| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-04-17 21:09:42
Temat: (Bez)nadzieja...Witam wszystkich serdecznie.
Od pewnego czasu czytam grupe, jednakze nigdy jeszcze nie pisalem, bo i nie
mialem takiej potrzeby, a odpisywac na czyjes posty takze nie chcialem,
gdyz zostawialem to madrzejszym:)
Pewnie zaraz mnie ktos opieprzy za zasmiecanie grupy sprawami tak blahymi,
jednakze pewne aspekty sa wedlug mnie ciekawe.
Zastanawialem sie ostatnio (hmm...tak, tak, ostatnio nic nie robie tylko
sie zastanawiam), czym jest nadzieja, czy warto zyc w nadziei, czy nie jest
ona tylko zludnym wyobrazaniem, oszukiwaniem samego sie bie??? Z jednej
strony slysze teksty w stylu "...nie trac nadziei...", z drugiej widze, jak
ta nadzieja powoli wykancza, odbiera wszystkie sily, paralizuje... Czy
zycie w nadziei, nie jest niejako zyciem w "swiecie marzen i zludzen",
ktore usilnie probujemy osiagnac, podczas gdy sa one nieosiagalne,
aczkolwiek nie chcemy sobie tego uswiadomic, wolimy myslec, wmawiac sobie,
ze moze jednak kiedys... Czy to nie jest irracjonalne podejscie do zycia?
Ciekawi mnie takze, dlaczego tak jest, ze wiedzac, zdajac sobie doskonale
sprawe z tego, iz cos jest nieosiagalne, pozostaje to ziarnko nadziei,
ktore nie pozwala zaznac spokoju, ktore popycha do dzialania, choc nie
wiadomo w jaki sposob dzialac, gdyz cel jest nieosiagalny. Czasami mam dosc
nadziei, chcialbym sie jej pozbyc, zajac sie czyms innym, ale niestety w
niektorych sytuacjach nie potrafie sie z nia uporac:(. Wydaje mi sie, iz
nadzieja jest BEZNADZIEJNA !!!
Czy wam takze wydaje sie czasami, iz nadzieja prowadzi do nikad? Co o niej
myslicie?
Wiem, wiem, temat zapewne nie na ta grupe (pewnie w ogole na zadna sie nie
daje), ale mam nadzieje:), ze jednak bardzo mi sie nie oberwie:)
Pozdrawiam,
Pesymista Marcin
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-04-17 21:17:14
Temat: Re: (Bez)nadzieja..."Wierek" <w...@i...pl> wrote in message
news:Xns91F3EBA5447A5wierek@195.34.132.96...
[cut]
> Wydaje mi sie, iz
> nadzieja jest BEZNADZIEJNA !!!
>
> Czy wam takze wydaje sie czasami, iz nadzieja prowadzi do nikad? Co o niej
> myslicie?
>
> Wiem, wiem, temat zapewne nie na ta grupe (pewnie w ogole na zadna sie nie
> daje), ale mam nadzieje:), ze jednak bardzo mi sie nie oberwie:)
>
> Pozdrawiam,
> Pesymista Marcin
Temat doskonale dopasowany do faktycznego charakteru grupy :-)
Tak, nadzieja jest beznadziejna - ta świnia umiera ostatnia :-)
I niestety najczęściej to brak nadziei prowadzi donikąd (nie prowadzie
donikąd).
Saulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-18 10:52:11
Temat: Re: (Bez)nadzieja...
Użytkownik Wierek <w...@i...pl>
> czym jest nadzieja, czy warto zyc w nadziei, czy nie jest
> ona tylko zludnym wyobrazaniem, oszukiwaniem samego sie bie??
Ja uwazam, ze nadzieja istnieje zawsze w czlowieku, nie ma czlowieka, ktory
nie ma nadziei na cos, to tak samo jakby czlowiek czegos nie chcial, a to
mysle niemozliwe, bo kazdy z nas czegos oczekuje, na cos ma ochote.
> Czy wam takze wydaje sie czasami, iz nadzieja prowadzi do nikad? Co o niej
> myslicie?
Czasem zbyt przesadna nadzieja nas gubi i zgadzam sie, ze prowadzi do nikad,
czasami czekamy na jakis cud, ktory ma sie zdarzyc i owszem, czasem sie
zdarzy, ale gdy sie nie zdarzy to przychodzi wielkie rozczarowanie.
Nie warto kierowac sie nadzieja, zawsze zaoszczedzimy tego rozczarowania.
--
spider.
s...@l...lo.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-18 11:49:27
Temat: Re: (Bez)nadzieja...Czesc.
Pasuje tutaj troche fragmencik ze Stachury...
"Pociag tez jechal naprzod. Jechal w te sama strone, z ktorej nadjechalem
kilka dni temu dopiero, ale jechal naprzod jednak, bo co bylo, to bylo. To
samo juz nigdy nie bedzie. Juz sie nie wroci. Moze byc lepiej albo gorzej.
Raczej gorzej. Wole tak mowic i nawet tak uwazac, bo nadzieja moglaby mnie
troche oslabic, zmylic mnie. Nadzieja jest niedobra. Wiara jest dobra.
Najlepsza. Ja wlasnie wierze niezmiernie. Ze wszystkich moich glebin."
("Jeden dzien")
A ze swojej strony dodam tylko, ze rzeczywiscie nadzieja czasem mnie
oslabia - zamiast robic cos konkretnego w jakims kierunku, czekam na jakis
cud, odpowiedni splot wydarzen, itp... Z drugiej strony, gdybym nie miala
nadziei... to ciezko by bylo...
anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-19 12:19:05
Temat: Re: (Bez)nadzieja...Użytkownik "Wierek" napisal:
> Witam wszystkich serdecznie.
Czesc :)
> Czy zycie w nadziei, nie jest niejako zyciem w "swiecie
> marzen i zludzen", ktore usilnie probujemy osiagnac,
> podczas gdy sa one nieosiagalne, aczkolwiek nie chcemy
> sobie tego uswiadomic, wolimy myslec, wmawiac sobie,
> ze moze jednak kiedys... Czy to nie jest irracjonalne podejscie
> do zycia?
W formie w jakiej to ujales to nadzieja staje sie taka pocieszka. Myslenie
na zasadzie "moze kiedys" mnie kojarzy sie z biernoscia, a to rzeczywiscie
jest irracjonalne. Dla mnie nadzieja jest motywacja. Dopoki nie wydam z
siebie ostatniego tchnienia to jest szansa, ze uda mi sie cos osiagnac.
Skoro nadal mam mozliwosc aby osiagnac to co chce, bede o to walczyc.
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-19 19:43:26
Temat: Re: (Bez)nadzieja..."Saulo" <d...@p...neostrada.pl> wrote in <a9kotr$ptv$1@news.tpi.pl>:
>Temat doskonale dopasowany do faktycznego charakteru grupy :-)
>Tak, nadzieja jest beznadziejna - ta świnia umiera ostatnia :-)
I rodzi sie pierwsza :)
>I niestety najczęściej to brak nadziei prowadzi donikąd (nie prowadzie
>donikąd).
Brak nadziei = brak zludzen = brak rozczarowan = mozliwosc koncentracji
swojej energii i czasu na czyms innym, osiagalnym = koniec z bezcelowym i
nieefektywnym dzialaniem = ewentualnie o wiele wieksze zadowolenie z
osiagniecia celu
>Saulo
Pozdrawiam,
Marcin.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-19 19:54:57
Temat: Re: (Bez)nadzieja..."Koranja.." <k...@g...pl> wrote in <a9mi4f$his$3@news.tpi.pl>:
>Raczej gorzej. Wole tak mowic i nawet tak uwazac, bo nadzieja moglaby mnie
>troche oslabic, zmylic mnie. Nadzieja jest niedobra. Wiara jest dobra.
>Najlepsza. Ja wlasnie wierze niezmiernie. Ze wszystkich moich glebin."
>("Jeden dzien")
Niestety nadzieja jest w pewnym stopniu zwiazana takze z wiara. IMO jest to
"slepa wiara" w powodzenie zalozonego celu. A taka wiara takze jest
nieporzadana, niszczaca, oslabiajaca, zniewalajaca...ogolnie parszywa.
>A ze swojej strony dodam tylko, ze rzeczywiscie nadzieja czasem mnie
>oslabia - zamiast robic cos konkretnego w jakims kierunku, czekam na jakis
>cud, odpowiedni splot wydarzen, itp... Z drugiej strony, gdybym nie miala
>nadziei... to ciezko by bylo...
Ciezko, a moze jednak nie bylo tak ciezko, moze byloby cudownie, gdyz to co
byloby poza naszym zasiegiem, i tak nie mialoby dla nas wiekszego
znaczenia, natomiast to, co powidloby sie nam, nasze osiagniecia cieszylyby
nas o wiele bardziej. Problem w tym, ze ona zawsze jest, zawsze dreczy
umysly swoich "ofiar"...
>anka
Pozdrawiam,
Walczacy z nadzieja Marcin.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-19 20:05:40
Temat: Re: (Bez)nadzieja..."spider" <s...@l...lo.pl> wrote in <3...@n...vogel.pl>:
>Ja uwazam, ze nadzieja istnieje zawsze w czlowieku, nie ma czlowieka,
>ktory nie ma nadziei na cos, to tak samo jakby czlowiek czegos nie
>chcial, a to mysle niemozliwe, bo kazdy z nas czegos oczekuje, na cos ma
>ochote.
Tak, ma na cos ochote, ma swoje potrzeby, zachcianki. Ale czy potrzebna
jest do tego nadzieja. Gdzie jest jej miejsce? Po co sie oszukiwac, po co
tracic czas na sprawy nieosiagalne...
>Czasem zbyt przesadna nadzieja nas gubi i zgadzam sie, ze prowadzi do
>nikad, czasami czekamy na jakis cud, ktory ma sie zdarzyc i owszem,
>czasem sie zdarzy, ale gdy sie nie zdarzy to przychodzi wielkie
>rozczarowanie. Nie warto kierowac sie nadzieja, zawsze zaoszczedzimy
>tego rozczarowania.
Zgadzam sie - nie warto, aczkolwiek w jaki sposob sie jej pozbyc, w jaki
sposob pokonac swoje mysli...?
>--
>spider.
>s...@l...lo.pl
Pozdrawiam,
Marcin.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-19 20:12:28
Temat: Re: (Bez)nadzieja..."Greg" <o...@f...sos.com.pl> wrote in <3cc00e5d$1@news.vogel.pl>:
>W formie w jakiej to ujales to nadzieja staje sie taka pocieszka. Myslenie
>na zasadzie "moze kiedys" mnie kojarzy sie z biernoscia, a to rzeczywiscie
>jest irracjonalne. Dla mnie nadzieja jest motywacja. Dopoki nie wydam z
>siebie ostatniego tchnienia to jest szansa, ze uda mi sie cos osiagnac.
>Skoro nadal mam mozliwosc aby osiagnac to co chce, bede o to walczyc.
Bedziesz walczyl do ostanich sil...po czym upadniesz juz zupelnie bezsilny,
bezbronny, rozczarowany, niezdolny do dalszej egzystencji. Wlasnie to mam
na mysli, iz nadzieja popycha nas do dzialania, mimo iz cel moze byc
nieosiagalny.
>pozdrawiam
>Greg
>
Pozdrawiam,
Marcin.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-20 08:16:04
Temat: Re: (Bez)nadzieja...Użytkownik "Wierek" napisal:
>
> Wlasnie to mam na mysli, iz nadzieja popycha nas do dzialania,
> mimo iz cel moze byc nieosiagalny.
Moze byc, ale nie musi. I jak slusznie zauwazyles nadzieja "popycha nas do
dzialania". Czlowiek potrzebuje takiego kola napedowego. Jesli czlowiek
przestaje wierzyc w to, ze jakis cel moze osiagnac grozi mu zupelna
biernosc.
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |