobrze,ze sie tak upieram?

>Po co kusić
> los, skoro jest Wam tak dobrze razem?
bardzo dobrze. jestem naprawde szczesliwa.

>Co więc powoduje, że aż tak palisz się do tego ślubu?
1-strach-zyje przeciez w grzechu ciezkim i napewno nie zaznam zbawienia.
2-mimo iz nie jestem praktykujaca,to chciala bym od czasu do czasu
wyspowiadac sie,by mniec lzajsze sumienie i przyjac
komunie-np. za mojego synka.
I to sa dwa glowne powody. Moze glupie?

> Obawiam się,że nawet gdyby Twój mąż wyraził zgodę (ze względu na
> Ciebie i Twoje marzenie) to przy jego podejściu do kościoła i księży
> kiedys mogłoby wyjść na jaw, że ma Ci za złe, że go do tego
> "zmusiłaś" Ba, śmiem nawet twierdzić, że Twój upór w tej kwestii
> mógłby kiedys zaszkodzić Waszemu związkowi.
Jestes wrozka,czy co? :-)))))
Tak jak napisalam wczesniej-on juz ma pretensje,ze go ciagle namawiam.
I moj upor juz zaczyna szkodzic naszemu zwiazkowi.
Po pierwsze-mimo iz sie w ogole nie klocimy,ten temat jest
przyslowiowa iskra w stogu siana. Zawsze jak o tym rozmawiamy oboje
mamy podniesione glosy,jestesmy wzburzeni.
Po drugie-ja ostatnio doszlam do wniosku,ze podswiadomie "mscilam"
sie na nim za ten upor. Robilam/nierobilam pewnych rzeczy
"bo nie.Na szczescie w pore sobie to uswiadomilam.
jejku,jaki czlowiek nieraz jest glupi!

> Sama jestem takim Grzesiem. [ciach]
Wiesz,jest wiele madrego w tym co napisalas.
Dalo mi to do myslenia. Nagle,tak naprawde,spojrzalam na
ta cala sytuacje jego oczyma. I mysle,ze to przez co ty
przeszlas,nie jest warte powtorzenia w przypadku Grzesia. Chyba sobie
odpuszcze.Wiadomo,nie od razu,ale chyba jednak odpuszcze.
Nie jest to warte az takiego poswiecenia.

> Weź męża latem na łąkę, [ciach]
Wiesz,bardzo mi sie ten sposob spodobal.
Grzes jakis rok temu zaproponowal,ze jezeli tak bardzo
mi na tym zalezy,to wejdzmy poprostu do pustego kosciola,wezmy sie
za rece i powiedzmy sobie to co jest do powiedzenia.
Jakos to minelo...ale moze to jest sposob by wilk byl syty
i owca cala.
Dziekuje Ci Moniko
Pozdrawiam
Iwonka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-01-04 12:37:28

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "Iwonka" <b...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Andrzej napisał:
> Jestem w podobnej sytuacji - po USC bez kościelnego. [ciach]
I jest Ci z tym dobrze? A partnerka?

> Każdy z problemów jest do przewalczenia - księża, impreza, wydatki,
> kłopoty - ale wszystkie razem wydają się niewarte ostatecznego efektu.
> To tylko mój pogląd, ale zastanów się tez nad tym.
> Andrzej
Dzieki. Juz odpisalam wczesniej Eponinie,ze chyba sobie
odpuszcze,bo nie warto kogos zmuszac,zwlaszcza,ze moglo by to
popsuc stosunki miedzy nami. Ja tez bym nie chciala byc zmuszana,w imie
milosci,do skoczenia np. na spadochronie. Bo mimo calej,wielkiej milosci
do Grzesia-nie zrobila bym tego-ze strachu. Dlatego pewnie on nie moze
tego zrobic,cos mu nie pozwala i-chyba odpuszcze.
Pozdrawiam
Iwonka




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-01-04 12:40:52

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "Iwonka" <b...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Ramzes" napisał/a :
> Serdeczne gratulacje z okazji 5 rocznicy ślubu, doczekania w szczęściu do
> złotych godów i dalszych.
Dziekuje :-)
Tobie tez zycze wszystkiego naj!

> Tylko Grzrgorz musi zdecydować, czy ze względu na twoje spełnienie w 100%
> jest w stanie zapomnieć o swoich uprzedzeniach.
Albo ja musze zdecydowac,czy ze wzgledu na niego,moge zapomniec
o mojej zachciance.

>Mam nadzieję,że Ci się uda.
> Pozdrawiam Ramzes.
Dziekuje.
Pozdrawiam cieplutko
Iwonka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-01-04 13:09:19

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: Kami <K...@j...net> szukaj wiadomości tego autora



> -----Original Message-----
> From: Iwonka [mailto:b...@i...pl]
> Posted At: Friday, January 04, 2002 1:33 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: 5 lat po slubie-dlugie
> Subject: Re: 5 lat po slubie-dlugie

[ciaaaaaaaaaach]

Wiesz Iwonko... Po pierwsze wszyyyyyyyyyyyyystkiego, co najlepsze -
cierpliwości, pogody ducha, i mnóstwo, mnóstwo miłości. I żebyście byli
szczęśliwi...
Po drugie - wiesz, ja się zgadzam z Epo (przynajmniej w większości tego,
co pisze). Podejrzewam, że sama będę w podobnej sytuacji do Twojej, bo
moje Szczęście nie chce brać ślubu kościelnego, a ja gdzieś tam bym
chciała, i chociaż nie mam tak silnej motywacji jak Twoja, problemem
będzie moja Mama, która innego rodzaju ślubu w ogóle sobie nie wyobraża
:-\ I też będę miała dylemat - moje "chcenie" i jego poglądy...
Niemniej jednak wciąż zgadzam się z Epo - nic na siłę. Nie możesz męża
zmusić do niczego, bo przecież go kochasz i chcesz dać mu szczęście.
Inna rzecz, że on Ciebie też kocha i też chce Cię uszczęśliwić, więc
może powinniście dojść do jakiegoś kompromisu? Skoro Tobie tak bardzo na
tym zależy? Może dobrym wyjściem byłby ślub ateisty z katoliczką? Albo
to, co napisała Epo - idźcie na łąkę i powiedzieć sobie wszystko to, co
dla Was ważne i co chcecie sobie z miłością obiecać.
Co do Twojej obawy o zbawienie... No cóż, w imieniu Boga się nie
wypowiem z przyczyn zrozumiałych, wiedzy o tym, jak Kościół traktuje
takie sytuacje nie mam... Ale tak na zdrowy rozum osoby wierzącej w
Absolut - Bóg nie może Cię potępić. Przecież On chce dla Ciebie jak
najlepiej. Widzi, że żyjesz z człowiekiem, którego kochasz, w uczciwym i
pełnym miłości związku. Widzi, że w miłości wychowujecie swoje
dziecko... Czego oczekiwać więcej? Wiem, że to bardzo ludzkie, niemal
"niskie" i pozbawione boskości podejście do Boga, ale myślę, że za takie
życie potępiona nie zostaniesz... I moim zdaniem właśnie takie życie
Bogu bardziej się podoba, niż _pełne_hipokryzji_ małżeństwa po ślubie
kościelnym, których przecież też jest wiele. Więc nie martw się, tylko
dbaj o tę miłość, która jest wokół Ciebie. Bo to największa wartość,
również, a może przede wszystkim dla Boga.

Pozdrowienia dla Ciebie i Grzesia :-)
--
Kami
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-01-04 13:41:19

Temat: Re: 5 lat po slubie- wtrącenie się nowego...
Od: Marcin Turski <m...@d...ipan.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora



> Co do Twojej obawy o zbawienie... No cóż, w imieniu Boga się nie
> wypowiem z przyczyn zrozumiałych, wiedzy o tym, jak Kościół traktuje
> takie sytuacje nie mam... Ale tak na zdrowy rozum osoby wierzącej w
> Absolut - Bóg nie może Cię potępić.

Święte słowa...

> Przecież On chce dla Ciebie jak
> najlepiej. Widzi, że żyjesz z człowiekiem, którego kochasz, w uczciwym i
> pełnym miłości związku. Widzi, że w miłości wychowujecie swoje
> dziecko...

Patrz wyżej...

> Czego oczekiwać więcej? Wiem, że to bardzo ludzkie, niemal
> "niskie" i pozbawione boskości podejście do Boga,

To, że coś jest "ludzkie" nie implikuje automatycznie faktu iż to coś
jest "niskie" i pozbawione boskości :) Tak myślę...

> ale myślę, że za takie
> życie potępiona nie zostaniesz...

Napiszę to samo - inaczej: mam nadzieję, że za takie życie potępiona nie
zostaniesz. Kwestia zaufania...

W tej sympatycznej dyskusji wiele słów zostało już wypowiedzianych,
pojawiło się wiele bardzo roztropnych wypowiedzi... nie będę ich
powtarzał. Ze swej strony dorzucę jedno: zgodnie z moim stanem wiedzy na
tematy religii (bardzo niewielkim, przyznaję) do zawarcia _ważnego_
związku sakramentalnego (pot. ślubu kościelnego) obecność kapłana _nie
jest konieczna_. Wystarczy akt wolnej woli ze strony dwojga oblubieńców.
Zatem "TAK" wypowiedziane na ukwieconej łące czy w zupełnie pustym
kościele ma w obliczu Stwórcy taką samą rangę co "tradycyjny" ślub w
kościele. Wiedzę tą zaczerpnąłem jeszcze z kursu przedmałżeńskiego na
który uczęszczałem wraz z (jeszcze wtedy) narzeczoną, więc myślę że
źródło wiarygodne :)

Pomogłem?

Ponieważ to mój pierwszy post na pl.soc.rodzina, zatem witam wszystkich
Dyskutantów bez względu na ich status rodzinny. Nie będę się rozwlekle
przedstawiał - URL w stopce listu - tan się maksymalnie uzewnętrzniłem
:) Dobra, wiem, że to kokieteryjne zaproszenie na stronę - wręcz
nachalny spam, jasny gwint :) :)


--
Sokolik Wędrowny - żonaty, bezdzietny...
UWAGA: Odpowiadając WYRZUCTO z mojego adresu.
http://strony.wp.pl/wp/maturski
Las jest jak człowiek. Poznasz go - będzie ci bratem...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-01-04 13:46:57

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "Anyia" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie,
ciacham wszystko bo wiadomo o czym mowa i nawet nie ma za bardzo OT ;-).

Jestem w takim zwiazku juz 5 rok. Tzn. ja jestem katoliczka (ale nie
dewotka;-) ), moj maz ateista (bez chrztu). Malo brakowalo, a bylibysmy bez
slubu koscielnego - na naukach przedmalzenskich moj (wtedy) narzeczony
zostal WYRZUCONY z kosciola przez ksiedza z komentarzem, ze msza nie jest
dla "takich" i jak on nie wierzy to ma wyjsc. Wyszedl. Ja zrobilam ksiedzu
awanture, powiedzialam mu ze wlasnie jednym !@#$% ruchem zepsul mi ostatnie
dwa lata rozmow o Bogu, i wyszlam tez. Pawel zgodzil sie na koscielny, ale
gdyby wtedy powiedzial, ze sie nie zgadza, to bym nie nalegala.... Dzieci
ochrzcze, bo chce, dla niego to nie ma znaczenia. A ja? Bylabym tak samo
szczesliwa bez koscielnego - bo wolalabym zyc z pawlem bez koscielnego niz
rozwalic ten zwiazek zbytnim naleganiem.
Z praktycznego punktu widzenia - na zwiazek koscielny katolika z ateista
(takim bez chrztu) potrzebna jest zgoda biskupa, bo to malzenstwo mieszane,
np. w mojej parafii to bylo pierwsze w historii.

Wydaje mi sie ze zrobienie tego w pustym kosciele jest dobrym rozwiazaniem.

Dla kosciola licza sie np. obietnice skladane samemu sobie. Np. mnie ksiadz
pytal przed slubem, czy nigdy nie mowilam sama do siebie "Boze, przyrzekam
ze nigdy sie nie ozenie" albo cos w tym stylu, bo przed Bogiem takie
obietnice sa wazne.
Skoro takie sa wazne, to tym bardziej te skladane w kosciele.

Powodzenia
magda/Anyia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-01-04 13:55:20

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: Marcin Turski <m...@d...ipan.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Anyia napisał(a):
.
> Z praktycznego punktu widzenia - na zwiazek koscielny katolika z ateista
> (takim bez chrztu) potrzebna jest zgoda biskupa, bo to malzenstwo mieszane,
> np. w mojej parafii to bylo pierwsze w historii.

Wybaczcie, że znów się wtrącę: jesteś tego pewna ? (tej zgody biskupa).
Miałem podobną sytuację w swojej najbliższej rodzinie i zgoda biskupa
potrzebna bynajmniej nie była. Wystarczyło stosowne oświadczenie strony
niewierzącej.

Pozdrawiam
--
Sokolik Wędrowny.
UWAGA: Odpowiadając WYRZUCTO z mojego adresu.
http://strony.wp.pl/wp/maturski
Las jest jak człowiek. Poznasz go - będzie ci bratem...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-01-04 14:35:55

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Moniko, wydaje mi się, że przedstawiłaś słuszne argumenty, jednak jest to
chyba tylko jedna strona medalu. Świetnie rozumiem człowieka, który nie chce
klękać przed księdzem, chociażby dlatego, że księża dość często siebie
utożsamiają z Bogiem. Rozumiem, że nie chce zrobić czegos wbrew sobie.
Ale z tego, co pisze Iwonka wynika, że dla niej Kościół i wiara jest jednak
sprawą istotną. Jak zrozumiałam, nie przywiązuje ona wagi do praktyk mniej
istotnych, ale pewne rzeczy (takie jak ślub i spowiedź) są dla niej ważne.
Może życie bez ślubu kościelnego jest dla NIEJ życiem wbrew sobie? Myślę, że
należałoby również uwzględnić jej potrzeby, a nie zmuszać ją do ustępowania,
żeby Grześ nie musiał się męczyć w sytuacji, która mu nie odpowiada, albo
będzie miał jej za złe... Bo ona najwyraźniej męczy się w TEJ sytuacji i ma
mu złe teraz.

Sprawa jest dość trudna, bo wymaga chyba ustąpienia którejś ze stron, a obie
strony mają swoje uzasadnione racje.
Iwonko, sądzę, że powinnaś poszukać mądrego księdza, który być może znajdzie
wyjście awaryjne:)

A tak swoją drogą, Iwonko, czy nie za często ludzie mówią Ci, co jest dla
Ciebie dobre?

Małgosia
mężatka, dwoje dzieci.

PS. Witam wszystkich serdecznie:)





> Obawiam się,że nawet gdyby Twój mąż wyraził zgodę (ze względu na
> Ciebie i Twoje marzenie) to przy jego podejściu do kościoła i księży
> kiedys mogłoby wyjść na jaw, że ma Ci za złe, że go do tego
> "zmusiłaś" Ba, śmiem nawet twierdzić, że Twój upór w tej kwestii
> mógłby kiedys zaszkodzić Waszemu związkowi.
> Sama jestem takim Grzesiem. Od lat byłam przekonana, że ślub wezmę
> wyłącznie cywilny, bo kościelny w moim wykonaniu byłby szczytem
> hipokryzji i czyms kretyńskim zupełnie. Po czym poznałam mężczyznę
> pochodzącego z wierzącej i silnie praktykującej rodziny (moja
> teściowa jest po prostu dewotką, nie owijajmy w bawełnę) i okazało
> się, że jego mama w ogóle nie dopuszcza do siebie myśli o braku
> sakramentu a i jemu w jakiś sposób na tym zależy. Więc dla świętego
> (własnego) spokoju wyraziłam zgodę na ślub kościelny. No fajnie było,
> miałam suknię i welon, ale co z tego, skoro przez całą ceremonię
> czułam się dziwnie, jakby się to działo poza mną, jakbym w filmie
> grała. Dobrze, że ksiądz mówił kiedy mamy wstać, kiedy usiąść i
> uklęknąć, bo inaczej całkiem bym się pogubiła. Od tamtej pory nie
> przestąpiłam progu kościoła i za każdym razem kiedy wspominamy ślub,
> odczuwam pewnien cień niesmaku na myśl o tym, że dałam sie wrobić.
> Mało tego, niedawno urodziłam dziecko i na wiosnę znów będę musiała
> udawać, że kościelne sakramenty coś dla mnie znaczą. Wcale nie miałam
> ochoty chrzcić Oli, chciałam, żeby kiedyś w przyszłości sama
> zdecydowała o swojej przynależności do jakiegoś kościoła. Ale nie..
> teściowa dostałaby zawału a ja miałabym ją na sumieniu. Ona nawet nie
> wie, że ja nie wierzę. Wyklęłaby mnie z rodziny a razem ze mną
> swojego jedynego syna i jedyną wyczekaną przez kilkanaście lat
> wnuczkę... Poza tym, zalezy na tym mojemu mężowi, więc się ugnę bo
> cenię sobie spokój, a moja kategoryczna odmowa wywołalaby burzę.
>
> Ale rozpisałam się o sobie zamiast pisac o Was. Moje zdanie jest
> takie: Twój Grześ nie chce/nie umie zdobyć sie na hipokryzję (jak ja
> się zdobyłam) Uważam, że powinnaś to uszanować. Przeżyłaś z nim 5
> szczęśliwych lat, brak ślubu kościelnego nie zmącił Waszego szczęścia
> dotychczas, nie zmąci go i w przyszłości. Weź męża latem na łąkę,
> załóz białą sukienkę i wianek z kwiatów i złóż mu tam przysięgę, że
> będziesz go kochać i szanować do końca Twoich dni. Twój Bóg to
> zobaczy i usłyszy a Grześ nie będzie się musiał męczyć w sytuacji,
> która mu nie odpowiada.
>
> --
> pozdrawiam
> Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-01-04 15:50:46

Temat: Re: 5 lat po slubie-dlugie
Od: Jakub Slocki <j...@n...pooh.123.org> szukaj wiadomości tego autora


Witaj,


In article <8...@a...swietochlowice.dialup.inetia
.pl>,
b...@i...pl says...
> 5 wspanialych lat.Tylko,ze mial byc jeszcze koscielny,
> ale...Grzes w ciagu tych pieciu lat nabral ogromnie
> negatywnego stosunku do instytucji koscielnej i...nie

Ja moze nie jestem wojujacy, ale przechodze na druga strone ulicy widzac
jakiegos ksiedza :) Tak na serio mialem okazje w swoim zyciu 2 (slownie
dwoch) ksiezy ktorzy byli "normalni" - nie dogmatyczni bez argumentow i
umiejetnosci podstawowych - dyskusji, zrozumienia itd.
Chyba nie jestem ateista, ale tez nie jestem wierzacy. Mamy jednak slub
koscielny. Mojej zonie na tym zalezalo, a mi korona z glowy nie spadla.
Na naukach przedmalzenskich po prostu siedzialem i pilnowalem zeby sie
nie odezwac. U ksiedza bylem mily i usmiechniety, bo po co sie
denerwowac? Wiele rzeczy zalatwiala Asia (jak chocby zmiane kosciola z
parafii w ktorej bylismy zameldowani - ja tam od dawna nie mieszkalem).

Co do Twojego przypadku, uwazam ze w tej chwili nie ma pomyslnego
rozwiazania. Dlaczego? Postawa Twojego meza. Jesli bedzie kiedys w
stanie przecierpiec miesiac, moze mniej i zostawic dume w szafie na
gornej polce, mozecie sprobowac. Slub niewierzacego z katolikime jest
mozliwy pod paroma warunkami (akurat nie moge znalezc zadnego linka). A
one sa mozliwe do spelnienia przy odrobinie dobrej woli. Jak bardzo Ci
na tym zalezy, mozesz zalatwic prawie wszystkie formalnosci, on niech
tylko nie przeszkadza. A w kilku momentach musi zacisnac zeby i tyle.
Ale tylko, jesli sobie uswiadomi, ze nic zlego mu sie przez to nie
stanie.

Jesli stwierdzasz, ze tego sie nie da zrobic, to uwazam sprawe za
beznadziejna.

Pozdrawiam,
Kuba

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nowy na liscie ...
Trzy Ule?;))
zmiana nicka/"od"
"stara obietnica"
Są takie nietypowe rekolekcje ... [reklama ;-)]

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »