From: Michał <m...@p...onet.pl>
Subject: Banalne - Ona chce odejść z innym
Newsgroups: pl.sci.psychologia
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl (bfa49a44.428.73) Hamster/2.1.0.11
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Reply-To: m...@p...onet.pl
Date: Sun, 27 Jul 2008 09:32:05 +0200
Message-ID: <w251khtxszbc.160q455peod30$.dlg@40tude.net>
X-Antivirus: avast! (VPS 080726-1, 2008-07-26), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
NNTP-Posting-Host: 83.26.56.102
X-Trace: news.home.net.pl 1217143942 83.26.56.102 (27 Jul 2008 09:32:22 +0200)
Organization: home.pl news server
Lines: 67
X-Authenticated-User: michel.data
Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!nf1.ipartners.pl!ipartners.pl!news.h
ome.net.pl!not-for-mail
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:412187
Ukryj nagłówki
Witam!
Piszę ten list na gorąco, z roztrzęsionymi rękami, więc z góry
przepraszam za mało składne pisanie.
Mam 37 lat, prowadzę własną firmę (galerię sztuki), moja żona jest
artystką, ma 29 lat. Od kilku dni wiem, że poznała kogoś innego i
zakochała się w nim.
Jesteśmy ze sobą 8 lat, znamy się trochę dłużej. Dzięki Niej znalazłem
sens życia, wszystko co robię, podporządkowałem właśnie Jej. To, co
czyni Ją szczęśliwą, uszczęśliwia i mnie.
Nasz związek uchodził za wzór wśród naszych przyjaciół i znajomych -
wszyscy twierdzili, że kto, jak kto, ale my będziemy ze sobą na pewno
i na zawsze. I jeszcze do niedawna tak było - wiem to sam i wiem to od
Niej.
Oczywiście zdarzały się gorsze chwile, był też jeden poważniejszy,
zawiniony przeze mnie kryzys - oszukiwałem Ją (i całe otoczenie), że
dalej się kształcę, nie robiąc tego - to było 4 lata temu. Po tym
kryzysie wydawało mi się, że nasz związek jeszcze się umocnił, z
radością dzieliliśmy każdą chwilę, jednocześnie dając sobie sporo
swobody - Ona mogła zawsze wyjść z koleżankami czy kolegami, nie
mówiąc gdzie i kiedy wróci, ja (choć jestem mniej "rozrywkowy") też
miałem taką możliwość. Widząc silną zazdrość i brak zaufania w
związkach naszych znajomych, śmialiśmy się nawet wymyślając Jej
kolejnych kochanków, a ludzie dookoła nie wierzyli, że można tak sobie
ufać.
Ostatnio troszkę mniej rozmawialiśmy, mniej byliśmy ze sobą, ale
kładłem to na karb nawału pracy związanej z galerią, Jej przygotowań
do egzaminu z języka itd. - jak to zwykle bywa.
Okazało się jednak, że od początku lipca pojawił się Ten Trzeci.
Właściwie to był już wcześniej - korespondowali ze sobą jako znajomi,
on też jest artystą, prosił Ją o ocenę prac, pisali też o jego
poprzednim związku, który zakończył się z jego winy. Ale w lipcu te
maile zmieniły charakter - przyznaję się, że dziś je przeczytałem -
pojawiły się w nich słowa o miłości, o byciu razem, o moim i Jej
oddalaniu się. Napisała m.in., że szuka sposobu, by ode mnie odejść,
ale tak, by ból rozstania był jak najmniejszy, napisała, że go kocha,
że nie jest tylko fascynacją, że czuje się przy nim szczęśliwa.
Dowiedziałem się o tym podczas naszego wyjazdu w góry - choć już
wcześniej coś podejrzewałem (nie rozmawiała przy mnie przez telefon,
chowała ekran maila, gdy wchodziłem do pokoju). Dwa dni temu wysłałem
Jej sms-a, że w domu będzie czekać na Nią niespodzianka (dużo róż na
naszą 7 rocznicę ślubu, 28 lipca) - ale po chwili postanowiłem go
skasować, żeby tej niespodzianki nie psuć. I właśnie wtedy przyszedł
sms od niego, a ja... po prostu musiałem go przeczytać - a potem
wszystkie poprzednie. Czułem się jak świnia, bo nigdy Jej nie
kontrolowałem, nie było takiej potrzeby... Wieczorem tego dnia doszło
do rozmowy, w której dowiedziałem się, że jest ktoś inny. Wiem, że się
spotkali co najmniej raz, nie wiem, do czego doszło, nie pytałem...
Na pytanie, co dalej, powiedziała, że nie wie, że nie wie, czy go
kocha, że nie wie, czy może zostać ze mną. Powiedziała też, że nadal
mnie kocha, choć bardzo trudno mi w to uwierzyć i że potrzebuje czasu,
by to wszystko przemyśleć.
Wróciliśmy wcześniej do domu, a dziś rano Ona pojechała do domu
rodziców, by pobyć sama (mam nadzieję). Obiecała, że wróci najpóźniej
we wtorek (29 lipca) i wtedy będę wiedział, co dalej. Boję się jednak,
że decyzja już została podjęta, a Ona myśli tylko, jak to wszystko
rozwiązać, by było to dla mnie najmniej straszne.
Ja kocham Ją jeszcze mocniej i nie wyobrażam sobie życia bez Niej.
Wybaczę Jej wszystko, tak jak już wybaczyłem ten romans, tę miłość.
Ale jeśli odejdzie, wszystko straci sens...
Co robić, jak Ją przekonać, by została? A może już wszystko stracone?
Jestem gotów ciężko pracować dla uratowania naszego związku, zrobić
wszystko, co tylko w ludzkiej mocy.
Błagam o pomoc...
Michał
|