Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Bramki c.d.n. było: Re: Przyspieszenie [...]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Bramki c.d.n. było: Re: Przyspieszenie [...]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-05-12 00:24:37

Temat: Bramki c.d.n. było: Re: Przyspieszenie [...]
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

Misztal Łukasz <m...@s...uci.agh.edu.pl> napisał
w <9dc22i$k7p$1@galaxy.uci.agh.edu.pl>...
> Od fizyki do psychologii, jeśli jest taka możliwość.
A wcześniej:
> Czytając [...], sądze iż jest to temat z pogranicza Fizyki
> (szczególna teoria względności) i Filozofii lecz nie wiem o
> jakie zagadnienie chodzi.

O jakie? O takie:
<< Słowo "względność" zaniepokoiło audytorium. Było to niebezpiecz-
ne słowo. Nikt nie wiedział dokładnie, co ono oznacza, ale każdy
czuł doskonale, że podważa ustalone pojęcia i uznane autorytety. >>
[Stefan Themerson "Profesor Mmaa"] hi, hi...

Proszę bardzo wyjaśnienie, o co naprawdę chodzi (tu i w dowolnych
dyskusjach, szczególnie gdy znika 'pogranicze' i pojawia się 'moja
jedynie słuszna bo uznana przez _moich_ kumpli fachowość'):

Dzisiejsza "pospolita" (p. dalej) fizyka opiera się na matematyce
(celowo z małych liter), a ta ... zgodnie ze stwierdzeniem Perlisa/
Turskiego opiera się na algebrze Boola, czyli... superpozycji bramek,
choćby NAND... Cytuję owe stwierdzenie: "wydaje się nam, że coś umie-
my/rozumiemy, bo się tego uczyliśmy i nauczamy innych, ale naprawdę
rozumiemy tylko to, co potrafimy ZAPROGRAMOWAĆ". Dodam: "zaprogramo-
wać _skutecznie_ i w realnie działającym komputerze!. "Realnie" - tu
znaczy jako np. 'kawałek popychacza' sterów w samolocie typu "fly by
wire", a nie w komputerku działającym sobie a'muzom dla 'potwierdze-
nia' bajek programisty-bajkopisarza.

Jeśli mi odpowiesz(/cie) na końcowe pytanie poniższego 'kawałka'
(między "===="; 'wstępnie rozpisałem' właściwe pytanie, by _real-
nie_ można było podejść do tematu), to... odpowiem, w jaki sposób
rzecz dalej wprost/płynnie przechodzi w psychologię (humanistyczną
- będącą w istocie w dalszym ciągu czystą filozofią; reszta psycho-
logii /'pozytywistyczna'/ ma sens jedynie z perspektywy powiedzon-
ka nauczycieli Zen: "bad situation is good situation"; zwyczajnie
z powodu nieistnienia całościowej, spójnej z resztą nauki, choćby
Fizyki teorii mózgu/umysłu i z jakąkolwiek rzeczywistą naukowością
- czyt. poprawnym rozumieniem obiektu zainteresowania - ma baaaardzo
niewiele wspólnego.):
====================================================
===============
Zapomnij(/cie) o tym, co na temat Bool'a wiesz(/cie) ze szkoły, pod-
ręczników itd. a _faktycznie_zrób(/cie)_ sobie realną, z dowolnych
'patyczków', _rzeczywistą_, czysto mechaniczną _bramkę_ (i dłuuuugą
chwilę acz z głębokim namysłem 'pobaw(/cie)' się nią OSOBIŚCIE):

Poniżej oznaczyłem tak:
"======" to patyk (np. kawałek ołówka) tak 'zawieszony' (np. w dwóch
równoległych, przyklejonych do podstawki i odsuniętych od siebie
/mniej niż długość patyczka odjąć jego skok wzdłuż osi/ 'ściankach'
z dziurkami, przez które przechodzi patyczek), by mógł swobodnie prze-
suwać się wzdłuż swojej osi o skok od stanu "High" do "Low";

" | "
|====== -> taki sam i tak samo 'zawieszony' jak dwa 'wejściowe'
| patyczek 'wyjściowy' z przyklejoną 'podstawką'/po-
przeczką, którą 'wejścia' naciskając - przeniosą
'sygnał' na 'wyjście'...

Poniżej: bramka w stanie: obydwa 'wejścia' i 'wyjście' w "\":

a <=> ======|
|====== y
b <=> ======|
| | | | <- 'oznaczenie' poziomów logicznych na wejściu i wyjściu
\ / \ / <- Symbole oznaczające dwa różne stany, zamiast 0 i 1
czy H i L, Ustawiony/Zgaszony, Set/Preset itd. itp.
p. dalej...

... i tak samo w stanie 'przeciwpałożnym' "/":

a <=> ======|
|====== y
b <=> ======|
| | | |
\ / \ /

Dalej: wejścia w stanach 'przeciwnych', opisane tym razem "0" i "1" z
odpowiednią dla niej 'truth table' - 'widzimy' (ZŁUDZENIE!) bramkę OR !
a <=> ======| a b y
|====== y 0 0 0
b <=> ====== | 0 1 1
| | | | 1 0 1
0 1 0 1 1 1 1

Ta sama bramka i w takim samym stanie opisana "0"/"1" 'na odwrót'
z 'jej' "tablicą prawdy" - 'widzimy' AND...

a <=> ======| a b y
|====== y 0 0 0
b <=> ====== | 0 1 0
| | | | 1 0 0
1 0 1 0 1 1 1

No więc - czy poniższe "TRUTH TABLE" dotyczą bramki OR czy AND ?
a b y a b y
\ \ \ / / /
\ / \ / \ \
/ \ \ \ / \
/ / / \ \ \

(W tym momencie możesz sobie wziąć 'elektroniczne' TTL-ki - czy do-
wolnie inne wykonanie bramek - i 'organoleptycznie' sprawdzić, że ...
od 'patyczków' niczym się nie różnią, gdy chodzi o powyższy prob-
lem... 'ślepnięcia'... obserwatora)
====================================================
=============

Nie będę czekał, a od razu odpowiem, w jaki sposób powyższe 'przeno-
si się' wprost do psychologii:
Wyobraź(/cie) sobie realną 'bramkę', którą jest np. rzeczywisty auto-
bus (znalezienie się w autobusie 'oznaczylibyśmy' jako np. "Hi",
wejść można przez dowolne z drzwi autobusu, których stany (zamknięte/
otwarte) są stanami "wejść bramki") i taką 'historyjkę:
<< Do prawie 'odjeżdzającego' z przystanku autobusu 'podbiega' 'spóź-
niony' pasażer - starszy, 'nobliwy' pan. Kierowca czeka z zamknięciem
drzwi, ale gdy ów potencjalny pasażer 'już ma wejść' - nagle zamyka
mu drzwi przed nosem; pasażer 'leci' do następnych, jeszcze otwartych
a kierowca powtarza to samo i ... odjeżdża zostawiając 'zbulwersowane-
go' gościa na przystanku. Siedzący w autobusie pasażerowie rzucają
się na wstrętnego 'kierowcę' z pretensjami: "Jak on tak po chamsku
mógł" itd. itp. Kierowca zatrzymuje się dwieście metrów dalej, wycho-
dzi ze swojej 'dziupli' i wyjaśnia: Tego pana teraz rozpoznałem w
ostatniej chwili, a poznałem, kto zacz tydzień temu; to ... doliniarz
starej szkoły (kieszonkowiec). Tydzień temu 4 pasażerów zorientowało
się po niewczasie, że 'ulotniły się im portfele' i ustalili z resztą
jadących osób, że to właśnie ten gość im je wyciągnął. Powiedzcie mi
zatem, czy miałem go wpuścić i spokojnie patrzeć, jak i wam wyciąga
z kieszeni wasze portfele? >>

Jak zareagują 'po chwilce' pasażerowie? Jaka 'metamorfoza' zajdzie
wtedy w ich mózgach ? Ano: sytuację, jaką nieświadomie postrzegali
dotychczas jako bramkę OR (jeśli ja /tak samo jak ów 'nobliwy' pan/
wejdę przez dowolne z drzwi to jadę) w jednej chwili zobaczą tak
jak kierowca 'po rozpoznaniu złodzieja' jako bramkę AND (z odwróconą
'ważnością' stanów wejść i wyjścia, czyli: jeśli złodziej nie wejdzie
przez dowolne z drzwi to tylko wtedy nie pojedzie i niczego nie ukrad-
nie)... Taką samą, jaką przechodzi hipotetyczny gościu, gdy 'z miłoś-
cią' patrzy na swój samochód ("wszystkie opony mam sprawne, więc mogę
pojechać" - tu AND), a chwilkę potem - gdy 'złośliwie' spojrzy na sa-
mochód 'wroga-sąsiada' ("jak by mu tak spuścić powietrze z dowolnej
opony, to nie pojedzie"... tu OR). Na marginesie - hipotetyczny pasa-
żer autobusu ale znajomy również po fachu historyjkowego doliniarza
nie przejdzie takiej 'metamorfozy' percepcji i będzie 'mimo tłumaczeń'
dalej 'napastował' kierowcę wyłącznie argumentami na "bij zabij, to
nie twoja sprawa kto doliniarz a kto nie"... Nie przejdzie, bo nie
'dotrze' do niego argument, że niegroźny (dla niego) złodziej nie ma
prawa pojechać autobusem...

Zobacz: Każdą dyskusję tupu: "Czy w podobnych sytuacjach kierowca
powinien był wpuścić 'felernego pasażera'?" można ciągnąć w nieskoń-
czoność (tzn. zbierać 'argumenty' na 'tak' i na 'nie'), ale taka 'dy-
skusja' będzie się sprowadzała w istocie do bezsensownej kłótni o to,
czy poprawniej jest widzieć OR czy AND...

Mam nadzieję (choć "nadzieja matką głupich"), że wystarczająco jasno
pokazałem, że właśnie tego typu 'dyskusje w nieskończoność' są błędem
'zwolenników' tak samo jednej jak i drugiej możliwości połówkowej per-
cepcji - widzieć w dowolnej sytuacji _należy_ obydwie 'bramki', oby-
dwie strony tej samej monety...

Jeśli zrozumiesz(/cie) - że właśnie identyczna 'historyjka' z "do-
liniarzem i kierowcą autobusu" powtarza się permanentnie - to 'bę-
dziesz w domu'...

Na najwyższym szczeblu Fizyki był nią np. 'wieczny' spór Einsteina
z Bohrem o "Bóg nie gra z nami w kości". Żaden z nich nie miał ra-
cji, bo racja jest superpozycją obydwu 'stron percepcji', zlaniem
'ich w jedno'. I IMO bliżej tego rozwiązania był Einstein (dobrze
go rozumiał, co nie znaczy, że potrafił wytłumaczyć; Jemu również
stawiam Gibbona!), który stwierdził, że nie jest to problem natury
fizycznej, a PSYCHOLOGICZNEJ. (Tu się 'pomylił' lub raczej źle wy-
raził, bo mózg i umysł są FIZYCZNE, więc i psychologia ma (raczej
powinna mieć !) z natury rzeczy 'fizyczną naturę' !)

Powrócę na chwilkę do 'bramek': 'Jednostką' informacji jest w nich
wcale nie jeden z dwóch możliwych DYSKRETNYCH stanów (nazwałbym
takie 'podejście' np. "binarną degeneracją percepcji"), ale okres
CZASu pomiędzy 'przełączeniami' z jednego stanu w 'przeciwny' -
nie mający nic wspólnego z jego zawsze niepoprawnym 'udyskretnia-
niem' (nieuzasadnionym zredukowaniem). Nawet wtedy, gdy jakiś reku-
rencyjny algorytm wykonuje całkowicie synchroniczna maszyna, to...
jej 'dyskretność' znika w granicy 'nieskończonego czasu' wykonywa-
nia onego algorytmu.

Zauważ, że 'warunek', który powoduje, że wolimy patrzeć na 'bramkę'
per OR lub 'wręcz przeciwnie' jest narzucany najczęściej _zupełnie_
nieświadomie przez nas samych, bo z bramką nie ma nic wspólnego
(jest w stosunku do niej zewnętrzny, dokładnie tak samo, jak moje
oznaczenia postawione powyżej OBOK 'patyczków'...), jak np. to, że
"1" jest ważniejsze od "0". Choćby: dziura na taśmie dziurkowanej
jest na ogół percypowana jako 'ważniejsza' lub często jedynie 'za-
uważalna'/świadomie brana pod uwagę, bo jedynie ona daje się 'wprost'
konkretnie zauważyć - od pustego miejsca obok (co do którego, bez
odnoszenia się do dynamiki odczytu nie sposób ani zrozumieć, ani
nawet pokazać, że jest identycznie ważnym, choć statycznie całkowi-
cie niewidocznym 'bitem')! Tymczasem zarówno bity w stanie: 'konk-
retnie widoczne' jak i 'konkretnie niewidoczne' są identycznie istot-
ne; tak samo, z rozpędu nie wpisujemy 'nieznaczących zer' z przodu
przedstawionej binarnie liczby. Oczywiście one są tak samo istotne
jak 'część widzialna' tej liczby... i należy dokładnie odpowiedzieć
sobie na pytanie DLACZEGO?. A dlaczego? Sygnał (informacja), by był
sygnałem MUSI PRZECHODZIĆ przez obydwa stany brzegowe, z których ża-
den - 'sam z siebie' - 'nie jest ważniejszy'. Informacją nie jest
'któryś z warunków brzegowych', ale wszystko to, co DYNAMICZNIE dzie-
je się (podkreślam słówko "dynamicznie" vel "dzieje się"... 'masłem
maślanym') między między tymi 'warunkami/stanami, włącznie z nimi...)

Jeśli ktoś stwierdzi, że to 'nie on narzuca', ale 'rodzaj' jakiejś
bramki 'określa' warunki 'ustalające' rodzaj bramek 'wejściowych'/
wyjściowych do 'danej' to będzie w błędzie. Bowiem w konsekwencji
'takiego rozumowania' musimy dojść do stanów warunków 'brzegowych'
- 'wejściowych' i 'wyjściowych' rozpatrywanego układu, których 'waż-
niejszy' stan i tak ustali sobie 'z sufitu' 'percypant'...

Powinniście już być w stanie zrozumieć, skąd się bierze fanatyzm,
'problemy psychiczne' vel agresyjne i... fizyczna biegunowość świa-
ta. Bierze się z niedokładności naszego patrzenia na rzeczywistość,
bo ona 'sama w sobie' nie składa się z 'walczących ze sobą' biegu-
nów, ale z 'sygnałów informacji', których konkretne bieguny są jedy-
nie chwilowym stanem przejściowym. Zło i dobro, harmonia i chaos,
wojna i pokój, zdrowie i choroba, życie i śmierć, religijność i ate-
izm, wróg i przyjaciel, altruizm i egocentryzm, nawet głupota i mąd-
rość itd. itp. aż wreszcie bramka OR i bramka AND nie są rozdzielony-
mi biegunami, ale JEDNOŚCIĄ, tym samym. To, że 'wydają' się nam czymś
innym, w parach 'przeciwnym', to tylko wynik fałszywej bo statycznej,
połówkowej percepcji. Nieświadomego narzucania 'warunków ukrytych',
które jedynie mają potwierdzać błędny, połówkowy obraz świata/zagad-
nienia.

Ludzie nie dzielą się na naukowych fachowców i durne pospólstwo, ale
na "FILOZOFÓW" umiejących myśleć w "trybie ogólnym" ... i konkretnie
'myślącą' (w trybie jednostkowym") "pospolitość", siedzącą po uszy w
statycznej i 'niezwalczalnej' dogmatyce nieuświadomionych założeń/wi-
dzimisię/instynktów, traktowanej wyłącznie przez nią samą jako 'nie-
zaprzeczalne fakty'.
Taka terminologia podziału na filozofów i pospolitość... nie jest
moja, a Schopenhauera (vide Subject: Re: Po co (długie)? Date: Sun,
29 Apr 2001 16:54:50 +0200 Message-ID: <news:9cha59$ce9$1@news.tpi.pl>
pl.sci.psychologia). Radzę _uważnie_ i aż do skutku wgryźć się w ten
tekst...

To samo w psychologii:
<< Na wyższych poziomach dojrzałości wiele dychotomii, polarności
i konfliktów zostaje usuniętych, przekroczonych lub rozwiązanych.
Osoby samourzeczywistniające się są jednocześnie samolubne i nie-
samolubne, są dionizyjskie i apollińskie, indywidualne i społeczne,
racjonalne i irracjonalne, połączone z innymi i oderwane od innych
itd. To, co wyobrażałem sobie jako prostą ciągłą, której końce były
polarne względem siebie i możliwie najdalej od siebie położone, oka-
zało się raczej kołami lub spiralami, w których krańcowe punkty po-
larne łączą się ze sobą w jedno. Widzę w tym również silną tenden-
cję do pełnego poznania przedmiotu. Im bardziej rozumiemy całość By-
tu, tym bardziej możemy tolerować jednoczesne istnienie i percepcję
niekonsekwencji, przeciwieństw, a nawet jawnych sprzeczności. Zdają
się one wynikać z częściowego poznania i znikają w poznaniu całościo-
wym.
Osoba neurotyczna oglądana z korzystniejszego boskiego punktu widze-
nia może być widziana jako cudowny, skomplikowany, a nawet piękny
harmonijny proces. To, co normalnie widzimy jako konflikt, sprzecz-
ność i rozbicie, może być wówczas widziane jako nieuniknione, konie-
czne, a nawet przeznaczone. To znaczy, jeśli owa osoba może być w
pełni zrozumiana, to wszystko znajdzie się na koniecznym i właściwym
sobie miejscu i można ją percypować i oceniać według założeń estety-
ki.
Okazuje się, że wszystkie jej konflikty i rozdarcia mają pewien sens
i mądrość. Nawet pojęcia choroby i zdrowia mogą połączyć się i zanik-
nąć, jeśli patrzymy na objaw choroby jako pęd ku zdrowiu lub widzimy
neurozę jako najzdrowsze dostępne w danej chwili rozwiązanie problemów
danej jednostki. >> [Abraham Maslow, "W stronę psychologii istnienia"]

A to samo w fizyce? Cóż, przytaczałem już parę razy za Feynmanem głów-
ną tezę "Wykładów o świecy" Faradaya, dotyczas ze skutkiem jak "krowie
na miedzy", więc jeszcze raz powtórzę: "Jeśli dowolnej rzeczy przyglą-
dać się dostatecznie dokładnie, to można zobaczyć w niej cały wszech-
świat". Tłumaczę więc "jak dla trupa":
Przykładowy autobus-bramka, jeśli nie utkwić w dogmacie OR lub AND - w
miarę dokładności patrzenia będzie 'się rozbudowywał' (dokładniej: nasz
jego obraz) w 'nieskonczoność o coraz to nowe fakty i 'bramki' składowe,
zarówno te z 'wewnątrz' jak i te, definiujące wewnętrzne - 'bramki z zew-
nątrz', z jego otoczenia, z tego wszystkiego, co określa, że autobus jest
autobusem. Stojący, statyczny autobus 'z obrazka' nie jest autobusem, bo
"autobusem" jest dynamika jazdy/działania autobusu, a nie jego 'wygląd'.
"Autobusem" nie jest sam konkretny autobus, ale jego dynamiczna relacja
z drogą, ze stacją benzynową itp., z jego twórcami/fabryką&konstruktora-
mi i dalej ... relacja powyższego 'do kupy' z historią motoryzacji a je-
szcze dalej... z ogólną historią umiejętności ludzi i jeszcze dalej ...
z historią świata i rządzących nim praw.
I na tym właśnie polega "percepcja w wymiarze ogólnym" Schopenhauera vel
"percepcja wzrostu" Maslowa. Tak różna od percepcji w [odpowiednio] "wy-
miarze indywidualnym" vel "percepcji braku", że obydwie 'kategorie' -
"Filozofowie" i "pospolitość" _SĄ_ "ZUPEŁNIE ODMIENNĄ rasą ludzką" (a nie
jak napisał Maslow "wydają się być"). Tak różną, jak różne jest myślenie
konkretne i myślenie abstrakcyjne, jak różne jest "wnętrze cegły Feynma-
na" od jej zewnętrznego wyglądu itd. itp. Tak różną jak różne jest popraw-
ne rozumienie dowolnej rzeczy(/idei/pojęcia) 'samej w sobie' od mechanicz-
nej umiejętności użycia tej rzeczy... I tak różną, jak różne jest moje czy
Twoje zdjęcie ode mnie/Ciebie samego.

"Życie przypomina jazdę na rowerze, nie wolno
się zatrzymać, bo człowiek się przewraca"
[Albert Einstein]

Gdybyście się nie domyślili, to powyższy 'aforyzm' streszcza
cały, wzmiankowany powyżej tekst Schopenhauera...
----------------------------------------------------
-----------------
Przy okazji - 'pokazuję palcem' jakże typową "pospolitość", tym razem
w wykonaniu kol. Kalbarczyka:
> A moglibyście nie crosspostować tego na pl.sci.matematyka?
> Kto będzie chciał, to poczyta sobie na dwórch pozostałych grupach,
> a z pl.sci.matematyka nikt tego nie czyta i nikt na to nie odpowiada.

"Koledze" najwyraźniej jeszcze nikt wystarczająco jasno nie uświadomił,
że wszyscy istotni matematycy BYLI FILOZOFAMI (w sensie Schopenhauera),
a dobrze rozumiana matematyka nie ma niczego wspólnego z tresowaną w
powszechnej edukacji konkretną umiejętnością rachowania/przestawiania
znaczków/obsługi konkretnych _wytworów_ pozostawionych przez rzeczywi-
stych matematyków.
Takoż samo fizyka: "Jestem bardziej filozofem niż fizykiem" [Albert Ein-
stein]
"Kolego" Kalbarczyk, <<"nikt" [nie słyszeliście: "nigdy nie mów nigdy"?
- wyjątki się zdarzają !] tego nie czyta i "nikt na to nie odpowiada">>,
bo na liście pl.sci.matematyka po prostu nie ma rzeczywistych matematy-
ków, są ~wyłącznie co najwyżej wyszkoleni rachmistrze... Tak samo, jak
na fizyce ~nie ma Fizyków... jest głównie schopenhauer'owa "pospoli-
tość"... która zaczepiona o cokolwiek natychmiast bełkocze: "tak jest,
bo tak jest z definicji", albo: bo tak fachowcy ustalili przez _aklama-
cję_. Tego typu 'fachowcy' nie mają zielonego pojęcia, że żeby cokolwiek
uznać za definicję albo dowód, to _najpierw_ należałoby:
<< Gdy na seminarium filozoficznym ktoś przestawia ideę, pierwszą rze-
czą, jaką robimy, jest sprawdzenie, czy spełnia ona swoje własne kryte-
ria.>>
[K. Popper]

Skoro ktoś powołuje się na jakąkolwiek definicję, to najpierw powinien
przedstawić definicję poprawnego definiowania...
Albo udowodnić poprawność dowodzenia... (i nie przez "aklamację" do cho-
lery... ;-((( )
Albo:
Zdefiniuj mi pojęcie pojęcia... [to: (c) Nosal, dalej już ja...]
Jak rozumiesz rozumienie...?
Przedstaw proszę znaczenie symbolu symbol...
Na czym polega logiczność logiki ?
Jak poprawnie abstrahować abstrakt ?
Jak istnieje istnienie ?
Jak uświadomić sobie, czym jest świadomość ?
Jak ustalić kryteria ustalania kryteriów ?
Jak sprawdzić prawdziwość definicji prawdy ? (po trzykroć... he, he)
Czy względność jest względna ?
Proszę mnie poinformować, czym jest informacja !
itd. itp....

"Kolego" Kalbarczyk - wszystko, co istnieje jest poprawne, bo jakoś
działa, a tego, czego naprawdę "nie ma" - nie jesteśmy (my albo
dowolny, w tym potencjalnie możliwy przyrząd) w stanie zauważyć.
Właśnie dlatego, że tego czegoś zwyczajnie nie ma... albo raczej:
_Jesteśmy_ w stanie zauważyć i zrozumieć, że "zauważanie niczego"
jest bez sensu... choć dzieje się powszechnie... włącznie z matema-
tyką przez małe "m".

Słówko "nikt", takoż "zero" w sensie "zbiór pusty" jest idiotyzmem,
bo jest prostym zaprzeczeniem samego siebie. Ale idiotyzmy istnieją
w psychice dokładnie tak samo, jak i 'prawdy', więc dokładnie tak
samo dogłębnie należy rozumieć głupotę/fałsz jak i 'prawdę'. Dlatego
"wiedźmy", "krasnoludki", inne zwidy vel fałsze, wbrew twierdzeniom
tutejszych "pospolitości" są jak najbardziej obiektem naukowego bada-
nia i naukowo poprawnej wiedzy, wystarczy spytać dowolnego acz do-
brego tj. "niepospolitego" Psychologa lub Filozofa. I wbrew twier-
dzeniom tutejszego 'fachowca' krasnoludki nie są nienaukowe dlatego
(bo są jak najbardziej naukowe), że nie dają się falsyfikować w sen-
sie Poppera, ale dlatego, że popperowska falsyfikacja jest NIENAUKO-
WA [sam sir KARL POPPER własnoustnie...].

"Nikt" jest 'negatorem' z bezpośrednio połączonym wyjściem z wejściem,
kręcącą się w kółko tautologią... Dlatego też pierwsze kalkulatory
- 'wpuszczone w maliny' dzielenia przez zero - zwyczajnie się fajczy-
ły 'same z siebie', całkiem podobnie, jak robi to sam ze sobą dowolny
fanatyk... gdy tylko mu powiedzieć, że jego 'niepodważalne' dogmaty o
kant d... potłuc...

Tak na marginesie pytanie do matematyków - czy w matematyce 'koszyk'
z "elementami zbioru" należy do zbioru, czy nie należy ? [tu celowo
pospolitą "matematykę" potraktowałem z małej litery]
"Nikt", "nic" czy wasz "zbiór pusty" vel "zero" to obraz malarza, któ-
ry dostał w zamówieniu namalować wyobrażenie "niczego" i miast wziąć
forsę za... "nic", to na płótnie nabazgrał dowolnie wzięty z sufitu
farmazon.
Ludki "pospolite"...
A to, że jestem równie "pospolity" jak i wy, czyli że: różniąc się od
was w 'czymś tam' jednocześnie jestem identyczny - to już wyższa 'szko-
ła jazdy'... na inną okazję... Taką, kiedy dobitnie okaże się (czytaj:
dobrze zrozumiecie), że
Nieistotne jest najbardziej istotne z tego, co istotne.
----------------------------------------------------
---

<< Wielkość Einsteina tkwi nie w tym, co Einstein posiada, ale raczej
w tym, czego nie ma >> [A. Vallentin]

<< Dzieło filozofa chce zmienić jego cały sposób myślenia, domaga się
odeń, by wszystko, w tym gatunku, czego do tej pory się nauczył i w
co dotychczas wierzył, obecnie uznał za błąd, czas zaś i trud za stra-
cony, by wszystko zaczął od początku: w najlepszym razie, filozof po-
zostawia ruiny systemu swego poprzednika, by z nich uczynić fundament
dla siebie. >> [A. Schopenhauer]

I to jest prawdziwe sedno bycia filozofem i umiejętności uprawiania ab-
strakcyjnej, w "wymiarze ogólnym" SZTUKI MYŚLENIA. To umiejętność CIĄGŁE-
GO 'zapierania się' SAMEGO SIEBIE, wychodzenia POZA SWOJE 'JA', POZA SWO-
JE dotychczasowe metody myślowe, rezygnowanie z nich, by móc znajdować no-
we. "Pospolitość" nie znajduje nowych metod myślenia, tylko 'starymi', da-
nymi z natury metodami 'pamiętania' statycznego konkretu przyswaja coraz
więcej i więcej 'jedynie słusznych', bo 'akurat modnych i uznanych' in-
strukcji obsługi 'produktów topowych autorytetów'...

Pozdrawiam
JeT.

P.S. Zupełnie przypadkowy "Kolego Kalbarczyk" - naprawdę "nie powinniś-
cie" poczuć się 'wyróżnieni' - stado "pospolitych" _głupców_ vel egocen-
tryków vel altruistów (egocentrycznie rozumianym altruizmem) jest nieprze-
liczalne i w jego masie 'znikacie' niczym ziarnko piasku na Saharze...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-05-12 11:49:12

Temat: Re: Bramki c.d.n. było: Re: Przyspieszenie [...]
Od: "Eva" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:01c0da78$a3e1f880$0b01a8c0@jtt...
> Witam !
>
> P.S. Zupełnie przypadkowy "Kolego Kalbarczyk" - naprawdę "nie powinniś-
> cie" poczuć się 'wyróżnieni' - stado "pospolitych" _głupców_ vel egocen-
> tryków vel altruistów (egocentrycznie rozumianym altruizmem) jest nieprze-
> liczalne i w jego masie 'znikacie' niczym ziarnko piasku na Saharze...

Pięknie piszesz Jerzy:), tylko, że podobno
"nie ma takiego dziela, ktore skorocone o polowe, nie zyskaloby na wartosci...";)
(nie wiem czyje to, ale adekwatne do Wszystkich rozwazan ).

Poza tym masz rację, jak zawsze.
Dzięki

szalona lyzwiarka Eva
( to lepiej DLA MNIE okresla ten stan, o którym mowil Einstein...rowerzysta;) )
Pozdrawiam !



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Pozdrowienia
Uniwersytem UMCS w Lublinie
bulimia
dokad z bulimia [Wawa]?
Odwieczne pytanie - rozwiązanie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »