| « poprzedni wątek | następny wątek » |
191. Data: 2005-08-25 07:48:20
Temat: Re: Co to kurwa piknik?> Taki jest właśnie skutek sprowadzania wszystkiego do konkretów (własnych) -
> tam, gdzie można jedynie stawiać hipotezy i być pewnym, że cokolwiek
> zostanie postawione - jest _wyłącznie_ próbkowaniem, sondowaniem,
> testowaniem, a nigdy diagnozowaniem i orzekaniem.
> Proszę - wczytaj się w tę myśl powyżej i odpowiedz tak, jakby nie było
> twierdzeniem (bo nie jest) ale abstrakcyjnym eksperymentem (bo jest).
(ciach)
> Jednym słowem - belzebiusz ma uznać _rację_ tego drugiego [już zapomniałem,
 który jest którym :)))].
Nie rację: wsiąść pod uwagę:)
> OCZYWIŚCIE, ze nie jest to żadna diagnoza!!:))).
A tak z ciekawości, na marginesie, możesz mi powiedzieć co decyduje że to, wg
Ciebie, diagnozą nie jest:
"Tak więc zalegające w Tobie jakieś fantomy dawnych zdarzeń, urazów czy
czegokolwiek - rzutują na Twoje postrzeganie stanu aktualnego. Nie potrafisz
(może tylko nie masz czasu i idziesz na skróty?), poddać swych opinii dyna-
micznej analizie z uwzględnieniem faktu, że nic nie stoi w miejscu (prócz
kanonów religijnych i reguł matematycznych, ale też betonowych umysłów
ub.sz.)"
A to:
"Jeżeli rozważania owego Belbeliusza są poprawne- to wyniki cząstkowe też
powinny wyjść poprawne. Jeżeli nie- teoria jest do niczego. I tym sposobem
działania asmodusza strzegą nieszczęsnego bezelbiusza przed niepotrzebnym
marnotrawieniem czasu i skręcaniem na bezdroża;). Co belzebiusz powinien
uszanować, a nie narzekać że nie jego wina, że teoria do niczego i robić w
ogóle za obrażoną primabalerinę, jak ktoś śmiał...;)"
diagnozą już jest?
Bo wg mnie różnica polega tylko na tym, że podałam również przy okazji sposób
leczenia;)
> TUTAJ - jedyne co może Ci się rzucić "do gardła" to Twoje własne emocje,
> reagujące mniej lub bardzie irracjonalnie na słowa czytane z ekranu.
Nie przyjmuję argumentacji:)
Nie rozumiem jej:
Czym się różni słowo napisane, od słowa usłyszanego w telefonie, bądź słowa
powiedzianego bezpośrednio do rozmówcy? Oprócz większego _prawdopodobieństwa_
złego odczytania intencji?
A może chodzi Ci o to ,że trzeba się w ogóle wyprać z emocji i przestać
reagować na cudze sugestie i krytykę i oceny?. Czy może cudze oceny
traktować jak....jak co?????? Jak hipotezy? :P. A intencje przypisywać zawsze
dobre?
> Tak długo, jak długo będziesz STAĆ na tym stanowisku, nie będziesz rozumiała,
> co jest tutaj do przekazania i co jest od niepamiętnych już czasów
przekazywane
> (najczęściej w języku "suahili")
> Trudność polega na tym, że ... znów klasyka... że nie ma sposobu
porozumienia się,
> gdy dla jednej ze stron kontaktu, werbalizowana przez drugą stronę treść,
nigdy
> dotychczas nie została ubrana we własne doświadczenia. Wówczas albo słyszy
> ona ciągle bełkot "suahili", albo też, jak najszybciej tłumaczy sobie te
dźwięki,
> jako bełkotanie pomyleńców, co jest wyjątkowo częstym, bo najprostszym
> rozwiązaniem
To ja mam pytanie: co ma na celu post, którego treścią są w 2/3 inwektywy?
Albo inaczej: jakie jest ich zadanie? Jeżeli nie działanie na emocjach
(czyichkolwiek). Bo cała moja krytyka, jak zwykle, odnosi się tylko i
wyłącznie do formy.
> W tej bajce, założyłaś niesymetrię z urzędu. W kartki (zeszyt) wyposażyłaś
> nadawcę (nauczyciela?), a po drugiej stronie postawiłaś kogoś .. w roli
biernego
> słuchacza. Taka sytuacja może być moim zdaniem modelem kontaktu matka -
> dziecko, przy czym też istnieje tu nieuprawniona pokusa, aby dziecko było
> jak najstarsze.
(ciach)
> Trudno jednak wymagać od tygodniowego niemowlęcia, aby starało się
> zrozumieć postępowanie matki i _dostosowało_ swoje krzyki do jej
> poziomu percepcji. Ta niesymetria jest naturalna. Jednak tutaj nie mówimy
> o matce i niemowlęciu (dwie wyspy oddzielone wodą z krokodylami), ale
> o ludziach dorosłych - z założenia pełnoletnich (w każdym razie potrafiących
> werbalizować swoje myśli w postaci ekranowych znaczków), a zatem nie wiem
> dlaczego jedną wyspę wyposażyłaś w zeszyt i zdolność puszczania samolotów,
> a drugą wyspę pozbawiłaś tego przywileju.
Z jednego prostego powodu: Założyłam, że to tylko _nadawca_ ma _wiedzę_ do
przekazania (owe kartki i samolociki), którą _CHCE_ przekazać. Choćby tylko
była to wiedza o tym, czego nie wie;). Jest stroną dającą, podczas gdy
odbiorca- stroną biorącą. Gdy samolocik zostanie już znaleziony przez odbiorcę-
odbiorca może na odwrocie napisać to, co chce napisać, może zadać sensowne
pytania. Ale najpierw- kartka _musi_ dolecieć na jego obszar. Na obszar
rozumienia;). Dopiero jak doleci- może się rozpocząć rozmowa na tym samym
oziomie. Nawet w sytuacji którą opisałeś- matka – dziecko: to dziecko, mimo
że słabsze, jest nadawcą, po jego stronie jest inicjatywa, jest stroną z
kartkami: może płakać głośno, głośniej, drzeć się jak opętane, kopać,
wierzgać, kwilić (makabryczny przykład swoją drogą:)).
Wiesz o co mi chodzi, jako nadawca mogę powiedzieć:
- podaj mi urządzenie pomiarowo- kontrolne
widząc wytrzeszcz oczu u współlokatora mogę się poprawić:
- laptopa poproszę
a widząc pełnie niezrozumienia wskazać:
- to coś co stoi w kącie na stole.
Rzucając samolocikami w buszmena :).
Oczywiście jak buszmen będzie mówił jedynie języku suahili i w dodatku będzie
ślepy, to będę musiała sobie tego laptopa przynieść sama, a samolociki
krokodyle zjedzą.
> Wg mnie, mamy do czynienia z symetrią po obu stronach, a wola wymieniania
> samolocików z komunikatami jest wyrazem niczym nie przymuszanej potrzeby
> obu stron - konstruktorów samolocików na obu wyspach.
Tak, pod warunkiem, że jakiś samolocik ze strony nadawcy doleci:)
My faktycznie zakładamy dwie różne sytuacje: Ty mówisz o dyskusji, a ja mówię
o sytuacji, gdy to _jedna_ strona chce coś przekazać drugiej, chce zostać
przez nią zrozumiana. Bo dla mnie, w pierwszej sytuacji, jest oczywiste, że
nie ma podziału na "nadawcę" i "odbiorcę" bo obydwie strony nadają;)
> W takim razie jeszcze raz ... klasyka.
> W jaki sposób "jaskółka może powiedzieć biedronce, że idzie wielka burza" ?
Tym niemniej to jedynie jaskółka może wpłynąć na wiedzę biedronki, natomiast
biedronka nie może wpłynąć na jaskółkę. Czy może się mylę;)?
Aska
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
192. Data: 2005-08-27 10:34:00
Temat: Re: Co to kurwa piknik?
"jbaskab" w news:05082509482016@polnews.pl...
/.../
Napisaliś/my tu sporo dziwnych rzeczy. Zmroziliś/my pspolanę po raz kolejny,
coraz bliższy Ostatniego. Strusie pędziwiatry przemknęły przez skałę bez zadra-
pania, a inne stworzenia boże, w ogromnej większości nadal będą sobie krwawo
rozbijać nosy, winiąc za to ... skałę.
Znikąd też pomocy czynnym słowem ;), a słowo tutaj ciałem się staje :)).
Sądzę, że czas najwyższy wziąć się za zawiązanie tego supełka na kokardkę -
bądź wręcz odwrotnie. Postanowiłem więc, podać to, co tu widzisz, w dwóch
egzemplarzach, w starym k*p* wątku, oraz w nowym, pod niewinnym tytułem:
"Diabły i Anioły, czyli garść słów o demonologii stosowanej". Nie muszę
dodawać, że jest to wiedza płynąca z murów Gormenghast, z poziomu 76-go
pokolenia rodu ;), wspartego działaniami mieszkańców prawej rękawiczki
[a może coś pomyliłem...? - nieważne]
Tobie Aśku (jak i każdej innej osobnicce czy osobnickowi) zostawiam wybór
miejsca i czasu odpowiedzi - nawet gdyby miał być nieskończony :).
Nieskończoność bowiem, zdaje się być ... zaskakująco blisko. Wystarczy ...
odpędzić Diabły i Anioły tam, gdzie ich miejsce i związać koniec z końcem.
> > Jednym słowem - belzebiusz ma uznać _rację_ tego drugiego
> Nie rację: wsiąść pod uwagę:)
:). ok.
Wiedząc, że każdy myślący człowiek, aktywnie uczestnicząc w procesach
poznawczych zbiorowości, stale chłonie nowe informacje i sam, często nie
zdając sobie z tego sprawy, czyni niektóre z nich własnymi zasobami, które
z kolei gotów jest już następnego dnia, nieświadomie bądź świadomie wyko-
rzystać we własnym celu - spodziewam się stopniowego zacierania się różnic
(powodów wymiany słów) początkowo jaskrawych i niemal bolesnych, na
rzecz zdziwienia i pytania "o co tutaj chodzi - przecież to jest jasne jak słońce!:)"
[patrz teoria olśnienia].
Jednak żadne uogólnienie nie jest tu uprawnione. Proces schodzenia ub.sz.
z drzew był, jest i będzie procesem unikalnym, gdyż wylęgarnie tego obfitego
plemienia znajdują się daleko poza psp i najczęściej w odległej przeszłości,
w domach rodzinnych i szkołach, nieodmiennie opanowanych przez Demony
(Diabły i Anioły - czyli granitowe pomniki nierozumienia), atrapy twardych
pytań i rzetelnych odpowiedzi, a w szczególności odpowiedzi "_nie wiem_,
ale będę się starał dowiedzieć". Zamiast tej drugiej części - tego "starania się",
powszechnie stosuje się zastępstwo w postaci czystej "modlitwy o łaski",
bezkrytycznego wchłaniania gotowych odpowiedzi i powielania ich w nie-
skończonej ilości odmian środowiskowych i osobistych.
Wróćmy więc do źródeł (a Ty Aśku [MAG, Lea], staraj się oderwać od
osobistych powodów włączenia się w rozmowę, i przejdź na wyższy poziom
uogólnienia).
Oto pojawia się w publicznym miejscu, na wspólnie obserwowanej pspolanie
coś, co wzbudza nagłe zainteresowanie większości. Zainteresowanie to wynika
z _odmienności_ formy przekazu, z faktu, iż dokonany on jest poprzez słowa
uznane w zbiorowości za nieestetyczne, i jako takie wywołujące w większości
niechęć, odrazę, potrzebę ucieczki bądź ... interwencji. Wszystko to na bazie
strachu, iż oto dzieje się coś, co wyraźnie kłóci się z uporządkowanym
- jak się wydaje - a więc w miarę bezpiecznym obrazem świata.
Potrzeba interwencji jest tym silniejsza, im mniejsze jest zrozumienie całości
procesów, jakie dzieją się tu (na ziemi, ale nie tylko) od tysiącleci, ale też jest
naturalnym krzykiem nieuświadomionego głodu wiedzy, manifestującym się
poprzez atawistyczne formy - agresję. Jeśli bowiem wesołe stadko Maupek
bawi się radośnie we własnym gronie, a nagle pojawia się wśród nich Obca
Istota (dźwięk, obraz, przedmiot, okaz, słowo), o niezrozumiałym znaczeniu -
jedyną możliwą wśród Maupek reakcją jest skupienie się w stadko i otwarcie
uzębionych buziek w groźnym, odstraszającym geście/okrzyku.
Wśród ludzkich Maupek, jest to w najlepszym przypadku odrzucenie, jawna
manifestacja niechęci, wskazanie źródeł norm, jakich w stadzie należy przest-
rzegać, aby być akceptowanym - czyli dołączyć do radosnej (kompletnie
ślepej i głuchej) zabawy.
Dlaczego zachowanie takie nazywane jest Maupim? Dlaczego mówi się
o ubranym szympansie - reagującym dokładnie tak jak wyżej, na wszystko,
co "odstające"?
Dlatego, że co do ISTOTY sprawy - _potrzeby zrozumienia_, nie ma różnicy
pomiędzy ekspansją fioletowego shitu, atakiem pająków, ptasiej grypy, dziury
ozonowej, debilizmu goździkowej, własnej paranoi, depresji, czy innej "dole-
gliwości", zachowania szefa, dobrej żony czy furiata męża, wrednych rodziców
lub kąsającego śmiertelnie psa. Wszędzie i zawsze istnieje
_potrzeba zrozumienia zjawiska_,
a tam gdzie jej nie ma, Maupki wstawiają atrapy w postaci Demonów, gene-
rujących konsekwencję w postaci kolejnych Diabłów i Aniołów wtłaczanych
w głowy małych Maupek od urodzenia. Najczęściej w postaci najrozmaitszych
przykazań.
Ci, którzy uwolnili się od Maupich nawyków _stawiają pytania_. W zderzeniu
z nieznanym - oddalają się po to, by zebrać więcej informacji, by z dystansu
przyjrzeć się zjawisku, by ZROZUMIEĆ, bez uciekania się do wołania
o "jaśniejsze formy przekazu".
Nie ma możliwości wyrażać się jaśniej - PAJĄK, wirus ptasiej grypy, terrorysta,
fanatyk religijny, inteligentny acz pozbawiony kultury BMW-ABS, mąż alkoholik,
czy też tornado, tsunami lub gradobicie. Wszystkie te zjawiska / istoty / ekspansje
informacji, są tym samym - są emanacją aktywności cząstek elementarnych,
skupionych w najprzeróżniejsze formy, dające się odczytać o ile tylko w myślącym
człowieku pojawia się WOLA ich odczytania. I już tylko wola ich odczytania
wystarcza, by zrozumieć, iż nie na wszystkie pytania można dać odpowiedź
z marszu. Nie na wszystkie pytania można dać odpowiedź po miesięcznym
zastanawianiu się, wspieraniu się literaturą czy nauką. Nie na wszystkie pytania
można dać odpowiedź przez całe życie wszystkich dotychczasowych myślicieli.
Przyjęcie z uśmiechem tego bolesnego dla Maupek pewnika, uwalnia człowieka
od grozy braku odpowiedzi na wszystkie pytania, potrzeby realizowanej przez
ubrane szympansy za pomocą atrap: Demonów, Diabłów i Aniołów, uzbrojonych
w święte słowa prawdy objawionej, oraz zestawy przykazań - wskazówek do
bezmyślnego przestrzegania (i brutalnego egzekwowania) w imię ...
"powszechnego dobrobytu... nauczycieli".
Jeśli więc zderzasz się z czymkolwiek, co wzbudza Twój niepokój, co jest
zagadką, co na pierwszy rzut oka _odstaje_ od średniej, od przyzwyczajeń
i normatywów - nie uciekaj w pośpieszne i głośne rady, zalecenia, wskazówki,
czy wręcz oburzone żądania - tak jak to robią z marszu Maupki zwane
ubranymi szympansami. Nie eksponuj własnych (czy też pozornie uzgodnionych
w stadzie) poglądów, a raczej oddal się na dobry punkt obserwacyjny,
zadawaj pytania, lecz nie udzielaj odpowiedzi, które tak długo, jak długo nie
zrozumiesz zjawiska będą wyłącznie atrapami (Demonami) i próbą gaszenia
własnego niepokoju (niezgodności z wyuczonym wzorcem) czymś całkowicie
nieadekwatnym. Próbą udziału w czymś, od czego dzieli Cię ... "banan w uchu".
Wracając do świata ludzi. Tam, gdzie mamy do czynienia z dwoma cząstkami
elementarnymi, sposób ich odpowiedzi na zderzenie jest precyzyjnie przewidy-
walny. Jednak wystarczy sprowokować _równoczesne_ zderzenie trzech cząstek,
a precyzję przewidywania trafia szlak. Parametry ich ruchu po zderzeniu nie
dają się przewidzieć. Dwoje bliźniąt jednojajowych zaczyna różnić się od siebie
w chwilę po zawiązaniu się odrębnych zygot - na skutek ciągłego bombardowania
cząstkami pochodzącymi z kosmosu - różnego dla każdej zygoty.
Człowiek dyskutujący na psp, jako zbiór niewyobrażalnej ilości cząstek elemen-
tarnych jest w każdym przypadku inny, niepowtarzalny nie tylko fizycznie
(budową i działaniem) ale też mentalnie (wiedzą, doświadczeniem i myślą).
Skutkiem tego jest z jednej strony ciągła potrzeba dokonywania porównań
i, nie tylko maupich uzgodnień, a z drugiej strony, wieczna walka o własne
bezpieczeństwo, które zdaje się być zagrożone przez wszystko co nieznane,
nierozumiane, nieobjęte własnym, osobistym doświadczeniem (przemyśleniem).
Takich "groźnych rzeczy" jest mnóstwo, od słów "bluzgacza" bądź JeTa
począwszy, a na strachu przed pająkami ... nie skończywszy.
Czym więc się różni przyklejanie epitetów i ocen komukolwiek, manifestacyjne
obrzucanie innych plonkami, bądź tylko "dobrymi radami" z własnego podwórka,
od ZABIJANIA pająków, bądź udawania, że ptasia grypa nas nie dotyczy?
W sytuacji gdy każde zjawisko, w tym człowiek, JEST faktycznie czymś innym?
Gdzie jest zatem prawda?
Co to jest Dobro i gdzie go szukać?
Co to jest Zło, jak je identyfikować i jak unikać?
Czy istnieje coś uniwersalnego, dającego człowiekowi bezpieczne podłoże
egzystencji? W czym upatrywać szans na przetrwanie gatunku? ;))
W demonologii stosowanej czy może w ... zrozumieniu?
/.../
> > TUTAJ - jedyne co może Ci się rzucić "do gardła" to Twoje własne emocje,
> > reagujące mniej lub bardzie irracjonalnie na słowa czytane z ekranu.
> Nie przyjmuję argumentacji:)
> Nie rozumiem jej:
> Czym się różni słowo napisane, od słowa usłyszanego w telefonie, bądź słowa
> powiedzianego bezpośrednio do rozmówcy? Oprócz większego
> _prawdopodobieństwa_ złego odczytania intencji?
> A może chodzi Ci o to ,że trzeba się w ogóle wyprać z emocji i przestać
> reagować na cudze sugestie i krytykę i oceny?. Czy może cudze oceny
> traktować jak....jak co?????? Jak hipotezy? :P. A intencje przypisywać
> zawsze dobre?
Spróbujesz odpowiedzieć na to sama?
/.../
> To ja mam pytanie: co ma na celu post, którego treścią są w 2/3 inwektywy?
> Albo inaczej: jakie jest ich zadanie? Jeżeli nie działanie na emocjach
> (czyichkolwiek). Bo cała moja krytyka, jak zwykle, odnosi się tylko i
> wyłącznie do formy.
Spróbujesz odpowiedzieć na to sama?
/.../
> Wiesz o co mi chodzi, jako nadawca mogę powiedzieć:
> - podaj mi urządzenie pomiarowo- kontrolne
> widząc wytrzeszcz oczu u współlokatora mogę się poprawić:
> - laptopa poproszę
> a widząc pełnie niezrozumienia wskazać:
> - to coś co stoi w kącie na stole.
> Rzucając samolocikami w buszmena :).
> Oczywiście jak buszmen będzie mówił jedynie języku suahili i w dodatku będzie
> ślepy, to będę musiała sobie tego laptopa przynieść sama, a samolociki
> krokodyle zjedzą.
A może od razu pogodzić się z tym, ze masz przed sobą buszmena, kogoś
kto NIE ZNA Twojego języka, Twego systemu wartości, Twych reguł
i kanonów, a tylko liczy na Twoje ... zainteresowanie i wolę rozumienia?
Wolę, jaką wykazać powinien każdy człowiek zgłaszający się aktywnie
w dowolnym miejscu publicznym. Każdy człowiek - ale żaden ub.sz.,
któremu nie zależy na poznawaniu innych, ale na agresywnym odsunięciu
od siebie tego, co jest mu obce, bolesne, zagrażające, zmuszające do
myślenia, czyli weryfikowania własnych danych.
/.../
> Ty mówisz o dyskusji, a ja mówię
> o sytuacji, gdy to _jedna_ strona chce coś przekazać drugiej, chce zostać
> przez nią zrozumiana. Bo dla mnie, w pierwszej sytuacji, jest oczywiste, że
> nie ma podziału na "nadawcę" i "odbiorcę" bo obydwie strony nadają;)
... a żadna nie odbiera ...;)))
> > W takim razie jeszcze raz ... klasyka.
> > W jaki sposób "jaskółka może powiedzieć biedronce, że idzie wielka burza" ?
> Tym niemniej to jedynie jaskółka może wpłynąć na wiedzę biedronki, natomiast
> biedronka nie może wpłynąć na jaskółkę. Czy może się mylę;)?
Mylisz się :). Jaskółka nie jest belfrem ze szpicrutą - język biedronki jest dla
niej
tym samym, czym jej własny dla biedronki. Jest czymś _do poznania i zrozumienia_.
> Aska
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
193. Data: 2005-08-30 06:37:29
Temat: Re: Co to kurwa piknik?>jbaskab:
>> A że sie tak zapytam: istniejesz?;)
>
>
>A wiec masz watpliwosci? ;)
>
>Fakt: w twojej rzeczywistosci moge nie istniec. :)
A to interesujace: jakim cudem, przegladajac regularnie i uważnie jeden jedyny
wątek, przegapiłam wszytkie twoje odpowiedzi?
No widocznie nie istniejesz, cb;)
Aska
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |