Data: 2005-07-01 12:11:09
Temat: Chciałem wysluchać róźnych opinii - to mi pomoże podjąć decyzję
Od: "Romek" <r...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Serdecznie proszę o pomoc.
Mam 27 lat,jestem osobą niepełnosprawną, ale jestem samodzielny.
31 Maja 2005 poznałem dziewczynęniepełnosprawną z Warszawy. Ma 23 lata,jest
studentką. Pech chciał że poznaliśmy się w czasie sesji. Wszystko układało się
między nami pięknie, rozmawialiśmy dużo o życiu, a po dwóch tygodnich znajomości
ona oświadczyła, żechciałaby żeby było coś więcej. Dużo pisaliśmy dużo się
kontaktowaliśmy,ona pisała że tęskni, prosiła mnie o wsparcie przed egazaminem.
Ja żałowałem,że nie mogłem przyjechać na uczelnię, w czasie kiedy miała zajęcia
i egzamin, pomimo,że mnie zapraszała.
Między sobą byliśmy absolutnie szczerzy, ona mówiła mi o swoich pragnieniach,
mówiłaże ma dość awantur, mówiła że mnie potrzebuje. Zwierzyła mi się, że marzy
o prawdziwym związku a rodzice jej nie pozwalają, bo boją się znajomości
internetowych.A przy rozmowach o chłopcu, rozmowa od razu schodzi na seks.Że
niechciana ciąża, że ma jeszcze czas,itd Ona mi o sobie opowiadała,a ja czułem
jak bardzo mogę ją skrzywdzić jeżeli zerwę kontakty. Jeżeli dziewczyna pyta, CZY
JA MOGĘ PRZY NIEJ ZOSTAĆ,to już bardzo dużo.Pierwszym wątkiem tej historii jest
niechęć jej rodziców i pragnienia dziewczyny. Ona mi zaufała.Bardzo dobrze się
dogadujemy.
Drugi wątek, to oblany egzamin, który wszystko pokrzyżował. Ona wpadła w takie
przygnębienie, jakiego ja, pomimo swej wrażliwości nie jestem w stanie sobie
wyobrazić.Być może działa tu presja rodziców, inaczej ona by się nie
przejmowała.Kilka godzin po tym egzaminie,ona powiedziała,że nie wie, czy mamy
szansę być razem. I prosi zebym sie usunął w cien, bo cała zlość rodziców skupi
się na mnie. Ja ją pocieszałem na wszystkie możliwe sposoby. a ona następnego
dnia przyznała,że nie chce się ze mną rozstawać, ale nadal jest jej ciężko.
Kolejne listy mówiły o tym, żebardzo sobie ceni moje wsparcie,ale z kolejnych
listów wynikalo, że bardzo przeżywa tą porażkę, i prosiła,że ze swoim
przygnębieniem musi poradzić sobie sama.I mówiła że w związku z tym będzie sie
rzadziej odzywać I wyraziła swoje obawy: PEWNIE CI SIĘ WYDAJE,, ZE JESTEM JAKAS
IDIOTKA, TERAZ JA SIE BOJE ZE TY ODEJDZIESZ. Ja ją zapewniłem,że nie odchodzę
tylko dlatego że ludzie mają problemy. A może właśnie dlategonie odchodzę.Bo dla
mnie zostawić człowieka z jego problemami,to podłość. Teraz ona przestała się
odzywać, być może po prostu siedzi i się uczy, albo walczy o swoje, próbując się
dogadać z rodzicami. Ja trochę się boję, że zerwie nawet wbrew sobie, pod
presją rodziców.
A dzisiaj - niespodzianka. Dostałem smsa spod nieznanego numeru (swój numer mi
podała), o treści.Serdeczne pozdrowienia z wakacji. Gdy zapytałem kto. To
dostałem podziękowania za przyjęcie pozdrowień, i informację że powinienem się
domyśleć. Zabawiłem się więc w posła śledczego.Doszedłem do wniosku, że na jakis
czas chce mnie wymazac ze swojej swiadomości, choc nie zapomniala, bo ten sms
mógł być od niej. Nie wiem Byc moze znowu wyslala od kogos zeby sie kryc przed
rodzicami.
Moj biezacy problem to to czekanie, jedyne co mnie trzyma na duchu to to ze
poowiedziala by wprost gdyby sie mialo zawalic.. Zawsze była w stosunku do mnie
bezpośrednia i otwarta, choc jest nieśmiała.I skrzetnie unika mowienia o
rodzicach. Jak sobie radzic z tym czekaniem? Czy można mieć tylko nadzieję, czy
wszystko jest w porzadku, a nie odzywa sie bo potrzebuje spokoju.?
Pozdrawiam
Romek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|