| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-07-12 22:08:58
Temat: A było iść na wojenkByła kiedyś dziewczyna, zabiła przyjaźń między dwoma faceami, a po dwóch
latach przyszła po rozgrzeszenie i dostała je. Bo dalej ją ciepło wspominam,
może nie jest to jakieś uczucie jak kiedyś ale mimo wszystko rozumiem co
mnie w niej pociągało. Są takie kobiety które radośnie obwieszczają swoje
istnienie światu. Widziałem kiedyś jedną z nich ostatnio, gdzieś z wysokości
okna autobusu. To była chwila, trzymała jakiegoś chłopaka za rekę i wtedy
wiedziałem że to jest to co zapamiętałem. Uśmeichała się, ekscentrycznie
ubrana, i nagle nabrałem ochoty aby wyskoczyć z autobusu i rzucic pod jej
nogi kwiaty (i gdyby nie jej towarzysz zrobiłbym to!). Mieszanka
spontaniczności, radości, braku pokory i pragnienie poznawania świata w
każdy mozliwy sposób i na każdą możliwą modłę, wiara w miłość i troszkę
"mały rozumek" który pozwala im nie widzieć zła i tego co sprawia, że
potrafi ona pójść na pożarcie przez smoka z dreszczem podniecenia
przebiegającym w górę i w dół po krzyżu. Takie kobiety uwodzą mężczyzn nie
tylko swoim zaślepieniem i samobójczym pędem ku samozniszczeniu ale także
dzięki spontaniczności która sprawia że człowiek z taką kobietą czuje się
choć przez chwilę wyzwolony. Polana zalana światłem słońca i dotyk jej
skóry, jej włosy które smyrają w czubek nosa, jej głowa na kolanach. Takie
urywki które zapisują się w pamięci jako miłość, ale nie miłość zimna albo
ciepła, szczęśliwa lub nie, ale jako jedyna w swoim rodzaju spontaiczna
historia, która zaczyna się bez szans na pozytywne zakończenie i kończy się
tragedią. I czasami płaci się za to jakąs wielką cenę, ale do końca życia
człowiek nie miał wątplwiości że warto było. Po innych historiach o miłości
pozostaje sadza żalu, po tej natomiast zawsze tęsknota za najpiękniejszymi
chwilami w życiu.
I do diabła, wierzcie mi, są one najpiękniejsze. Pierwsze miłości bez skazy
i pełne optymizmu że mimo przeszkód coś się stanie magicznego i
nieprzemijalnego, że to historia dana nam jako dwóm osobom na milion. Wierzy
się bajce w której ktoś mówi do kogoś, że tak wielka miłość jak między
księciem i księżniczką zdarza się tylko raz na sto lat.
Dałem rozgrzeszenie mimo że czułem się jak ktoś kupczący cudzą duszą.
Bardzo się zmieniła. teraz jest smutna, i chyba o wiele wiele mądrzejsza.
Traktowała mnie z jakimś nabożnym lekiem czy też respektem mówiąc że jestem
od niej mądrzejszy i ona to wie. A gdy to powiedziała, zastanowiłem się, czy
to nie jest tak że to ja jestem głupcem, a ona uosobieniem mądrości?
Miała obrączkę ślubną.
Vesemir
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |