Jestem po dosyć długiej i intensywnej rozmowie na temat inteligencji. Moja
kontrdyskutantka (jest takie słowo?) twierdziła, że definicja inteligencji
jest jedna i implikuje ona, iż jest to kwestia li tylko genetyczna. Tzn. nie
ma miejsca na rozwijanie inteligencji.
Wedle mojej wiedzy natomiast inteligencja jest po prostu jedną z funkcji
organu jakim jest mózg i jako taka podlega rozwojowi. Fakt, tylko do pewnego
stopnia, ale z tego co mi wiadomo, zwłaszcza w bardzo młodym wieku,
odpowiednie ćwiczenia (można to nazwać edukacją?) powodują, że już dorosły
człowiek odznacza się wyższą inteligencją, niż gdyby tej edukacji nie
otrzymał (stąd tak ważna rola odpowiednio zorganizowanego przedszkola w
rozwoju człowieka). Na dodatek o ile się orientuję definicji inteligencji
jako takiej jest całkiem sporo i właściwie nie ma konsensusu która jest
najlepsza.

Jest to chyba najbardziej odpowiednia grupa na rzucenie takiego tematu. Co o
tym grupowicze sądzą? (najchętniej usłyszałbym tezy poparte jakimiś
dowodami... preferowane dowody natury akademickiej :)


--
Każdy człowiek, który naprawdę żyje, nie ma charakteru, nie może go mieć.
Charakter jest zawsze martwy, otacza cię zgniła struktura przeniesiona z
przeszłości. Jeżeli działasz zgodnie z charakterem wtedy nie działasz w ogóle
- jedynie mechanicznie reagujesz. { Osho }