Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 464


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2009-09-03 10:28:20

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: BabaJaga <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 3 Wrz, 10:39, Bbjk <b...@q...pl> wrote:
> BabaJaga pisze:> Dzisiejszej nocy zostawił mnie człowiek, z którym byłam 8 miesięcy
i


> > Na początku byłam przerażona, zastanawiałam się, czy to się
> > może udać? Mówiłam mu o tym. Uspokajał mnie, odpowiadał, że przecież
> > wszystko zależy od nas.
>
> Aż przerażona? To, że wymagałaś/oczekiwałaś uspokajania stawia Cię od
> początku (IMHO!) na pozycji uzależnionej, na razie psychicznie.


Możliwe. Nie tylko on był wcześniej przez życie skopany, ja także.
cholernie dotkliwie! Przerażenie jest, więc uzasadnione.


> Mama potraktowała Cię jak członka rodziny. Może zbyt obcesowo, jak na
> Twoją wrażliwość, ale jednak tak to interpretowałabym i absolutnie nie
> robiłabym sprawy (także mentalnie) z wypranych gaci. Btw, gdy do nas
> przyjeżdżają na kilka dni goście rodzinni, to normalne jest, że używane
> ciuchy podrzucają do pralki, gdy piorę. Gdyby stawali okoniem, nie
> wydzierałabym siłą.
>

Dlatego, mimo iż zbyt obcesowo, to nie urządziłam dramatu.
Przełknęłam.

> > Miał zadzwonić wieczorem, nie zrobił tego.
>
> Powinien i tego absolutnie nie rozumiem. Nawet, gdyby musiał duć 5, 15
> km do miejsca z zasięgiem, to powinien. Wcześniej zdarzało mu się nie
> dotrzymać słowa? Czy zdarzyło się, że był niesolidny?
> Może tu tkwi kluczyk?


Zdarzyło się raz, przeprosił, ja zrozumiałam, że był to taki rodzaj
sytuacji, gdzie mężczyźni przstają myśleć logicznie- czas spedzony z
kolegami, piwo i mecz. Obiecał, że tego więcej nie zrobi, przeszliśmy
nad tym do porządku i aż do tej chwili było ok, był solidny.


> >  Bardzo czekałam, byłam zdenerwowana,
>
> To rozumiem, zadzwoniłabym sama.

Po pierwsze, miesliśmy nie pisana zasadę, że dzwoni ten, kto poza
domem, czyli zazwyczaj on, po drugie, na tej wsi zasieg jest tylko
miedzy wychodkiem i stodołą. Mogłam przypuszczać, że tam nie sterczy z
telefonem w garści.



> > Zdecydowałam, że tym razem będę złośliwa. Kiedy zadzwonił zapytałam,
> > czy coś się stało? Odpowiedział- nie, a dlaczego? Ja- skoro nic się
> > nie stało, to, po co dzwonisz do mnie dziś? Miałeś zadzwonić wczoraj
> > wieczorem, ale chyba nareszcie spędzasz najlepszą część swojego
> > urlopu, bo ze swoją rodziną i bez nas i bawisz się tak doskonale, że
> > nie jesteśmy ci potrzebni, więc, po co dzwonisz? Nie dzwoń i nie
> > przeszkadzaj sobie. Odpowiedział - dobrze, no to cześć.
>
> Rozumiem, że był Ci najbliższym człowiekiem, poza dziećmi. Niepotrzebnie
> pogrywałaś. Jeśli pogrywamy sobie z najbliższym, to z kim będziemy
> szczerzy i otwarci? Gdybyś mu wprost powiedziała, że jesteś niespokojna
> i zła, byłoby na pewno lepiej.

tak, teraz to wiem, ogłupiły mnie emocje. Cały figiel polega na tym,
że z reguły tego nie robię. To był właśnie ten pierwszy i jedyny raz.



> > Wiele godzin
> > mojego kajania się, tłumaczenia, że stres, że... Tak, źle się
> > zachowałam... Nie niszczmy tego, przecież do tej pory były tylko same
> > cudowne chwile, daj mi szansę...
>
> Nie była to aż taka wielka wina, by się wielogodzinnie kajać. "Daj mi
> szansę" - chyba miało być "nam"? - tego już nie rozumiem. Wynika, że
> związek był dla Ciebie _szansą_ (na co?)*, a dla niego czym był?


używałam słów i nam i mnie, używałam wszystkich słów i zwrotów, jakie
znam. Szansą na co? Na normalność, na szczęście. Na marzenia i ich
realizację, na dobrą rodzinę, na bliskość...



> Cała ta sytuacja jest dla mnie niejasna. Nie krytykuję Cię, mało mam
> danych do oceniania. Jednak w tym wszystkim widzę na tyle wiele
> wybujałych emocji i niestety, egocentryzmu, by rozumieć, że facet mógł
> się wystraszyć i zmęczyć. Co wcale go nie usprawiedliwia: dla mnie
> fatalne jest niedotrzymanie słowa, w tym przypadku, że zadzwoni.


rozumiem, że nie masz danych, emocji jest mnóstwo! Przedtem cudownych,
teraz mniej... Nie jestem jednak typem histeryczki, nie emanuję i nie
oplatam faceta emocjami, czy czym kolwiek innym, tak by go to dusiło.
Nie musisz mi wierzyć.


>
> *) czyżby tu:> To mi rozpieprzyło wszystko, nie tylko emocjonalnie, także
> > organizacyjnie i finansowo
>
> tkwiła odpowiedź?

To jeden z elementów, mniej znaczący. Chciałam być uczciwa, więc go
nie pominęłam. Też istnieje. A odpowiedź jest, myślę, bardzo odległa.
BabaJaga

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2009-09-03 10:30:41

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: BabaJaga <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


> ------
> A ty winisz jakie za jej pozniejsze zlosci - dasy sa reakcja na Piotra
> zachowanie,
> ktore sugeruje ze staje po stronie matki totalnie.
>
> Pozdr,
> Duch

Brawo! I dzięki, chyba mnie właśnie częściowo oświeciłeś.
BabaJaga

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2009-09-03 10:32:07

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski wrote:

> ...choć czasem sprawia wrażenie że umie pisać i czytać - szczególnie na nowych
> osobach. Doprawdy nie wiem czemu to robi.

Ja to bardziej chciałbym wiedzieć JAK on na tych nowych osobach pisze i
czyta :-)

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2009-09-03 10:33:06

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Babo miła,

w zwykłych związkach ludzie robią różne rzeczy, mądre i tragicznie głupie,
milą się do siebie, depczą sobie po odciskach (świadomie i nieświadomie),
ale te związki trwają (z różnych przyczyn, ale załózmy, że po prostu
obydwoje tego chcą).
Jeśli do przetrwania związku konieczne jest spełnianie jekichś wysokich
norm, to, wybacz, ale taki związek jest, delikatnie mówiąc, paskudnie
męczący.
Jako ludzie mamy różne humorki, nastroje. Raz lepsze, raz gorsze. Ideałem
jest, jeśli ludzie lubią się niezależnie od humorku i jeśli potrafią ze sobą
rozmawiać (komunikować się, w różny sposób, przez rozmowę, dotyk, awanturę,
milczenie itd.). Wspólne bycie ideału z idełem jest nie tylko dalekie od
prawdy, ale jest, moim zdaniem, byciem nieszczęśliwym, bo nieprawdziwym.
A przecież chcemy być kochani tacy, jacy jesteśmy.

MK

PS. Jakiś czas temu wyszła sympatyczna książeczka K. Miller.Chcę być kochana
tak jak chcę
(tu masz linka: http://www.empik.com/chce-byc-kochana-tak-jak-chce,3
41528,p)
Może znajdziesz w niej coś dla sibie.
A nawet jeśli nie, to może zajmie myśli galpujące jak stado kucyków.


Użytkownik "BabaJaga" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
news:19fb7439-a775-4a67-aaab-738ffddab2e2@v36g2000yq
v.googlegroups.com...
On 3 Wrz, 08:32, "Chiron" <c...@...pl> wrote:

Po pierwsze- czuję, że niezbędne jest mi zrozumienie tej sytuacji.
Niezrozumienie sprowadza zagubienie i wywołuje lęk.
Po drugie- chcę by ktoś mi pomógł odpowiedzieć na pytanie, czy był to
tylko banalny błąd bo ogłupiły nas emocje, czy też raczej geneza
problemu tkwi znacznie głębiej? Być może jest tak poważna, że ten
związek nie powinien był się wogóle tak rozwinąć, był tylko iluzją. A
w konsekwencji, czy mamy szansę za chwilę, kiedy emocje przygasną
zadać sobie na nowo pytanie, czy warto było przez banał wyrzucić przez
okno najpiękniejsze 8 m-cy, wszystkie plany na przyszłość i całe dobro
dla nas wszystkich, które było i mogło być?
Po trzecie- jeśli to koniec ostateczny i wszystko pękło jednak jak
bańka mydlana, to potrzebuję pomocy żeby się ogarnąć i pozbierać, bo
jestem potrzebna dzieciom, a zwłaszcza najmłodszemu dziecku silna i
sprawna psychicznie, fizycznie zresztą też, a z tym i tak jest
problem- choruję poważnie na serce, jestem po przebytym zawale.
Po czwarte- moje poczucie winy. Jak duży był mój błąd? Czy to właśnie
ja zniszczyłam wszystko, bo jestem zwyczajnie głupia?
Wszystkie te moje rozterki, pytania i wątpliwości łączą się oczywiści
ściśle ze sobą.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2009-09-03 10:35:44

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: BabaJaga <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 3 Wrz, 10:53, tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
> Bbjk pisze:
>
> > Nie była to aż taka wielka wina, by się wielogodzinnie kajać. "Daj mi
> > szansę" - chyba miało być "nam"? - tego już nie rozumiem. Wynika, że
> > związek był dla Ciebie _szansą_ (na co?)*, a dla niego czym był?
> > _____________
>
> > *) czyżby tu:
> >> To mi rozpieprzyło wszystko, nie tylko emocjonalnie, także
> >> organizacyjnie i finansowo
> > tkwiła odpowiedź?
>
> ha!
> na horyzoncie bitwy o wyprane gacie powiewa chorągiewka zatknięta w
> sympatyczną kupkę pieniędzy.
>
> --http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut

Bardziej chodziło o ORGANIZACYJNIE. Pracuję na zmiany, nie ma kto
odbierać malucha z przedszkola. Mieszkamy stosunkowo niefortunnie,
wracam do komunikacji masowej, itp... W związku z powyższym łącznie
stanowi to "organizacyjnie i finansowo". Że było także pod tym
względem lepiej, to nie ulega kwestii i jest to chyba dość naturalne.
Aczkolwiek dawałam sobie radę przez kilka lat wcześniej sama , to i
teraz się uporam.
BabaJaga

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2009-09-03 10:37:41

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
news:h7o5j8$v8d$2@news.onet.pl...
> Przemysław Dębski pisze:
>
>> Na post po zbóju zaprosił
>
> była kiedyś taka woda - przemysławka

gazowana

Na post po zbóju zaprosił
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2009-09-03 10:38:10

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bbjk" <b...@q...pl> napisał w wiadomości
news:h7nvbs$h8t$1@inews.gazeta.pl...

> Jeśli obojgu Wam zależy na związku, potrzebne są kompromisy i dotarcia z
> obu stron. By mniej zgrzytało docieranie, polać sosem z poczucia humoru i
> wzajemnej tolerancji. Ale to trudne i delikatniejsze bywa w praniu,
> bardziej, niż te nieszczęsne gatki.

Podkreśliłbym te słowa jako podsumowanie, wyeksponował słowo 'humor'.
Nie ignorowałbym tak z marszu samej sytuacji 'gatek' - ona ma pewne istotne
znaczenie symboliczne związane z określaniem hierarchii, ról - ale to
rzeczywiscie
temat trochę na boku. Powiedziałbym tylko tyle: BabaJaga miała prawo
poczuć 'niepokój' i wewnętrzny sprzeciw. Pytanie tylko, czy od razu ruszać
z tym, jako argumentem na coś i próbować zmienić. 'Teściowej' już nie
zmieni,
musi tylko się do niej przyzwyczaić i sobie zbudować odpowiednie 'narzędzia
do trzymania właściwej odległości'.

Ja też _na początku_ małżeństwa organicznie nie cierpiałem, jak teściu
wynosił MOJE śmieci. Szlag mnie prawie trafiał ;) Było to związane
ze zwykłą potrzebą intymności w związku, na zasadzie: jeśli teściu
wynosi śmieci, w których np. są przeze mnie wypełnione prezerwatywy
to trochę tak, jakby wprost uczestniczył w moich łózkowych igraszkach
z żoną ;) (a swoją córką). To taki ukryty symbol 'nie przekazałem Ci jej'.
Bardzo źle to odbierałem psychicznie. Teraz, po latach - sytuacja
już jest inna i inaczej oceniana - bo wszystkie te etapy 'przekazań' mamy
już dawno za sobą, znamy sięjak łyse konie i spędziliśmy nie raz
wspólne wakacje.

Matka chwytajaca majtki nowej partnerki męża i przeglądająca a nawet
wąchajaca wszystkie plamki i zabarwienia na nich - to ...
_masakra_ ;))))

Mamy wiec tu wątek poboczny (bo głównym jest brak komunikacji miedzy
partnerami) - z jakiegoś powodu 'nie idzie'/'idzie opornie' rytuał
przekazania
syna przez matkę. No ale nie wszystko musi iść gładko ;)))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2009-09-03 10:39:51

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vilar wrote:

> PS. Jakiś czas temu wyszła sympatyczna książeczka K. Miller. "Chcę być kochana
> tak jak chcę"

Jak widzę taki tytuł, to od razu sie nastawiam negatywnie, bo taki tytuł
od razu sugeruje, że ktos zapomniał, że miłość jest relacją DWUSTRONNĄ,
a kochać, to funktor zdaniowotwórczy DWUARGUMENTOWY

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2009-09-03 10:40:01

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Stalker pisze:

> 3. kocha i "nie kocha"

A ten iloczyn to chyba matka?

Ewa, logicznie rzecz biorąc

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2009-09-03 10:42:42

Temat: Re: Bajki nie zawsze kończą się szczęśliwie...
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea wrote:
> Stalker pisze:
>
>> 3. kocha i "nie kocha"
>
> A ten iloczyn to chyba matka?
>
> Ewa, logicznie rzecz biorąc

Zależy czyja :-)

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 20 ... 30 ... 47


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

RAZ NA LUDOWO
MAM !!!
Auschwitz -- czyli troszke wiekszy Katyn
Miłość z punktu widzenia Helen Fisher
Zapraszam do lasu

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »